Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2018, 23:24   #87
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
GATE 1 - Arthur

Choć starała się z całych sił, Reevellien słabła z każdą chwilą. Oparła się na silnym ramieniu Legionisty, ale coraz bardziej musiała polegać na nim, bo nogi się pod nią zaczęły uginać. W końcu Higginson musiał wziąć ją na ręce by mogli poruszać się dalej, w kierunku wyjścia. Kobieta była lekka i nie sprawiała większego problemu Legioniście.

W pewnej chwili Arthur zauważył, jak w oddali pojawiają się dwie sylwetki. Znajome.
Ale to nie było jedyne co zwróciło jego uwagę. Wielki cień, jakby mała chmura zasłoniła drobny skrawek ziemi. Od razu uniósł głowę i zobaczył coś niepokojącego. Leciał ku niemu smok, mniejszy niż Reevellien była chwilę temu i o złotych łuskach.


GATE 3 - John

Zamknięty w przeźroczystej fiolce z tworzywa sztucznego świetlik był ciekawym okazem. Był dosłownie jak żaróweczka choinkowa, która dawała lekkie światło. Zauważył, że jak potrząsnął nią to chwilowo światło nabierało na intensywności.

Grupa skierowała się ku źródle płynącej wody. Echo ich chlupiących kroków odbijało się po ścianach korytarza.
- Jeśli czeka na nas tam horda goblinów to raczej nie podejdziemy do nich z zaskoczenia - skomentował to Jean-Pierre, a w jego głosie dało się słyszeć rozbawienie.

Tunel wił się raz w lewo, raz w prawo, ale zdawał się nie schodzić zbyt stromo w górę. Towarzyszący im wyżeł nosił ogon poniżej linii grzbietu i energicznie węszył - raz z nosem nisko przy ziemi, a raz unosząc łeb.
- Coś wywęszył? - spytał Adam, spoglądając na Duranda.
- Raczej jest rozkojarzony nowymi zapachami i nie wie jakim podążyć - ocenił chłopak.
Ledwo skończył swoją wypowiedź, a Bell zastygł w bezruchu, w typowej dla wyżła posturze, z jedną łapą uniesioną i nosem skierowanym przed siebie.
- Co masz piesku? - spytał przewodnik zwierzęcia.
Legioniści pochwycili broń, rozglądając się w kierunku wskazanym przez psa. Bell zawarczał i skoczył nagle przed siebie. Pokonał kilka susów, w trakcie których Legioniści przybrali pozycje strzeleckie.

- Bell, noga! - krzyknął za nim Durand, ale gdy wydawało się, że już na coś skoczy, ten zrobił zwód i pobiegł dalej korytarzem, znikając wszystkim z oczu.
- Na jaką zwierzynę poluje się z tymi psami? - zapytał Adam, zatrzymując się.
- Polujemy z nimi głównie na ptactwo wodne i lądowe... Ale też potrafią grubą zwierzynę wystawić... - odparł Jean-Pierre, który ledwo powstrzymał się, by popędzić za swoim psem. - Co teraz?
Adam spojrzał pytająco na Johna, ich speca od zwierzyny niestandardowej.


GATE 1 - Alex

Alexis miała ogromną ochotę unieść się dumą i nie pozwolić na to, by ktoś jej dosiadł. Nie dość, że ktoś, to jeszcze kobieta. Niestety, musiała przyznać rację Henrietcie. Nawet, jeśli sama wzniesie się w górę, nijak nie będzie w stanie powiedzieć reszcie co widziała. W końcu złota smoczyca spojrzała z góry na Henriettę i powoli skinęła głową. Reporterka ledwo powstrzymała się by nie pisnąć z ekscytacji. Alex pochylając się pomogła jej wejść na swoje plecy. W końcu blondynka usadowiła się na wysokości miejsca gdzie zaczynała się smocza szyja. O dziwo Henrietcie było tam całkiem wygodnie i mogła pochwycić się co bardziej wystających łusek tworzących grzebień.
- To startuj. Latałam na szybowcach więc służę radą - powiedziała kobieta i mocno pochwyciła się by nie spaść. Sorel zauważyła że pasażer nie ciążył jej ani trochę, co więcej poczuła się pewniej co do pomysłu latania. Alexis obawiała się, że z pasażerem będzie jej ciężej utrzymać się w górze odpowiednią ilość czasu, ale ciężar Henrietty był niczym w porównaniu do jej własnej wagi. Za to posiadanie jeźdźcy na swoim grzbiecie było w jakiś sposób… uspokajające? Sorel nie umiała tego wyjaśnić. Wzniosła się na podobną wysokość co ostatnio, nad korony drzew, aby i ona, i reporterka mogły rozejrzeć się po okolicy.


Przyglądanie się okolicy było znacznie łatwiejsze, gdy drzewa nie przysłaniały widoku. Kobiety miały przed sobą widok na ścianę, za którą znalazł się Arthur oraz Leokadia i Claude-Henrie. Skała wznosiła się wysoko ponad wierzchołki drzew, a na jej szczycie rosły gęste krzewy. Smoczyca podleciała w tamtym kierunku, by dokładniej się przyjrzeć.
- Niesamowity widok - odezwała się Henrietta, na tyle głośno by Alex usłyszała. - Nie widać tu żadnego korytarza. Może spróbujesz wylądować na szczycie tej góry? - zaproponowała.
Smoczyca posłuchała rady swojej doradczyni, sama również ciekawa co znajduje się na szczycie. Wzniosła się nad szczyt skalnej ściany i wylądowała na odsłoniętym fragmencie ziemi, rozglądając się dookoła.
To co poczuła gdy wylądowała było dość dziwne. Niby miała między łapami ostre gałęzie iglaków, ale coś było z nimi nie tak. Brakowało im... zapachu, zupełnie jakby były sztuczne. Z tego miejsca miały całkiem dobry widok na okolicę.
- Widać stąd drugą stronę góry. Ale nie widzę niczego interesującego - powiedziała Henrietta, uważnie się rozglądając. - A może... Ta bariera jak ta do tego korytarza co w nim zniknęła Leokadia i Arthur, jest również od góry - rozmyślała na głos. - W sumie tego nie próbowaliśmy... Jesteś smokiem, to może potrafisz to samo co Leokadia?

W tym czasie Alex przednimi łapami obmacywała podłoże, przyglądając się mu jednocześnie. Pomiędzy krzakami była skała, ale coś się błyszczało w niej.

Alex poruszyła palcami łap, próbując wyczuć z czym ma do czynienia. Nachyliła się, wąchając rośliny i ziemię, z którą miała do czynienia. Ewidentnie było z tym wszystkim coś mocno nie tak. Musiała to być kwestia magii, choć zdziwiło ją, że zasięg ochronnego zaklęcia kończy się na szczycie wzniesienia, a nie gdzieś w połowie, gdzie trudniej byłoby je wykryć. Być może co innego powodowało tą zmianę? Alexis nie chciała próbować od góry przebić się przez barierę. Umiała wznieść się, opaść, umiała lecieć w linii prostej i umiała skręcać w locie, ale czy byłaby w stanie zatrzymać się w powietrzu, kiedy ziemia nagle usunęła się jej spod łap? Na pewno nie tak, żeby jeździec siedzący na niej bez żadnych zabezpieczeń nie ucierpiał. Na pewno nie zamierzała próbować. Rozglądając się zauważyła za to coś błyszczącego. Alexis trochę przestraszyła się, że będzie to amulet o przeciwnym działaniu niż ten, który przemienił ją w smoka. Z drugiej strony… Tamten spytał ją o zdanie. Z resztą, i tak nie mogłaby się oprzeć ciekawości. Poleciała bliżej, przyjrzeć się znalezisku.

Błyskotka z pozoru wydawała się być długim srebrnym łańcuszkiem. Ale po zbliżeniu się do niej i dokładnym przyjrzeniu, Alex odniosła wrażenie, że widzi coś na kształt szwu trzymającego dwie poły grubej kotary, którymi wydawało się być to co było wierzchem górki. Po dotknięciu tego pazurem, wydawało jej się, że byłaby w stanie to przerwać.

- Co tam masz Alex? - odezwała się z jej grzbietu Henrietta, starając się dopatrzeć co jest w dole, jednak sylwetka smoka zasłaniała cały widok. Sorel z roztargnienia chciała odpowiedzieć jej, ale tylko pomruk wydobył się z jej gardła. W końcu ciekawość wzięła górę i drapnęła w szew. Jej złote pazury przedarły się przez powłokę, jakby cięły tkaninę. Widok krzewów pod jej ciałem zniknął, a w tej "dziurze" ukazał jej się widok taki jakby stała na szczycie wieży Eiffel i spojrzała w dół. Dzieliło ją całkiem dużo metrów od ziemi.Pomimo wysokości całkiem dobrze widziała, że na samym dole było kilka osób. Był tam blond Legionista pochylający się nad nieznaną jej osobą w ładnej szacie z bardzo brzydką smugą czerwieni na boku, a nieopodal szli w jego kierunku Claude-Henri i Leokadia.

Alex chciała im pomachać, ale wtedy, zupełnie jak na tych durnych kreskówkach, straciła grunt pod sobą i zaczęła spadać...


GATE 2 - Normand i Mikail

W demokratycznych wyborach to właśnie pomysł Normanda przypadł większości do gustu. Claire wyciągnęła słodki batonik, podobnie jak Young i Aakash. Minęły dwa kwadransy i uznano, że można wyjść z ukrycia. Grupa ruszyła na przód i zatrzymała się na chwilę w miejscu gdzie ich ścieżka przecinała się z drogą jaką przeszła tamta istota. Zostawili tam rozpakowane batoniki, bo jak słusznie zauważyła Claire, istota mogłaby sobie nie poradzić z opakowaniem, albo nawet pochorować się po zjedzeniu go. Dziewczyna wyszła też z inicjatywą jaki symbol mają zostawić.

Panna Durand patykiem wyrysowała symbol serca, w którego środku leżały ich podarki.

Young narzucał bardzo szybkie tempo, wyraźnie dając do zrozumienia, jak bardzo zależy mu na najszybszym dotarciu do bazy. Według słów Claire, mieli już za sobą 2/3 drogi i o ile Wolf znosił to całkiem dobrze, to Mikail zaczynał łapać ostrą zadyszkę. Na nic zdało się poganianie Legionistów, bo w końcu Normand nakazał odpoczynek, widząc jak Niemiec czerwieni się na twarzy. Küchler oparł się o powalony pień dużego drzewa, łapiąc oddech.
Doglądający jego stanu Wolf, rozejrzał się odruchowo wkoło siebie. Poczuł ciarki na plecach gdy jego spojrzenie spotkało się z wpatrującą się w niego istotę, tą samą co wcześniej, stojącą teraz daleko w głębi lasu. Lekarz zdał sobie sprawę, że mogli być śledzeni przez cały ten czas.


GATE 1 - Leokadia i Claude-Henri oraz Arthur

Para ruszyła przed siebie korytarzem. Ostrożnie stawiali kroki, a gdy znaleźli się u jego wyjścia zobaczyli przed sobą sporą przestrzeń przypominającą polanę w lesie. Było tu sporo stojących kamieni, które wyglądały jak płyty nagrobne. Nieco dalej widoczna była duża budowla nosząca na sobie symbol, który wcześniej widzieli - wieloramiennej swastyki.

Omiatając spojrzeniem okolicę dostrzegli jeszcze więcej nagrobków, posąg bez głowy oraz białą budowlę z symbolem wieloramiennej swastyki.

Dostrzegli też znajomą sylwetkę - podchorążego Higginsona. Nie był on jednak sam. Trzymał on w rękach nieznajomą kobietę, która obejmowała go za szyję.
Nagle cień przesłonił go. Para poszukiwaczy spojrzała w górę i na niebie które jeszcze sekundę wcześniej było czyste, pojawił się wielka sylwetka. Odetchnęli z ulgą, widząc, że to Alex i Henrietta, jednak szybkość z jaką pikowały, w opinii Regnauda, była zdecydowanie zbyt duża.


GATE 1 - Erick

Niosło go dziwne natchnienie, nad którego pochodzeniem nie miał czasu się zastanawiać. Podbiegł do wilka zajętego szamotaniną z jego kompanem i zrobił wyskok. Nie myślał wiele, ale poczuł satysfakcję gdy udało mu się dokonać dokładnie tego co zaplanował sobie w głowie. Wskoczył okrakiem na grzbiet bestii i przystawił lufę wprost w jego czerep. W ostatnim tylko odruchu, skierował broń pod kątem, gdy nagła myśl uświadomiła mu, że może trafić Dadę.

Ostatni z wielkich wilków w końcu padł pod ostrzałem Legionistów. Flanigan uskoczył z grzbietu padającego zwierza i przetarł rękawem pot z czoła i biegiem dopadł do Dady na którego powalił się martwy drapieżnik.
- Już biegnę, już! - rozległ się krzyk Rainbowa. Jego obecność była konieczna by zrzucić truchło psowatego z leżącego pod nim Bello.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 06-11-2018 o 08:29.
Mag jest offline