Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2019, 21:52   #144
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Fajnie, przydasz się do czegoś więcej niż tylko seksu - odparła z rozbawieniem i zaczęła jeść druga porcję. - O ile ten co zbiegł nie miał szans, żeby mnie wtedy widzieć, to jest jeszcze opcja, że ten kto dał cynk o świadkach również przekaże, że współpracowałam z wydziałem wewnętrznym. Wtedy może obwinią mnie za to niepowodzenie, a co za tym idzie, znajdą się jak będą chcieli się mnie pozbyć - zaśmiała się i otworzyła piwo.
- To potraktuj ich jak Hilla - zawtórował jej Charles. - Jeśli to prawda to rozmowa z Pandoriną robi się coraz pilniejsza - dodał już poważniej.
- I o czym niby będziecie rozmawiać? - uniosła brew. - Jeśli ona jest w to zamieszana to sama przyjdzie do ciebie z opierdolem, że jeszcze mnie nie zabiłeś - wzruszyła ramionami po czym wypiła łyk.
- Czybyś nie wierzyła w moje zdolności? - zrobił obrażoną minę. - Myślisz, że tak łatwo pozbędę się kogoś kto daje mi tyle frajdy? - Zachichotał.
Uśmiechnęła się.
- Przecież nie zabronię ci zrobić jak sam będziesz chciał - stwierdziła. - O ile zakładam, że masz doświadczenie jak żyć z heretykami to już mogę mieć obawy jeśli chodzi o trzeźwość osądu jeśli temat odnosi się do mojej osoby - mrugnęła do niego.
- Jeszcze mi się nie znudziłaś, więc możesz być spokojna - zadeklarował z poważną miną, ale iskierkami rozbawienia w oczach.

Poza cichym śmiechem Corday nie skomentowała tego w żaden sposób.
- Gotowy na łowy? - zapytała zmieniając temat.
- Tylko się przebiorę.
- To nie ma co zwlekać - Irya dopiła piwo i wstała. Poszła w kierunku kanapy gdzie zostawiła torby z zakupami i wzięła je w ręce. Ponaglająco spoglądając na Charlesa, skierowała się na schody. Mężczyzna ruszył zaraz za nią. Na górze okazało się, że torba z jego rzeczami leży na podłodze koło łóżka.
- Będę miała okazję zobaczyć ciebie w dresie? - zapytała i położyła torby na łóżku. Wzięła jedną z nich i podała Charlesowi. - To rekompensata za tamtą koszulę - powiedziała tonem, który nie wykazywał nawet odrobiny skruchy za zniszczenie mu ubrania.

Morgan po zajrzeniu do środka zobaczył koszulę, jednak nie była ona podobna do tej, która straciła guziki. Nie była jednorodnego koloru. Miała ciemny odcień granatu jako tło, a na nim drobny wzór kwiatowy w kolorze niebieskim, szarym oraz akcentami w wyraziście czerwonej barwie.


- I gdzie mam ją zakładać? Wyobrażasz sobie mnie tak ubranego w sali sądowej? - zapytał niby zaskoczony, ale zaraz parsknął śmiechem. - No chyba, że to ma być twoja kolejna ofiara. - Podszedł i złożył na jej ustach mięsisty pocałunek.
Objęła go za szyję.
- Nie marudź, jest śliczna. I będziesz w niej wyglądał tak niewinnie. Idealnie jak będę musiała ciebie przedstawić rodzicom - zaśmiała się.
- Ciekawe w jaki sposób będziesz mnie chciała im zaanonsować? - Ku zaskoczeniu Iryi żart nie tyczył samego faktu spotkania z nimi.

- Znając życie David już o tobie wie - stwierdziła z westchnięciem. - Teraz kwestia czasu kiedy do mnie zadzwoni z pytaniem czy przyjdziemy do nich na obiad.
- Nie powinien o mnie znaleźć nic więcej niż ty - powiedział spokojnym tonem. - W takim razie poczekam na zaproszenie - dodał i mrugnął porozumiewawczo.
Blondynkę choć tego po sobie nie dała poznać, to jednak zaskoczyło, że Charles nie speszył się na wspomnienie o spotkaniu z jej rodziną i w żaden sposób nie oponował temu.
- Bądź wtedy czarujący jak zawsze to ci się upiecze - poradziła udając powagę i odsunęła się od niego. - Jeszcze chwilę tak postoimy, a nici z wyjścia tylko zalegniemy w łóżku - powiedziała i zabierając ze sobą największą torbę, poszła do garderoby, żeby się przebrać.

Założyła czarne spodnie, które choć nie były skórzane tak jak wymarzył to sobie jej towarzysz, to były przynajmniej obcisłe i dobrze podkreślały jej kształty. Bluzkę zostawiła tą którą wcześniej miała na sobie, a następnie sięgnęła po nowy płaszcz. Był długi, czarny i wykonany z bardzo wytrzymałej skóry, która powinna zatrzymać cios nożem. Pod nim spokojnie mogła skryć pistolet tak by nie rzucał się w oczy.



***

Sedanowi, który skombinował Morgan bardzo daleko było do wozów jakimi na co dzień się wozili i to zarówno pod względem wygody jak i osiągów. Ale był idealnie nijaki i zupełnie nie zwracał na siebie uwagi, gdy jechali.
- To zaczynamy od parkingu przed tamtą knajpą? - zapytała Irya dla upewnienia się i spojrzała prawnika, który siedział za kierownicą.
- Musimy zatrzymać się gdzieś w okolicy, bo tam nas nie wpuszczą.
Corday pokiwała głową.
- Jaki masz plan jak znajdziemy to dziecko albo kogoś innego od kogo wyczuję mroczną harmonię? - pytała dalej.
- Sprawdzić czy do kogos nas na osoba doprowadzi. Jak nie, to wyciągnąć z niej jakoś informacje.
- A jaka jest procedura jak użyją swoich sztuczek na nas?
- Najpierw do tego nie dopuścić, a jak się nie uda to improwizować - odpowiedział próbując zachowywać powagę.
- Pytanie odnosi się głównie tego kiedy mam strzelać - mrugnęła do niego.
- Biorąc pod uwagę okolicę, kiedy masz ochotę i jak dużo masz amunicji - zażartował, ale z prawnego punktu widzenia nie odbiegało to mocno od realiów.
- Założę tłumik w takim razie, żeby nie zwracać na nas uwagi - stwierdziła sarkastycznie.
- Ja go nie mam więc nie masz się co trudzić - pocieszył ją Morgan.
- To strzelanie zostaw profesjonalistom - zaśmiała się.

***

Diaoyutai raziło w oczy w porównaniu do pozostałej części dzielnicy. Wystarczyło kilkaset metrów aby zobaczyć drastyczną różnicę. Morgan skręcił z głównej ulicy i zatrzymał się przy krawężniku. Było brudniej, bardziej pusto i bardziej niebezpiecznie.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline