Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2019, 12:06   #82
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
W ponurych nastrojach opuścili hotel i podeszli do zaparkowanych aut. Corday wskazała przełożonemu drzwi swojego wozu od strony pasażera, a sama zajęła miejsce na fotelu kierowcy. Po zamknięciu drzwi wyciągnęła swój telefon i włączyła odtwarzanie nagranej rozmowy z Collinsem. Nie obawiała się że ktoś to usłyszy, bo auto miała świetnie wygłuszone.
- Co pan o tym myśli - zapytała gdy nagranie się skończyło.
- Nie mam pewnie tak dobrego obrazu na sprawę jak ty... - zaczął dając do zrozumienia, że ma świadomość tego, że jego inspektor nie ze wszystkiego mu się spowiada. - ... ale wygląda na to, że Collins wyciągnął świadków, którzy jeśli nie oczyszczą z zarzutów Andersona to przynajmniej przystopują pieski Mitchella w ich vendetcie. Pytanie brzmi na ile Ci świadkowie są wiarygodni i na ile byś chciała żeby byli wiarygodni? - Skierował przeszywający wzrok na podwładną.
- Najchętniej dałabym to nagranie wewnętrznym. Byłaby duża szansa, że już nigdy byśmy nie zobaczyli Collinsa na oczy - powiedziała rozmarzonym tonem. - Ale Anderson jest kapitolczykiem i sam pan widział jak to wyglądało. Z resztą znam wersje poszukiwanego i potwierdza to co zakładaliśmy - sięgnęła po resztę kawy w kubku i wypiła do końca. - Tak, kiedy wewnętrzni znudzili się pilnowaniem mnie to Anderson to wykorzystał i przez to miałam okazję z nim pomówić na osobności - wyjaśniła. - Wtedy nie chciał pomocy, ale może zmienił zdanie. Albo jedynie Collins wykorzystuje lojalność jego ludzi. Obiecał im że oczyści ich kumpla. Tak, oni już nie pracują dla Crimeshield. Odeszli po wczoraj i dziś już widziałam ich w ochronie klubu Collinsa.

- Jeśli to co mówi Collins to prawda i Anderson sam do niego przyszedł z jakąś propozycją, to by tłumaczyło dlaczego ludzie Andersona mimo spuszczeniu wpierdolu ludziom Collinsa finalnie u niego wylądowali. Druga sprawa to już kwestia twoich preferencji. Jeśli chcesz mieć sprawę byłych wojskowych z głowy to przekazujesz nagranie Mitchelowi i nie przejmujesz się nimi więcej. Ale to nie ściąga ci z głowy Collinsa i Crimeshield. Myślisz, że teraz się między nimi uspokoi? - Sinclair sprawiał wrażenie jakby znał już odpowiedź.
- Taa, dopiero się zacznie, bo w końcu Collins ma jak się postawić Crimeshield i zaczną robić nam burdel na ulicy jeszcze gorszy niż mamy - westchnęła. - Od strony Crimeshield słyszałam pogłoski jakoby Anderson był kretem wewnętrznych, ale sam zainteresowany zaprzecza. Więc co, ktoś go po prostu nie lubi i wrobił korzystając z kontaktów? Crimeshield się nie przyzna, ale brak Andersona i jego kumpli jest dla nich mocno niekorzystne.
- Konfliktu między Collinsem i Crimeshield nie unikniemy w żaden sposób - skwitował sytuację. - Nie lubimy się z Mitchellem, bo zbyt często wchodzimy sobie w paradę, ale jakbym miał się zakładać to raczej bym obstawiał, że zlecenie załatwienia Andersona nie jest w jego stylu. Według mnie możesz próbować iść w tym kierunku. Rozmowa z Mitchelem nie zaszkodzi.
- Nie wykluczam, że to właśnie Anderson Collinsowi powiedział, żeby się ze mną skontaktował, ale wolałabym z nim pomówić osobiście - stwierdziła. - Mam listę potencjalnych świadków i teraz chce po nich pojeździć. Nie wyglądają zachęcająco, tym bardziej że Collins się już z nimi widział, ale kto wie, może przez to Anderson będzie miał okazję mnie zaczepić - wzruszyła ramionami.

- Odradzam - sprzeciwił się Sinclair. - Miałaś kontakty pozasłużbowe z Andersonem. Śledztwo przejęli wewnętrzni. Kontaktując się ze świadkami podkopujesz ich już i tak kiepską wiarygodność. Jeśli jakąkolwiek w ogóle mają - zakończył dobitnie. - Ja nie mam zasobów, ale jeśli Ty jakieś masz lub kogoś komu możesz zaufać to zleć ich obserwację. Może nie spodoba ci się to co zaproponuję, bo nie lubię Collinsa tak samo jak i ty, ale z tego co wiem to spora gałąź jego działalności opiera się na prywatnych detektywach. Może jego w to wciągniesz?
- I już tą gałęzią podziałał znajdując tych świadków - Irya zwróciła uwagę na ten szczegół, który też oznaczał, że możliwości Collinsa wyczerpały się. - Same nazwiska spisane na kartce nic nie wniosą dopóki nie spisze się ich zeznań. Przecież nawet jeśli sprawa została nam zabrana to gdy ktoś sam przyjdzie do nas z informacjami to możemy je przyjąć. Problemem będzie tylko umiejętnie je przekazać. Może od razu uderzę do Mitchella? - dodała na koniec ale po tonie głosu nie dało się określić czy mówiła serio, czy tylko żartowała.
- Kwestia zeznań leży po stronie wewnętrznych. My nie mamy w tym momencie podstaw żeby to robić. Zawsze mogą skorzystać z naszej pomocy, ale przejmując inicjatywę możemy ich tylko wkurwić, a możesz mi wierzyć, że znam się na tym - zaśmiał się brzydko. - Collins gówno zna się na naszych procedurach, a my w tej sytuacji możemy tylko przypadkiem przypilnować świadków. Poza tym może się odnośnie Mitchela mylę. Jak mu dasz wszystko na tacy to nie sprawdzisz jakie podjął kroki.

- Gdyby nie dzisiejszy denat to bym zaryzykowała - przyznała. - A tak to chyba mogę tylko kazać Collinsowi pilnować zdrowia świadków i przekazać ich listę Mitchellowi - mogła jeszcze zadzwonić do Davida po poradę, ale wolała nie mówić tego pomysłu na głos.
- Jak tyle to wracam do biura - Sinclair odczekał chwilę i pociągnął za klamkę drzwi, a potem ruszył w kierunku swojego samochodu. W czasie rozmowy nawet nie spostrzegli jak zniknął radiowóz i samochód koronera.
Corday oparła głowę o zagłówek fotela i wbiła spojrzenie w podsufitkę. W chwilach takich jak ta, nieco żałowała, że nie miała w zwyczaju olewać pewnych spraw. Potrzebowała chwili na ułożenie sobie wszystkiego w głowie. Śmierć dyrektora mocno pomieszała jej w planach, bo stawała się priorytetowa.
- To po kolei - powiedziała pod nosem i włączyła muzykę ustawiając ją jak zwykle głośno.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=XQEBzauVIlA[/media]

Sięgnęła po telefon i po krótkim zastanowieniu zaczęła pisać pierwszą wiadomość.
Cytat:
Spokojnie mogłam się zakładać kto wam podebrał pracowników
Wysłała do Morgana, ciekawa czy go to obejdzie. Nie czekając jednak na jego odpowiedź, zabrała się za treść kolejnej wiadomości.
Cytat:
Złe wieści. W tanim hotelu na naszym terenie znaleziono trupa jednego z dyrektorów zarządu Capitolu. Jestem na miejscu, denat w drodze na stół patologa
Wysłała to do Davida, by go uprzedzić, że lada chwila zacznie się kocioł.
Na koniec zostawiła sobie temat Collinsa.
Cytat:
Musi pan zlecić obserwację. Potrzebna będzie gdy przyjdą funkcjonariusze ich przesłuchać. Z początku dwie pierwsze osoby
Zostawiła tak wiele niedopowiedzeń na ile mogła, by treść była dla niego zrozumiała, a jednocześnie zupełnie bez sensu bez znajomości tematu. Wydało jej się najbardziej odpowiednie, żeby nie ryzykować życiem wszystkich zainteresowanych zeznawaniem na rzecz Andersona.

Wyłączyła nagłośnienie i wysiadła z auta. Chciała obejrzeć sobie miejsce zbrodni na własne oczy. I obejść budynek dla sprawdzenia możliwych dróg ucieczki mordercy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline