Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2019, 16:03   #648
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
~***~

Żołnierze przybyli z pomocą jeszcze przed świtem. To oznaczało, że Arlo teleportował grupę niedaleko obozu Alusair, oraz że bardzo dobrze opisał miejsce, gdzie się znajdują. Właśnie dzięki temu zbrojnym prowadzonym przez czworo Rycerzy Purpurowego Smoka udało się tak szybko i sprawnie odnaleźć grupę. Rannymi od razu zajęli się medycy.
-Melduj magu.- nakazał najstarszy z rycerzy, nie schodząc nawet z końskiego grzbietu.
-Wykonaliśmy rozkaz połowicznie. Nie udało nam się uchronić jaskini- wyjaśnił pokornym tonem.
-Dlaczego to?- zapytał inny z rycerzy.
-Pod ziemią czekała nas grupa orków oraz przywołana przez nich horda nieumarłych goblinoidów- wyjaśnił czarodziej.
-Chcesz powiedzieć, że powstrzymały was orkowie i bezrozumne trupy?- głos znów zabrał najstarszy z mężów.
-Nie, powstrzymał nas Yurthus.- wtrącił się w końcu Dundein. Rycerze spojrzeli jak jeden, w kierunku kapłana.

-Tak, dobrze słyszycie. Walczyliśmy tam z bogiem orków. Zstąpił ze swego panteonu, żeby z nami walczyć i wiecie co? Dostał sromotny wpierdol!- dodał krasnolud wykonując gest otrzepywania kurzu z ramion.
~ Kto walczył ten walczył ~ zaśmiała się Venora pod nosem i spojrzała wymownie na Balthazaara.
-Zbierajcie się. Nie ma czasu do stracenia- przemówił w końcu dowódca garnizonu, zupełnie urywając temat.
Ze wsparciem ludzi z wojska Alusair szybko pozbierali się do drogi. Również transport rannych nie był już problemem, gdy było tyle rąk do działania. Prędko zebrali się do drogi i wyruszyli do obozowiska.
Paladynka, jak zawsze w tej wyprawie, trzymała się blisko Arla.
- Marzę już tylko o tym, żeby się napić i pójść spać - rzuciła do pozostałych.

-Spać?- usłyszała z boku głos jednego z rycerzy, którzy dowodzili oddziałem ratunkowym.
-Szpiedzy meldują wzmożoną aktywność goblinoidów w okolicach obozów. Być może szykują nam coś nocą.- dodał spokojnym głosem.
-Jak cię zwą rycerzu?- Arlo uniósł lekko brew.
-Jestem sir Broderick. Służyłem kiedyś z twym najstarszym bratem pani.- rzekł bez chwili namysłu.
- Z Arthonem Oakenfoldem? - odparła spoglądając na rycerza w purpurze. - Dla mnie zawsze będzie on wzorem rycerza - dodała po czym spoważniała. - Poradzicie sobie z goblinami. Obudzicie mnie jak pojawi się ten półczart - stwierdziła bez zawahania uznając, że przynajmniej na odpoczynek sobie zasłużyła.

18 dzień Gnicia. Zachodni Cormyr, góry Burzowe Rogi

W obozie powitała ich nie tylko grupa przygotowanych na taką sytuację medyków królewskiej armii, ale również pierwsze promienie słońca. Na wschód, rozciągały się hektary pięknych, zielonych dolin, aż do odległych rubieży gdzie Anauroch zaznaczała swoją granicę. Był piękny poranek, choć zapowiadało się na wiele deszczowych dni.
-Bogowie nam sprzyjają.- odezwał się Dundein, który już jakiś czas temu zrównał się z Venorą i Arlem.
-Co go ugryzło? Nie stęsknił się, czy co?- kątem oka spojrzał na jadącego z tyłu Balthazaara, który tylko wypatrywał czujnie zagrożeń w oddali.
- Wykorzystał swój roczny przydział okazywania uczuć akurat gdy nikt nie widział - odpowiedziała konspiracyjnym szeptem paladynka. - Czekam tylko aż będzie okazja, żeby dowiedzieć się jaki cud wyciągnął go od Illithidów... - zasępiła się. W śnie o przyszłości Balthazaar został uratowany przez boskie sługi. Czy tak też było w tym przypadku? - Chociaż nie wiem jak wytłumaczę jego obecność Regentce - pokręciła bezradnie głową.
-To może go spytamy?- zagaił Arlo.
Panna Oakenfold zamyśliła się. Zakładała, że na osobności smoczydło będzie bardziej rozmowne, ale Alusair wyjaśnień będzie oczekiwać od razu.
- Dobrze, zrobię to teraz. Ale sama - powiedziała i zwolniła kroku by zrównać się z Balthazaarem.

- Wyjaśnisz mi jak tam się znalazłeś? - zapytała jaszczura.
-A jak myślisz?- odparł chłodno, nawet nie odwracając wzroku od horyzontu.
-Wszystkich ich pozabijałem.- dodał i w końcu spojrzał na Venorę, a w jego spojrzeniu nie dało się doszukać niczego poza pustką.
Venora w pierwszej chwili zrobiła zaskoczoną minę, pokiwała głową ze zrozumieniem i podziwem.
- Cieszę się, że tu jesteś. Naprawdę. Wzięłam udział w tej krucjacie, bo miałam prosić Regentkę o przysługę. Ma potężnych magów, może potrafiliby... Zależało mi na znalezieniu ciebie - wyjawiła mu.
-No ja myślę…- mruknął złowrogo, po czym wyszczerzył zębiska. -Skąd on się urwał?- zapytał, zerkając w stronę Arla.
Venora uśmiechnęła się widząc, że jej przyjacielowi wrócił nieco humor. Uwierzył jej bo wiedział, że nigdy nie parała się kłamstwem. Za to na jego pytanie przewróciła oczami i westchnęła.
- Pochodzi z Calimshanu, jak wielu cormyrskich magów - odpowiedziała.
-Ahaaa…- westchnął Balthazaar. Smoczydło wejrzało na rycerkę spod byka.
-Tyle masz mi do powiedzenia, czy muszę cię za język ciągnąć?- mruknął.

- Proszę bardzo, pytaj - odparła ze wzruszeniem ramion. - To będzie sprawiedliwie jak później ja ciebie wypytam jak mnie znalazłeś tutaj - dodała.
-Nawet nie wiem o co powinienem zapytać- odparł wzruszając ramionami. Balthazaar odwrócił wzrok, w kierunku namiotu królowej regentki.
-Pytaj o co chcesz.- dodał po chwili obojętnie.
- No więc... Jak uwolniłeś się spod kontroli łupieżców? - zaczęła od najtrudniejszego.
-Od czego by tu zacząć…- zastanowił się.
- Od początku - zachęciła go paladynka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline