Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2018, 12:07   #85
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Z wizytą u Lorda Nevira Windsorrowa

Owinięta szczelnie płaszczem Walkiria, w obstawie pod postacią Balkazara, Pluszka oraz Axima, skierowała swoje kroki do miejsca w dzielnicy gdzie przebywała społeczność wyżej urodzona. Tam spodziewała się spotkać lorda Nevira Windsorrowa. Sybill przez całą drogę starała się by jej osoba pozostawała niezauważona, naciągając kaptur szerokiego płaszcza na twarz. Mijając rozstawione namioty zauważyli ten najbardziej rozłożysty, który można było uznać za siedzibę księżniczki. Arunsun tylko krótką chwilę skierowała tam swój wzrok i przeszli dalej.
W końcu dotarli na miejsce i dopiero wtedy Sybill zrzuciła z głowy kaptur.
- Przybyliśmy pomówić z lordem Windsorrowem - oznajmiła odźwiernemu, któremu przedstawiać się nie musiała, bo jej płomienne spojrzenie było jedyne w swoim rodzaju.
- Tak, Pani - mężczyzna skłonił się z przestrachem patrząc w oczy kobiety, a później na jej egzotyczną świtę. Wprowadził was na pokoje ozdobione obrazami i porcelaną i różnie pojętą sztuką. Zniknął na parę chwil, a następnie sprowadził Nervira, a sam stanął przy drzwiach wyjściowych.
Balkazar swoim zwyczajem wykorzystał moment aby znaleźć sobie fragment ściany i oprzeć się o nią zakładając ręce na piersi. Biorac pod uwagę swoją posturę było to najlepsze rozwiązanie aby jednocześnie być na widoku i nie przeszkadzać rozmawiającym.
- Witajcie przyjaciele! Jakie przynosicie wieści! - arystokrata nerwowo potrząsnął dłonie Sybill i Axima, nie zbliżając się do pozostałych dwóch kompanów. - Opowiadajcie co się stało z robotnikami w hucie, z moim ojcem Elgalem i z siostrą Cinnar?

- Witaj - odparł oszczędnie Axim, odwzajemniając uścisk dłoni arystokraty. Najemnik tym razem nie miał założonej zbroi rycerskiej, ani nie nosił magicznego ostrza. Odziany w prostą koszulę oraz spodnie i opasany mieczem legionisty sprawiał mniej groźne wrażenie.
- Może najpierw zasiądziemy? - zapytał bez emocji Jarnar.
-Oczywiście, proszę siadajcie. Przynieś nam coś do picia. - zwrócił się do sługi, który natychmiast zniknął w drzwiach kierując się po trunki. W niezręcznej ciszy czekał na odpowiedź.
Walkiria spojrzała po swoich towarzyszach i dopiero zasiadła we wskazanych miejscach. Rozmowa nie zapowiadała się na tą z rodzaju łatwych i szybkich. Bo przecież nie osiągnęli pełnego sukcesu.
- Przeczesaliśmy całą hutę, wraz z piwnicami. Pana ojciec żyje, jednak jest w ciężkim stanie i teraz przebywa w lazarecie świątyni Wszechstwórcy - oznajmiła Sybill spokojnym tonem, patrząc Nervirowi prosto w oczy. - Natomiast jeśli chodzi o pana siostrę... - zawiesiła głos szukając odpowiednich słów, by przekazać mu wieści o jej śmierci. Wiele razy to robiła, oznajmiając kobietom że ich mężowie i synowie polegli w boju, ale nigdy nie było to proste. - W podziemiach kultyści Lamashtu urządzili sobie świątynię. Pokonaliśmy ich, główna kapłanka została zabita, a miejsce skutecznie oczyściliśmy z wszelkiego zła... Jednak w trakcie ciężkiej walki pańska siostra poniosła śmierć. Przykro mi... - chciała powiedzieć coś jeszcze, ale zamilkła. Niekiedy rodzina mogła nie chcieć wiedzieć więcej.
Sługa wpadł do pokoju i rozdał na szybko mocne wino. Nervir złapał za puchar i wirował winem w środku przetrawiając wieści.
- Rozumiem, jestem bardzo wdzięczny z waszej pomocy i niezwłocznie wyruszę do ojca. Wyświadczyliście mi ponownie ogromną przysługę, o której będę pamiętał. Nie miałem jednak pojęcia o tym, że są tam jeszcze jakieś podziemia i w dodatku kultyści. Chociaż niektórzy pracownicy skarżyli się na hałas i dziwne odgłosy przy piwnicy. Jednak nikt nie brał tych uwag nigdy na poważnie. - Szlachcic powoli wysączył wino, grzecznie czekając, aż reszta przyjaciół też dopije swoje puchary.
- Jeśli pozwolicie pośpieszę teraz do ojca, ale później jeszcze was odwiedzę. Dziękuję za waszą pomoc, nikt inny nie zrobiłby tyle co wy. - Mężczyzna wstał od stołu i odprowadził gości do drzwi, wydał również polecenia słudze do wyjścia.

Sybill skinęła mu głową i skierowała się do wyjścia. Na zewnątrz dopiero odetchnęła i spojrzała po swoich kompanach.
- Dobrze, że nie dopytywał o szczegóły - szepnęła do nich. - No i ważne, że tak szybko to poszło - westchnęła ciężko. - Teraz czas poszukać Nutki i złodziejki.

Ciemny zaułek Dzielnicy Bram

Znalazła je obie w mniejszych barakach poza głównymi ulicami wraz z innymi nawróconymi goblinami i orkiem, których przemycili tu pozostali wskrzeszeni przez Sybill ludzie z areny. Obie dyskutowały o czymś szeptem w języku goblinów. Czasem wtrącała się pozostała trójka zielonych lub bezgłośnie potakiwała. Wszyscy zamilkli, gdy w progu drzwi pojawiła się zakapturzona postać
- Spokojnie, to tylko ja - odezwała się Walkiria zrzucając z głowy kaptur. Spojrzała na swoich towarzyszy - poczekajcie na mnie na zewnątrz - poprosiła ich, a gdy drzwi się zamknęły Walkiria spojrzała na elfkę oraz goblinkę.
- Ja zostanę. Gdy będziemy omawiać sprawę Agako to wiedza Razzdana może być niewystarczająca, a niektóre informacje przez nich udzielone mogą mieć dla mnie większe znaczenie niż dla człowieka - zza pleców usłyszała głos Balkazara.
- Mam zamiar zakupić nieruchomość, żebyście nie musieli już kryć się po barakach - oznajmiła im. - Widziałam przestronną karczmę na sprzedaż. Będzie idealna jako miejsce wypadowe. Potrzebuję jedynie drobnej pomocy Vylono - Sybill uśmiechnęła się lekko. - Mam wrażenie, że dobrze wiesz co się stało ze złotem ze skarbca huty - zasugerowała.
Kobieta wstrząsnęła ramionami.
- Wydaje się teraz jakoś mniej istotne niż w chwili kiedy je zdobyłam, jest twoje, ale przydziel mi jakiś większy pokój z podwójnym łóżkiem. - Mniszka wskazała na worki leżące w rogu. - Jednak nie mam pojęcia kto może odkupić od ciebie tyle złotego pyłu na raz.
- Zmieniając temat, rozmawiałam trochę z Nutką, trudno uwierzyć, że udało wam się nawrócić również orczą księżniczkę oraz, że aż tak zaczęła was wspierać. Zakładam, że będziemy musieli ją odbić?

- Fakt tyle złotego pyłu to może być problem - zamyśliła się Sybill. - Może w świątyni Wszechstwórcy uda mi się to wymienić na sztabki albo monety... - skrzyżowała ręce przed sobą. - Tak, Agako jest bardzo zaangażowanym wyznawcą i pewnie ucieczka Rozpruwacza nie pomogła jej misji - bezradnie pokręciła głową. - Oczywiście jeśli jest sposób żeby jej pomóc to macie moją uwagę - popatrzyła po półelfce i goblince.
- Dobre wieści to wiem do jakiej twierdzy ją zabrali, cała reszta to masa złych wieści i spekulacji. Ehhhh, od czego tu zacząć… - Kobieta zadarła głowę do góry w namyśle.
- Pamiętasz obietnice jaką mi dałaś? Będziesz miała okazję ją spełnić. Agako znajduje się w twierdzy, którą zajmuje moja… była szefowa Rhella Aslen. Oprócz niej znajdują się tam jej generałowie, przyjaciele i najemnicy. Część z nich jest mi na tyle znajoma, że może udałoby się ich przekonać do pomocy lub niemieszania się w spór. - Kobieta podrapała się po głowie w zamyśleniu. - Twierdza wciąż jest własnością króla goblinów, który ją zdobył i gości w niej Rhelle jako łączniczkę z wolą Lamashtu. Twierdza będzie sporym wyzwaniem sama w sobie, ale nim do niej dotrzemy czeka na nas równie upierdliwy magiczny las zarządzany przez druida goblinów, w którym kryje się wioska goblinów, ich posterunki, tunele i jaskinie.
Razzdan pokiwał głową - Wydaje mi się, że miałem okazję widzieć magię tego druida w działaniu. Potrafił zrobić z roślinności kolczaste mury nie do przebicia żadną stalą, zajmujące duży teren leśny. Potrafił także wtapiać się w te mury i z wielką prędkością w nich podróżować by wyskoczyć za plecami przeciwnika i zadać mu ciężkie rany. W boju często dosiadał ogromną jaszczurkę, o którą nad wyraz bardzo dbał, może być ona jego słabością. Jednak samej lokacji nie znam, by udzielić jakiś szczegółowych informacji.
Vylona parsknęła machając przecząco ręką. - W tym cały problem, cała lokacja ma tendencję zmieniać się co kilka dni. Tam gdzie były ścieżki, są leśne mury, tam gdzie była wioska jest tylko posterunek. Jeśli ktoś nie był tam w przeciągu ostatnich dwóch dni wszystko mogło się doszczętnie zmienić.
Sybill przysłuchiwała się temu, a jej mina z każdą chwilą robiła się coraz bardziej ponura. W głowie nawet Walkiria sobie zaczynała wyobrażać z czym przyszłoby im stawić czoła gdyby tam się wybrali. A udać się tam musieli, niezależnie od niebezpieczeństw, bo Agako nie była już tylko orkiem, tylko wyznawcą Wszechstwórcy, gorliwie działającym dla wspólnej sprawy. Wbiła swoje spojrzenie w Nutkę, która skutecznie przeszła te wszystkie zasieki.
- Czyli jeśli dobrze to rozumiem, musimy najpóźniej wyruszyć jutro o świcie? - dopytała Arunsun. - W tak krótkim czasie ciężko będzie ustalić jak to zrobić i kto będzie konieczny w całym tym planie - pokręciła głową, ale nie podjęła jeszcze decyzji.
- Uciekłam z obozu brata Agako, gdy miała zostać przetransportowana tam gdzie się wybieramy. Wyszukanie was trochę mi zajęło. Martwię się czy nie będziemy za późno. Brat Agako rządzi siłami w tym zewnętrznym mieście, a ich ojciec ruszył do wewnętrznych. Wtedy wrócił Rozpruwacz i oskarżył Agako o zdradę.
Razzdan ponownie zabrał głos - Wydaje mi się pani, że musisz porozmawiać z kimś kto mieszkał w tym mieście od dłuższego czasu i ma o nim sporą wiedzę.
- Słusznie, przemyślę to, spróbuję się kogoś poradzić... I wrócę tu do was z decyzją - stwierdziła Sybill kiwając głową w zamyśleniu.
Grupa Walkirii wymieniła z nią uprzejmości i pozdrowienia. Następnie odprowadzili wzrokiem za drzwi. Po kilku minutach ciszy rozpoczęli ponownie rozmowę w języku zielonych.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline