Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2018, 22:47   #100
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Od dłuższego czasu marzyła by coś niewiarygodnego wydarzyło się w jej nudnawym życiu. Wybierając pracdawców uważnie dopytywała jakimi trasami przebiegać będzie karawana i starała się brać te oferty, które przynajmniej brzmiały ciekawie. Oczywiście w większości i tak kończyło się na nudzie i monotonnym krajobrazie głównych traktów. Łapała się na tym, że modląc się do swego patrona, prosiła go o to by zesłał w jej życie nieco... przygody.

Jej obecny zleceniodawca był całkiem równym gościem. Gadał jak najęty, a jego akcent zniezmiernie ją bawił, czego nie potrafiła ukryć wyłącznie po kilku łykach gorzałki. Jego opowieści były ciekawe, choć Eivor nie była naiwna by wierzyć, by na pewno je przeżył. Najpewniej zasłyszał coś, podkolorowł, ubrał w ładne słowa i gotowe.
Z drugiej strony był jej współpracownik. Na bogów, ten to był nudziarzem i mrukiem. Nawet po alkoholu marne były poprawy w jego zachowaniu. Zdecydowanie było szkoda dawać mu bimber.

Dołączenie do większej karawany nie wiele zmieniło w życiu Vos, bo tamci wcale nie chcieli się integrować. Nie miała pretensji, bo tak po prawdzie to otwartość na trakcie potrafiła być szkodliwa dla zdrowia.
Kolejny dzień mijał, a Eivor, szykując się do ucięcia sobie drzemki na tyle wozu, marzyła by wydarzyło się coś ciekawego. A Gustafo kontynuował swoją opowieść...

... Aż zrobiło się nagłe poruszenie i wtem na niebie pojawiło się jaskrawe rozdarcie, zupełnie jak na zasłonie okiennej. Rozpętała się apokalipsa, rozległy krzyki i wycie zwierząt...
- O ja cie pier.... - Eivor zupełnie zgłupiała, nie wiedząc czy chwycić z miecz, uciekać gdzie pieprz rośnie, czy paść na kolana i się modlić. Z tej palety wyborów, Vos nie zdecydowała się na żaden i stała jak ten kołek. Dopiero czując, że ją to coś wciąga, próbowała się ratować, ale już było dużo za późno...

***

Łapiąc się za głowę, w której kręciło się jej jak po potężnej popijawie, Eivor rozejrzała się i dopiero zorientowała się, że na kimś leży, szybko zaczęła się zbierać. Skrzywiła się, widząc, że jest nieprzytomni i modliła się do boga, by nie był on martwy. Bo wiadomo, że martwy zleceniodawca nie zapłaci za ochronę. Próbowała go ocucić, klepiąc go po policzku, ale wtedy dostrzegła nieznajomych. Jej uwagę głównie zwrócił rycerz, którego zbroja świeciła się jak psu jajca.
Wtedy wyprostowała się i stanęła przed Gustafo, osłaniając go swoją sylwetką. Eivor Vos miała na sobie pełną zbroję płytową wykutą z ciemnej stali, która nosiła na sobie runy, świadczące o jej umagicznieniu. W ręku dzierżyła dużą stalową tarczę, a przy pasie uwiązaną miała pochwę z długim mieczem. Sięgnęła rękami do głowy, zdejmując z niej hełm. Teraz dopiero można było zobaczyć jej oblicze i określić, że była kobietą. Miała blade lico i krótkie blond włosy. Jej spojrzenie wyrażało skupienie i gotowość do działania.

- Kim wy jesteście?! - krzyknęła do typa w lśniącej zbroi i jego kompanów. Sama dłonie trzymała z dala od rękojeści swojego miecza.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 14-09-2018 o 18:45.
Mag jest offline