Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2018, 21:00   #620
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
~***~

Ku zdziwieniu paladynki, czas na uroczystości mijał bardzo szybko. w tym czasie przedstawiło jej się tyle osób, że nie sposób jej było każdego spamiętać. Towarzystwo robiło się coraz bardziej pijane co przejawiało się między innymi w tym, że więcej chętnych znajdowało się do tańczenia do muzyki. Nawet Venora nie oponowała, gdy Arlo zaproponował rozruszanie się. Ponownie to blondyn prowadził w tańcu, ale już tym razem czuła się całkiem swobodnie w jego objęciach i to pomimo tego, że trzymał się bardzo blisko niej. Panna Oakenfold zupełnie nie przejmowała się, że zgubi rytm i jakoś tak bardziej naturalnie jej to teraz wychodziło. Venora była bliska stwierdzenia, że nawet jej się podoba taka forma rozrywki.

Uczta ciągnęła się do nocy, a wtedy dopiero pierwsze osoby zaczęły opuszczać salę. Paladynka bawiła się jednak tak dobrze, że tego nie zauważyła i dopiero oficjalne opuszczenie sali przez Regentkę, było dla niej jasnym sygnałem, że trzeba pójść za jej przykładem, bo kolejny dzień zapewne nie miał należeć do łatwych. Wrócili więc z Arlem do stołu tylko po to by ugasić pragnienie, a następnie ruszyli do wyjścia. Korytarze wiodące do ich komnat były przyjemnie chłodne dla rozgrzanej tańcem pary. Upojona na wesoło Venora szła wtulona w ramię Arla, ciesząc się, że w końcu będą tylko we dwoje. Mag wyraźnie podzielał jej zniecierpliwienie, dlatego gdy znaleźli się w pustej części korytarzy, coraz częściej przystawali by chwilę poświęcić na czułe pocałunki.
Wreszcie udało im się dotrzeć do ich komnaty sypialnej. Arlo chwilę przeszukiwał kieszenie w poszukiwaniu klucza, aż w końcu Venora się zorientowała, że sama go ma przy sobie. Czarnowłosa, chichocząc pod nosem, że nie może trafić w dziurkę zamka, oddała klucz mocno zniecierpliwionemu magowi. Jemu już udało się otworzyć zamek i wciągnął Venorę do komnaty, zatrzaskując za nimi drzwi. W środku było zimno i ciemno z braku ognia w kominku. Lecz im zupełnie to nie przeszkadzało.

Czarodziej naparł na Venorę, przyciskając ją do ściany swoim ciałem. Jednocześnie całował ją i wędrował dłońmi po jej ramionach, talii i piersiach. Paladynka sięgnęła rękami do jego twarzy, otulając dłońmi jego policzki. Widząc ogrom pożądania jaki płonął w spojrzeniu jej ukochanego, uśmiechała się z satysfakcją, nie mogąc się już doczekać tego co miało się zaraz wydarzyć. Mężczyzna sięgnął niżej, podwijając jej sukienkę, aż w dłonie ujął jej pośladki. Venora objęła go rękami za szyję i wraz z tym jak nieco uniósł ją i bardziej przycisnął do ściany, owinęła go udami w pasie. Ta pozycja wymagała od niego nie lada siły w nogach, ale po ostatnim dekadniu panna Oakenfold nawet trochę nie wątpiła w wytrzymałość swojego ukochanego. Chwilę tak ocierali się o siebie, całując i szepcząc czułe słówka. Venora czuła jak podniecenie gotuje się w niej, chcąc więcej. Arlo w końcu sięgnął jedną ręką do paska swoich spodni, ale wypity alkohol mocno utrudniał mu utrzymanie pionu w takiej pozycji. Venora cicho się roześmiała i gdy znów stała na nogach po tym jak ją puścił, złapała go za ramię i pociągnęła do łóżka, które w przeciwieństwie do maga, sama dobrze widziała pomimo ciemności.

Popchnęła Arla na siennik i gdy położył się na plecach, usiadła na nim okrakiem, pochyliła się nad nim i wróciła do całowania go. Wspólnie zaczęli się rozbierać z wyjściowych szat i nie szczególnie delikatnie to robili.
- To moja jedyna sukienka... - mruknęła z rozbawieniem Venora, komentując niecierpliwe ruchy blondyna. Ten ani trochę nie przejął się jej uwagą, a nawet przyśpieszył swoje ruchy, bo jej udało się pozbawić go spodni i w dłoniach masowała już jego męskość.
- Po powrocie kupię ci ich choćby tuzin - szepnął, ponaglając ją do rozebrania się. Ale nagle zrzucił ją z siebie na łóżko i pochylił się nad nią. Nie wytrwali do końca wyzbywania się garderoby i gdy bielizna Venory wylądowała wreszcie w kącie pokoju wraz ze spodniami Arla, mag podwinął jej sukienkę wreszcie ją posiadł, energicznie w nią wchodząc. Górna część jej sukienki, po rozsupłaniu części troczków na plecach, opadła, odsłaniając jej krągłe piersi, którym blondyn niezwłocznie poświęcił część swojej uwagi. Kochali się długo, zaspokajając głód bliskości i dając upust gorącemu pożądaniu. Jak zawsze Arlo wykazywał się jako doskonały kochanek, za to Venora już całkiem swobodnie okazywała mu co jej się podoba i na co ma ochotę.

Po wszystkim, cali spoceni opadli obok siebie na sienniku i łapali oddech. Byli tak zmęczeni, że nie byli w stanie od razu zasnąć. Zaspokojona i szczęśliwa Venora przeciągnęła się i wtuliła w gorącego mężczyznę.
- Gdy pokonamy już orki i to wszystko się skończy - mruknęła mając na myśli bitwę o odzyskanie twierdzy. - To w drodze powrotnej do stolicy, zboczę nieco z trasy wojsk żeby spotkać się z moją rodziną. Chcę, żebyś mi wtedy towarzyszył - powiedziała całkiem poważnym tonem.
-Dobrze, jestem gotów poznać twoją rodzinę…- wyszeptał, ciężko dysząc. Czarodziej przetoczył się na bok, objął ukochaną w pasie, położył głowę na jej barku i usnął w kilka chwil.
Paladynka przytuliła policzek do głowy ukochanego i głaszcząc dłonią delikatnie po jego włosach, napawała się tymi ostatnimi chwilami błogiego spokoju.

14 dzień Gnicia. Twierdza Wysoki Róg.


Krople deszczu stukające w parapet za oknem zbudziły Venorę z głębokiego snu. Rycerka przetarła dłonią twarz i odgarnęła kosmyk włosów ze skroni, po czym doszło do niej, że Arla nie ma w komnacie. Zdziwiła się, bo nawet nie usłyszała jak wychodzi z łoża. Było już po świcie, ale ranek był jeszcze wczesny. Venora spojrzała do okna. Kapryśna, jesienna pogoda nie wprawiała w pozytywny nastrój.
Był to pierwszy poranek od dłuższego czasu kiedy maga nie było przy niej i teraz przez to czuła się wyjątkowo osamotniona. Zaspana nie potrafiła znaleźć wytłumaczenia, dlaczego wstając nie obudził jej, by chociaż powiedzieć, że wychodzi. Powoli podniosła się, otulając się kołdrą. Chwilę tak siedziała budząc się, a kiedy była już dość świadoma, wstała z łóżka i podeszła do okna by przez nie wyjrzeć.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline