Mag nieśpiesznie zjadł trzymane przez siebie jabłko, zostawiając jedynie jego ogonek, który rzucił na podłogę. Sięgnął po kielich i nalał sobie wina z dzbana.
- A więc to nie jest znajomy mi jaszczur... - stwierdził gospodarz, patrząc z wyższością na nieprzytomnego Slaak'Hana. - Pobratymiec nekromanta? - wyglądał na niezadowolonego. Pokręcił głową.
- Rozbitkowie w wielkim nieszczęściu szczęścia bycia uratowanym przed utonięciem... - skomentował i przyjrzał się uważnie Edrikowi. - Ostatni raz tą zbroję widziałem na paladynie... Szczeryś, choć nie paladyn - podsumował go co chyba znaczyło, że ceni sobie tą cechę. - Zwę się Florence Mangkhut, rozgośćcie się w moim domu. Jeśli komnat jest za mało to da się z tym coś zrobić - można było się domyślać, że to miejsce mogło się kształtować wedle woli właściciela. - Czegoż to szukacie w towarzystwie jaszczura? Nekromanty? - zapytał sceptycznym tonem i dopiero po tych słowach upił pierwszy łyk z kielicha.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |