Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2019, 23:34   #112
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

[media]http://www.youtube.com/watch?v=7aqpE1rWNiA[/media]

Przez cały czas rozsądek podszeptywał Iryi, że nie powinna się angażować w nic z czym Morgan miał związek, bo było to cholernie niebezpieczne. Wykład Kobayashiego powinien być wystarczający, by ją co do tego przekonać. Za to ciekawość i niesłabnąca fascynacja znacznie głośniej zachęcały ją by brnąć w to dalej, zobaczyć co z tego wyniknie. Dlatego wyczekiwała tego spotkania.

Po powrocie do mieszkania powoli zabrała się za szykowanie do kolacji. Najtrudniejsze okazało się zdecydowanie, którą sukienkę założyć. Część jej garderoby, której na co dzień nawet nie uraczyła spojrzeniem, zajmowana była przez wyjściowe kreacje mniej lub bardziej znanych projektantów. Większości z nich nigdy nie założyła więcej razy niż w trakcie przymiarek, bo przecież wszystkie musiały być szyte na miarę. Miała je tylko dlatego, że czasem z matką wybierała się na zakupy, a ona lubiła stroić ją w ładne rzeczy. Irya nie szczególnie za tym przepadała, ale nie okazywała zniechęcenia, bo był to swoisty rytuał, podczas którego mogła spędzić czas z rodzicielką. Na szczęście nie było to tylko kosztownym wypadem na zakupy bezużytecznych przedmiotów, bo jednak czasem te sukienki się przydawały, jak choćby na wyjście na oficjalny obiad, wielką imprezę urodzinową jakiejś ważnej persony, czy teraz randka z najbardziej obleganym prawnikiem na Księżycu.

Długo nie mogła się zdecydować, którą z "małych czarnych" wybrać, aż w końcu przekładając wieszaki znalazła coś ciekawego. Wyciągnęła sukienkę i przyjrzała się jej. Postanowiła przymierzyć, bo zupełnie nie pamiętała jak w niej wyglądała. Koronkowa kreacja, z podszyciem z aksamitnie miękkiego materiału. Była cała o intensywnie wysyconej barwie błękitu królewskiego i choć w praktyce nie posiadała dekoltu, to asymetryczny krój dołu bardzo ładnie to rekompensował, eksponując jej zgrabne nogi.
Do sukienki dobrała odpowiednią biżuterię i lekkie buty na średnio wysokim obcasie, mając w pamięci wzrost Charlesa.

- Idealna - skomentowała z zadowoleniem, oglądając swoje odbicie w lustrze.



***

Była punktualna. Zaparkowała na miejscu dla VIPów i przed wyjściem z auta poprawiła paski podtrzymujące na jej prawym udzie kaburę z niewielkim pistoletem, skryte pod materiałem sukienki. Wysiadła i ruszyła do środka.
Morgan czekał na nią zaraz przy wejściu. Elegancki jak zawsze, ale w nieco luźniejszej odsłonie, bez krawata i z wygodnie rozpiętą koszulą. Blondynka przyjrzała się jego twarzy bardziej wnikliwie niż wcześniej, teraz zastanawiając się ile prawdy jest w jego obliczu. Mimo tych myśli uśmiechnęła się do niego uroczo. Skupiła się zaraz na jego aurze. Mimo mocno nie zakrywającego stroju, który i tak sprawiał, że czuła chłód to wciąż była w stanie ją wyczuć, ale tak jak poprzednio nie była ona dla niej w żaden sposób przykra.


- Witaj. Piękna jak zwykle - skomentował z typowym uśmieszkiem, ale nie udało mu się ukryć wrażenia jakie wywołał na nim strój Iryi. W mgnieniu oka jednak odzyskał rezon i podszedł cmoknąć ją w policzek.
- Cieszę się, że się podoba - odparła w odpowiedzi do jego reakcji i złapała go pod rękę. Razem weszli na salę.
Restauracja, ze względu na lokalizację, tym razem miała w sobie atmosferę Mishimy, ale była dostosowana również pod gust przedstawicieli innych korporacji. Kelner poprowadził ich do stolika.


Gdy zajęli swoje miejsca zapytał czy podać im już ich posiłek. Charles poprosił o czerwone wino, po czym spojrzał pytająco na swoją towarzyszkę. Irya skinęła lekko głową zgadzając się. Choć poprzedniego dnia objadła się mishimskimi daniami to lubiła je na tyle, by nie przeszkadzało jej powtórzyć tego również dziś. Prawnik otaksował ją spojrzeniem jakby nad czymś się zastanawiając po czym przywołał kelnera skinieniem dłoni, a ten schylił się nadstawiając ucha. Irya nie słyszała słów.
- Oczywiście - potwierdził kelner w sposób jakby usłyszał właśnie coś najbardziej oczywistego na świecie.

Corday przekrzywiła głowę w zaciekawieniu. Ale nie skomentowała tego.
- Ciekawy wybór miejsca - odezwała się, dyskretnie rozglądając po lokalu. - Często tu zaglądasz?
- Nie - zaprzeczył. - Mam tylko kilka lokali jakie naprawdę lubię, a dzięki tobie mam okazję do wyszukiwania innych.
- Miło mi, że mogę się na coś przydać - mrugnęła do niego. - Jeszcze raz dziękuję za kwiaty. Zrobiły sporą furorę u mnie w pracy - dodała z rozbawieniem w głosie. - Ciekawy dobór kwiatów i kolorów.
- Bardzo celowy - przyznał z tajemniczym uśmiechem.
Nagle jego wzrok uciekł w kierunku wejścia, a uśmiech był utrzymywany siłą woli. Trwało to tylko chwilę, ale gdy spojrzał na powrót na swoją towarzyszkę musiał poświęcić sekundę na zebranie myśli. Irya popatrzyła na niego pytająco, dając mu do zrozumienia, że zauważyła tą drobną zmianę w jego mimice. Postanowiła jednak nie ubierać w słowa tego zainteresowania.

- No no, to poważna sprawa. Różowe róże o mocno rozwiniętych kwiatach - kontynuowała temat, w żartobliwym tonie, dając mu czas. - Nie spodziewałam się takich wyznań - mrugnęła do niego.
- Wiesz dobrze, że mężczyźni mają problem z postrzeganiem barw na takim poziomie jak kobiety - ton głosu Charles’a i wyraz jego twarzy w żaden sposób nie sugerował potwierdzenia ani zaprzeczenia z jego strony.
- Cóż zakres tych barw ogranicza się wciąż w podobnej interpretacji - poszerzyła uśmiech, dając do zrozumienia, że jej to nie onieśmiela i sięgnęła w końcu po kieliszek z winem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline