Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2018, 09:47   #626
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Jak duży to skrót?! - odkrzyknęła paladynka. - Nie okaże się, że konno szybciej dojedziemy niż skrótem pieszo?! - wyraziła swoje powątpiewanie.
-Skrót oszczędziłby nam kilka godzin, ale to wąskie przejście między skałami, będziemy narażeni…- wzruszyła ramionami, jakby nie mogła stwierdzić czy gra jest warta świeczki, ale uznała, że Venora powinna o tym wiedzieć.
- A jak wąskie?! - ciągnęła dalej rycerka. - Dundein nie utknie?! - zażartowała sobie.
-Nie, ale jeśli deszcz osunął błoto i skały możemy mieć problem…- odparła kręcąc dalej głową.
Panna Oakenfold starała się szybko wybrać rozwiązanie, ale nie było łatwo ocenić co było dla nich najlepszym rozwiązaniem. Skrót wymagał od nich pieszej wędrówki, a wtedy przynajmniej byłoby im cieplej. Za to jazda na końskim grzbiecie zawsze była najwygodniejsza i w tym wypadku znacznie pewniejsza. Z resztą mieli znaczną przewagę czasową nad wojskami, które gdy wyruszą i tak będą się wlekły.
- To idziemy normalnie! - zdecydowała w końcu. - To tylko niepotrzebne ryzyko - dodała.
Segrid skinęła głową i poprawiła ułożenie kaptura na głowie, oraz buzdygan wetknięty za pas. Górska ścieżka była bardzo wymagająca. Błoto i masa kamieni spowalniały wierzchowce.


Po całym dniu wędrówki w tak niebezpiecznych warunkach kompani czuli ogromne zmęczenie, jeszcze większe zmęczenie czuły natomiast konie.
-Niebawem powinniśmy dotrzeć do okolic, gdzie powinno być wejście do podziemi. Mam nadzieję, że właśnie tam znaj…- świst strzały przerwał słowa krasnoludki. Pocisk trafił ją w pierś i prawie strącił z grzbietu konia. Na szczęście strzała nie przebiła napierśnika i tylko zostawiła w nim niewielkie wgniecenie.
-Orkowie!- krzyknęła Gritta, widząc pocisk wymierzony w Segrid.
Paladynka widząc co się dzieje, bez zwlekania dobyła Szponu Zimy, którego chłód czuła nawet przez rękawicę.
- Skąd padł strzał?! - syknęła Venora, rozglądając się za niebezpieczeństwem.
-Tam! Na skalnej półce!- Gritta wskazała palcem kierunek, ale dopiero kiedy błyskawica rozświetliła niebo Venora ujrzała kilka czających się postaci orków. Gustav i Anger od razu dobyli łuki strzelając w tamtą stronę.
-Odsuń się!- Arlo polecił swej ukochanej wysuwając się naprzód. Mężczyzna sięgnął pod pazuchę po kawałek siarki, wymruczał pod nosem słowa wyzwalacz zaklęcia i przed nim zmaterializowała się płonąca kula ognia, wielkości pięści dziecka. Mag wykonał energiczny ruch ręką, a kula wystrzeliła w kierunku orków rosnąc z każdą sekundą.

Eksplozja wyrzuciła w powietrze dwa ciała, które upadły niedaleko kompanów. Pozostali na górze ujadali jeszcze chwilę, aż w końcu skonali od poparzeń.
-Dobra robota!- Segrid krzyknęła do Arla, po czym zeskoczyła z konia.
-To ścierwo z Anauroch. Skurwiele są wytrzymalsi i bardziej niebezpieczni od tych zamieszkujących Cormyrskie lasy…- krasnoludka kopnęła z pogardą martwego orka.
- Jej...To było szybkie... - skomentowała Venora efekt czaru rzuconego przez Arla, z podziwem w głosie. Schowała miecz i sięgnęła do tobołków, bo przypomniało jej się, że ma coś przydatnego na tą okazję. Wyciągnęła piękną kuszę i trzy kołczany bełtów. Zabawne zdawało się być to ile to już czasu ze sobą nosiła tą broń i jeszcze nie oddała z niej żadnego strzału, wpierw z braku bełtów, a później przez brak okazji. - Trzymaj Segrid, zrobisz z tego lepszy użytek niż ja. To zguba orków - wyjaśniła podając przewodniczce. - Ruszamy dalej, nie ma co czekać, aż się otrząsną po tym co zrobił z nimi Arlo - ponagliła wszystkich.
Krasnoludka przygarnęła kuszę, uważnie jej się przyglądając.
-Słyszałam o tych kuszach…- mruknęła pod nosem, co Venora ledwie słyszała przez wyjący w górach wiatr.

-Jest ciemno! Już chyba po zmierzchu! Może powinniśmy odpocząć?- spytała Anger.
-Jesteśmy już blisko. Nie ma sensu się wystawiać na widok!- odparła krasnoludka.
- Zgadzam się! Jedziemy dalej! - paladynka poparła przewodniczkę. - Mogę na kilka minut stworzyć światło, ale będziemy jak latarnia dla naszych wrogów!
-No wiesz, my ludzie jak i nasze wierzchowce, nie widzimy w ciemności!- skomentował Arlo puszczając Venorze oczko.
- Oh... No tak... - Venora przygryzła wargę, bo wydawało jej się, że jeszcze aż tak ciemno nie jest. Ale faktem było, że bez światła to co najwyżej konie nogi połamią. - No trudno, jak sobie chcecie! - dodała i skupiła się na wywołaniu tego magicznego efektu, tak jak to zrobiła pierwszy raz na balu u Trollobójcy. Zastanawiała się tylko, czy to światło mogłoby być "przyklejone" do jakiegoś przedmiotu by działać niczym pochodnia. ~ Nie dowiem się jak nie spróbuję ~ stwierdziła i rozejrzała się za czymś co mogło robić za owy trzonej pochodni. Wyciągnęła ciężki buzdygan i skupiła się na jego głowni. Kula jasno świecącego światła rozbłysła na broni, osadzając się na jej szczycie.
- Działa! - rzuciła ucieszona z efektu rycerka i podała przedmiot magowi. - Ruszamy się! - ponagliła ich po raz kolejny.

Arlo przekazał buzdygan Gustavowi.
-Masz, trzymaj. Jestem magiem i potrzebuję wolnych rąk.- skomentował z uśmiechem. Rosły Tempusyta przejął dziwaczną pochodnię i powiódł wzrokiem za odjeżdżającym Arlem mrucząc coś pod nosem.
Grupa ruszyła dalej. Burza nieco ucichła, wędrując dalej na południowy wschód, ale nie ułatwiło to dalszej wędrówki kompanom ze względu na wszechobecny mrok nocy.
-Są równiny!- Gritta krzyknęła wskazując w końcu rozciągające się na wiele mil tereny pomiędzy górskimi pasmami. Część tych terenów była porośnięta ogromnymi połaciami lasów, inne wyglądały na opuszczone i nie zagospodarowane ziemie uprawne.
-Tak! Już wiem gdzie jesteśmy! Wejście do podziemi jest niedaleko stąd! U podnóża naszej góry!- krzyknęła Segrid.

Venora wbiła spojrzenie w szarą dal. Wyobraziła sobie, że nim zamek został zdobyty przez zielonych to tu, na tej równinie, przy lesie, musiały znajdować się domy chłopów, którzy uprawiali te ziemie i wypasali bydło na łąkach. Lecz kiedy obrona zamku się załamała to ci bezbronni ludzie musieli uciekać zostawiając za sobą dobytek i ziemie.
~Wielu zapewne straciło tu życie… ~ przeszło jej przez myśl, ale otrząsnęła się z tego zadumania, bo nie było na to czasu. Już przytomnie spojrzała na swoich kompanów.
- Bądźcie wyjątkowo ostrożni, mogą tam czyhać orki na nas - przestrzegła wszystkich panna Oakenfold. W tym momencie, skupiła się głównie na swoim zmyśle wyczuwania negatywnej energii, który mógł ochronić przed atakiem z zaskoczenia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline