Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2018, 18:20   #604
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Pomyślę nad tym. O niczym innym teraz nie marzę jak wziąć kąpiel w ciepłym jeziorze gdzieś na gorącym południu, a potem zrobić sobie kilkutygodniową drzemkę na mej górze złota…- wziął głęboki wdech jakby autentycznie tęsknił. -Zieloną Koronę śledziłem od wielu lat. Teraz, kiedy zrealizowałem mój cel, mogę w końcu odpocząć.- dodał z ulgą w głosie.
Można było powiedzieć, że Venora szczerze zazdrościła mu tych planów. Sama chętnie by poleniła się kilka tygodni, ale była świadoma, że nie miała co liczyć na spokój. Bo jeśli będzie próbowała odciąć się od swojego przeznaczenia to tylko pogorszy wszystko, a jej bliscy najbardziej na tym ucierpią. Paladynka kątem oka spojrzała na maga.
- Wrogowie tylko czekają aż opuścimy gardę, prawda? - powiedziała Venora w refleksji do swoich przemyśleń. - Proszę rozważ naszą prośbę nim udasz się na wypoczynek. A gdy się zdecydujesz to pytaj o mnie. Zapewniam, że nie będziesz miał problemu ze znalezieniem mnie - dodała z przyjaznym uśmiechem.

- A teraz... Zechcesz do nas dołączyć przy świętowaniu zwycięstwa nad Zieloną Koroną? - zapytała go smoka. - Co prawda z wykwintnego alkoholu mamy tylko jedną butelkę krasnoludzkiego wina z Wielkiej Rozpadliny. Reszta to tylko bimber i likiery kupione u miejscowych wieśniaków - powiedziała z rozbawieniem.
-Niestety, ale muszę pomówić z królem tego zamku, a potem ruszam do swego domu. Tak dawno tam nie byłem…- zamyślił się na krótką chwilę. -Wejście do mej jaskini znajduje się za ogromnym wodospadem, w miejscu gdzie poszukiwacze przygód nie mają nawet czego szukać. No chyba, że smoczego skarbu…- zaśmiał się na myśl o tym i puścił Venorze oczko.
-Prędko nie wrócę do mojej mniejszej formy, ale kiedy już się to stanie to będę trzymał kciuki za powodzenie waszych misji.- rzekł gromkim tonem na pożegnanie.
- To do zobaczenia Silwerze. Obyśmy niedługo się znów zobaczyli - odparła panna Oakenfold uznając, że naciskanie na smoka niczego i tak nie da. Zapewne tylko jeśli się znudzi nic nierobieniem mogło dać szansę, że skorzysta z zaproszenia do walki z orkami.
Smok kiwnął nieznacznie łbem, po czym wzbił się w powietrze.

-Czas wracać. Choć po prawdzie moglibyśmy świętować w wiosce barbarzyńców. Tam przynajmniej znajdzie się wygodne miejsce do spania.- zaproponował Arlo.
Paladynka odgarnęła z twarzy kilka kosmyków włosów, które rozwiały jej się w podmuchu wiatru spod smoczych skrzydeł. Spojrzała na maga i powoli wstała. Podeszła do niego i bez słowa objęła go za szyję.
- To dobry pomysł - odpowiedziała na jego propozycję, przytulając się do niego mocno.
Arlo objął ukochaną jedną ręką powoli kierując kroki w stronę korytarza, którym dotarli na miejsce spotkania ze Silwerem.
-Ciekaw jestem, czy wiedza tego orka jest warta chociaż połowę tego zachodu, który nas tu spotkał…- rzucił idąc niespiesznie przed siebie.
- Pewnie nie jest nawet ćwierci zachodu warta. Za to pomoc Xora będzie już dla nas bezcenna w nadchodzącej bitwie - stwierdziła wciąż uwieszona na magu Venora. Korciło ją by dowiedzieć się jak potoczyła się walka kiedy straciła przytomność, ale nie wiedziała czy aby pytanie o to Arla było dobrym pomysłem. Uznała w końcu, że poczeka aż krasnolud się spije, to wtedy wszystkiego się dowie, nawet tego co nie miało miejsca. - Zdajesz sobie sprawę, że takich walk jak ta tutaj czeka nas jeszcze wiele w życiu? - zapytała go szeptem.

-Ależ oczywiście. Przy tobie na pewno.- odparł śmiejąc się pod nosem.
Venora mimowolnie sama się lekko uśmiechnęła. Przynajmniej sprawiał wrażenie, że ma świadomość w co się pakuje.
- Z jednych walk będę wychodzić w jednym kawałku, po innych może być ze mną gorzej niż tu... Będziesz potrzebował nie lada cierpliwości do mnie - mówiła dalej. - Do tej pory Kult Smoka nie interesował się mną, ale wkrótce nie będzie kultysty który by nie znał mojego imienia... - westchnęła. - A jeśli mnie nie będą mogli sięgnąć, to będą próbowali mnie zranić, krzywdząc osoby mi bliskie. Im bliższe tym dotkliwszy cios...
-Co cię wzięło na takie rozmowy?- spytał zdziwiony Arlo. -Przecież wiem jakie są konsekwencje bycia twoim towarzyszem i twoim mężczyzną.- odparł.
- Ja... Miałam okropne wizje... Często je mam - przyznała mu się. Puściła go i zatrzymała się, gestem ręki prosząc go by zrobił to samo. Nie widziała sensu w ukrywaniu tego przed nim. W końcu był uczniem wieszcza, więc kto jak kto, ale on powinien jej uwierzyć, może nawet wspólnie mogliby znaleźć sposób by miała nad snami jakąś kontrolę… Pomarzyć zawsze mogła.

- To takie wizje, w których znajduję się w nie tak bardzo dalekiej przyszłości, gdy kultowi udaje się przebudzić Tiamat. Nasz świat jest opanowany przez złe smoki i sługi pięciogłowej. Upiornie było przemierzać ruiny Suzail… - pokręciła głową odruchowo chcąc pozbyć się tych wspomnień z głowy. - A po przebudzeniu zawsze jeszcze jakiś czas czuję w ustach smak piasku i siarki. To zawsze jest takie dziwaczne… Zupełnie jakby moja świadomość przenosiła się w czasie i przejmowała kontrolę nad ciałem starszej wersji mnie. Nie zyskuję co prawda jej pamięci, ale mogę rozmawiać z osobami mnie tam otaczającymi. Staram się wyciągać od nich jak najwięcej informacji i uwierz mi, że są mocno skonsternowani moimi pytaniami
-Kochanie…- przemówił do niej czułym tonem, delikatnie ją obejmując wokół szyi. -To tylko sny. Jesteś młodym człowiekiem, o ogromnym bagażu doświadczeń życiowych. To całe cierpienie, ból i śmierć, która cię otacza wpływa na wszystko w twojej duszy i świadomości. Nic dziwnego, że czasami nie potrafisz odróżnić snu od jawy.- próbował ją pocieszyć, choć chyba nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.
Panna Oakenfold pokręciła głową.
- Nie Arlo, to nie są tylko złe sny. To są wizje przyszłości - ton jakim to powiedziała wskazywał, że co do tego jest pewna. A paladyni przecież nie mogli kłamać. - Nie da się śnić o osobach, których się nigdy nie poznało? A już tak mi się zdarzało. Choćby z Angess, czy niebieskim smoczydłem z lochów zamku Krwi na Śniegu.

Czarodziej przyglądał się Venorze, z uwagą słuchając jej słów.
-Znam kilku wieszczy. To dziwni ludzie, którzy dekadami obcowali z tym rodzajem magii. Czasami ich wizje przychodziły same od siebie. Nie wiem, czy to za sprawą woli bogów, czy splot sprawiał im psikusa. Ale ty nie jesteś wieszczem, nie masz nic wspólnego ze splotem, jak zatem mam tłumaczyć twoje wizje?- rozłożył bezradnie ręce.
- Prawda, nie jestem wieszczem, a z magią niewiele mam wspólnego - odparła, nie tracąc zapału. - Ale już na pewno wola bogów ma swój udział. Mój bóg nazwał mnie swoim wybrańcem. Tylko to i aż to może tłumaczyć moje wizję - stwierdziła. - Mam taką swoją teorię, że w przyszłości w końcu pokonałam Tiamat, ale zniszczenia jakie poczyniła były nieodwracalne i świat nadal umierał. Więc jedynym sposobem na jego uratowanie było cofnięcie w czasie i w ogóle nie dopuszczenie do przebudzenia smoczej bogini - zasugerowała.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline