| Sybill i Axim w balii Walkiria słuchała go, uważnie mu się przyglądając. Na koniec powoli pokiwała głową.
- To musiało być przykre. Wrócić do tamtych wspomnień - powiedziała i pod wodą chwyciła jego dłoń, dodając mu otuchy. - Wyobrażam sobie jak musiało być wam ciężko na polu bitwy... - Sybill wbiła spojrzenie w swoje kolana, wystające ponad powierzchnię wody. - Dla tak wielu z tych żołnierzy pomoc przyszła za późno lub wogóle. A jeszcze dla innych nawet szybka interwencja nie była w stanie utrzymać ich przy życiu... Tak wielu zmarło choć robiłam co w mojej mocy by im pomóc... Ta cała bezsilność... - opowieść Axima przywiodła Sybill własne ciężkie wspomnienia. Czasy które zrobiły z niej zgorzkniałą osobę o dużo za wcześnie. - Jak teraz o tym myślę... Czuję jakby to było tak dawno, w zupełnie innym życiu - westchnęła i uśmiechnęła się blado, bo dla niej dosłownie teraz zaczęło się nowe życie. Walkiria uniosła spojrzenie na swego wybranka. - Musimy udać się do świątyni Wszechstwórcy. Kapłani powinni być w stanie sprawdzić, czy to opętanie było tylko chwilowe, czy… - kobieta urwała swoją wypowiedź, ale po jej minie było widać, że martwiła się o Jarnara. - Po co mieszać w to kapłanów? - mruknął niezadowolony Axim. Zaraz jednak złagodniał i wzruszył ramionami. - Zresztą… co mi szkodzi - uśmiechnął się blado. - A Ty, najdroższa? Jak się trzymasz? Słyszałem, co się wydarzyło tam przy studni. Z tą dziewczyną… - zagaił ostrożnie.
Sybill zacisnęła mocniej dłoń na ręce Axima. Spuściła głowę i przygryzła wargę.
- Nie byłam w stanie jej pomóc... - mruknęła pod nosem. - Gdybym tego nie zrobiła to ta demoniczna istota dokończyła by rytuał... Wtedy mogłoby nie udać się już oczyścić tamtego miejsca... A dusza Cinar zapewne cierpiałaby po wieki... - Arunsun choć się tłumaczyła to widać było po niej, że mocno obwinia się. - Zrobiłaś to, co uważałaś w tamtej chwili za słuszne - odparł pocieszająco Axim, sięgając dłonią policzka ukochanej. - Wszyscy jesteśmy ci wdzięczny za światło, którym nas obdarzasz. Wierzę, że Cinar również - dodał z delikatnym uśmiechem. - Odmówimy dzisiaj modły za jej duszę i oddamy cześć. Co myślisz?
Arunsun nieznacznie pokiwała głową. Przytuliła policzek do dłoni Jarnara i przymknęła oczy. Wynurzyła jedną rękę i mokrą dłonią przetarła twarz. W końcu przysunęła się do mężczyzny i położyła na jego nagim torsie.
- Po raz pierwszy odebrałam życie niewinnej istoty... - szepnęła i wtuliła się mocniej w Axima.
Wojownik objął dziewczynę umięśnionym ramieniem i przytknął usta do jej głowy, drugą ręką gładząc leniwie jej nagie plecy. - Mówi się, że człowiek zawsze ma wybór, jednak czasami… czasami sytuacja wywiera na nas podjęcie decyzji, której później żałujemy. Sam chowam w sobie gorycz do wielu rzeczy, które zrobiłem w przeszłości. Ludzie, których zawiodłem. Ludzie, którym nie pomogłem, chociaż byłem w stanie. Jednak w wojsku nauczyłem się, że siła żołnierza nie bierze się tylko z jego tężni fizycznej, ale przede wszystkim z tego, jak sobie radzi z daną sytuacją. - Głos Axima był szorstki, ale uspokajający. - Musisz być silna, ukochana. W tej chwili wszyscy cię potrzebujemy. Nie obawiaj się tego brzemienia i konsekwencji, jakich za sobą niesie. Wszechstwórca wytycza twoją ścieżkę i jest z tobą. Ja… ja jestem z tobą.
- Nie sądziłam że będzie tak ciężko... - wyznała mu Sybill. - Wcześniej nikt nie zwracał na mnie uwagi, często czułam się jak ten duch, snująca się pomiędzy rannymi, prawie niewidoczna... A teraz? - westchnęła ciężko. - Wszyscy patrzą na mnie. Muszę uważać co robię, myśleć o każdym swoim kroku. Nigdy wcześniej nie byłam dla nikogo autorytetem. - I radzisz sobie znakomicie. W końcu przekonałaś kapłanów i ludność w Wodnym Krysztale - odparował przyjaźnie Axim. - Przebrniemy przez to. Poza tym teraz, kiedy przybyła Biała Niedźwiedzica, mieszkańcy i żołnierze skierują na nią swoją uwagę. Może zdejmie to z ciebie część presji, hm? - mruknął, przekrzywiając głowę, by spojrzeć jej w oczy.
- Esmeralda przybyła? - Sybill zrobiła zaskoczoną minę, jakby dopiero teraz do niej to dotarło. - Faktycznie jakoś tak tu w mieście tłoczniej jest... - dziewczyna zamilkła na chwilę w zamyśleniu. - Może... - ale zmarszczyła brwi. - A może będą mnie chcieli wciągnąć w swoje plany, teraz, gdy jestem Walkirią Wszechstwórcy... - jęknęła cierpiętnie i znów opadła na pierś Axima. - Stanowisz nie tyle co wolę kościoła, a samego Wszechstwórcy. Nie mogą cię zmusić do swoich planów, jeśli nie będziesz chciała. Jednakże… dobrze będzie, jeśli zamienisz z nią parę słów. Sam jestem ciekaw, jak zabierze się za wyzwolenie miasta. Może jako arystokratka i zarazem księżniczka dostała nauczanie z zagadnień taktyki oraz dyplomacji, ale to ty walczysz tutaj i pokrzepiasz ludność, odkąd zaczęliśmy oblężenie. Twoje doświadczenie i reputacja będzie dla niej oraz jej doradców nieocenione, pamiętaj o tym. - Jarnar przetarł twarz dłonią i stłumił ziewnięcie. Ciepło jak i obecność ukochanej osoby odprężało i usypiało. Niestety nie mogli sobie pozwolić nawet na krótką drzemkę w tej chwili.
- Wiesz... Ja znam księżniczkę. Osobiście - przyznała się Arunsun. - Irma, moja siostra, dawała jej pierwszych lekcji szermierki, jak jeszcze była dzieckiem. Jest niewiele młodsza ode mnie. Czasem jej towarzyszyłam w tych naukach, kiedy spotykałam się z siostrą… Ale nie sądzę, żeby mnie pamiętała. - Przekonasz się sama - odparł pogodnie i zerknął w stronę okna. - Zbieramy się? Mam ochotę jeszcze odpocząć, ale dobrze by było, gdybyśmy najpierw załatwili, co mamy do załatwienia. W porządku?
- Racja... - odparła niechętnie Sybill i odsunęła się od Axima.
Zaraz też Walkiria wstała i sięgnęła po wiadro czystej wody, którym się polała, ochlapując przy okazji siedzącego pod nią mężczyznę, wciąż jeszcze zanurzonego w balii wody. Po wszystkim Sybill czekając, aż woda obcieknie z jej ciała, spojrzała z rozbawieniem na Jarnara. Wzięła z krzesła ręcznik i wychodząc z balii zaczęła się wycierać do sucha. - To najpierw zakupy. Zabierzemy ze sobą Balkazara. Później świątynia. Po tym pomówię z Nutką i Vyloną... Ah, przed świątynią spotkamy się z Windsorrowem- podsumowała ich plany na ten dzień. - A jeszcze musimy obejrzeć tą karczmę na sprzedaż... Czarna noc nas zastanie nim się wyrobimy - pokręciła głową. - Muszę się jakoś ubrać, żeby nikt mnie nie rozpoznał, bo jak zaczną nas zaczepiać to na pewno nie zdążymy ze wszystkim. - Może otulisz się szczelnie jakimś płaszczem - zaproponował Axim, również wychodząc z wody. Szybko wytarł się suchym ręcznikiem, po czym podszedł do bagaży. Wygrzebał z nich zapasową koszulę oraz proste spodnie. Ubrał się schludnie, zostawiając zbroję w spokoju. Nim założy ją ponownie, będzie musiał ją porządnie wypolerować. Nie mówiąc już o tym, że przerwa od dźwigania pancerza dobrze mu zrobi. - I spokojnie, mamy czas na załatwienie tych spraw. Nic się nie stanie, jeśli nie wyrobimy się dzisiaj - dodał pogodnie Jarnar, zapinając pas z mieczem legionisty. Wyzwoliciel był potężny i sprawiał ogromne wrażenie, jednak najemnik nie potrzebował go nosić w zabezpieczonej dzielnicy. Jakkolwiek magiczne ostrze działało uzależniająco na swojego posiadacza, sentyment do wysłużonej klingi z wojska przebijał wszelkie czary.
- Hymmm... - ubierając się, Sybill zamyśliła się na propozycję mężczyzny. Rozejrzała się po pokoju i dostrzegła odpowiednie odzienie. - Będę wyglądać jak jakaś podejrzana osoba, chodząc w środku dnia po dzielnicy - skomentowała z rozbawieniem. - Ale lepiej już tak, niż rzucać się w oczy - zdecydowała się w końcu. - Zawsze możesz założyć opaskę na oczy - zażartował Axim, pakując część sprzętu do torby. Były to przedmioty na sprzedaż oraz do identyfikacji. Kiedy skończył, podszedł do drzwi, czekając na Sybill.
- Bardzo zabawne... - nadęła usta udając obrażoną jego komentarzem. Zaraz jednak się rozpogodziła i sięgnęła po płaszcz, który narzuciła sobie na ramiona. - Mam nadzieję, że szybko pójdzie. Najgorzej może być z Nervirem - stwierdziła wychodząc z pokoju na korytarz. - Przebrniemy przez to razem - odparł Axim, zamykając drzwi do pokoju. Następnie objął swoja wybrankę ramieniem i poprowadził wzdłuż korytarza w stronę wyjścia.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |