Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2018, 19:59   #99
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Walkiria w sypialni

Zamykając za sobą drzwi do sypialni Sybill rozejrzała się po pomieszczeniu. Stało tu duże łóżko i nierozpakowane dwa kufry z tym co z Jarnarem szumnie nazywali swoim dobytkiem. Na stojący pod oknem stole leżały jej i Axima narzędzia pracy, czyli różnej maści oręż, głównie długie miecze. Spojrzenie Walkirii zatrzymało się na tarczy, która leżała na środku łóżka. Nie miała pojęcia czy dobrze zrobiła nie wspominając tamtej Walkirii o tym, że jest w jej posiadaniu.
Kobieta zdjęła z siebie płaszcz i uwiesiła go na gwoździu wbitym tuż przy drzwiach do pokoju. Zrzuciła buty i zostawiła jej też przy wejściu. Podeszła do łóżka i usiadła na nim, kładąc dłoń na tarczy. Po tym nagłym spotkaniu w świątyni sama teraz nie wiedziała co powinna myśleć o tym wszystkim. Nie rozumiała o czym mówiła wojowniczka, ale usilnie starała się to pojąć.

Martwiło ją najbardziej to, że używanie mocy Walkirii miało mieć jakąś cenę... Sybill nie była w stanie wymyślić cóż to mogło być w jej przypadku.
Opadła na łóżko i wbiła zamyślone spojrzenie w drewniany sufit. Myślami cofnęła się do tego momentu kiedy została wskrzeszona, ale niezależnie od tego jak bardzo wysilała pamięć to nic jej nie przychodziło. Żadnego spotkania z bogiem czy choćby jego niebiańskim sługą. Po prostu ocknęła się po wszystkim i nie miała pamięci tego o czym opowiadali jej świadkowie tamtych wydarzeń. Nigdy wcześniej nie zastanawiała się jak "powstawały" inne Walkirie. Ale na dłuższą metę nie miało to większego znaczenia, bo jak to określiła Sagila, sposób stania się bożym wybrańcem, w przypadku Arunsun był nietypowy.

- Czy jest więcej Walkirii? - zapytała spoglądając znów na tarczę. Jak na razie ta jedyna przez nią napotkana napawała ją w zwątpienie we własne siły, bo w porównaniu z Maakrin wypadała dość blado. Skoro tamta była dowódcą Złotych Lwód, to musiała być doskonałym przywódcą, mającym pod sobą doskonale wyszkolone wojsko. Trzeba było też przyznać, że faktycznie Sagila była " siłą, gniewem i furią". - Istny huragan chaosu... - mruknęła Sybill z niechęcią jaką czuła do tej kobiety. Miała wręcz szczerą ochotę zostać w pokoju by mieć pewność, że już nie będzie musiała jej, przynajmniej dziś, spotykać na swojej drodze. Zastanawiała się, czy tamta kobieta zechce jej odebrać tarczę gdy w końcu dowie się, że ją ma. Czy powinna oddać tamtej Walkirii? Czy może należała już do niej? Ten magiczny dysk bardzo był pomocny i polegała na nim tak bardzo, że nie wiedziała, czy potrafiłaby się bez niego obejść.

Arunsun sięgnęła po złożony na brzegu łóżka koc i okryła się nim, by choć trochę zwalczyć uczucie osamotnienia.
- Może moje kapłańskie wykształcenie jest tu kluczowe... - powiedziała do siebie bez przekonania i na koniec westchnęła cierpiętniczo. - Czemu mnie to spotkało? - schowała twarz w dłonie. Wcześniej nie zaprzątała sobie tymi myślami głowy, ale teraz nie mogła już tak tego ignorować. Przed swoją śmiercią była przecież nie najlepszą kapłanką, mimo młodego wieku już zmęczona widokiem rannych i konających. Robiła swoje i nie wychodziła przed szereg, pozostając niewidzialną i nie chcącą nikogo poznawać bliżej, często będąc opryskliwą i sarkastyczną. Wątpiła nawet czy Wszechstwórcę jakkolwiek interesuje dobro istot, które stworzył. Ale od czasu wskrzeszenia jej i uczynienia Walkirią, zupełnie zapomniała o tym jak dawniej postrzegała wiarę. Teraz było jej pod tym względem znacznie łatwiej. Sama przed sobą musiała przyznać, że w porównaniu z tym jaka była wtedy, a jaka była w tym życiu, to zmieniła się i była już zupełnie inną osobą. Uczynienie jej Walkirią było rzuceniem jej na głęboką wodę. Ale miała kolejną udaną misję za sobą, a to do dodawało otuchy.

W końcu zganiła się sama w myślach za to użalanie się. Powinna cieszyć się każdym dniem nowego życia. Pod tym względem żyła ponad stan, bo powinna umrzeć dawno temu, na tamtej przeklętej arenie, w nierównej walce z minotaurem. Zamiast tego żyła i była znacznie silniejsza niż wtedy, mając moce, o których wcześniej mogła tylko śnić. Ponad to miała jeszcze niezawodnych towarzyszy, którzy pójdą z nią w każde piekielne otchłanie. I miała też kogoś przed kim mogła być sobą. Zdecydowanie od wskrzeszenia jej żywot uległ poprawie. Wszystko dzięki Wszechstwórcy. Jakby jednak się starała to nie była w stanie określić co było "kosztem" posiadania jej mocy, bo nie odczuwała by czegokolwiek jej ubywało.

Od tych wszystkich myśli i analizowania słowo po słowie tego co powiedziała Sagila, mocno rozbolała ją głowa. Zaczęła masować sobie skronie, ale niewiele to pomagało. Wstała z łóżka i podeszła do okna by wpuścić do pokoju świeże powietrze. Tylko pobieżnie spojrzała po zebranych na skwerze osobach. Axim stał z jakimś krasnoludem. Cieszyła się, że zajął on się tym za nią, bo dzisiejszego dnia była zbyt rozbita by czymkolwiek się więcej się zająć. Teraz nawet wybór stroju kelnerek byłby dla niej za trudny. Była wykończona i nie nadawała się do niczego.
Wróciła do łóżka i po prostu padła na nie, wzdychając z umęczeniem. Otuliła się mocniej kocem i w tej chwili nie miała zamiaru opuszczać swojej małej ostoi.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline