Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2018, 22:11   #588
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Wewnątrz wieży panowała mroczna atmosfera. Kilka starych mebli oraz stół kompletnie zawalony mapami, były jedynymi elementami wystroju wieży. W kilku miejscach pomieszczenia znajdowały się kadzidła o lekko waniliowym zapachu, który miał zabijać smród siarki i wszechobecnej spalenizny.
Kiedy Venora weszła w głąb pomieszczenia, smoczydła wkroczyły od razu za nią, a idący z tyłu Xalaz’sir zasłonił wejście kotarą.
-Czekaliśmy tyle lat od rozpoczęcia wojny, ale nigdy nie straciłem nadziei, że uda nam się tam dotrzeć…- odezwał się błękitnołuski.
-Jutro o świcie mają dołączyć do nas ludzie Gromwalda Silnorękiego. Jego barbarzyńskie plemiona walczą prymitywnym orężem, ale ludzie mają ducha walki jak mało kto.- odezwała się Kal, a w jej głosie słychać było pewność siebie, determinację i wolę walki.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=uobz85TUjrY[/media]

Venora przyglądała się po kolei każdemu z zebranych i zastanawiała co tak właściwie się z nią, jej ciałem, naprawdę teraz działo. Miała już kilka snów-wizji jak ten i próbowała sobie ułożyć jaka była ich kolejność.
~Śnię je chronologicznie wydarzeniami, czy są poprzeplatane? - zastanawiała się. Kojarzyła, że w ostatnim ze snów szykowali się do bitwy, a wcześniej była też mowa o planach nawiązania sojuszu z jakimś potężnym magiem. To by świadczyło za tym, że wszystko co widziała w snach działo się po kolei. Jednak ten porządek rzeczy zaburzała sylwetka Balthazaara, na której to na bardzo długą chwilę zatrzymało się spojrzenie Venory. ~ Chyba na samym początku śniłam, że zginął chroniąc mnie przed czerwonym smokiem ~ to wywoływało mętlik w głowie paladynki. ~ Może w miarę tego co dzieje się w teraźniejszości, jak ją zmieniam, przyszłość też ulega zmianom? ~ zaczęła sobie tłumaczyć, a wnet jako przykład przyszedł jej do głowy przypadek Xalaz'sira, który w śnie mówił, że poznali się dopiero lata od powstania złych smoków, a w teraźniejszości stało się to dużo wcześniej.

- Jeśli są tak dobrzy w walce jak mówisz, to wystarczy. W końcu nawet najlepsza broń nie zrobi z nikogo wojownika, jeśli brak mu umiejętności i woli walki - odezwała się w końcu Venora, spoglądając na Kalasir. Paladynka z uśmiechem na ustach wciąż nie mogła się napatrzeć na nią. Dopiero co widziała ją jako siedmiolatkę, a teraz była tak bardzo piękną młodą dziewczyną, której zbroja tylko dodawała uroku. Ta myśl zaraz utorowała przemyślenia Venory na ten koszmar, z którego ledwo udało jej się wyrwać i trafić w to miejsce. Ironią było to, że wręcz cieszyła się, że trafiła do tego apokaliptycznego świata.
Lecz tamten, z pozoru bajkowy, sen był zdecydowanie inny i nie pasował jej do pozostałych. Był raczej niczym pewna krótka ułuda, w której próbował zamknąć Venorę demon z Toni Yeven. W tamtej iluzji czerwony smok na jej oczach spalił jej rodzinny dom wraz z jej bratem i jego synami. I właśnie Venorze niedawny upiorny bajkowy świat przywodził właśnie na myśl potężną iluzję stworzoną przez kogoś by ją w niej uwięzić. Zatrzymać tak długo, aż jej dusza wyblaknie i zatraci się w tej ułudzie, przestając w końcu istnieć. To by tłumaczyło czemu poddając mu się miała uczucie jakby zatracała samą siebie. Paladynka musiała przyznać, że odcięcie jej od wspomnień i użycie sylwetki Arla wraz z wywoływaniem w niej poczucia winy było zabójczą kombinacją. Nieomal to coś zniszczyło by ją używając przeciw Venorze jej własnych odruchów i przekonań.

Teraz, mając na powrót chyba całą swoją pamięć, czuła grozę tamtej wizji, gdyby nie zaczęła się jej przeciwstawiać. Chwilę zamyśliła się nad tamtymi wydarzeniami... Może i nie znała blondwłosego maga za długo, ale czuła w głębi duszy, że jej Arlo nigdy by się taki nie stał. Paladynka chciała znów go zobaczyć i przytulić. Zdała sobie sprawę, że spadając tak bardzo wystraszyła się śmierci nie dlatego, że umrze, bo fakt trafienia do królestwa jej patrona był przecież nie najgorszy… Tylko dlatego, że już nigdy mogłaby nie zobaczyć swojego ukochanego.
Czarnowłosa potrząsnęła głową wyrywając się w końcu własnym rozmyślaniom. Jej rozkojarzenie było wyraźnie widoczne dla zebranych w pomieszczeniu osób.

- Ktoś jeszcze tu do nas dołączy? - zapytała Venora podchodząc do stołu, by przyjrzeć się leżącym tam mapom licząc, że one coś już jej powiedzą. Paladynka uznała, że ona sama musiała być głównym strategiem tego przedsięwzięcia, ale w obecnej sytuacji musiała chyba grać na zwłokę, jak zwykle gdy tu trafiała, by nie popsuć… Swoich planów.
~Aż się obudzę. A do tego czasu delikatnie muszę wywiedzieć się co TU się dzieje ~ pomyślała chcąc zebrać informacje, które w "przeszłości", jej teraźniejszości, może pomóc jej nie dopuścić do powstania apokalipsy.
Kal obeszła matkę i położyła dłonie na jej plecach, a następnie jej zręczne palce zaczęły bardzo szybko radzić sobie z wiązaniami jej pancerza.
-Raczej nie, chyba że o czymś nie wiem?- Xalaz’sir wejrzał na każdego z rozmówców z osobna.
-Nie. Wszystko już ustaliliśmy. Karthos i jego ludzie pilnują portalu. Jeśli coś się tam wydarzy zdążymy się dowiedzieć. Reszta dowódców zna rozkazy.- głos zabrał Balthazaar.
-Możemy spędzić ten wieczór jak za spokojnych czasów…- rzekła Kalasir.
Venora odetchnęła z ulgą słysząc, że nie wyruszają już tej chwili na bój. Z wdzięcznością spojrzała na córkę, która po chwili oswobodziła ją z napierśnika. Paladynka odruchowo chciała już zacząć dłubać przy naramienniku, ale pierwszy raz widziała ten pancerz, więc musiała się lepiej przyjrzeć, by rozgryźć jak idą wiązania.

- Spokojne czasy... - powtórzyła Venora. - Dojdziemy do tego. Jestem dobrej myśli - powiedziała. Usiadła przy stole i przysunęła sobie pierwsze z brzegu mapy. Pokazywały one sporo, gorzej, że Venora zupełnie nie kojarzyła tych miejsc, a oznaczone w nich nazwy nic jej nie mówiły.
- Doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, że ufam wam wszystkim - zaczęła Venora i odsunęła pergaminy, cały czas wahając się w jaki sposób poprowadzić z nimi rozmowę. - Xalaz'sir, czy przypominasz sobie dzień, kiedy jakiś czas temu przyszedłeś do mnie, zdać raport o ataku smoków na świątynię Selune, a ja ciebie nie poznałam? - zapytała spoglądając na niebieskołuskiego. To pytanie wydawało jej się neutralne, a zarazem odpowiedź dużo jej mogła wnieść.
Niebieskołuskie smoczydło pokiwało lekko głową, zerkając ukradkiem na Balthazaara. Venora, jednak zauważyła to bez większego problemu.
-Co się dzieje matko?- syknęła Kal.
Paladynka chyba nawet się ucieszyła na tą odpowiedź. W końcu dawało to jej drobne potwierdzenie teorii jakie snuły się w jej głowie. Posłała ciepły uśmiech córce w geście by ta się nie martwiła.
- Tak więc w tej chwili jest dokładnie tak samo jak wtedy - powiedziała powoli i spokojnie, spoglądając na swoje oswobodzone z pancerza ręce. Zakładała, że jej słowa zrozumiałe były tylko dla niego, ale nie wykluczała, że wspomniał o tym Balthazaarowi. - Mówiłeś wtedy, że dopuściłam do końca świata... W jaki sposób? - zadając to pytanie uniosła spojrzenie na Xalaz'sira.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline