Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2018, 16:33   #584
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Chata mistrza szermierki znajdowała się na drugim krańcu posesji Arla. Były tam domy dla służby i całej rzeszy ludzi pracujących w willi. Usypana żwirem droga prowadziła przez środek wielkiego pola kukurydzy, które o tej porze roku było jeszcze małe i nie zasłaniało widoków wokół wzgórza.
- Kim chcesz zostać jak dorośniesz? - zagaiła Venora córkę. To pytanie wprawiło Kal w zakłopotanie i dziewczynka spuściła wzrok jakby właśnie tam szukała odpowiedzi.
Sekundę później wyłoniły się na polanę, gdzie znajdowało się kilka drewnianych chat. Wszystko przypominało społeczność sioła, z tą różnicą, że nie trzeba tu było sołtysa. Na uboczu znajdował się półmurowany dom i właśnie tam Kal skierowała kroki, prowadząc matkę.
-Chciałabym być wojowniczką, jak ty kiedyś byłaś.- odparła w końcu.
Czarnowłosa uśmiechnęła się mimowolnie.
- Kto wie. Może nawet będziesz paladynką - skomentowała Venora bez zastanowienia, a w jej tonie głosu wyraźna była duma.
-Tatuś by był zły, gdybym mu o tym powiedziała. Kiedyś słyszałam, jak rozmawiał z mistrzem Menesem. Powiedział, że mam w sobie wielki potencjał magiczny i będę kiedyś wielkim czarodziejem…- skomentowała.
- Bycie magiem też jest fajne. Sama widziałaś jak tata czaruje. Mi to zawsze imponuje - stwierdziła Venora. - Cokolwiek wybierzesz, będziemy ciebie z tatą w tym wspierać. Nawet jeśli tata z początku będzie się złościł - dodała na koniec z mrugnięciem oka.

Rozmowę przerwał pisk zawiasów, gdy drzwi otworzyły się do środka. W progu stał mistrz szermierki.
-Witaj pani. Dobrze mi się wydawało, że słyszę twój głos…- mężczyzna pokłonił się przed Venorą. -Czym sobie zasłużyłem na tę wizytę?- spytał.
Kobieta skinęła głową na powitanie.
- Wybacz, że przychodzę bez zapowiedzi. Chciałam ciebie prosić o krótki sparing - powiedziała czarnowłosa od razu przechodząc do konkretów. Menes spojrzał na nią z przymrużeniem oczu, jakby zastanawiał się, czy Venora przypadkiem sobie z niego nie żartuje. Jego usta lekko drgnęły, jakby chciał coś powiedzieć, ale nagle się powstrzymał.
-Krótki sparing?- powtórzył.
- Tak jakby - skinęła głową Venora. - Chciałam sobie po prostu odświeżyć swoje umiejętności szermiercze - dodała w tonie wyjaśnienia.
Mężczyzna zmierzył wzrokiem Venorę od stóp do głów.
-Mam tylko dwa rapiery…- odpowiedział skromnie.
- Wystarczą miecze treningowe - odparła nie zniechęcona. - A jeśli ich też nie masz, to w zamku ściągnie się coś ze ściany w głównym holu - stwierdziła zdeterminowana dopiąć swego.

-Cały sprzęt trzymamy w dworku pani. Rapiery to moja osobista broń…- rzekł bez życia, wciąż się zastanawiając o co tutaj chodzi.
- W takim razie chodź z nami do dworku. Nie obawiaj się, zostanie ci za to dodatkowo zapłacone - zapewniła go czarnowłosa.
-Nie o to chodzi pani.- szybko pokręcił głową. -Z chęcią zawalczę. Po prostu nie spodziewałem się takiego zaszczytu…- szybko wytłumaczył.
Venora uśmiechnęła się triumfalnie. Do tej pory nie do końca była w stanie uwierzyć w to, że może faktycznie była kiedyś wojownikiem którego sława sięgała całego królestwa, ale reakcja nauczyciela szermierki mocno łechtała ego. Menes wrócił do swojej chatki by się przygotować i po jakimś czasie wyszedł z niej, przebrany jak na trening z małą Kalasir.

W trójkę udali się ścieżką prosto do górującego nad okolicą zamku. Venora i jej córka szły wyraźnie podekscytowane, natomiast mężczyzna chyba wciąż do końca nie wierzył, że faktycznie skrzyżuje miecz z panią całego dworu. Nie minęło wiele czasu jak dotarli na miejsce. Venora i Kalasir zostały na placu treningowym, a tymczasem Menes poszedł po sprzęt do walki.
- Teraz dla odmiany ty sobie popatrzysz jak ja walczę - powiedziała do córki eks paladynka. Kobieta wyraźnie ożywiła się odkąd wizja sparingu stała się rzeczywistością. - Tylko nie śmiej się ze mnie jak nie będzie mi szło - dodała z rozbawieniem.

Mistrz Menes w końcu wrócił, niosąc pod pazuchą miecze treningowe, a w dłoniach drewnianą tarczę. W pierwszej chwili Venora zastanawiała się po co mu tarcza, ale gdy podał ją wraz z jednym mieczem i wzięła je w ręce, zrozumiała, że tak właśnie była szkolona do walki. Czarnowłosa ułożyła sobie w rękach oba przedmioty i od razu poczuła się znajomo. Stanęła w lekkim rozkroku, na ugiętych nogach. Zamachała tarczą i mieczem, z miejsca odnajdując idealną równowagę swojego ciała. Uśmiech na twarzy Venory z każdą chwilą się poszerzał.
- To zaczynamy - powiedziała kobieta dając znak, że jest gotowa.
Menes trzymając w dłoniach dwa miecze, przybrał postawę i skinął głową na jej słowa.
Venora odetchnęła i oczyściła swoją głowę ze zbędnych myśli. Ta drobna potyczka z Arlem w katakumbach dała jej jasno do zrozumienia, że rozmyślanie w trakcie walki przeszkadza w działaniu jej instynktowi, który zgrabnie prowadził ruchami jej ciała. Kobieta ruszyła na trenera osłaniając się tarczą, a prawą rękę z mieczem trzymając z tyłu. Kiedy znacznie zmniejszyła dystans od Menesa, zaatakowała go od dołu, w ostatnim momencie unosząc tarczę, robiąc miejsce na cios, wycelowany w bok szermierza.

Mistrz szermierki uczył Kal walki mieczem, tak by w przyszłości mogła również i używać tarczy. Kiedy jednak przyszło się bić na poważnie, Menes zabrał ze sobą dwa miecze, długi i o krótkim ostrzu. Kiedy już wiedział, że ten pojedynek to już formalność również się ucieszył i wcale tego nie krył. Menes czuł taką samą satysfakcję z potyczki jak i Venora. Mężczyzna poruszał się gibko i żwawo tańcząc z ostrzami w rękach niczym kot. Unik i dwa bezbłędne razy dotarły do uda i pleców czarnowłosej wojowniczki.
-Heh…- westchnął głośno na myśl, z jaką łatwością wykiwał przeciwniczkę.
Vernora zaraz zrobiła zgrabny obrót i znów stała przodem do przeciwnika. W ruchu doskwierało jej nieco rozcięcie na udzie, ale szczęśliwie Menes trafił ją w drugą nogę, ale też jego ciosy nie były tak silne jak to było w walce na prawdziwą broń z Arlem.
- Ej, dopiero się rozgrzewam - stwierdziła Venora, której ta mała porażka ani trochę nie zniechęcała. Ponownie kobieta natarła na szermierza, tym razem robiąc szeroki zamach od prawej, kierując cios w korpus mężczyzny.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline