Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2018, 00:01   #88
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Karczma co "Ognisko" się nazywa


Sybill stała na środku sali biesiadnej i z rękami podpartymi na biodrach nie mogła uwierzyć, że to zrobili. Z pomocą możnych i władczych tego miasta pozyskanie na własność budynku sporej karczmy poszło tak szybko, że Walkiria nawet nie wiedziała kiedy wybrała nazwę przybytku. Szyld już był montowany i karczma "Ognisko" mogła zacząć przyjmować pierwszych gości w przeciągu kwadransów. Wyznawcy Wszechstwórcy, którzy znali Walkirię, lada chwila powinni dostać karteczki od gońców z informacją o tym gdzie mają przybyć. A miejsca było sporo. Parter zajmowała ogromna sala biesiadna i magazyn, do tego była spora piwnica, której uchowało się nawet kilka beczek z winem i piwem, przez co od ręki można było otwierać pub. Z jedzeniem trzeba było poczekać na dostawy i kucharzy. No i były jeszcze dwa piętra z pokojami. Na szczytowym piętrze mieścił się najprzyjemniejszy pokój, który samolubnie Sybill od razu obrała za swój.
W międzyczasie tego całego zamieszania Walkiria nakreśliła ogłoszenie, które zawisło przed budynkiem na słupie, a jego treść głosiła:

Cytat:
Poszukiwani śmiałkowie.
Tylko dla osób nie lękających się walki z nieznanym, którym nie brak odwagi walczyć z kultystami i hordą orków.
Misja o dużym ryzyku, mogąca zakończyć się utratą kończyn, a nawet śmiercią.

O szczegóły pytać w karczmie "Ognisko", szukać wojownika Axima Jarnara
Co prawda Arunsun nie pytała Axima o to czy zajmie się rekrutowaniem nowych na misję, ale była pewna, że gdy wróci od rzemieślnika to na pewno ucieszy się, że dała mu tak ważne zadanie.
Po sali uwijało się kilka osób będących jako pierwsza pomoc z polecenia Lorda.
- Gdzie podziała się ta szwaczka, której miałam powiedzieć jak mają wyglądać stroje kelnerek... - mruknęła pod nosem Sybill rozglądając się za siwowłosą krasnoludką.

Zamiast szwaczki, w karczmie zjawił się Axim. Wyglądał na zadowolonego, co też Walkiria mogła stwierdzić po jego lekkim uśmiechu. Zatrzymał się gdzieś na środku sali i łypnął to w lewo, to w prawo, to w górę.
- Na oddech Goruma, ależ ten przybytek się prezentuje! - zawołał, kręcąc głową.
Sybill podeszła do niego i objęła go za ramię.
- Poczekaj aż zobaczysz naszą sypialnię - szepnęła mu na ucho i uśmiechnęła się szeroko. - Widziałeś ogłoszenie? zmieniła nagle temat.
- Owszem, rzuciło mi się w oczy - przyznał Jarnar, głaszcząc dłoń Sybill. - Przyznam, że jestem zaskoczony… Nie konsultowałaś tego ze mną, skarbie. Jednakże myślę, że podjęłaś słuszną decyzję. Jeśli już zbieramy własną jednostkę, wolałbym, by zostali sprawdzeni i przeszkoleni przeze mnie. Tak więc z chęcią zajmę się rekrutacją - dodał i zaraz się rozchmurzył. - Będę jednak potrzebował miejsca do przeprowadzania -treningów. No i jakiś sprzęt ćwiczebny - zaczął wyliczać, zamyśliwszy się.
- Plac między stajnią a budynkiem powinien być na to wystarczający - zaproponowała Sybill, która nawet przez chwilę nie zwątpiła, że Axim podejmie wyzwanie. - Za kilka chwil będzie można otworzyć główna salę, tylko potrzebuję barmana... Może Vylona się nada... - zamyśliła się.
- Hmm… Nie wiem, czy ktoś z jej aparycją i przeszłością byłby najlepszym wyborem na takie stanowisko - zauważył Axim.
- Niby tak, ale gdyby ktoś zamierzał wszczynać burdy to by sobie poradziła z pacyfikowaniem - wzruszyła ramionami Sybill.
- Taak. Zdecydowanie - zaśmiał się cicho. - A jak z zapleczem? Szukałaś już jakiś kucharzy i dostawców? - zapytał, zerkając w stronę baru.
- Lord miał kogoś przysłać - odparła Arunsun. - Więc trzeba czekać, dlatego tylko bar możemy najszybciej otworzyć, bez posiłków - wyjaśniła.
- Rozumiem - najemnik kiwnął głową, wracając spojrzeniem do wybranki. - Mogę ci jeszcze jakoś pomóc? Byłem u rzemieślnika. Okazało się, że potrafi modyfikować obuwie, by było pewniejsze na trudnym terenie, co bez dwóch zdań pomoże w czasie misji. Nie miałem jednak ze sobą drugich na zmianę, więc muszę mu je dzisiaj jeszcze odnieść.
- Nie trzeba - pokręciła głową. - Zresztą i tak dużo sobie kupiłam, gdy w przerwie w doglądaniu tego przybytku wyskoczyłam na targ - westchnęła. - Jestem wykończona dzisiejszym dniem... Ta misja, wszystkie rozmowy po niej, a teraz to - machnęła ręką na salę.

- Wiem, jak duży to wysiłek, najdroższa - zagaił Axim, odwracając Sybill do siebie i obejmując ją ramionami, przytulił do siebie. - Wierni i wszyscy strudzeni będą ci za to wdzięczni. Poprowadzimy ten przybytek zgodnie z twoją wizją, a największą nagrodą za ciężką pracę, poza pieniędzmi, będzie satysfakcja - dodał z przyjaznym uśmiechem.
- Ekhm - odchrząknął mężczyzna przypatrujący się czułej scenie. - Nie chciałbym przeszkadzać, ale słyszałem, że otwieracie nową karczmę, może jest szansa na zatrudnienie? Bo po wstawieniu się za Balkazarem w incydencie pod Zgniłą Cytryną zwolniono mnie z posady oberżysty. - Znajoma twarz Caramona ze Studni Rdzy stała w progu. - Jeśli potrzebujecie personelu to moja żona i córka również znają się na prowadzeniu i utrzymywaniu w czystości w takich przybytkach.
- Ja jestem za! - odezwał się na propozycję niewidoczny do tej pory Balkazar, który zaklepał już sobie ulubiony kąt w karczmie.

Arunsun ucieszyła się niezmiernie na tę propozycję.
- Oczywiście, że znajdzie się tu dla was praca - zapewniła. - Proszę, im szybciej dołączycie tym prędzej otworzymy karczmę - dodała i spojrzała na Axima. - Kochany, powinieneś sprawdzić czy nie pojawili się już jacyś chętni na ogłoszenie. Pewnie zaczną się zbierać przed "Ogniskiem"

Po karczmie po cichu starając się nie zwracać na siebie uwagi, aby nikomu nie przeszkadzać, przemykał Pluszek. Bardzo cieszył się z perspektywy nowej wyprawy, jednak poznana w hucie szkła rycerska determinacja w bezpiecznych warunkach ustąpiła iście dziecięcej radości i ekscytacji.
W pewnym momencie wspiął się do okna i stojąc w nim wyjrzał na zewnątrz.
- Ktoś właśnie nadchodzi! - zawołał radośnie.

- Witaj, Sybil. - W progu karczmy pojawił się Esmond, u boku którego kroczył piękny, śnieżny lampart. - Niezła chata - powiedział. - Poznajcie mego przyjaciela. To jest Chisanu. - Pogładził lamparta po głowie. - Plotki głoszą, iż szykuje się nowa wycieczka... Jakieś konkrety?
- Witajcie - Axim pozdrowił Pluszka i Esmonda, po czym skinął do Sybill. - Nie wątpię, że odzew będzie natychmiastowy - parsknął, po czym ostatni raz pogładził ją po ramieniu, by zaraz ruszyć w stronę wyjścia.
- O szczegółach opowie wam Axim - odparła magowi Walkiria. - Ja mam bardziej przyziemne obowiązki do dopilnowania - dodała i machnęła ręką do Caramona, by poszedł za nią na zaplecze.
- Kłopoty związane z dobrobytem - zażartował Esmond. - Pomóc ci jakoś?

- Arunsun - zagaił Balkazar znajdując w końcu odpowiedni moment - Rozumiem, że Zidemo i Glele będą mieć co robić tutaj w karczmie, ale Razzadana proponuję wziąć na misję ze względu na to, że widział Druida w akcji, wykazał się wiedzą o tamtej okolicy, a do tej pory nie znaleźliśmy nikogo lepszego.
Sybill zatrzymała się i odwróciła na pięcie, spoglądając na Balkazara.
- Tak, to dobry pomysł. Razem z tą dziewczyną, o której mówił Kandle, mogą się świetnie uzupełniać i ułatwić nam zadanie - zgodziła się z orkiem, a następnie spojrzała na zwierzę Esmonda. - Pilnuj, żeby twój kot niczego nie zniszczył i nie próbował polować na mojego kruka - nakazała poważnym tonem magowi i wskazała na białego kruka siedzącego na poręczy schodów prowadzących na piętro. Ptaszysko spoglądało na nich bokiem głowy. - No a poza tym możesz sobie wybrać któryś z pojedynczych pokoi na górze. Jeśli chcesz się tu przydać, to możesz stanąć za ladą i nalewać piwo - mrugnęła do Esmonda już przyjaźnie się do niego uśmiechając.
- Chisanu... - Esmond przyklęknął i spojrzał lampartowi w oczy. - To jest pani Sybill, a tam jest jej kruk. Nie wolno go gonić. Jak będziesz głodny, to przychodzisz do mnie, a nie urządzasz polowania. Czy to jest jasne? - Lampart pomachał ogonem, co, zapewne, znaczyło, że zrozumiał. - Z Pluszkiem możesz się bawić tylko wtedy, gdy on będzie chciał - dodał.
Lampart przeniósł wzrok na Pluszka, po czym ponownie spojrzał na maga i skinął łbem.
- W takim razie zajmę jakiś pokój i zaraz tu zejdę - zapewnił Esmond, ruszając po schodach na górę. Chisanu, jak cień, podążył za nim.
A po chwili Esmond był z powrotem na dole. Razem ze swoim przerośniętym kotem. W tym czasie Walkiria zdążyła udać się w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku, bo na wielkiej sali próżno było jej się dopatrzeć.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline