Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2019, 16:09   #146
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Dziewczynka jednak nie uciekła. Prowadziła ich między niszczejącymi budynkami aż dotarli do siatki ogrodzeniowej za którą znajdowało się wejście do nieczynnej stacji metra. Mała odchyliła dolny róg jednego z segmentów i przeszła na drugą stronę ogrodzenia. Wykonała ponaglający ruch ręką.
Irya z Charlesem zauważyli ruch w polu widzenia. Początkowo wydawało się im, że to jakiś gang, ale szybko okazało się, że to oddział Bractwa postanowił w tym czasie patrolować ten teren. Na domiar złego towarzyszył im Inkwizytor, który na szczęście zajęty był wpatrywaniem się w coś co trzymał w ręce.
Corday normalnie nie przejęłaby się obecnością Braci, ale tym razem towarzyszyły dwie zimne heretyckie aury, co motywowało do sprawnego oddalenia się od Inkwizytora. Co prawda świtały jej w głowie słowa Kobayashiego, który wspomniał, że pomniejszych Heretyków zdecydowanie lepiej wykrywają Cleanerzy niż członkowie Bractwa, ale Inspektor wolała nie sprawdzać tego założenia w praktyce, więc bez zwlekania przeszła przez ogrodzenie, które Morgan zdążył pokonać jako pierwszy i przytrzymywał je dla niej. Po chwili skryli się w cieniu budynku.

Ta nitka metra z jakiegoś powodu była nieczynna. Nieczynna nie znaczy opuszczona. Wiele osób o najniższym statusie społecznym znalazło tutaj swój dom.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=beEHPbU0kjY&list=LLuP4Jv5pnHwoUk6UEHJ8m3A[/media]

Dla Corday był to lekki szok. Tego typu obrazy już dawno wyparła ze świadomości, a dodatkowo charakterystyczny zapach tego miejsca przywołał wspomnienia z dzieciństwa.

Dziewczynka prowadziła ich dalej. Zeszli na torowisko i nim podążali w głąb tunelu.


Celem ich wędrówki okazała się kolejna stacja, na której również widać było oznaki życia.
Dotarli do niej dobrych kilkanaście minut później.


Początkowo nie widać było różnicy między mieszkańcami tej i poprzedniej stacji. Jednak przypatrując się bliżej w wielu z napotkanych ludzi widać było pewne zmiany. Nie wynikały one ze złego stanu zdrowia, a raczej mutacji. Inna faktura skóry, kończyny zginające się nie w tą stronę co powinny, dodatkowe stawy w miejscach w jakich nie powinny one być, zachwiane proporcje ciała lub twarzy. Ludzie ci mieszkali razem z tymi, którzy wyglądali zupełnie zdrowo i nie wydawało się by jedni traktowali tych drugich z specyficzny sposób. Fakt jednak był taki, że żadnych “mutantów” na ulicy Irya nigdy nie widziała.
W milczeniu pokonywali kolejne metry w podziemiach. Corday miała obojętny wyraz twarzy, choć obecność w tym miejscu przyprawiała ją o mdłości. Czujnie, ale nie nachalnie rozglądała się by w razie potrzeby znać drogę powrotną, ale też żeby nie dać się zaskoczyć jakiemuś ćpunowi, któremu mogłaby przyjść ochota na obrabowanie ich. Przy okazji próbowała wyczuć nowe skupiska mrocznej harmonii, ale też kątem oka spoglądała na Morgana by odgadnąć co jemu siedzi w głowie.
Prawnik był wyraźnie mało zadowolony z sytuacji w jakiej się znalazł. Na jego twarzy malowało się obrzydzenie i niejednokrotnie zakrywał usta rękawem, gdy zapach miejsca jakie akurat mijali stawał się bardziej intensywny.


Aura, którą Irya wyczuwała, była obecna w większości osób jakie mijali. Jednak była ona na granicy wyczuwalności. Nie była tak silna jak ta bijąca z Morgana i dziewczynki. Zaczęła zastanawiać się czy istnieje i czy jest jakaś różnica między spaczeniem duszy, a spaczeniem fizycznym. To spostrzeżenie napawało ją niepokojem, ale też fascynacją na to, że sama potrafiła to wyczuć. Poza tym, za każdym razem, gdy patrzyła na Charlesa i jego kwaśną minę to bawiła ją świadomość, że prawnik nie może narzekać, bo przecież to był jego pomysł, żeby się wpakować w ten śmietnik.

Ludzie z zainteresowaniem patrzyli na nowoprzybyłych, ale widząc, że są prowadzeni przez znana im osobę nie reagowali i szybko tracili zainteresowanie. W końcu dotarli do końca torowiska. Po obu jego stronach znajdowały się perony z prostymi budowlami wykonanymi z drewna i blachy falistej. Miały one wiele dziur, więc nawet z pewnej odległości było widać co dzieje się wewnątrz. Skupienie mieszkańców było największe w tym miejscu. Ludzie gromadzili się wokół oświetlenia jakie znajdowały się w ich domostwach lub płonących beczkach oraz czegoś na obraz kuchni.


Największe "budowle" znajdowały się pod końcową ścianą. Prawa wyglądała na salę zebrań, a lewa na budynek mieszkalny najlepszej jakości. W jego okolicy Irya wyczuła około 10 dorosłych heretyków i mniej więcej taką samą ilość dzieci podobnych do prowadzącej ich dziewczynki, które bawiły się w okolicy.
Inspektor zaczęła sobie w głowie przeliczać czy ma dość amunicji, żeby się nimi zająć. Czułaby się zdecydowanie bardziej komfortowo, gdyby miała jeden magazynek więcej, bo tak będzie musiała każdy strzał dobrze wycelować w głowę. Ale skrzywiła się na samą myśl, że miałaby zastrzelić dziecko. Nie, tego nie byłaby w stanie zrobić. Grymas niezadowolenia w końcu pojawił się na jej twarzy. Niestety nie mogła podzielić się swoimi uwagami z Morganem i jedynie kiedy dziecko nie patrzyło na nią, Irya skierowała wzrok na Charlesa. Lekko pokręciła głową i nieznacznym skinieniem głowy wskazała na najbliżej stojących heretyków. Może się domyśli.

- Daleko jeszcze? - zapytała blondynka dziewczynkę, choć podejrzewała, że są już bardzo blisko.
- Tutaj - Dziewczynka pokazała duży budynek po lewej.

Przed wejściem stało dwóch heretyków. Nie pełnili oni roli bramkarzy jak przed klubem Collinsa. Raczej sprawiali wrażenia kartki “nie przeszkadzać” wiszącej na klamce.
Blondynka pokiwała głową. Było już zdecydowanie za późno na odwrót, więc nawet odrobiny wahania nie było w jej zachowaniu. Idąc w kierunku tego baraku wyjęła ręce z kieszeni płaszcza, żeby choć trochę zmniejszyć podejrzliwość mieszkańców tej nory.
Teraz najbardziej ciekawiło ją jak Charles zamierza to rozegrać.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline