Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2018, 20:18   #586
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Czarnowłosa spojrzała na córkę i pogłaskała ją po głowie. To co ją szczerze zaskoczyło w tej chwili to strach, który widziała w oczach małej.
- Idź do domu. My z tatą chwilę porozmawiamy, a ty pamiętaj tym co ci mówiłam - powiedziała do Kal spokojnym tonem. Widząc całe zamieszanie Menes podszedł do Kal i położył jej dłoń na ramieniu i prędko wyszli z placu ćwiczeń, zostawiając Venorę i Arla samych sobie.
-Czy ty masz pojęcie jak trudno mi wpoić coś do głowy Kal? Uczę jej, że walka mieczem jest ostatecznością, formą obrony! A ty na jej oczach urządzasz sobie bijatyki dla przyjemności?- rugał ją poważnym tonem.
Venora z nieprzeniknioną miną pozwoliła mu się wykrzyczeć, nie wchodząc mu w jego tyradę. Jedynie zmrużone oczy mogły wskazywać, że ma mu za złe ten wybuch.
- Nie urządzam sobie bijatyk - zaczęła mając na wodzy swoje nerwy, choć czuła złość na niego, że ją okłamywał i kontrolował. - Pokazuję jej, że walka to nie są tylko wyćwiczone ruchy, które powtarza się bez końca, a trudna sztuka, w której jeden błąd może skończyć się źle
-Kalasir nie będzie się biła…- postawił warunek jasno, podnosząc w kierunku eks paladynki swój wskazujący palec. -Wracaj do domu…- powiedział i czarnowłosa po raz pierwszy zastanawiała się kim jest Arlo z którym właśnie rozmawia.

Mimowolnie zacisnęła dłonie w pięści, ale gdy się zreflektowała, poluźniła uścisk.
- Kalasir sama zdecyduje kim będzie. Żadne z nas nie ma prawa naciskać na nią - odpowiedziała pewnym tonem, patrząc czarodziejowi prosto w jego oczy. Wydawał jej się być w tej chwili tak obcy, zupełnie inny niż tego dnia gdy obudziła się bez pamięci.
-Nie. Zadbam o to by nie prowadziła życia pełnego niebezpieczeństw i braku stabilności. Nie pozwolę na to by sypiała pod gołym niebem, w jaskiniach, w lesie czy gdziekolwiek indziej, gdzie może jej coś grozić!- odparł gromko, mrużąc oczy.
- A co jak nadal będzie tego chciała? Zamkniesz ją w klatce? Nie narzucisz jej swojej woli. To jej życie i sama musi je przeżyć. Jeśli będziesz naciskał by odwieźć ją od tego co sama chce to tylko ją tym od siebie odsuniesz - odpowiedziała Venora, kręcąc głową.
-Tak jak ty przeżyłaś swoje? Od dziecka obłąkani starcy z zakonu wmawiali ci, że musisz cierpieć by wypełnić plan bóstwa!- zacisnął dłoń w pięść wyraźnie tracąc cierpliwość. -Nikt nie pozwolił ci cieszyć się dzieciństwem, tylko od najmniejszych lat ćwiczono cię w zamkniętym klasztorze! Kazali się modlić i wypełniać zadania dla klasztoru i całego kleru. Nie dawaj przykładu dziecku…- dodał na koniec.
- Masz nade mną tą przewagę, że niczego nie pamiętam - zaczęła czarnowłosa. - Ale nawet jeśli tak było jak mówisz... Czy nie widzisz, że robisz jej dokładnie to samo? Narzucasz jej swoją wolę, nie licząc się z tym co ona chce - wytknęła mu.

