Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2019, 11:28   #646
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Paladynka wykonała zamaszysty ruch ręką trzymającą miecz i jednym cięciem oddzieliła głowę bożka od reszty jego ciała. Wtedy dopiero czarnowłosa odetchnęła z ulgą i spojrzała na jaszczura.
- Jak tu się znalazłeś!? - zapytała.
-To długa historia…- skomentował przyglądając się towarzyszce uważnie. Po krótkiej chwili wyszczerzył zębiska i skoczył w jej kierunku przyjaźnie wyciągając w jej kierunku ramiona. Venora uśmiechnęła się do niego promiennie i bez słowa rzuciła na niego, uwieszając mu się na szyi. Wszystkie siły jakie jej zostały włożyła w uścisk jakim go przytuliła.
- Niesamowicie cieszę się, że cię widzę... - powiedziała i go puściła. Teraz mogła mu się nareszcie dokładnie przyjrzeć. Smoczydło spojrzało swym łagodnym wzrokiem, jaki rzadko Venora widywała.
-Ja…- zaczął mówić, patrząc swoimi gadzimi ślepiami głęboko w oczy rycerki. Nagle jego gadzi pysk przybrał innego wyrazu, a źrenice zwężyły mu się. Balthazaar uniósł łeb do góry i wtedy Venora usłyszała narastający świst.

Dopiero po sekundzie oboje ujrzeli spadający z góry, błyszczący zielonym blaskiem energetyczny młot Yurthusa. Młot uderzył w kamienne podłoże jamy, wstrzącając jaskinią w promieniu wielu metrów.
-Musimy się stąd wynosić…- syknął, a nim dokończył zdanie uwagę obojga bohaterów przykuło pęknięcie pod nogami, które powiększało się średnio o długość kroku w przypadkowym kierunku.
-Nie dam rady ich wszystkich nieść…- spojrzał na każdego z powalonych towarzyszy Venory.
-Ja dam radę maszerować! Ale nie mam dość mocy by uleczyć resztę…- skomentowała z trudem podnosząc się na nogi Segrid. Krasnoludka złapała oburącz swój buzdygan i wyszeptała kilka fraz w krasnoludzkiej mowie, aż na trzonku jej oręża zalśniły blade, błękitne runy.
Runotwórczyni uleczyła się na tyle, by mogła dotrzymać kroku Venorze i Balthazaarowi.
-Co z nim?- spytało smoczydło. Jego gadzie oczy patrzyły w kierunku powalonego golema.

Jego wielki łeb powoli się podniósł, jakby wyczuł, że o nim mowa. Stwór nie dyszał, ale jego popękane, kamienne ciało było dostatecznym dowodem na ból jaki teraz czuje konstrukt.
-Wypełniłem swoją misję… Pomogłem memu panu wrócić do swego zamku. A teraz odpłaciłem wam swój dług. Nie przejmujcie się mną. Idźcie, bo czuję jak jaskinia drży pod nami…- przestrzegł ich. Venora od razu spojrzała na pęknięcie w podłożu, a to sięgało daleko w mrok i do tego w kilku miejscach się rozgałęziało.
Paladynka nie chciała pozostawić tu żadnego ze swoich towarzyszy, żywego czy nawet martwego. Ale przypomniało jej się jaki był plan na szybki powrót
- Arlo ma zwój teleportacji. Możemy wszystkich zabrać - powiedziała do Segrid i Balthazaara, ale nie czekając na ich reakcję ruszyła szukać maga.
-Spiesz się! Nie mamy wiele czasu!- warknął jaszczur rozglądając się dokładnie wokół.
-Gdzie ta przeklęta elfka?!- Segrid uważnie rozglądała się za Duchem i jej niedźwiedziem, lecz Venora nie słuchała od chwili, gdy pod dywanem poległych ożywieńców dostrzegła wystający kawałek szat ukochanego. Natychmiast przyśpieszyła ruchy i pochyliła się nad trupami, odciągając je, by wyciągnąć Arla. Wciąż miała cichą nadzieję, że jeszcze żyje i będzie mogła go uleczyć.

Venora musiała stoczyć dwa mocno zgnite ciała orkowych siepaczy, nim ujrzała zakrwawioną, bladą i poobijaną twarz czarodzieja. W pierwszej chwili wydawało jej się, że ukochany nie żyje, ale kiedy zauważyła delikatny ruch klatki piersiowej poczuła ogromną ulgę. Jego stan był ciężki. Krwawił z wielu ran, a z między żeber w lewym boku wystawał mu kawałek drzewca włóczni.
-Venoro! Sklepienie nad nami zaczyna pękać!- krzyczał jaszczur. Rycerka czuła jak podłoże pod stopami im drży, słyszała również jak ogromne kawałki skał spadają w całej jaskini roznosząc echem ogromny hałas.
- Znalazłam go! - krzyknęła paladynka i obróciła maga by zobaczyć czy drzewiec wystaje z drugiej strony. - Znajdźcie ilu możecie i zaciągnijcie do Xora! - nakazała i wzięła w dłoń włócznię z tej strony, z której najbardziej wystawała. - Arlo wytrzymaj jeszcze chwilę… - Jednym stanowczym ruchem wyciągnęła to z niego i natychmiast przyłożyła dłonie by używając swoich objawionych mocy zatrzymać krwawienie.

Rana wyglądała paskudnie, a gdy Venora wydobyła odłamek broni z ciała ukochanego, czarna jak smoła krew wylała się obficie na zewnątrz. Sekundę później stalowe rękawice Helmitki zalśniły bladym światłem, które spłynęło niczym niezwykle gęsta ciecz na bok Arla. Rana czarodzieja zasklepiła się wolno, a mag odzyskał trochę kolorów. Nawet po krótkiej chwili poruszył lekko powiekami i powoli spojrzał na rycerkę.
-Zwyciężyłaś… Zawsze zwyciężasz…- skomentował wyczerpanym głosem. W oddali słychać było jak dźwięk pękającej skały narasta na sile.
- Nie do końca. Teraz ty musisz nas wszystkich uratować - powiedziała i bez ceregieli podniosła go, biorąc go pod ramię. - Musimy się teleportować stąd, zanim się całkiem zawali - wyjaśniła mu, idąc czym prędzej w miejsce które ustaliła za punkt zborny.
Mężczyzna nie krył bólu, który mu towarzyszył przy wstawaniu na nogi.
-Nie wiem czy podołam.- rzekł zerkając kątem oka na pomagającą mu maszerować Venorę.


-Nie masz chyba wyjścia.- wtrącił Balthazaar.
-A ten skąd się tu…- Arlo przerwał kontrę przez silny impuls bólu w miejscu, gdzie przed chwilą tkwiła włócznia.
- To przyjaciel - powiedziała czarnowłosa by zapewnić maga, że jaszczur nie stanowi zagrożenia. - Znaleźliście Grittę? Dundeina? Agness? Anger i jej brata? - rzuciła do Segrid i Balthazaara. Po dotarciu do Xora pomogła magowi usiąść i oprzeć o golema. Sama przyklękła przed nim.
-Dasz radę ukochany, wierzę w ciebie - powiedziała patrząc mu prosto w oczy.
-Cholerna, zapuszkowana szmata…- warczał pod nosem Balthazaar, ciągnąc po ziemi nieprzytomną ex kultystkę. Jej zwiotczałe i pokiereszowane ciało dociążone dodatkowo kupą stali wcale nie ułatwiało smoczydle roboty.
Arlo przetarł rękawem czoło i skroń, po czym sięgnął do swej tuby na zwoje, gdzie z łatwością odnalazł stary zwój z poszarganymi końcówkami i pomiętymi rogami.
-Stańcie jak najbliżej mnie- polecił i rozwinął zrolowany papirus. Venora widziała jak pod jej nogami pojawia się coraz więcej pęknięć w podłożu.
-Spiesz się magu…- Segrid nie kryła zdenerwowania, kiedy od jej naramiennika odbił się mały kamyk, spadający spod sklepienia jaskini. Gdyby ten kamień był większy mógłby wyrządzić krasnoludce krzywdę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline