Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2019, 14:10   #90
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Dziękuję - rzuciła przez ramię do podwładnego. Musiała zapamiętać, żeby w drodze powrotnej pochwalić Dennisa za jego wścibstwo. Chłopak miał zadatki na dobrego śledczego. Inspektor spojrzała na ochroniarza.
- Rozumiem, że pan jest też kierowcą, pomówmy - powiedziała i skinęła głową w kierunku kuchni.
Pomieszczenie znajdowało się w tylnej części kamienicy, na końcu hall’u. Służyło głównie do przygotowywania posiłków, które albo były na tacach przenoszone do jadalni, albo zjadane przez pracowników tutaj. Mężczyzna zajął miejsce za stołem, oparł przedramiona o blat i czekał cierpliwie na rozwój wydarzeń.
Inspektor zajęła miejsce naprzeciw niego i wyciągnęła notes oraz wieczne pióro.
- Kiedy ostatni raz widział pan dyrektora Evansa? - zapytała, uważnie przyglądając się ochroniarzowi.
- Wczoraj rano. Odwiozłem go do biura - odparł mężczyzna.
- Czy pan Evans często korzystał z taksówek?
- Czasem informował, że nie będzie mnie potrzebował. Czasem przywozili go ludzie, z którymi się spotykał. Czasem jednak używał taksówek - potwierdził w końcu.
- Czy jest mi pan w stanie powiedzieć taksówkami jakich firm zwykle wtedy wracał?
- Wydaje mi się, że najczęściej miały logo Crimeshied. Jest chyba najpopularniejsza w okolicy - odparł po krótkim namyśle.
- Ok - skomentowała krótko. - Czy kiedy wczoraj wiózł pan dyrektora to zachowywał się jakoś inaczej? Wspominał o swoich planach na dzień?
- Nie - zaprzeczył. - Rzadko ze mną rozmawiał o sprawach niezwiązanych ze mną, ale miał dziwnie dobry humor. Był podekscytowany.

- Czy zdarzyło się panu kiedyś spotkać dyrektora w towarzystwie prostytutek? - spytała, zastanawiając się jak bardzo Evans krył się ze swoim "hobby".
- Formalnie nie - odparł zaskoczony bezpośredniością pytania. - Ale jedną taką kiedyś odwoziłem na jego polecenie.
Irya musiała się mocno powstrzymać, żeby nie ujawnić na swojej twarzy uśmiechu triumfu.
- Kiedy to miało miejsce? Mógłby pan ją opisać? Może wie jak się nazywała? - drążyła dalej. - Dokąd pan ją odwiózł?
- Ładna, zgrabna, długie nogi, długie ciemne włosy - wyliczał ochroniarz. - To było dwa lub trzy tygodnie temu. Dokąd? Do ich rezydencji. A jak się nazywała to nie pamiętam. Wie pani, że mają jakieś głupie imiona. Lexi, Crystal, Heaven, Skye czy takie tam. Kto by to pamiętał.
- Tak to prawda. Do tego i tak są to imiona fałszywe - Irya pokiwała głową ze zrozumieniem. - Ale ta konkretna dziewczyna nie była zwyczajna, prawda? Miała w sobie to "coś"? Przyciągała spojrzenie?
- Zna pani “Magdalenes”? Pewnie nie. Tam wszystkie są takie. No może nie te o najmniejszym stażu - poprawił się. - Mnie osobiście nie stać, ale chyba każdy facet je zna.
Wyglądało na to, że na tą wycieczkę najlepiej jej będzie zabrać komendanta.
- Jeszcze tylko jedno pytanie - obiecała. - Czy zdarzało się by ktoś kiedyś groził panu Evansowi, zastraszał go w jakiś sposób?
- Niestety nie pomogę. Jeśli tak było to nie byłem obecny przy takich rozmowach.
- Dobrze. Gdyby coś się panu przypomniało, co mogłoby mieć związek ze sprawą, to proszę do mnie dzwonić - mówiąc to dokończyła zapisywać swoje ostatnie uwagi w notesie po czym go zamknęła. Drugą ręką sięgnęła po swoją wizytówkę i podała ją mężczyźnie. - Dziękuję za rozmowę - wstała od stołu i skierowała się do hallu.

Morgana w korytarzu już nie było. Najwidoczniej znajdował się za zamkniętymi drzwiami gabinetu. Ochroniarz doprowadził funkcjonariuszy do drzwi, które zamknął dopiero gdy pokonali schodki na chodnik.
- Całkiem owocne było spotkanie - podsumowała Inspektor, kierując się prosto do swojego auta. - Cooper coś wywęszyłeś, kiedy ochroniarz nie patrzył ci na ręce? - zapytała gdy już otworzyła drzwi pojazdu i czekała, aż Amy wciśnie się na tylne siedzenie.
- Patrzył cały czas - odparł z zawodem w głosie Dennis. - Dom wygląda porządnie. Zbyt porządnie. Wie pani jak wtedy gdy o pozory dba się bardziej niż jest naprawdę.
- To że pani Evans dbała o pozory to nie ulega żadnym wątpliwościom - skomentowała, gdy już siedzieli wszyscy w środku. - Bo pan dyrektor to już nie szczególnie. Także żona ma motyw, choć jej współpraca z nami temu może zaprzeczyć - wzruszyła ramionami. W każdym razie Iryi przeszło przez myśl, że gdyby ona miała chodzącego na dziwki, zdradzającego męża to własnoręcznie by go wykastrowała. - Teraz jeszcze odbębnimy spotkanie z asystentką Evansa.

Corday wyjechała na drogę, ostatni raz tylko rzucając spojrzenie na kamienicę Evansów, których losy przypominały jej tanią telenowelę która oglądała jako dzieciak. Wtedy fabuła tego serialu wydawała jej się być wyssana z palca i nieprawdziwa, ale niestety odkąd miała wgląd w życie wyższych sfer to odnosiła wrażenie, że niestety ta tania telenowela była filmem dokumentalnym.
- Któreś z was orientuje się czy "Magdalenes" leży w naszym rejonie? - rzuciła luźne pytanie do swoich podwładnych.
Cooper zamyślił się, a Lewis prawie zakrztusiła na tylnym siedzeniu.
- Chyba formalnie leży w dzielnicy Cherry Blossom, ale dosyć blisko granicy. Zresztą to przybytek bez przynależności tak, że chyba i tak nikt nie będzie się burzył - Dennis powiedział po chwili.
- Czyli Freelancerzy - podsumowała krótko Irya.
- Firma tak. Nie wiem jak pracownicy - doprecyzował sierżant.

***

Dojazd do biura dyrektora Evansa zajął im trochę czasu. Mężczyzna ewidentnie nie hołdował zasadzie Iryi, że dobrze jest mieszkać blisko swojej pracy. Inspektor zaparkowała na miejscu dla gości i razem ze swoimi podwładnymi weszła do budynku. Już od wejścia czuło się napiętą atmosferę. I nic dziwnego, bo każdy bał się o swój stołek, który mógł stracić wraz z przyjściem osoby która zastąpi wakat dyrektora.
Okazując odznaki, policjanci bez problemu znaleźli osobę której poszukiwali. Asystentka dyrektora Evansa była przybita, ale kontaktowa i współpracująca. Dowiedzieli się od niej, że poprzedniego dnia dyrektor przyjechał rano do biura, ale po chwili zamówiła dla niego taksówkę, korzystając z usług firmy Crimeshield, bo szef miał mieć jakieś spotkanie. Nie było ono wpisane w jego terminarz. Natomiast kiedy Irya spytała jej czy kojarzy firmę o nazwie "Magdalenes", to ta z początku zaprzeczyła, ale po chwili wydało jej się, że coś kojarzy. Po sprawdzeniu w rejestrach okazało się, że nazwa ta figuruje w przelewach biura dyrektorskiego.
Wielce zaskakująca była to informacja, że Evans płacił za dziwki w ten sposób. Zupełnie się z tym nie krył.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline