Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2019, 15:50   #116
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Dłuższy czas minął nim Inspektor przestała skupiać się tylko na podążaniu za autem prawnika. Drogi na Lunie były istnym labiryntem i nie trudno było się na nich zgubić. Rozglądając się po mijanej okolicy, Irya skojarzyła, że wjechali do dzielnicy Gotland. Nie była tego pewna, ale zdawało jej się, że około pół godziny drogi na północ znajdowało się jej mieszkanie, to stare. A oni zmierzali, jak to Corday sama określała, do tej bardzo snobistycznej części Gotland, gdzie nieruchomości osiągały takie ceny, że już nawet ona skrzywiłaby się na ich widok.
Do celu dotarli po jakiejś godzinie od wyjechania z dzielnicy Cherry Blossom. Białe auto zatrzymało się przed szeroką bramą i Irya ujrzała przed sobą posiadłość, będącą najprawdopodobniej siedzibą Charlesa Morgana. A ta robiła wrażenie. Wysokie ogrodzenie, elewacja budynku wyłożona kamieniem i podświetlona od frontu, do tego przeszklenia ścian w stylu Cybertroniku. To z kolei zastanowiło Corday czy na terenie powinna spodziewać się znajomych metalowych ochroniarzy.


Brama automatycznie otworzyłą się na całą szerokość podjazdu i prawnik wjechał na posesję, zostawiając miejsce dla samochodu blondynki. Wysiadł z pojazdu i oparł się o niego czekając. Corday zaparkowała obok i światła jej auta zgasły wraz z wyłączeniem silnika. Wysiadła i od razu było po niej widać, że cokolwiek ją gryzło po spotkaniu z żebrzącym dzieckiem, to zdążyła się z tym uporać w trakcie drogi. Albo przynajmniej dobrze to udawać.
Irya pochyliła się i dłonią poprawiła lekko podwinięty skrawek sukienki. Wyprostowała się, zadzierając głowę, by przyjrzeć się budynkowi. Pokiwała głową z uznaniem i spojrzała w kierunku mężczyzny.

- No no, pierwsza randka i już mnie zapraszasz do siebie - powiedziała żartobliwym tonem, powoli, w akompaniamencie stukotu jej obcasów, podeszła do mężczyzny. - A ja się na to zgodziłam - zaśmiała się nieznacznie, zatrzymując się tuż przed nim. - To chyba nie świadczy o mnie za dobrze - dodała wpatrując mu się w prosto w oczy.
- Racja - przyznał z buńczucznym uśmiechem. - Jesteśmy siebie warci.
Morgan ruszył do drzwi wejściowych i wydobył z kieszeni pęk kluczy. Jeden z nich włożył do masywnego zamka i przekręcił go z głośnym dwukrotnym szczęknięciem. Chwilę później drzwi stanęły otworem, a Charles wykonał zapraszający gest dłonią.
Rozsądek podjął jeszcze jedną próbę uświadomienia Iryi, że to nie był dobry pomysł, ale blondynka zignorowała go robiąc pierwszy krok do wnętrza domu. Gdy znalazła się w przestronnym holu, zaczęła się rozglądać.



- Ładny wystrój - stwierdziła.
- Dzięki - odparł zamykając drzwi. - Mógłbym teraz skłamać, że wszystko sam zaprojektowałem, ale jest ryzyko, że zaczniesz pytać o szczegóły i wszystko wyjdzie na jaw - dodał z rozbawieniem. - Napijesz się czegoś?
- Może być whisky z lodem - odpowiedziała, zakładając po ich ostatniej rozmowie, że słodkiego wina u niego nie uświadczy. Z resztą na tą okazję whisky zdecydowanie bardziej pasowała. - Ja miałam zapał na urządzanie przy pierwszym mieszkaniu. Ale mi przeszło kiedy decydując o kolorze ścian dostałam do wyboru paletę pięćdziesięciu kolorów szarości - wspominała ze śmiechem.
- Ja ograniczyłem się do określenia atmosfery jaka mnie interesuje. Zgodzenie się, bez negocjacji, na wygórowaną wycenę i potem żądanie dokładnego realizowania założeń projektu bywa bardzo zabawne. Założyłbym się, że projektantka jechała na psychotropach - opowiadał nalewając bursztynowego płynu ze szklanej karafki do dwóch szklanek.
- Okrutnie - skomentowała Corday i pokręciła głową, ale i tak jego słowa ją rozbawiły.
Po zatknięciu korka Charles podszedł do Iryi i wręczył jej drinka.

Po chwili podniósł wskazujący palec w geście prośby o zaczekanie i podszedł do sprzętu audio i nacisnął kilka przycisków.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=hesz-6T0XvI[/media]

- Teraz lepiej - skomentował.
- Faktycznie - zgodziła się z nim i upiła łyk alkoholu. Zimny płyn rozlał się po przełyku, lądując w żołądku z przyjemnie rozgrzewającym uczuciem. - A teraz jeszcze lepiej - dodała, gdy przełknęła. Podeszła do kanapy i usiadła na niej, zakładając nogę na nogę. Wbiła spojrzenie w gospodarza.
- Imponuje mi, że sam do tego wszystkiego doszedłeś - zaczęła i gestem ręki trzymającej szklankę, wskazała na otoczenie. - Chyba, że nie do końca tak było? - zapytała uśmiechając się tajemniczo.
- To bardziej kwestia odpowiednich zrządzeń losu niż tylko moja zasługa - odparł prawnik siadając na drugiej części narożnika. - A jak było z tobą? Zostanie inspektorem zawdzięczasz tylko sobie?
- Trudno ocenić - wzruszyła ramionami. - Na pewno sama nie wpadłabym na to, żeby wybrać taką karierę - stwierdziła wbijając spojrzenie w okno. - Ale z drugiej strony, w mojej własnej ocenie tego ile czasu i wysiłku poświęciłam, żeby dojść do tego momentu, to chyba mogę uznać, że jednak miałam jakiś wpływ na to, że zostałam jednym z najmłodszych inspektorów w Capitolu - na powrót skierowała wzrok na prawnika. - Jasne, mam nazwisko i nawet nie waham się go używać, ale znam mojego ojca na tyle by wiedzieć, że nie zaryzykowałby dobrego imienia byle tylko podsadzić mnie wyżej na szczebelkach dowodzenia - dodała, a w jej tonie głosu było wyraźnie czuć szacunek jakim darzyła Davida.

- Czyli jesteś tam gdzie powinnaś i chcesz być - podsumował Charles. - Nie każdy ma takie szczęście. Generalnie to rzadkość jeśli chodzi o korporacje.
- Rzeczywiście, jeszcze nie spotkałam kogoś kto by miał się tak dobrze w życiu jak ja - przyznała mu rację. Sama nie dawała sobie żadnego prawa do narzekania w tym temacie, choć czasem kusiło ją, żeby zrobić sobie od tego dyspensę z powodu braku środowiska, do którego by faktycznie pasowała. - A ty? Potrafisz cieszyć się z tego co masz? - zapytała z dużą dozą zaciekawienia.
Morgan, zamiast od razu odpowiedzieć na pytanie, przez chwilę wpatrywał się w Iryę.
- Nie - powiedział w końcu z powagą. - Posiadanie rzeczy nie daje mi satysfakcji.
- Co innego stawianie sobie wyzwań, prawda? - uśmiechnęła się ze zrozumieniem malującym się na jej twarzy. - Im trudniejsze tym zadowolenie większe - nawiązała do jednej z ich pierwszych rozmów. - A żałujesz czegoś co zrobiłeś, żeby dojść do tego co masz? Jest coś co zrobiłbyś inaczej gdybyś mógł cofnąć czas? - po tym pytaniu upiła łyk whisky.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline