Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2018, 14:55   #62
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

Klub był dosyć spory. Oświetlenie od razu weryfikowało czy ktoś był podatny na epilepsję. Muzyka głośna, tandetna, ale odpowiednia i zgodna z oczekiwaniami klubowiczów. Loże mieściły się po prawej i lewej oraz na antresoli, która otaczała cały lokal. Bar usytuowany był na środku w centrum parkietu. Corday naliczyła 8 platform z rurami lub klatkami gdzie wiły się, pragnące desperacko atencji, półnagie lalunie. Wiły się dosyć sprawnie więc można było założyć, że dzisiejszego wieczoru spełnią swoje mało ambitne marzenia.

Sinclair ruszył przez środek odpychając od siebie każdego kto stanął mu na drodze. Jedna czy dwie osoby, jakie na niego wpadły, zostały potraktowane odpowiednio brutalniej. Komendant kierował się w kierunku kotary mieszczącej się na przeciwległej ścianie i prowadzącej zapewne za zaplecze. Irya podążała jego śladem, przez co nie musiała się już tak bardzo rozpychać. Starała się przy tym z całych sił ignorować muzykę, ale niestety jej tandetna nuta wgryzła się w mózg i pewnie już na wieczność pozostanie jej w głowie.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=5e1aqKrZSWQ[/media]

- Nie mogliśmy się z nim rozmówić na posterunku? - zapytała szefa, przekrzykując dudniącą muzykę.
- Moglibyśmy, ale u siebie będzie znośniejszy - odparł komendant stając koło kotary i pokazując odznakę kolejnemu mięśniakowi jaki w momencie zmaterializował się przed nimi gdy zbliżyli się zanadto do zaplecza. Pracownik Collinsa, odchylił kotarę ukazującą korytarz prowadzący na lewo.
- Do końca i na górę - mężczyzna wskazał na schody na jego końcu.
Korytarz miał kilkanaście metrów, a po prawej jego stronie było wejście na część magazynową. Na pierwszy rzut oka było widać szare kartony z logo firm alkoholowych, przekąsek i różnej maści produktów używanych w tego typu lokalach. Nic ciekawego. Schody wskazane przez ochroniarza prowadziły również w dół, do piwnicy.

Schody raz się zawijały i wychodziły na mniejszą salkę będącą zapewne pokojem dla VIP-ów. Sofy były wykończone najlepszej jakości skórą, a minibar był wyposażony o kilka klas lepiej niż ten na dole. Muzyka również była nieco inna, cichsza i znośniejsza, gdyż miała inny cel. Ewidentnie dziani, stali bywalcy, mieli tutaj zapewnioną indywidualną obsługę poprzez lalunie pokroju klatkowo-rurowego z sali poniżej.

Z dłońmi schowanymi w obszernych kieszeniach płaszcza Corday bez słowa snuła się za Sinclairem. Kierowana czystym wścibstwem zaglądała do mijanych pomieszczeń, jeśli tylko akurat drzwi do nich były uchylone.

- No dobra to o coś konkretnego mam go cisnąć? - odezwała się w końcu, podchodząc bliżej do przełożonego, by nie musieć podnosić głosu.
- Posłuchamy jaki ma problem. Obiecamy mu pomóc. Potem zastanowimy się czy faktycznie coś z tym zrobimy, a wtedy zrobimy tak jak postanowiliśmy - odparł Sinclair podobnym tonem. - Jak będziesz miała do niego jakieś pytania to wal śmiało. Ja tutaj jestem tylko dlatego, żeby nasz wizerunek budować. Żeby czuł się ważny. - Komendant był rozbrajająco szczery.
Irya parsknęła przytłumionym w ostatniej chwili śmiechem. W sumie to robota podobała jej się, była idealna na rozruszanie się po wykańczającym urlopie.
- Spoko, da się zrobić - odpowiedziała wciąż rozbawiona. - Pójdzie szybko i bezboleśnie.
Kolejny ochroniarz, pilnujący raczej aby dziewczyny były posłuszne niż żeby jakiś z klientów nie posunął się za daleko, zagadnięty wskazał jeden z dwóch korytarzy.
- Drugie drzwi - poinformował funkcjonariuszy.

Corday rzuciła okiem w kierunku drugiego korytarza gdzie zauważyła kilka drzwi, a nad dwoma z nich paliły się czerwone lampki. Jeden z klientów w drogim garniturze wstał lekko zataczając się i powiedział coś do jednej z dziewczyn. Ta z wymuszonym uśmiechem skinęła głową i poprowadziła delikwenta do jednego z pokoi nad którego drzwiami zapaliła się kolejna czerwona żarówka. Przyglądając się twarzy innej dziewczyny, która wykonywała prywatny taniec dla innego klienta Irya zauważyła, że spod perfekcyjnie wykonanego makijażu przebija się na kości policzkowej sporej wielkości siniak. Corday zmrużyła oczy, ale nic nie zrobiła. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Irya prostytucji samej w sobie nie potępiała, bo każdy zarabiał na utrzymanie tak jak potrafił, jednak stręczycielstwa i przemocy nie mogła zdzierżyć.

Sinclair stojąc przy wskazanych drzwiach przywołał Corday machnięciem ręki i ta nieśpiesznie do niego dołączyła. Po chwili nacisnął on klamkę.

Biuro Collinsa było dobrze urządzone, ale kiczowate elementy wykończeniowe, dodane już pewnie przez niego samego raziły w oczy. David stał przy lustrze weneckim wychodzącym na salę główną i przyglądał się uważnie. Na odgłos otwieranych drzwi odwrócił się. Jego spojrzenie prześliznęło się szybko po komendancie i utkwiło w inspektor z dodatkiem obleśnego uśmiechu.
- Witam w moich skromnych progach! - rzucił na powitanie z lekką przesadą.
Corday ignorowanie takiego zachowania przychodziło dość lekko. Z uprzejmym uśmiechem przyjęła jego nader wylewne powitanie. Pobieżnie przyglądając się wnętrzu przez myśl jej przeszło, że jej architekt widząc je dostałby zawału, a już na pewno kazał spalić tą herezję jaką był tu wystrój.
- W czym możemy panu pomóc? - zapytała Irya, odpuszczając sobie przedstawianie się, bo każdy już tu każdego znał.
- Konkretnie i do rzeczy. Lubię takie kobiety - skomentował wieloznacznie Collins. - Może coś do picia? - zaproponował podchodząc do karafek stojących na szafce pod ścianą i nalewając sobie do szklanki bursztynowego płynu.


Corday zerknęła na Sinclaira, mrużąc oczy, dając mu niewerbalny sygnał co ona o tym myśli. Komendant wyraźnie się wahał, ale jednak nie odezwał się ignorując ofertę. Właściciel widząc brak reakcji wrócił na miejsce za biurkiem i wskazał gościom obite skórą krzesła po drugiej stronie blatu, a następnie wywalił założone, jedna na drugą, nogi na biurko.
- Znowu zawitali do mnie ludzie z Crimeshield - zaczął Collins. - Zaoferowali mi ochronę lokalu za naprawdę śmiesznie wysoką kwotę. Chcieli 10% mojego obrotu. Oczywiście wyśmiałem ich. Zadzwoniłem do Was ze względu na to co się wcześniej stało w moim Dojo.
Nie życzę sobie aby coś takiego powtórzyło się tutaj - mężczyzna nie krył roszczeniowej postawy. Blondynkę natomiast coraz mocniej bolał wysoki poziom pozerstwa jaki przedstawiał ich "poszkodowany".
- Czy posiada pan nagrania ze spotkania z owymi przedstawicielami Crimeshield? - spytała Irya. - Chętnie byśmy się dowiedzieli kto konkretnie pana nachodzi.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 22-04-2019 o 19:38.
Mag jest offline