Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2019, 15:06   #76
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Czyli nie pomyliłem się w stosunku do ciebie - Morgan uśmiechnął się z sympatią. - Nie wiem czy we wszystkich aspektach, ale w tych które już poznałem mamy wiele wspólnego.
Wypowiedź przerwało mu pojawienie się kelnera z zamówieniem. Podszedł on najpierw do inspektor od lewej strony i ustawił przed nią talerz, a następnie obsłużył jej towarzysza.


Corday chwilę przyglądała się swojemu jedzeniu. Aromat był niezwykle zachęcający by skosztować. Ujęła więc kanapkę w dłonie i spojrzała na swojego kompana.
Mężczyzna przez chwilę wpatrywał się w swoje danie jak w dzieło sztuki, co dla Iryi wyglądało dość dziwnie.


Burger z frytkami według Corday kompletnie nie pasował do wizerunku Morgana, ale jego wyraz twarzy tuż przed i w czasie wgryzania się w bułkę wypełnioną grubym kawałkiem marsjańskiej wołowiny z warzywami i obficie oblanymi sosem był jednocześnie tak zabawny, uroczy i abstrakcyjny, że w tym momencie blondynce wydawał się być bardzo sympatycznym facetem. I zaraz uśmiechnęła się pod nosem rozbawiona faktem, że już nie patrzyła na niego przez pryzmat zawodu jaki wykonywał. Także i ona wgryzła się w swoją kanapkę. Niepewnie zaczęła ją przeżuwać, aż poczuła smak mięsa. Smakowała je krótką chwilę i w końcu przełknęła.
- Miałam obawy, ale o dziwo potrafią obchodzić się z jagnięciną - przyznała się Irya do swoich wcześniejszych wątpliwości.
Morgan widać chciał coś powiedzieć, ale jeszcze przeżuwał i nie chciał tego robić z pełnymi ustami.
- Nie tylko z jagnięciną - wydobył z siebie gdy w końcu udało mu się przełknąć. - Co w takim razie teraz zamierzasz? Pytam pod kątem służbowym i prywatnym zarazem.
Corday uniosła brew w lekkim zadziwieniu, że zadał tak bezpośrednie i dość osobiste pytanie. Przegryzła kolejny kęs kanapki zastanawiając się.
- Wrócę do biura, sporządzę raport z przesłuchania poszkodowanych, jak szef nie znajdzie mi zajęcia to posiedzę w papierach szukając dziury w całym i zerwę się wcześniej z roboty, żeby skończyć urządzać się w nowym mieszkaniu - opowiedziała szczerze swoje plany na ten dzień.
- Znowu przeprowadzka? - zdziwił się. - Coś nie możesz zagrzać długo miejsca. Gdzie tym razem?
- Nie, po prostu dopiero dwa dni temu znalazłam coś odpowiedniego, a samo sprawdzenie zabezpieczeń budynku i zapisów w umowie zajęło cały dzień - wyjaśniła Irya. - Do tej pory dojeżdżałam z mojego innego apartamentu. Ale nudzące jest dojeżdżanie półtorej godziny, więc z lenistwa wzięłam to drugie. Ma ono jeden poziom mniej niż to, w którym... - urwała i westchnęła. - Niż tamto poprzednie. Ale w nowym mam dużo lepiej urządzoną siłownię - opowiedziała pokrótce, z premedytacją unikając podania adresu. Żeby go dostać musiałby się bardziej postarać. - To teraz ty opowiedz z jakich to planów wyciągnęłam cię na wagary - mrugnęła do niego.
- Poza drobnymi sprawami reprezentacji w sądzie mam na głowie małą reorganizację w Crimeshield. Zastrzyk akcji Pana Parkera trochę zaburzył sposób podejmowania decyzji tej firmy. White już nie wiedzie prymu we wszystkim. Atmosfera jest trochę napięta - wyjaśnił sytuację prawnik. - Ale jak już wcześniej mówiłem najważniejsze są odpowiednio dobrane priorytety - odpowiedział z błyskiem oku.
- Porządny lunch to podstawa by nie wykończyć się pracoholizmem za szybko - skomentowała Corday, ale spoglądając na talerz prawnika zaśmiała się, bo taka ilość tłuszczu nie była najzdrowsza.

Wyciągnęła rękę i ukradła mu jedną frytkę. Była chrupka i tak smaczna, że pożałowała że nie zamówiła tego co jej towarzysz. Uświadomiła sobie, że chłód jaki zawsze odczuwa w towarzystwie Morgana wyczuwała tylko gdy się na nim mocniej skupiła. Wcześniej był dla niej paraliżujący, a teraz raczej traktuje go orzeźwiająco.
Wcześniej gdy coś takiego wyczuwała u kogoś, to bez wahania wykreślała z listy potencjalnych znajomych, a gdy tyczyło się to osób przesłuchiwanych przez nią to tym bardziej była dla nich bezwzględna. Jednak teraz albo dobrze ignorowała przeczucie, albo coś się faktycznie zmieniło. A to dlaczego tak się działo, najwidoczniej będzie miała w końcu okazję sprawdzić.
- Tak się zastanawiam. Czy tu na Lunie nie czujesz się, że jest ciasno? W końcu na Marsie zabudowa jest nieporównywalnie bardziej rozległa - zapytała z zainteresowaniem.
- Wadą moich zainteresowań jest to, że muszę przebywać w wielkich aglomeracjach. Także czy Luna, czy San Dorado, czy Heimsburg czy Longshore to niewielka różnica. Gdzie indziej czułbym się jak nurek na Wielkiej Rdzawej Pustyni. Bywa duszno, ale nic na to nie poradzę. - Corday wyczuła nutę smutku, ale nie była pewna ile z niej Morgan ukrył.
- Ale chyba tamte miasta nie są tak tłoczne jak Luna. Swoją drogą - zastanowiła się chwilę czy zapytać o to co przyszło jej do głowy. - Jak załapałeś robotę w Crimeshield?
- Oboje wiemy, że to nie ilość ludzi na metr kwadratowy powoduje ten efekt - odparł w sposób sugerujący, że dobry humor znowu zaczyna u niego dominować. - W zasadzie sam do nich przyszedłem i złożyłem im ofertę. Sprawdziłem się i oto jestem - dodał w odpowiedzi na pytanie.
- To prawda, niektóre grupy są tak hermetyczne, że idzie się udusić - stwierdziła sarkastycznie. - A co w takim razie cię zachęciło, żeby akurat do nich aplikować? Na Lunie jest wiele firm, które stać na ciebie - Corday ciągnęła dalej temat.
- Stać owszem, ale większość z nich jest potwornie nudna. W Crimeshield coś się cały czas dzieje. Mógłbym być maklerem, ale pewnie po jakimś czasie strzeliłbym sobie w łeb, albo przedawkował thionit.

- Według mnie na znudzenie życiem lepsza jest anaihilina i prostytutki - odparła Irya. Wspomniane substancje to były dwa najpopularniejsze narkotyki syndykatu. Thionit wywoływał uczucie przyjemności, a anaihilina halucynacje. Fakt znajomości tych nazw sugerował wiedzę większą niż u przeciętnego obywatela. - Ale fakt, rozrywki godne przebojowego maklera, który nie wie co z forsą zrobić - wzruszyła ramionami. - To twoja pierwsza praca na Lunie? - zapytała i wgryzła się w to co jeszcze zostało jej z kanapki.

Morgan dobrze wykorzystał dłuższą wypowiedź towarzyszki, w efekcie czego walczył jeszcze z ogromnym kęsem jaki udało mu się porwać w międzyczasie. Był w stanie tylko kiwać głową na zgodę albo udławić się. Wybrał to pierwsze.
- Pierwsza jaką możesz kojarzyć - odpowiedział w końcu gdy odniósł zwycięstwo nad burgerem. - Poprzednie nie miały wiele do czynienia z CBI.
- Aż tak parszywa fucha, że nie warto wpisywać w CV? - zażartowała sobie Irya.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 15-01-2019 o 15:12.
Mag jest offline