-Nie robię tego samego…- odparł niespodziewanie spokojnym już głosem. -Bo droga, którą dla niej wybrałem nie przysporzy jej bólu i cierpienia.- wyjaśnił.
Venora miała oniemiałą minę na jego hipokryzję.
- Wybrałeś jej drogę?! Czy ty siebie słuchasz? Przecież to jest dokładnie to samo - nie odpuszczała.
-Bez dyskusji Venoro. To już postanowione.- rzekł na koniec i odwrócił się na pięcie.
Kobieta złapała go za rękę i pociągnęła do siebie.
- Nie, nie jest postanowione i nie będzie - odpowiedziała mu, a jej spojrzenie było zimne i nieustępliwe.
Arlo stanął w miejscu, lecz nie spojrzał na żonę. Zdecydowanym ruchem ręki wyrwał się z uścisku Venory i odszedł nie ciągnąc więcej rozmowy. Czarnowłosa nie ruszyła za nim.
- To ty, prawda? To ty sprawiłeś, że straciłam pamięć? - zapytała oddalającego się od niej maga.
-Od zawsze o ciebie dbałem!- odparł nienaturalnie pogodnym tonem, nie zatrzymując się na krok.
Venora aż poczuła ciarki na plecach. Teraz już wogóle nie poznawała w tej sylwetce mężczyzny, którego kochała.
~ Co to za koszmar?!~ przeszło jej przez myśl z niepokojem. ~ Nie, nie poddam się…~ zdławiła w sobie zalążek tego strachu i ruszyła za nim.
- Obiecywałeś mi, że pamięć mi wróci - powiedziała z wyrzutem. - Ale kłamałeś. W czym jeszcze nie byłeś ze mną szczery?

-Nie tym tonem…- zagroził jej gromko. -Nie testuj mojej cierpliwości żono!- rozkazał.
Te słowa w jakiś niewyobrażalny sposób rozzłościły Venorę.
- Odpowiedz mi na moje pytanie - nakazała.
Arlo w końcu nie wytrzymał i uniósł rękę w kierunku eks paladynki, a sekundę później z jego palca wystrzeliła kulka, która momentalnie przeobraziła się w ogromną dłoń z jaskrawej energii. Graba złapała Venorę i odsunęła ją od czarodzieja, po czym uniosła pół metra nad ziemię.
Czarnowłosa była już zbyt zła by nawet się zdziwić. Jego milczenie było dla niej wystarczająco wymowne. Zaczęła się szarpać, próbując oswobodzić.
- Nie traktuj mnie jakbym była przedmiotem! - krzyknęła za nim.
-Nie pozostawiasz mi wyboru…- rzekł i odszedł zostawiając Venorę samą z jej właśnie zrujnowanym światem.
Irytacja wzbierała w niej z każdą chwilą kiedy zmagała się z unieruchomieniem. Rosło też w niej przekonanie, że mag nie jest tym za kogo się podaje. Skrupulatnie jej rzeczywistość była obdzierana z bajkowej powierzchowności, odkrywając to co było pod nią. A to było niepokojące, koszmarne wręcz.
~ Co jeszcze jest kłamstwem?! ~ zupełnie nie wiedziała jak się uwolnić.

~***~

Zaklęcie Arla zdawało się trwać całą wieczność. Venora tkwiła unieruchomiona w powietrzu przez kilka godzin. Chłód nocy powoli wprawiał ją w dreszcze a zmęczenie i odrętwiałe ciało coraz bardziej dawało się we znaki.
~Venoro walcz… Nie poddawaj się…~ słyszała w głowie kobiecy głos. Znajomy głos. ~Venoro walcz…~ słyszała jakby ktoś stał tuż obok niej. Nikogo tam jednak nie było. Venora ze zmęczenia zamknęła oczy. Już nie myślała jak rozmówi się z Arlem. Okazała się być więźniem własnego męża. To osłabiało ją jeszcze bardziej.
~Venoro walcz…~ usłyszała w głowie.
- Próbuję... - jęknęła Venora cicho, w odpowiedzi na nawoływanie w jej głowie. Przez ten czas zrozumiała, że nie odeszła od swego boga dobrowolnie. Została do tego zmuszona.
- Helmie... - westchnęła i zamknęła oczy. Po raz pierwszy odkąd sięgała jej pamięć Venora zaczęła się modlić do swojego patrona. Medytacja nie była wcale taka łatwa, kiedy nie robiło się tego wiele lat. Venora jednak nie była kimś kto łatwo się poddaje i z całych sił próbowała sięgnąć do wnętrza swojej duszy.
~Venoro walcz.~ kobiecy głos był wyraźniejszy i spokojny, a pogrążony w ciemnościach i ogłupieniu umysł dostrzegł blade światło w oddali.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline