Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2018, 00:13   #54
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Blondynka lekko przechyliła głowę.
- Dwie sprawy - odparła i rozsiadła się wygodnie na krześle. - Pierwsza to czy zdecydował się pan poprowadzić moją sprawę oskarżenia zarządcy kamienicy w związku z napaścią na moją osobę w penthousie znajdującym się w tejże kamienicy?
- Proszę wybaczyć. Nie przesłałem pani umowy - prawnik zrobił zbolałą minę. - Oczywiście, że się podejmuję. Na podstawie pani materiałów ustaliłem, że będzie łatwo zmusić go do zastawienia kamienicy, a potem to już niedaleka droga do tego żeby puścić go z torbami.
- Wspaniale - odparła zadowolona Irya, bo nie zamierzała odpuszczać tego tematu... Chyba, że w toku śledztwa wyniknie coś nadzwyczaj niespodziewanego. Ale to było wielce nieprawdopodobne. - To jak już w końcu dostanę umowę i ją sobie przejrzę to przekażę podpisany egzemplarz - powiedziała i lekko zastukała paznokciami o blat stołu. - Co do drugiego tematu... - choć po wczorajszej rozmowie z ojczymem sprawa Marie Harris zrobiła się dla niej jasna to wciąż z oporami przychodziło jej mówienie o tym z prawnikiem. - W sumie to nurtuje mnie jedna kwestia i szczerze mówiąc zastanawiałam się, czy z jej powodu jeszcze wczoraj nie wyciągnąć pana przez to na kolację, ale to by dość dwuznacznie mogło zostać odebrane - powiedziała, wciąż odwlekając podjęcie właściwego tematu. W końcu westchnęła. - No dobrze, to do sedna - pochyliła się lekko nad stolikiem, wbijając spojrzenie w jego twarz. - Zakładając, że kiedyś znajdę osobę, o której wcześniej rozmawialiśmy... Jaką mogę mieć pewność, że pana klient zapewni jej bezpieczeństwo i spłaci jej udziały by nie została na lodzie?

Morgan spoważniał i przez chwilę intensywnie wpatrywał się w swoją rozmówczynię.
- Żadnej pewności - odpowiedział po chwili. - Mojego klienta interesują tylko i wyłącznie posiadane przez nią akcje. Mogę też zakładać, że złoży jej ofertę bez możliwości negocjacji i będzie się spodziewał jej przyjęcia - wyprzedził kolejne pytanie inspektor. - Im mniej problemów dziewczyna wygeneruje tym lepiej dla niej. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że to “kiedyś” powinno nastąpić niebawem, bo inaczej minie wymagany w klauzuli termin, a potrzeba jeszcze czasu na potwierdzenie wiarygodności dziewczyny - zaznaczył prawnik.
Corday nie spuszczając spojrzenia z Morgana, oparła głowę na dłoni ręki podpartej na blacie stolika. To że jego szczerość ją zaskoczyła byłoby mało powiedziane.
- Podziwiam szczerość. Naprawdę - stwierdziła jednocześnie starając się by w jej tonie głosu nie było wyczuwalne zdumienie. Sama z całym przekonaniem spodziewała się rzewnych zapewnień, że żadna krzywda dziewczynie się nie stanie i ogólnie będzie spać na atłasach. I tyle jeśli chodziło o przekonanie Iryi, że robi dobrze, bo szczerze czułaby się lepiej gdyby dał jej te puste zapewnienia. A może... Sama już nie wiedziała. Na chwilę odwróciła spojrzenie, wbijając je gdzieś na środek sali restauracji.

- A co do tych dwóch spraw... - Morgan zmienił temat poprawiając się na krześle gdy kelner przyniósł zamówienie. - ...to według mnie nie było aż takiej konieczności z pani strony do omawiania ich ze mną osobiście i to przy śniadaniu - mężczyna położył nacisk na końcówke wypowiedzi. - Jaki miała pani konkretny powód spotkania ze mną? - uśmiechnął się w sposób sugerujący, że wydaje mu się iż domyśla się odpowiedzi.
Irya uśmiechnęła się nieznacznie na jego słowa. Nim jednak odpowiedziała, sięgnęła po kawę napiła się jej. Odstawiła fikuśną szklankę, a opuszkiem palca serdecznego lekko przetarła usta z drobnej linii mlecznej piany.
- A jakie pan ma przypuszczenia co do tego? - zgrabnie odbiła pytanie, w stylu pasującym do inspektora prowadzącego przesłuchanie na sali.
Morgan oparł łokcie o blat i wbił śmiałe spojrzenie w oczy blondynki.
- Nie sądzę aby to była jakaś prywatna fascynacja moją osobą. Nic takiego sobą nie reprezentuję czego mogłaby pani zazdrościć lub czego by pani mogło brakować. Wiele kobiet na Lunie mogłoby zachłysnąć się i zabiegać o moje względy tylko ze względu na moją pozycję, ale pani do nich nie należy. Tak szczerze to jeśli odrzucimy zainteresowanie czysto zawodowe lub jakieś podejrzenia i śledztwo względem mojej osoby to zostaje wielka, fascynująca niewiadoma - uśmiechnął się z uznaniem. - Od razu przyznam, że pani osoba nie jest mi obojętna. Wręcz przeciwne. Muszę przyznać, że jest pani bardzo interesująca - zakończył z wieloznacznym i tajemniczym uśmiechem.
Corday było ciężko stwierdzić co ją tak do mężczyzny przyciągało. Czy to była jego przystojna gęba, ten specyficzny uśmiech czy może bezpośredniość i dziwna szczerość.
- Hymm, skoro ta niewiadoma jest taka fascynująca to niech nią pozostanie - odpowiedziała z lekko wyzywającym uśmiechem. - Ale ponownie doceniam szczerość - dodała z mrugnięciem oka. - No cóż mi pozostaje... - westchnęła. - Poproszę pana wizytówkę - dodała i choć prośba była dosyć dziwna to Morgan unosząc brew w zdziwieniu, wydobył prostokątny kartonik z wewnętrznej kieszeni marynarki i położył przed nią na stoliku.

Irya wyciągnęła ze swojej marynarki wieczne pióro i otworzyła je, kładąc skuwkę na stole. Wyraźnym, lekko pochyłym pismem na odwrocie wizytówki prawnika napisała imię i nazwisko oraz nazwę gangu, do którego należała rzekoma Marie Harris. Wszystko spisywała za talerzem z jej kanapką, która przysłaniała Morganowi widok, przez co nie mógł odczytać co pisze. Gdy skończyła, zatknęła skuwkę na piórze i schowała je. Wzięła w dłoń wizytówkę.
- Proszę mi tylko obiecać, że przynajmniej pan dołoży wszelkich starań by przekonać swojego klienta by dobrze ją potraktował - powiedziała i trzymając w dłoni wizytówkę, czekała na jego odpowiedź.
- Umówmy się, że w razie potrzeby zaszczepię mojemu klientowi przekonanie, żeby chciał mieć z nią jak najmniej wspólnego, a jak najwięcej inicjatywy pozostawił mnie - prawnik uśmiechnął się szelmowsko i wyciągnął dłoń po wizytówkę ale zatrzymując ją kilka centymetrów od dłoni inspektor.
- Dziękuję - odparła blondynka i zanim mogły jej przyjść myśli zwątpienia, wyciągnęła rękę i podała mu do dłoni wizytówkę. Następnie skrzyżowała ręce na piersi. - Najpewniej to ona. Ale jak to mawiają co niektórzy, 100% nie ma nawet spirytus - wzruszyła ramionami i spojrzała na swoją kanapkę. Kawa zapchała jej żołądek na tyle, że nie spieszyło jej się z sięganiem po jedzenie. Uniosła więc spojrzenie, by zobaczyć reakcję prawnika.

Morgan nie spuszczając z niej wzroku schował wizytówkę z powrotem do wewnętrznej kieszeni.
- Pracy formalnie jeszcze nie rozpocząłem, a nasze śniadanie wolę pozostawić w obszarze zainteresowań prywatnych - wyjaśnił na wszelki wypadek swoje zachowanie. - Tak z ciekawości, w jaki sposób udało się pani ją tak szybko namierzyć? Zapewne wiele osób przed panią próbowało bez skutku - zdradził swoje zainteresowanie.
Irya zaśmiała się lekko pod nosem na tą drobną hipokryzję z jego strony.
- Zapewne poprzednikom brakowało czegoś co mam ja - odparła bezwstydnie, z dużą pewnością siebie. Niby od niechcenia wzruszyła ramionami. - Oczywiście nie pochwalę się jak do tego doszłam. Na pewno nie za prędko - dodała dając mu do zrozumienia, że może on wciąż mieć nadzieję, że kiedyś się mu wygada. W końcu Corday wzięła w ręce kanapkę i wgryzła się w nią. Krucha sałata, jakieś nasionka i kiełki, przyprószone dojrzewającym serem wraz z majonezowo-ziołowym sosem wspaniale komponowały się z aromatem cienko krojonej wędzonej gęsiny. Smak wymagał chwili kontemplacji dla uznania kunsztu doboru składników.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 03-10-2018 o 21:11.
Mag jest offline