Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2018, 10:29   #610
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Po powrocie panny Oakenfold niewiele zmian nastąpiło przy jaskini, którą zajmowali. Arlo nadal studiował swoją księgę, Gritty i Agness jak nie było, tak wciąż nie wróciły, a krasnoludy zajęte były burzliwą rozmową w swym rodzimym języku na temat boskich dogmatów, w których każde starało się ukazać wyższość swojego patrona i o dziwo jednocześnie nie próbowali podważać wagi bóstwa tej drugiej osoby. Paladynka uśmiechnęła się pod nosem uznając, że najwyraźniej ich kapłańska część drużyny ma się ku sobie. Nie przeszkadzając im weszła do jaskini, w której spali tej nocy i zaraz wyszła, trzymając w ręku swoją magiczną torbę. Podeszła do blondyna i usiadła obok niego, delikatnie opierając się plecami o jego bok. Oczywiście nie ciekawiła ją lektura, której się poświęcał jej ukochany całymi godzinami, ale towarzysząc mu ciałem, zamierzała zrobić przegląd zawartości ekwipunku. Nie było to proste, bo torba wypchana była po brzegi pozostałościami z pokonanego smoka. Dopóki nie zaczęli ładować w nią szmaragdów, nawet nie wiedziała, że można zapchać magiczną torbę. Arlo w drodze do obozowiska barbarzyńców stwierdził, że za taką ilość klejnotów można było kupić spory dworek, opłacić służbę i żyć za to co jeszcze zostanie.
Kusząca opcja i wielu poszukiwaczy przygód marzyło o tym w swoim życiu, ale młoda służka Helma długo by nie wytrwała w bezczynności. Venora zamknęła torbę i położyła ją za siebie, by użyć jako podgłówka. Ostrożnie oparła się o maga i czekając aż skończy zapamiętywać swoje czary, wpatrywała się w niebo, na którym pojawiało się coraz więcej chmur.

Arlo w końcu dał znać, że skończył biorąc przy tym głęboki wdech. Czarodziej zamknął księgę z charakterystycznym stuknięciem. Mężczyzna pieczołowicie ją zabezpieczył i schował do skórzanej torby, uszytej specjalnie pod księgę zaklęć.
-Wybacz, musiałem nadrobić zaległości, dlatego tyle mi czasu zajęło- wytłumaczył się prędko. -Rozmawiałaś z Niedźwiedzią Łapą? Był tam ork? Czego się dowiedziałaś? Wspominał coś o Kulcie Smoka?- czarokleta zasypał ukochaną gradem pytań.
Venora opierając się na łokciach wyprostowała się do pozycji siedzącej. Choć minę z początku miała znudzoną czekaniem i nawet przeciągnęła się ziewając, to zaraz na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech.
- Tak, rozmawiałam - odparła, choć korciło ją by mu wypomnieć, że byłby obecny przy tym gdyby nie jego siedzenie nad książką. - Całkiem sporo się dowiedziałam. Co prawda dokładnych liczb wojsk orków nie podał, bo sam nie wiedział, ale można będzie określić przybliżoną liczbę. Z jego opowieści wygląda ten półork - półczart jak zwiastun apokalipsy - stwierdziła.

- To opowiem ci po kolei co mi powiedział... - zdecydowała. Chwilę układała sobie w głowie przebieg tamtej rozmowy, a następnie zaczęła relacjonować mu wszystko to czego się dowiedziała. - Dowiedziałam się nieco o pochodzeniu tego tanar’ruka, Krwawego Topora. Przejął władzę w kilku większych klanach i około tuzina mniejszych, co daje nam obraz ilu szamanów może mieć pod swoim władaniem. Ponad to strzec mają go wyverny, gigantów ponoć nienawidzi, ale na pewno są trolle, więc trzeba pomyśleć o kwasowej czy ognistej broni. No i rzekomo ten półczart ma zdolność przyzywania tanar’ri, ale nie wiem czy to zdolność związana z jego pochodzeniem, czy zna jakieś rytuały - zamilkła na chwilę zastanawiając się nad tym co powiedziała. - Włada swoimi poprzez strach, w okrutny sposób zabijając swoich przeciwników. On właśnie ma być odpowiedzialny za podbicie zamku, który chcemy odzyskać. Tam też on przesiaduje. Walczy toporem, ale posiada też włócznię, którą potrafi celnie rzucić na nie wyobrażające odległości.

Dobre dziesięć minut zajęło opowiedzenie całości. Na koniec paladynka zamilkła, przyglądając się magowi wyczekująco. - Ah i ruszamy jutro z rana do twierdzy. Dziś zdecydowanie jest już na to za późno - dodała naprędce.
Arlo z uwagą wysłuchał monologu ukochanej, raz po raz jej przytakując. Wyraz konsternacji na jego twarzy oznaczał, że starał się dokładnie wszystko notować w pamięci. Wyglądał jakby wszystko było dla niego jasne, to też nie dopytywał o więcej szczegółów. Po za tym Venora i tak powiedziała mu wszystko co wiedziała.
-Dobrze- odparł w końcu -Zatem udało nam się zdobyć cenne informacje. No i przy okazji zyskaliśmy sprzymierzeńca w osobie Xora.- pokiwał głową z uznaniem do tych czynów. -W takim razie proponuję spędził miło wieczór przy ognisku, obok naszego gospodarza. Może uda nam się zasłyszeć coś ciekawego, a przy okazji spędzimy wieczór pod gwiazdami. Po powrocie do twierdzy, będzie nas czekać kilkanaście nocy w obskurnej komnacie…- rzekł z poważną miną, choć Venora nie mogła wywnioskować czy Arlo jest niezadowolony z tego faktu, czy po prostu sucho go stwierdził.

- Ja tam wolę tą obskurną komnatę niż spanie po jaskiniach - skomentowała cicho Venora, nachylając się przy tym do maga, tak by przypadkiem ktoś z tubylców nie zasłyszał, bo nie chciała ich tym urazić. - Poza tym... Sądzę, że czeka nas tam jeszcze nie jeden wystawny posiłek z Lordem twierdzy - dodała już normalnym głosem i z uśmiechem. Panna Oakenfold była wyraźnie pozytywnie nastawiona do powrotu, chyba nawet stęskniła się za "cywilizacją". - Ale masz rację, warto posiedzieć z gospodarzami przy ognisku. Zawsze może im się coś ciekawego i wartego uwagi przypomnieć - zgodziła się z nim.
Niedługo później w zasięgu wzroku pojawiła się Agness. Kobieta z tatuażami na twarzy miała zmierzwione włosy, oraz przewiewne ubranie na sobie. Bez pancerza wyglądała zdecydowanie mniej groźnie. Kobieta szła lekko zawianym krokiem, jakby wypiła puchar wina za dużo. Swoje kroki od razu skierowała do czarodzieja i paladynki.
-Uf…- fuknęła na kosmyk włosów opadający jej na twarz. -Oddałam się trzem mężom. Nie wiedziałam, że tak mnie wykończą…- oznajmiła bez ceregieli, uśmiechając się przy tym pod nosem.

Paladynka w pierwszej chwili nawet nieco się ucieszyła, że exkultystka się w końcu znalazła. Jednak jej przechwałka sprawiła, że Venora złapała się za głowę, nie dowierzając, że Agness naprawdę na głos mówi o swojej rozwiązłości i jeszcze do wspomina o tym w tonie jakby była z tego dumna. Rycerka się nieco zaczerwieniła.
~ W tych sprawach jest zdecydowanie niereformowalna... ~ czarnowłosa pokręciła głową z dezaprobatą. Miała tylko nadzieję, że tamten młodzieniec którego spotkała idąc na rozmowę z orkiem, nie wyrobił sobie na podstawie Agness zdania, że i inne kobiety z jej drużyny są równie... łatwe.
- Agness, nie... - Venora już chciała ją zacząć strofować, ale machnęła ręką. - Wyruszamy jutro o świcie - oznajmiła ostatecznie i odwróciła spojrzenie od kobiety.
-No to świetnie, więc ja wracam do moich nowych znajomków…- wojowniczka odwróciła się na pięcie i jak gdyby nigdy nic udała się w tym samym kierunku, skąd przybyła.
Venora przewróciła oczami, a Arlo odprowadził Agness wzrokiem, śmiejąc się pod nosem.
-Niech korzysta z życia.- skomentował tylko.
- Szczęśliwie jej rozwiązłość przestanie być moim problemem, gdy dołączy do Tempusytów - stwierdziła mocno niezadowolona paladynka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 15-06-2019 o 16:58.
Mag jest offline