Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2018, 20:47   #61
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nie lubiła podróży przez portale. Wrażenie było jakby wszystkie kiszki wsadzić do blendera i po zmiksowaniu wrzucić z powrotem do brzucha. Te odczucia były głównym motywem, dlaczego nie śpieszyła się po zdaniu egzaminu, by przekroczyć bramę teleportu. Bo ogólnie rzecz biorąc to całkiem mocno śpieszyło się jej by osiągnąć cel.

Tu, na piątym piętrze mogła spokojnie stwierdzić, że dzięki panującej w tym miejscu pogodzie, czuła się trochę tak jakby była w domu. Brakowało tylko by zaczęło lać jak z cebra. Deszcz blondynce zawsze pozytywnie się kojarzył i to nawet jeśli chodziło o ostrą zawieruchę, bo jej rodzimym świecie powiernikami tego żywiołu były bliskie jej sercu osoby. Dziewczę zajadając słodycze, opatuliło się szczelnie cienki płaszczyk w szkocką kratę i rozejrzała się w koło. Czując jak zimny wiatr wywiewa spod jej ubrania wszystkie ciepło jakie miało jej ciało, przez chwilę zastanowiła się czy nie byłoby jej wygodniej zmienić swoją formę. Ważyła wszystkie za i przeciw by ostatecznie porzucić ten pomysł gdy tylko dostrzegła sklepik.

- Może będą mieli jakieś płaszcze adekwatne do pogody - mruknęła pod nosem Elise i przytrzymując sobie jedną ręką beret by nie zwiał go wiatr z jej głowy, ruszyła do tego przybytku.

Wewnątrz odetchnęła z ulgą, czując ciepło tego pomieszczenia. Miała jednak zdumioną minę gdy przywitał ją psi sprzedawca. Rush była co prawda w tym świecie nie od wczoraj, ale nadal wiele rzeczy ją zaskakiwało. Choćby to, że mogła używać swych mocy w ludzkiej formie. Wiedziała dzięki temu jak czuł się na co dzień jej ojciec.

- Dzień... Dobrywieczór - odpowiedziała z małym zawahaniem blondynka i przyjacielsko uśmiechnęła się do sprzedawcy. - Chciałam kupić coś na tą niepogodę tutaj. Znaczy jakiś płaszczyk cieplejszy, może też parasol... - zamyśliła się chwilkę. - O i mapa by się przydała... A ma pan może jakieś słodycze? - zarzuciła go pytaniami.

- Cieplejszy płaszczyk będzie, hau! Znajdzie się coś dla Ciebie, panienko. Hau~ parasol również. Mapa też. A słodycze to zależy jakie, hau? - Elise otrzymała odpowiedź i jednocześnie pytanie na temat słodyczy.
Dziewczyna zrobiła minę jakby zastanawiała się jaby decyzja o słodyczach miał zaważyć o jej życiu.
- Najlepiej takie czekoladowe, ale czekalodopodobne też mogą być... Zwykłe landrynki też, byle nie o smaku lukrecji, te są okropne - stwierdziła Elise z powagą w głosie. - Poproszę w takim razie płaszcz i parasol - dodała zaraz. - Czy może w okolicy dzieje się coś ciekawego? - zapytała jeszcze, z nadzieją, że kto jak kto ale miejscowy sklepikarz będzie wiedział conieco o tym.
Pieseł-handlarz wpuścił dziewczynę do środka. Blondynka nie spodziewała się, że za ścianami budynku… kryje się wielki sklep, który bardziej pasowałby do centrum handlowego, a mimo to nie kręciło się w nim wiele istot (żeby nie powiedzieć, że Elise nikogo nie wypatrzyła, ale nie był to wielki problem - wnętrze lokalu było urządzone intuicyjnie i dziewczyna nie miała problemu ze zorientowanie się za działem z odzieżą).
Było w czym wybierać. Problem stanowiły jedynie cukierki, więc psi handlarz pozwolił dziewczynie poczęstować się cukierkami i wybrać, które jej bardziej smakują.


- Bo, hau, ja nie jadam słodyczy, nie mogę - wyjaśnił sklepikarz. - A co do atrakcji w okolicy... - zniżył głos. - Jeśli mam być szczery, tu nie dzieje się nic ciekawego. Ale co dla niektórych to największa atrakcja - uśmiechnął się szeroko. - A tak na serio, to pewnie gdzie dalej wgłąb Piętra mogłoby się znaleźć coś ciekawszego niż w tych okolicach.
- Nieźle, technologia rodem z Tardis, doktora Who - skomentowała pod nosem Rush, rozglądając się po sklepie. Dziewczyna z zadowoleniem przyjęła propozycję by wypróbować cukierki. Szybko uporała się z wybraniem sobie płaszcza i parasola. Jedno było w kolorze jasnoniebieskim, a drugie w żółtym. Mając już w ręku to co konieczne, przeszła do działu najważniejszego - słodkości!
- Ja dopiero co dostałam się na to piętro - przyznała się Elise i wzięła do ust pierwszego z oferowanych cukierków. Był dobry, ale jadała lepsze. Sięgnęła więc po inny smak. Choć Elise miała olbrzymie uwielbienie co do słodyczy to nie było widać tego po jej sylwetce czy choćby uzębienie. Była szczupła, a ząbki miała równe i śnieżnobiałe. Kilka cukierków później, blondynka miała wybrane, które smakowały najlepiej. Tak więc w liście jej zakupów dołączyły galaretki w ciemnej czekoladzie, garść mlecznych karmelków jak i miętowe w polewie mlecznej czekolady, które nie każdemu podeszła by pod gust, ale Rush pasowały idealnie. Idąc do kasy miała jeszcze w ręku parasol oraz płaszcz przeciwdeszczowy, mapę oraz dwa Tshirty, które przy okazji przyuważyła i zgarnęła z wieszaka, bo jej się spodobały.

Dziewczyna zmarszczyła brwi widząc rachunek. Ponoć skąpstwo leżało w naturze Szkotów i coś w tym musiało być, bo jej tata nigdy nie wydawał pieniędzy bez dobrego przemyślenia na co idą i musiał gryźć się w język kiedy jego małżonka, a Elise mama, szła na zakupy.
Blondynka westchnęła i uregulowała rachunek. Już na odchodne zapytała o najbliższy nocleg. Sprzedawca chwilę zdapał się po głowie, mrucząc pod nosem, zastanawiając się co polecić dziewczynie, aż w końcu kazał jej otworzyć mapę i wskazał na niej punkt. Elise przyjrzała się uważnie i pokiwała głową. Złożyła mapę tak by było łatwo jej używać.
- Dziękuję. Do zobaczenia! - powiedziała z zadowoleniem Rush i ubrała na siebie nowy płaszcz. Opuściła sklepik i skierowała swoje kroki do nowego celu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline