Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2019, 11:59   #114
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Iryi nie trzeba było dwa razy mówić. Bez skrępowani wbiła widelec w jeden z większych kawałków i porwała go na swój talerz.
- Ciekawe czy przebije wołowinę ze szczęśliwych krów, które całe życie spędzają na relaksie i masażach w oparach sake - skomentowała odkrajając kawałek na jeden kęs. Nabiła go na widelec i uniosła na wysokość nosa by powąchać. Dopiero po tym wzięła go do ust. Powoli przeżuła, dłuższą chwilę skupiając się wyłącznie na wydobywającym się smaku. W końcu przełknęła i pokiwała głową z zadowoleniem.
- Świetny... - mruknęła z przyjemności. - Nie wiem tylko czy zadziałała sugestia, czy faktycznie ma lekko czekoladowy posmak.
- Wolałabyś zjeść szczęśliwą, niczego niespodziewającą się, krówkę niż taką czekoladową, która wie co ją czeka? - zainteresował się, a w jego pytaniu można było wyczuć coś więcej niż tylko żart.
Corday cicho parsknęła pod nosem na tą aluzję. Wbiła widelec w wołowinę i zaczęła odkrajać kolejny kęs, unosząc spojrzenie na Charlesa.
- Cóż... Ta szczęśliwa jest soczysta i rozpływająca się w ustach, ale czekoladowa ma znacznie więcej smaku - mrugnęła do niego i wzięła do ust kolejny kawałek.
- Czyli w zależności od nastroju zjadłabyś jedną i drugą? - zapytał próbując utrzymać powagę, ale w końcu poddał się i wybuchnął śmiechem.

- Choć do podjęcia decyzji powinnam spróbować obu na raz, tak dla sprawiedliwego porównania... To chyba nie. Najpewniej bogactwo smaku jednak by przeważyło - stwierdziła rozbawiona, po czym zjadła ostatni kawałek kradzionej wołowiny, popiła łykiem wina i wreszcie zainteresowała się własnym talerzem. - A tobie jak smakuje własny wybór? - zapytała.
- Normalnie nie przepadam za słodyczami, ale chyba znalazłem idealny, godny mięsożercy kompromis dla chwilowych fanaberii - odparł usiłując dodać aspekt drapieżności do swojego uśmiechu.
- Kaczka też jest bardzo dobra, jedna z lepszych - skomentowała, gdy jej w końcu spróbowała. Nie mogła powiedzieć, że była najlepszą, bo taką już jadła u Nakano, a jak dotąd każde danie podane u niego było stokroć smaczniejsze niż, te które podawane były nawet w najlepszych restauracjach Luny. - I słodka - dodała z zadowoleniem. - Wyjścia z tobą są takie przyjemne, nawet nie muszę zgadywać co zamówić, żeby mi smakowało, bo sam to bardzo trafnie odgadujesz - stwierdziła z uznaniem.

Pandorina w tym czasie skończyła swój posiłek, dopiła wino i zaczęła się kierować do wyjścia. Skinęła nieznacznie głową w kierunku Corday i odwróciła głowę nie czekając na odpowiedź. Uśmiech jakim obdarzyła Iryę był tajemniczy i wyniosły. Dziewczyna zastanawiała się o czym mogła myśleć szefowa przybytku jaki niedawno miała okazję bliżej poznać. Pierwsza myśl przyniosła Inspektor proste wyjaśnienie, że kobieta była zazdrosna o przystojnego i dzianego prawnika. Blondynka westchnęła lekko i zadowolona, że nie mają już widowni skupiła całą swoją uwagę na swoim towarzyszu.
- Jak mi potnie opony w aucie albo porysuje lakier to wyślę tobie rachunek - stwierdziła z uroczym uśmiechem. Morgan w odpowiedzi zerknął z ukosa za wychodzącą Pandoriną, ale tym razem na szczęście nie miało to odzwierciedlenia na jego samopoczuciu. Sprawiał wręcz wrażenie bardziej rozluźnionego.
- Masz na coś konkretnego ochotę jak już skończymy się napychać tymi biednymi zwierzątkami? - spytał Charles.

Corday chwilę się zastanowiła nim odpowiedziała.
- W ostatnim czasie miałam tyle na głowie, że z wielką chęcią oddam ci tą przyjemność decydowania o atrakcjach dzisiejszego wieczoru - stwierdziła z miną zadowolenia z wrobienia go w to. - Ale jeśli szukasz podpowiedzi to przyznam, że wystarczy mi nasza rozmowa, ale dla odmiany w jakimś spokojnym miejscu, gdzie nikt nas nie będzie już nachodził - dodała szczerze, po raz pierwszy tego wieczoru przechodząc na poważny tonu głosu.
Morgan odpowiedział śmiechem i bardzo zaintrygowanym spojrzeniem. Na co Irya odpowiedziała lekkim, współczującym uśmiechem, uznając że prawnikowi nie będzie tak do śmiechu jak przejdzie na tematy które chciała poruszyć. Szczerze to sama cały czas cykała się czy warto było tak ryzykować.
- W porządku - Charles wyraził aprobatę. - To co się ciekawego dzieje u ciebie? - zapytał i zabrał się za zmniejszanie zawartości swojego talerza w oczekiwaniu na odpowiedź.

Blondynka w zamyśleniu przeżuła kęs kaczki.
- W sumie to jest u mnie w pracy całkiem intensywnie - stwierdziła w końcu. - Na twoje szczęście, bo tylko dzięki temu nie jestem na ciebie zła za ten brak czasu dla mnie - mrugnęła do niego. - Nie co dzień znajduje się martwego Dyrektora, a ja mam tą przyjemność prowadzenia sprawy, także sam rozumiesz - dodała z zadowoleniem w głosie. - Ach i uwielbiam moje nowe mieszkanie. Niestety nie mam czasu się nim cieszyć. Też miewasz takie dni, że wracasz do siebie tak zmęczony, że nie masz siły nawet dojść do sypialni i zalegasz na pierwszej z brzegu kanapie? - zapytała przyjaznym tonem.
- Aż tak to nie - odpowiedział z uśmiechem. - Zawsze mam siłę, żeby dopełznąć do swojego łóżka. To chyba mój ulubiony mebel. A co do dyrektora to nadal szukacie sprawcy? - rzucił tuż przed wsadzeniem kolejnego kawałka mięsa do ust.
- Niestety śledztwo jest w toku, więc nie mogę udzielić takiej informacji - odparła standardową formułką, dedykowaną dla mediów. - Szczególnie, że ty reprezentujesz żonę denata i najwidoczniej również Pandorinę - wyszczerzyła się w wyzywającym uśmiechu. - A moim ulubionym meblem zdecydowanie jest wanna z hydromasażem. Nie ma nic lepszego niż kąpiel po intensywnym wysiłku fizycznym.

- Żona denata interesuje mnie z zupełnie innego powodu, ale powiązanego z twoją sprawą - odparł dodając z premedytacją tajemniczości swojej wypowiedzi. - Czyli sprawa jest powiązana z Pandoriną? - zadał retoryczne pytanie. - Nie wspominała o żadnym oskarżeniu.
- Cóż, nie musi czuć się przecież odpowiedzialna za działania własnych pracowników - Irya wzruszyła ramionami. - Crimeshield też się wypięło na Andersona, gdy było im to wygodne - wspomniała o tym jak o ciekawostce przyrodniczej. - Czyżby wdowa szykowała się do wojny o spadek ze swoimi teściami, którzy chcą ją z niego wykluczyć? To przynajmniej jest typowe dla takich związków, szczególnie bezdzietnych.
- O oskarżeniu jednego ze swoich pracowników też by wspomniała, więc mogę śmiało założyć, że jeszcze nic takiego nie nastąpiło - skomentował beznamiętnie. - A co do wdowy to można powiedzieć, że jest pod moją opieką razem ze swoim majątkiem.
- Lepiej trafić nie mogła - skomentowała Corday, pomijając już sprawę braku oskarżenia prostytutki. - A jak tam u twojego głównego pracodawcy? Restrukturyzacja zakończona? White już pogodził się z tym, że spadł na drugi plan? - spytała z zainteresowaniem, dziubiąc widelcem ostatni kawałek kaczki.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline