-
Wszystko co zrobiłyśmy do tej pory było konieczne. Nigdy w siebie nie zwątp - szepnęła Venora na ucho córki. Chwilę tak ją tuliła do siebie. Dziewczę było wyższe od matki o kilka cali. Puściła Kalasir i pogładziła ją po gładkim policzku z matczyną troską.
-
Powiedzcie mi jeszcze kim są rycerze Byka? Jak z nimi powiązana jest Agness? - spytała Venora, odwracając się na powrót.
-
Zwykli najemnicy, którzy przyjęli symbol byka z dwoma ogonami. Agness przewodzi im od wielu lat.- wyjaśnił Balthazaar. -
Długi czas pięła się w hierarchii kościoła Tempusa, aż do czasu powstania smoków. Wtedy świątynia podupadła i rozłamała się na kilka mniejszych kultów a Tempus oddalił się od swoich wiernych, choć wszędzie wokół szalała wojna…- smoczydło zrobiło zasępioną minę. -
Jest ich zaledwie pięć, może siedem tuzinów, ale ta jednostka to jeden z naszych największych atutów.- dodał zerkając na Venorę.
Kobieta pokiwała głową i usiadła znów na krześle, opierając się łokciem o blat stołu.
-
A korona? Gdzie była ukryta? To ona jest kluczem do obudzenia Tiamat? - pytała dalej.
-
Korona?- spytał Xalaz’sir.
-
To artefakt, potrzebny do przebudzenia Tiamat. Ponoć była ukryta pod wzgórzem Berethina. Nigdy jej nie odnaleźliśmy…- drugie smoczydło pokręciło głową.
-
Więc to o niej wspominał Morimond w swoich listach... - skomentowała Venora z niedowierzaniem w głosie. -
To by znaczyło, że ja jestem kluczem do jej odnalezienia. Może tym razem ją odnajdę nim ktoś nas ubiegnie - zmarszczyła brwi.
-
Oby…- Kal zmarszczyła brwi.
-
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem jutro staniemy twarzą w twarz z Tiamat. Jeśli nam się nie uda świat pogrąży się w mroku na zawsze.- Xalaz’sir chciał uświadomić paladynkę.
-
Zdaję sobie z tego sprawę Xalaz'sir - odpowiedziała Venora. -
To o czym teraz rozmawiamy nie wpływa przecież na fakt, że jutro damy z siebie wszystko, a nawet więcej - zapewniła go. -
Wkrótce pewnie i tak odzyskacie waszą "mnie" - dodała z nadzieją, bo chciała już wrócić, nawet jeśli w jej teraźniejszości czekał na nią nieśmiertelny smok. -
Hymmm... Jak poznam Karthosa? Jak on wygląda? - zapytała swoją córkę.
-
To młody chłopak… O wyraźnych cechach… Diablęcia…- wyjaśniła Kal.
-
Poznasz na pewno.- skomentował Balthazaar.
~
Czyli podobny do Arla... ~ podsumowała sobie w myślach Venora, po tonie jakim to powiedział jaszczur.
-
A Agness? Odkryła w końcu swoje pochodzenie? Znaczy może tu je znała... - paladynka była skonsternowana tymi rozmyślaniami. -
Bo jedyne co w moim czasie wie o sobie to że tatuaż jaki ma na ręku jest jej symbolem rodowym. Byk o dwóch ogonach.
-
Agness to partyzantka. Nie potrafi ze swoimi ludźmi usiedzieć na dupie i planować jak my. Nieustannie śledzi kultystów Tiamat i atakuje ich obozy, a czasami trafia nawet na smoki. Dobrze, że tym razem była w pobliżu, kiedy udało nam się wypatrzyć główną świątynię i Paszczę smoczycy- Balthazaar pokręcił głową.
-
Nie o to pytam - odparła mu Venora. -
Pytam konkretnie o nią samą. Dowiedziała się kim byli jej rodzice?
-
A skąd ja to mam wiedzieć…- skomentowało smoczydło splatając dłonie na piersi.
-
Agness to nasza sojuszniczka, ale teraz najważniejsze dla niej jest przetrwanie a nie przyjacielskie więzy, jakie was wcześniej łączyły.
- Mogłeś zwyczajnie powiedzieć "nie wiem" - Venora przewróciła oczami. - Mam jeszcze kilka pytań. Kim jest Arados i jego krąg?
-Krąg Aradosa to nazwa ugrupowania zrzeszającego urodzonych zaklinaczy.- wyjaśniła Kal. -Od niedawna członkowie ugrupowania połączyli siły z Karthosem i wspóldziałają pod jedną banderą. To jego ludzie, ale oficjalnie zwą się Kręgiem Aradosa.- dodała.
- Dlaczego się dawniej z nimi nie dogadaliśmy? Powiedziałam coś nie na miejscu? - dociekała Venora, nawiązując do tego jak uraziła Onyxa.
-Działali na własną rękę. Co dziwne to grupa magów z Amn, którzy działali w podziemiu przez wiele lat umacniając tradycje swojego klanu. Nie zgadzali się z retoryką rządów grupy amnijskich lordów. Działali w ukryciu, bez licencji. Dlatego są tak skuteczni, bo podstawy ich struktur były budowane pod uciskiem.- odparł Xalaz’sir. To oni pomogli Karthosowi odnaleźć cię.- dodał jaszczur.
Teraz Venory nie dziwiło dlaczego wtedy Xalaz'sir tak na nią naskoczył, bo faktycznie wspomniana grupa była dużym atutem przy walce przeciw Kultystom Smoka.
-
Więc Karthos im teraz przewodzi... - przetarła dłonią twarz.
~
Gdyby Arlo nie oszalał to mógłby być w jego miejscu... Albo teraz przy mnie, planując to wszystko ~ paladynka musiała uznać, że mogła być możliwość, że koszmar, z którego się wyrwała był tym momentem który faktycznie miał się wydarzyć w przyszłości. Zachodziła w głowę zastanawiając się co mogłoby jej pomóc przekonać maga, że to co robi jest ważne nie tylko dla królestwa Cormyru, ale dla całego Torilu. ~
Może gdybym wiedziała o nim coś czego jeszcze nie powinnam wiedzieć? ~ przyszło jej na myśl.
-
Arlo wspomniał mi po pijaku, że ma planarne pochodzenie. Którego planu ono dotyczy? - zapytała swoją córkę.
-
Ojciec mówił mi kiedyś, gdy byłam jeszcze dzieckiem, że jego przodkiem był potężny dżin, który władał sporą połacią ognistych czeluście na planie ognia. Ale nie potrafię powtórzyć dokładnie jego słów o swoich przodkach.- odparła Kal, która również w końcu usiadła.
Venora już chciała zacząć naciskać na nią by spróbowała sobie przypomnieć, ale w porę się powstrzymała. Na pewno rozmowa o ojcu była trudna dla młodej, nawet jeśli z taką satysfakcją podszytą złością mówiła o tym jak go zabiła.
~
Jeśli wszystko zawiedzie... Nie mogę dopuścić, żeby to na nią spadło brzemię zgładzenia go~ obiecała sobie paladynka.
-
Dziękuję, kochanie - skinęła głową córce. -
Xalaz'sir, choć różnice są znaczne w tym jak się poznaliśmy to jednak zapytam... Co było tym co przekonało ciebie do dołączenia do mnie?
-
Uratowałaś mnie z pod kosy śmierci…- odparł niebieskołuski zerkając ukradkiem na rycerkę. -
Znalazłaś mnie schwytanego w rękach najemników - łowców smokozrodzonych. Stare czasy. Dawno spłaciłem swój dług…- skomentował z przekąsem posyłając jej oczko.
Venora uśmiechnęła się do niego. Skoro to było tym co go do niej sprowadziło, to kwestią czasu tylko pozostawało kiedy niebieskołuski pojawi się na jej drodze.
-
A jak to się stało, że obaj się dogadujecie? - popatrzyła po obu jaszczurach. Dobrze pamiętała mord w oczach Balthazaara gdy po śnie, w którym pierwszy raz widziała Xalaz'sira, zapytała go czy zna jakieś niebieskołuskie smoczydło.