Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2018, 11:22   #20
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Elf rozejrzał się po stole. Niekoniecznie chciał zostawiać tyle jedzenia na zmarnowanie, ale w momencie gdy się podnosił poczuł nagle, że jest mu dosyć ciężko. Odetchnął i przytaknął Ricie. Wrzucił do torby kilka owoców i wyszedł zza stołu.
- Gotowy - zameldował elfce.
Był naprawdę objedzony co przekładało się na jego humor. W tym momencie pewnie zgodziłby się na wszystko co Rita by zaproponowała.

Złotowłosa zaczęła się wiercić na swoim siedzeniu spoglądając to na Glaiscava to na Synarfina. Po jej zaskoczonej minie można było wywnioskować, że prędko założyła iż zakupy nie są już aktualne z racji nagłej zmiany planów jakimi mogły być nieplanowane igraszki z personelem tego przybytku. W końcu Rita uśmiechnęła się co znaczyło, że zdecydowała.
- Odprowadzę Fina. Gubi się w mieście - odparła bardowi. - Jak tu skończysz to wiesz gdzie mieszkam. Będę czekać - dodała i wstała ze swojego miejsca. Machnęła ręką do dzikiego elfa by go pośpieszyć i omijając osoby stojące jej na drodze, skierowała się do wyjścia.

Synarfin był w krok za towarzyszką. Będąc już na zewnątrz, wyciągnął z torby jabłko i ugryzł spory kawałek.
- To co chcesz zrobić? - zapytał z pełnymi ustami. Był przekonany, że Rita nie wyszła tylko się przewietrzyć. Znał ją nie pierwszy rok.

Elfka nie zwalniając kroku spojrzała na niego kątem oka. Wzruszyła ramionami i schowała ręce do kieszeni płaszcza.
- Planowałam pójść za tamtą cizią od zleceniodawcy - odpowiedziała. - Ale mnie zagadali tam przy stole. Przyznam, że prostytutki to był dobry ruch dla rozproszenia uwagi - przymrużyła oczy z miną jakby czuła się przechytrzona. Była zła na siebie, że na to pozwoliła. Lecz kilka kroków dalej, już się tym nie gryzła, żywo rozglądając się w koło. Widać było po niej, że miasto, duże miasto, było jej żywiołem. - Ciekawe czy nasz grajek będzie pamiętał... Może jednak warto od razu iść na zakupy? - zapytała Synarfina, ale zanim ten zdążył odpowiedzieć, sama sobie odpowiedziała. - I tak musimy się kiedyś spakować, to równie dobrze można to zrobić w tej chwili. Wracamy najpierw, więc do siebie

- Jak uważasz - odparł rzucając ogryzek za plecy. - Ciekawe dlaczego ta uczennica maga nie powiedziała nam prawdy - raczej stwierdził, niż zapytał. - Myślę, że to może mieć związek z jakąś klątwą. - W mniejszym towarzystwie robił się odrobinę bardziej wygadany.

- Klątwa? - jej zdziwienie było tak duże, że aż spojrzała w jego kierunku głowę. - To żeś sobie wymyślił - westchnęła i machnęła na niego ręką by przyśpieszył kroku. - Za dużo i niepotrzebnie myślisz - stwierdziła.

- Pewnie tak - zgodził się i sięgnął po kolejny owoc. Ten był zielony i wyglądał na gruszkę, ale był bardzo twardy. Powąchał go, spróbował ugryźć, ale skóra była gorzka, więc wyrzucił awokado za siebie. - Tylko dlaczego tak mocno broniła się przed podaniem miana swojego mistrza?

Rita nie odpowiedziała od razu. Minęli kilka osób i skręcili w boczną uliczkę, gdzie nie było prawie nikogo.
- Magowie to dziwacy. Szczególnie ludzie - prychnęła odpowiadając mu w końcu na pytanie. - A zatem mają dziwne pomysły. Bycie incognito nie jest najdziwniejszą z zachcianek - ponownie wzruszyła ramionami.

Pokiwał głową, gdyż jak zwykle trudno mu było to wszystko zrozumieć. Wiele rzeczy było dla niego pozbawione logiki w zachowaniach wszelkich istot z obrębu tak zwanej cywilizacji.
- Kiedy ruszamy? Bo przyznam, że nie słuchałem uważnie.

- A wziąłeś chociaż te fanty, które nam rozdawała lekką ręką? - odbiła pytanie i przeczesała palcami włosy. Wyciągnęła z kieszeni wstążkę i użyła jej do związania długich włosów z tyłu głowy, w koński ogon.

- Tak - sięgnął za pas po schowane tam klamrę i kamień. - Wyjątkowo hojna zaliczka.

- Tak... - westchnęła. Dwa kroki później stanęli przed drzwiami kamienicy, w której pomieszkiwali. Otworzyła je i weszła do środka. W korytarzu były drewniane schody prowadzące na piętro i tam też para elfów się udała. Rita wyciągnęła klucz i otworzyła nim drzwi do ich mieszkania. Zdjęła płaszcz i rzuciła go na wieszak. Przeszła przez krótki korytarz do pokoju z widokiem na niewielkie podwórko. Usiadła na blacie stołu i spojrzała na dzikiego elfa.
- Ile razy mam powtarzać? Drzwi się zamyka! I to na klucz! - syknęła zirytowana beztroską dzikusa.

Westchnął ciężko.
- Nie lepiej by było gdybyś czuwała przez pół nocy, a potem ja drugie tyle? - chwycił za klamkę i z huknięciem zatrzasnął drzwi. Przekręcił klucz z powątpiewaniem. - Przecież to tylko chyba dla śmiechu jest. Przecież jak ktoś będzie chciał to albo wyważy, albo sam otworzy. Dla ciebie przecież nie jest problem - stwierdził.

Rozgniewana Rita skrzyżowała przed sobą ręce i przewróciła oczami.
- Ale będzie musiał się pofatygować żeby tu wejść - fuknęła. - I nie kłap drzwiami bo zarządca budynku się zacznie przyczepiać! - dodała. Odwróciła od Fina spojrzenie i sięgnęła do swojej kieszeni gdzie miała swój prezent od Heny. Skarabeusz wchłaniania przyjemnie mienił się w świetle. Rita była jak sroka, błyszczące przedmioty zawsze zwracały uwagę jej oka. - No mów co chcesz gadać, bo widzę, że cię język świerzbi - powiedziała już bez złości do towarzysza.

- Już powiedziałem co chciałem. Myślę, że jesteśmy w coś wrabiani. - Nie był jakoś zły. Po prostu stwierdzał fakt. - Trzeba się będzie uważniej niż zwykle rozglądać.

Rita pokręciła głową.
- Zawsze trzeba się uważnie rozglądać - odparła. - Bo inaczej można na głównej ulicy w biały dzień oberwać kosę w żebra. - Przeciągnęła się i wstała ze stolika. - Czas się pakować - oznajmiła i podeszła do kufra, w którym trzymała swój sprzęt.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline