Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2019, 14:58   #118
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Irya na chwilę odwróciła spojrzenie, nagle zainteresowana widokiem za oknem, gdy prawnik wypowiedział pierwszą z dwóch opcji jakie przyszły mu na myśl.
Trafił w dziesiątkę.
Ale nie zamierzała się przyznawać do chorobliwej ciekawości czy całej gamy zachowań typowych dla nałogowego hazardzisty.
Znów skupiła wzrok na rozmówcy.
- Faktem jest, że zrobiło się ciekawiej odkąd ciebie poznałam - przyznała Irya bez większego wahania i spojrzała na rozmówcę. - Pochwaliłeś się komuś tym co potrafię? - zapytała.
- A czy to, że tutaj siedzisz nie jest odpowiedzią? - odparł wymijająco. - Co planujesz dalej z tym zrobić? - Mężczyzna wstał i poszedł po kolejnego drinka.

- Nie jest przy założeniu, że próbujesz wyciągnąć ode mnie ile wiem, a potem wpuścisz tu z piwnicy swoich kumpli z heretyckiego kręgu wzajemnej adoracji, żeby samemu już nie brudzić sobie rąk - odparła z drobną nutą złośliwości w głosie, pozostawiając jego pytanie bez odpowiedzi.
- Wypraszam sobie! - Morgan żachnął się teatralnie podczas nalewania drinka. - Kiedy niby się kimś wysługiwałem? - Podszedł do Iryi i podał jej swoją, pełną szklankę jednocześnie wyciągając drugą dłoń po tą należącą do niej, ale już opróżnioną.
Inspektor przystała na tą wymianę.
- Charles, przecież dopiero co omawialiśmy akcje z Hillem - przypomniała mu kręcąc głową z politowaniem. - Wtedy bardziej chciałeś się pozbyć mnie czy jego? I po co?
- Chyba bardziej jego. Tak by było prościej - odparł w drodze do kolejnego uzupełnienia whisky. - Generalnie byłem ciekawy co z tego wyniknie. To miały być dwie pieczenie przy jednym ogniu - dodał, gdy dolał sobie alkoholu.


- Kłopotliwy klient i Cleaner, którego się nie spodziewałeś na posterunku... Faktycznie miało to sens - zaśmiała się. - A tu niespodzianka, zrobiłam na złość i nie dałam się zabić - uśmiechnęła się z zadowoleniem. - W sumie to nawet przysłużyłeś mi się tym. Od tamtej akcji mój nowy przełożony przestał odsuwać mnie od spraw terenowych, widząc, że wcale nie jest tak, że latam do ojca skarżyć się o każdą pierdołę. No i zawsze to jeden dealer mniej na ulicy - nieznacznie uniosła szklankę w geście toastu. - W sumie to co on tobie zawinił?
- Ja osobiście nie miałem nic do niego. Nie interesuję się śmieciami - wzruszył ramionami i upił łyk ze szklanki. - Wydaje mi się, że popełnił o jeden błąd za dużo. A co do dealerów to istnieją tylko dlatego, że jest popyt na ich towar. Nikt ludzi do tego nie zmusza.
- Zaraz zaraz. To ty jesteś w końcu prawnikiem czy płatnym mordercą? - zapytała popijając whisky. - Skoro nie ty chciałeś go zabić to kto ci kazał go sprzątnąć? Należał do twojego kręgu i twój guru był z niego niezadowolony?

- Nieźle! Zaimponowałaś mi! Musiałaś się dokształcić - powiedział z uznaniem. - Nie zaskoczę cię pewnie jak powiem, że łamę konwenanse i nie należę do żadnej typowej komórki. Za Hilla mi nikt nie zapłacił, bo przecież ja go nie zabiłem - Charles z rozbawieniem popatrzył Iryi prosto w oczy. - Nawet jakbym zabił to i tak bym nie dostał za to żadnej gratyfikacji. Po prostu każdemu było na rękę żeby zniknął.
- Nie próbuj się oczyszczać tym, że ja pociągnęłam za spust. Podżeganie do morderstwa czyni cię współwinnym - wytknęła mu, grożąco machając palcem w jego kierunku. - Zdecydowanie coś mu zrobiłeś, że mnie zaatakował. Jakieś twoje mrocznoharmonijne sztuczki? Mam się spodziewać, że będziesz ich używać na mnie?
- A po co? - Morgan wybuchnął szczerym śmiechem. - Używanie na tobie jakichkolwiek mocy wszystko by popsuło. Na przykład zmuszenie cię do ściągnięcia tej sukni to żadna frajda w porównaniu do tego jakbyś sama chciała ją ściągnąć - mrugnął z szelmowskim uśmiechem. - A co do Hilla to w tym momencie nie byłbym w stanie nikomu zrobić nic takiego. Nawet nie planuję - dodał z nutą czegoś co Corday odebrała jak obrzydzenie.
Iryę zaintrygowało to co powiedział i zachęciło do dalszego drążenia.
- Kręcąc cię prawdziwe uczucia? Wow, to dopiero nazywa się ekstrawagancka zachcianka - wykrzywiła usta w wyzywającym uśmiechu. - Co masz na myśli, że teraz nie jesteś w stanie powtórzyć tego co zrobiłeś Hillowi?
- Przecież mówiłem, że posiadanie rzeczy nie daje mi satysfakcji - przypomniał. - A każdy z nas ma swoje zboczenia. Uważam, że moje intensywnością wcale tak mocno nie odbiegają od twoich - przerwał na chwilę zastanawiając się nad drugą częścią pytania. - Skoro już poświęciłaś tyle wysiłku na zbieranie informacji to uzupełnię ją o coś czego pewnie jeszcze nie wiesz. Pewne zdolności mogą być nam czasowo przekazywane. Na przykład tylko na czas konkretnego zadania. Tak też było w tym przypadku.

- No dobrze, ale skoro to miało być tylko na konkretne zadanie to nie sądzisz, że kłóci się to z tym co sugerowałeś wcześniej, że pozbycie się Hilla było twoim pomysłem - uniosła brew doszukując się w tym krętactwa w jego zeznaniach.
- Jedno i drugie jest prawdą pani inspektor - prawnik wypowiedział zdanie z wyraźnym naciskiem na profesję Corday. - Nic nie jest za darmo - dodał tajemniczo.
- Ojej, czyli nie tylko chcesz mnie zaciągnąć do łóżka? - udała zaskoczenie. - Co byś jeszcze chciał? Tylko nie mów, że otworzysz się przede mną dopiero po ślubie - roześmiała się, coraz bardziej czując w głowie efekty działania whisky.
- Nie tylko - potwierdził z uśmiechem. - Znowu pytasz o coś co dobrze wiesz, że ci nie zdradzę. Nie przestajesz mnie podpuszczać, bo dobrze wiesz, że mi się to podoba - powiedział z uznaniem. - Jaki ślub? Przecież nie chcemy aby w nasze relacje wdarła się nuda. I kto tu kogo traktuje jak zwierzynę? - zaśmiał się.
- Nuda? - odparła z udawanym oburzeniem. - Wręcz przeciwnie. Wtedy to dopiero by się zaczęło - stwierdziła z zalotnym mrugnięciem oka. - Wprawianie cię w zakłopotanie daje mi tyle satysfakcji... - mruknęła z zadowoleniem, przymrużając oczy. - To czego ode mnie chcesz? - zapytała pochylając się w jego kierunku, a on po chwili zrobił to samo.
- Nic konkretnego, a poza tym wszystkiego - wyszeptał konfidencjonalnie i zachichotał.

- Jeśli liczysz na jakąś moją odpowiedź na twoje wyznanie uczuć tamtym bukietem kwiatów - przysunęła się bliżej niego. - To chyba to, że ich nie wyrzuciłam, a nawet dostały wazonik z wodą, musi coś oznaczać.
- W obecnej sytuacji byłbym skończonym durniem jakbym podał w wątpliwość twoją interpretację - powiedział cicho po czym wyciągnął lewą dłoń i jeszcze bardziej zmniejszając dystans, zgarnął jej niesforny kosmyk włosów za ucho.
- Cóż, jestem prostą dziewczyną - Irya uśmiechnęła się do niego uroczo i niewinnie zarazem. - Jeśli mężczyzna przysyła mi kwiatki do pracy, tak żeby koniecznie wszyscy widzieli, a ponad to powstrzymuje się od dalszych prób pozbawienia mnie życia, to uznaję, że mnie przynajmniej trochę lubi - dodała rozbawionym głosem, przysuwając się jeszcze bliżej. - I tamten buziak na parkingu też chyba coś znaczył - po tych słowach przestała się już wstrzymywać i po prostu pocałowała go w usta, kładąc dłoń na jego policzku.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline