-Aj... - syknęła. Tyłek naprawdę ją bolał. I nie tylko on, bo jeszcze miała obolały bark, jakby przywaliła w futrynę. Może Bungle zmienił się nieco z wyglądu i "zapuścił", ale jeśli chodziło o jego wysportowanie to wciąż ciało miał jak ze stali.
"Co we mnie wstąpiło, że uznałam to za dobry pomysł?"
Klęła na siebie w duchu, aż do czasu kiedy dostrzegła co też kryło się w paczce mężczyzny. Coś jej zaświtało w głowie, ale potrzebowała chwilou by to przeanalizować.
- Oh... Przepraszam nie zauważyłam pana... - powiedziała Lidia, po czym wbiła spojrzenie w mężczyznę. Postarzał się. Niestety w ten przystojny sposób. Honeywell przygryzła wargę przyglądając się mężczyźnie. Jej oczy zwęziły się w wąskie szparki w sposób typowy dla osób o jej typie urody. Wyglądało to tak jakby próbowała sobie przypomnieć skąd znał on jej imię, a w rzeczywistości zastanawiała się gorączkowo jak to rozegrać. -Bungle? Oh… - otworzyła szerzej oczy, co wyglądało jakby poznała mężczyznę. A tak naprawdę Lidia zrozumiała czym był sprzęt jaki zakupił jej dawny znajomy.
“ Komponenty do komunikatorów dermalnych dalekiego zasięgu”
Jej kolega pilot zakupił nic innego jak komunikatory wszczepiane pod skórę. Były niewidoczne gołym okiem, chronione przed skanami i tak dalej. Droga, rzadka technologia. Idealna gdy szykowało się "coś".
Honeywell odchrząknęła ponownie.
- Greyson wyglądasz… Inaczej - starała się by jej uśmiech wyglądał uroczo, ale przede wszystkim niewinnie, jak w dawnych czasach, kiedy nie spodziewała się, że przyjaciel może wbić nóż w plecy. Lidia rozejrzała się wkoło, szukając natchnienia. Napotkała spojrzenie Betazoidki. Ta nie pochwalała jej zachowania, ale nie poprzestawała na dyskretnym przyglądaniu się całemu spektaklowi jaki odczyniała Honeywell. - Mój statek czeka na rozkazy dowództwa. Jestem Głównym Inżynierem na USS Praha - odpowiedziała mu w końcu. Udało jej się sprawić, że ton jakim mówiła brzmiał jakby się chwaliła tym osiągnięciem. W końcu była bardzo dumna z tego awansu, więc nawet nie kłamała.
” Na pewno się w coś wmieszał. Nie ma innej opcji”
- Przepraszam, że tak na ciebie wpadłam… Zamyśliłam się. Tyle ostatnio mam na głowie, że chodzę jak nieprzytomna. Nowy statek wymaga uwagi gorzej jak małe dziecko - Lidia potokiem słów zaczęła się tłumaczyć. - Mam nadzieję, że niczego ci tam nie uszkodziłam… - wymownie spojrzała na pudło, które trzymał.
- A co z tobą? Nadal jesteś pilotem? - zapytała licząc, że zaspokoi ciekawość. - Pozwól, że w ramach przeprosin chociaż postawię ci drinka - zaproponowała. Zupełnie nie zależało jej na odrdzewianiu ich zaśniedziałej znajomości, ale z jednej strony tak wypadało powiedzieć, a z drugiej, może udałoby jej się jeszcze bardziej nasycić własną ciekawość. Która niestety pragnęła więcej w miarę odkrywania kolejnych kart.