Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2019, 13:53   #84
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Opis kobiety pasował Iryi do takiej, która by sobą zainteresowała dzianego gościa u władzy, z kryzysem wieku średniego na karku.
- Czyli nie widziałeś jej twarzy? - dopytała Irya.
- Przysiągłbym, że miała ciemnobrązowe oczy, ale przecież nie widziałem jej twarzy. Specjalnie ją chowała - odpowiedział jakby sam się głośno zastanawiał.
To było dziwne, żeby pamiętać kolor oczu, ale już nie twarz. A może tylko recepcjonista był zaspany i nie do końca kontaktował w tamtej chwili.
- Widziałeś może czym tu dojechali? Własnym samochodem czy taryfą? - zadała kolejne pytanie.
- Taryfa. Na pewno taryfa. Nic nie stało przed budynkiem - odparł wyrwany z zamyślenia.
- A czy w tym czasie, za który mieli opłacony, miałeś tu jeszcze jakiś gości? Ktoś wchodził wtedy albo wychodził z hotelu? - ciągnęła dalej Corday.
- Nie. O tej porze było pusto - odpowiedział drapiąc się po głowie jakby miało mu to pomóc w myśleniu.
- Jest pan tego pewien? - Irya naciskała by pomyślał bardziej.
- Ta. Dwóch kolesi wynajmuje pokoje, ale wyszli z samego rana do roboty - odpowiedział patrząc się na przegródki na klucze.
- Dobrze. Którędy mogłaby więc w tym czasie wyjść ta kobieta? - spytała wprost.
- A bo ja wiem - wzruszył ramionami. - Wyjście przeciwpożarowe, albo dach. Tędy bym widział, a w kiblu byłem zanim przyszli.

Wszystkie wspomniane miejsca Irya zdążyła już sprawdzić i żadne nie nosiło śladu by ktoś z nich skorzystał w ostatnim czasie. Tak więc teraz albo gość się nie chciał przyznać, że przysnął, albo ta sytuacja robiła się nieprzyjemnie znajoma.
- Czy tą para rozmawiała o czymś między sobą? - spytała. - Czy może któreś z nich wcześniej już tu widziałeś? - dodała myśląc, że w końcu skądś musieli wpaść na pomysł, żeby tu akurat się spotkać.
- Nie gadali ze sobą. Ona tylko kiwała głową jak on coś pytał - zrobił pauzę. - Nie widziałem ich tutaj wcześniej. Ją bym zapamiętał, a on nawet jak kiedy tu był z kimś innym to nie zwróciłem uwagi - dodał z zakłopotaniem na twarzy.
Inspektor pokiwała głową ze zrozumieniem. Z ironią pomyślała sobie, że skoro nikt nie widział jej wychodzącej to równie dobrze wciąż mogła ukrywać się tu w hotelu, czekając aż się uspokoi.
- Puste pokoje zamykacie tu na klucz czy są otwarte? - zadała pytanie jakie wpadło jej do głowy w związku z własnymi mało poważnymi przemyśleniami.
- Zamknięte. Klucze mam tutaj. - Wskazał przegródki za plecami.
- Okej. To będzie wszystko - stwierdziła uznając, że już nic więcej nie uzyska z rozmowy z nim. Sięgnęła po wizytówkę i położyła przed nim na ladzie. - Gdyby się coś panu przypomniało to proszę dzwonić na posterunek. Żegnam.

Wyszła z recepcji na zewnątrz budynku i zatrzymała się na chodniku. Rozejrzała się po pobliskich budynkach, przyglądając czy gdzieś nie ma kamer, które skierowane by były na ulicę, tak żeby zarejestrować przejeżdżający samochód kierujący się do obskurnego hotelu.
Długo jednak nie musiała czekać żeby się rozczarować. Ten region nie posiadał tego typu udogodnień dla pracy policjanta.
Corday zmrużyła oczy. Teraz w pełni rozumiała irytację swojego przełożonego, bo sama zaczęła ją podzielać.
- Chujek prosił się o to - prychnęła pod nosem, przeklinając to jak się zaczął ten dzień. Mogła już tylko wrócić się do swojego auta. Nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić w związku z tymi wydarzeniami, więc po prostu pojechała na posterunek rozeznać się bardziej w sytuacji.

***

- Mitchell będzie za niecałą godzinę - usłyszała gdy tylko weszła w pole widzenia Sinclaira po przekroczeniu drzwi biura. - Zrób sobie kawę, albo wypij co tam lubisz. Będziesz gadać ja ba będę ładnie wyglądać - podjął decyzję i zamknął się w swoim gabinecie.
Zaskoczył ją tym stwierdzeniem na tyle, że nie powstrzymała się i parsknęła śmiechem. Nie mogąc się opanować, po prostu wyszła z biura, korzystając z możliwości zrobienia sobie przy okazji kawy. Kolejnej, bo ten dzień nie zapowiadał się na taki co kończy się po jednej.

Wróciła po kilku minutach z kubkiem aromatycznego napoju. Usiadła przed swoim biurkiem i przepisała dane dwóch pierwszych osób z listy Collinsa, żeby mieć co przedstawić wewnętrznym. Oryginał z całą listą schowała do tylnej kieszeni spodni.


Gdy szef wewnętrznych stanął w drzwiach Irya od razu zwróciła na niego swoją uwagę. Wzięła do ręki kubek i kartkę. Komendant też go musiał zauważyć, bo wyszedł ze swojego gabinetu.
- Chodźmy do pokoju przesłuchań. Tam chyba będzie … najlepiej - Sinclair dodał ostatnie słowo dopiero po chwili i ruszył przodem.
Corday od kiedy tu pracowała używała tego pomieszczenia tylko dwa razy i od tego czasu nic w nim się nie zmieniło. Sinclair zabrał krzesło spod ściany, podsunął je do bocznej krawędzi stołu oparciem do przodu i usiadł na nim okrakiem. Corday usiadła sobie przy stole, kładąc na blacie przed sobą kubek, po uprzednim upiciu z niego kawy.
- No dobra o co chodzi - zapytał Mitchell spoglądając raz na jedno raz na drugie.
- Zgłosili się do nas świadkowie, którzy twierdzą, że widzieli co się wydarzyło w dokach. Wtedy gdy zbiegł Anderson - Inspektor zgodnie z ustaleniami przejęła inicjatywę w tej rozmowie.

- No i co w związku z tym? - Zapytał Mitchell zachowując asertywność. - Okazało się, że to nie Anderson zabił moich ludzi? - dodał nie szczędząc sarkazmu.
- Świadkowie widzieli jak agenci wyprowadzili skutego Andersona z samochodu - odparła Irya. - Chwilę rozmawiali, aż jeden z agentów sięgnął po broń, drugi rozkuł zatrzymanego, a wtedy Anderson zaczął się bronić. Były wystrzały i na koniec Anderson zbiegł.
- Czyli w skrócie moi ludzie wywieźli Andersona na zadupie, chcieli go załatwić, a ten zabił ich w samoobronie? - upewnił się używając tendencyjnego tonu sugerującego brak jakiejkolwiek wiary w usłyszane słowa. Mitchell popatrzył na swoich rozmówców jakby co najmniej postradali zmysły. - Rozumiem, że robicie to tylko ze względu na procedury - powiedział dając do zrozumienia, że żadna inna opcja nie mieści mu się w głowie.

- Śledztwo zostało przejęte przez wydział wewnętrzny - skinęła głową Corday potwierdzając, że rozmowę przeprowadzają ze względu na procedury. - Musi pan przyznać, że do tej pory sytuacja wyglądała niekorzystnie jeśli chodziło o kompetencje agentów eskortujących zatrzymanego. Zeznania świadków dają nowe światło na wydarzenia, które doprowadziły do śmierci agentów - powiedziała zupełnie nie zrażona tonem mężczyzny.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline