Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2019, 22:46   #6
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację


Już od paru lat zima była ulubionym czasem roku dla Arniki, na który tak bardzo wyczekiwała. Co prawda zimą chłopi również chorowali, rodzili się i łamali sobie członki, ale nie musieli chodzić na pole, ani pasać trzody tylko siedzieć w chatach, co sprawiało, że mniej krzywdy sobie robili. Niby o tej porze więcej chorowało na katary i gorączki, ale na to zawsze miała krople i płukanki. Czasem ktoś sobie coś na lodzie złamał, odmroził bo zapił i zasnął w zaspie... Ale ogólnie było tego mniej.

Dzieci miała już odchowane i same wiedziały jakie mają obowiązki. Ruta była już zaradną gospodynią, pięknie dziergającą i zręczną krawcową. Tak, szycie było jedynym co wychodziło tej dziewczynie z nauk matki. Znachorce nie do końca podobało się, że córka tak często chadza do kościoła, niby na bożą posługę przy porządkach w świątyni, ale matki nie oszuka. Widziała jakie maślane oczy robiła do parobka jaki przyjechał z nowym kapłanem. Cóż może to ma szanse na dobre wyjść... Luther jeszcz przed zimą wrócił z miastowych nauk i od razu ojciec zapędził go do roboty. Zimową porą Arnika nakazała mu przysiąść z rodzeństwem i dzielić się wiedzą jaką otrzymał i za jaką krocie rodzice zapłacili. Ulff z każdym rokiem coraz bardziej przypominał Arnice jej rodzonego brata i bynajmniej nie chodziło o wygląd, bo tu był skórą ściągniętą z ojca, a o zainteresowania się rozbijało. Chłopak lubił przesiadywać z babką, która większość czasu mówiła od rzeczy. Zawsze prosił rodziców by pozwolili mu włóczyć się z wujem, czego Arnika mu nie broniła. Choć tego się nie mówiło, to współczuła bratu straty żony i potomka. Może więc towarzystwo siostrzeńca jakoś wspomoże. A Ulff tak bardzo lubił robić przy zwierzętach.

Mówi się, że nie ma się ulubieńców pośród swoich dzieci, jednak to Matz i Malwina dawały Arnice najwięcej powodów do zadowolenia. Oboje garnęli się do pomocy matce przy jej pracy, jak ona za dawnych czasów pomagała przybranej matce Czeremsze. Jeszcze rok i Matz będzie całkiem samodzielny. A Malwina miała zadziwiającą pamięć do ziół, w mig zapamiętywała co jest czym i na co.

Zapewne Arnika miałaby jeszcze jakieś dzieci, ale rok po narodzinach najmłodszej, Czeremcha zaczęła zaniemagać, co rok to gorzej. Bycie znachorem miało swoje ogromne plusy, jednak tylko gdy nie trzeba było leczyć samego siebie, czy odbierać własny poród. Szczególnie, gdy było się jedynym obeznanym w temacie w odległości wielu kilometrów. Tak więc poprzestali na piątce, a i szczęściem zaraza ominęła jej pociechy. Choć są tacy co gadają, że wcale nie przypadkiem tylko rodzina znachorki się cała uchowała w zdrowiu...

Zimowa nuda miała jeszcze jeden swój niewątpliwy urok. Gdy za oknem padał śnieg, a mróz bielił okiennice, zimno tylko zachęcało by pod pierzyną mocniej przytulić się do męża i podniecać ten żar jaki zatlił się w ich ciałach w dniu, gdy podarowała Horstowi swój wianek.
Nie znaczyło to wcale, że jej małżonek na miłosne uniesienia musiał czekać aż do pierwszych śniegów i żegnał się z tym w roztopy. Co to to nie. To Czeremcha pouczała Arnikę, że jak mąż wyżyty to wrażeń szukać gdzie indziej nie będzie. Skąd ta stara i bezdzietna panna wiedziała to tajemnicą już pewnie pozostanie. Inna sprawa, że przyjemność ta przecież nie była tylko jednostronna.

Więc zima mogłaby sobie trwać gdyby nie to, że zapasy kiedyś się musiały skończyć. No a człowiek z resztą pogłupiałby z braku zajęcia na dłuższą metę.

Wiosna przynosiła ze sobą świeżość. Zieleń traw i liści tylko wtedy była tak jaskrawa. Powoli wioska budziła się z zimowego snu, niemrawo pluskając w roztopowym błocie. Plucha i wszechobecna wilgoć były tym co Arnika najbardziej nie lubiła, więc znachorka nie przepadała ani za wczesną wiosną, ani tym bardziej za jesienią.
No i jak to na wiosnę, nie tylko koty głupieją i drą się w niebogłosy nocami. Jeszcze dobrze śnieg nie stopniał a jej własny, dorosły już przecież syn zupełnie pogłupiał. Jeszcze by zrozumiała gdyby chodziło o podpisanie się przed córka młynarza. Nawoja podobała się Arnice, chętnie za synową miała, bo robota i nie głupia w rozmowie. Lecz Luther, gdy owijała mu głowę szmatami na bandaże, wyjawił że to i tą obcą chodziło. A o tej nic nie wiedziała. I temu jej się nie podobała. Czy cokolwiek umiała? Od pracy się nie migała?
Zdecydowanie Horst musiał z nim pomówić jak mężczyzna, by przestał się zachowywać nierozważnie. Wystarczy, że przez nią głowę sobie już raz otłukł. Oj trzeba go było ożenić, gdy tylko wszedł w wiek odpowiedni.

- I Rutę w ten rok za mąż wydać musimy - powiedziała sobie pod nosem znachorka, gdy jak co dzień szła do chaty Czeremchy, zobaczyć czy czegoś jej nie trzeba. W myślach miała dostępnych kawalerów, pomijając na ten czas kościelnego parobka.


Nie ma we wsi osoby, która by nie znała Arniki Grolsch. Uprzejma, miła i pomocna kobieta jest żoną Horsta Grolscha i matką piątki dzieci.
Znachorka raczej szanowanym członkiem społeczności ze względu na to, że jest niezastąpiona, gdy potrzebna pomoc przy porodzie, nastawić nogę czy wyleczyć gorączkę. Oczywiście we wsi nie brakuje osób, którym nie podchodzi, że "przybłęda" tak dobrze się w życiu ustawiła i czasem ktoś wypowie swoje myśli na głos.

Z wyglądu średniego wzrostu i szczupłej postury, choć przy tym nie brak jej kobiecych atrybutów, które jednak skrywa pod szerokim płaszczem z kapturem, którym okrywa gdy pada deszcz lub praży ostre słońce. Jej włosy są koloru dojrzałego owsu, lekko pofalowaną kaskadą sięgające za ramiona. Jej osoba zawsze pachnie ziołami.

Większość czasu spędza na przyrządzaniu maści i nalewek oraz susząc przeróżne zioła. Z tego powodu od jej osoby zawsze rozchodzi się przyjemna i kojąca wręcz woń ziół.
Kobieta nie pochodzi z Drzewców, ale mieszka tu odkąd skończyła jakieś 5 lat. Dawno temu wyszła za mąż za dobrze sytuowanego chłopa, choć jego rodzina była przeciwna, bo dziewczę choć z brzuchem i ojcostwo Horsta było praktycznie pewne, to nie miało nic w posagu. Z czasem rodzina się do niej przekonała i teraz traktowana jest przez teściów jak córka.

Szeptunka Czeremcha, wioskowa “wiedźma”, która w dawnych czasach pełniła rolę wiejskiej znachorki, obecnie przez swój wiek i demencję już nie zajmuje się leczeniem ograniczając się do siedzenia w swojej chacie na uboczu i gadaniu od rzeczy, ale przybrane dzieci opiekują się nią i dbając o jej dobrobyt, co wielu leciwych mieszkańców wioski podaje za przykład swoim potomkom, gdy ci migają się od pomocy starszym.

Tak jak kiedyś Czeremcha uczyła znachorstwa Arnikę, tak teraz ona przyucza do tego syna Madsa i córkę Malwinę które to najchętniej przesiadują z matką i nie brzydzą się ubrudzić rąk przy tym.

a. Czy Wasza postać jest z prawego łoża?
Jest sierotą wychowaną wraz z bratem (postać Balzamoona) przez szeptunkę Czeremchę.
Najstarsi pamiętają, a młodsi mogli zasłyszeć od nich, jak któregoś roku dwójka małych dzieci samotnie przyplątała się do wioski. Nad nimi ulitowała się wioskowa szeptunka, która była bezdzietna i wychowała je jak swoje, przekazująć im całą wiedzę jaką posiadała.

b. Jaki ma majątek? Ile ma ziemi?
Sama poza fachem w ręku nie wniosła nic w posagu. Cały dobytek zapewnił mąż.

c. Skąd pochodzi? Urodziła się w Drzewcach czy jest jednym z przybyszy?
Wraz z bratem najwyraźniej została porzucona w okolicznym lesie. Była zbyt mała by pamiętać cokolwiek, więc nawet imię nadała jej szeptunka Czeremcha.

d. Czy ma jakieś praktyczne umiejętności?
Jest znachorem. Zna się na chorobach i sposobach w jakie można je zwalczać. Posiada bogatą wiedzę o ziołach, robieniu leczniczych maści i nalewek. Każda kobieta chce ją mieć w swojej chacie gdy rodzi.

e. Jaki jest jej stan cywilny? Czy ma dzieci?
Mężatka. Mąż Horst Grolsch (postać Dhratlacha), z którym ma 5 dzieci (3 synów: Luther (postać hen_cerbina) lat 18, Mads lat 14, Ulff lat 12 oraz 2 córki: Ruta lat 16 i Malwina lat 10).

f. Czy ma jakieś aspiracje? Jeśli zależy jej tylko na pełnym brzuchu
Najważniejsze jest dla niej dobro rodziny, a później zdrowie mieszkańców wioski. Chce też dobrze wydać za mąż swoje córki i znaleźć odpowiednie kobiety dla synów.
Nie odmówi leczenia nawet jeśli ma z kimś na pieńku, choć wtedy trzeba się liczyć, że a to bandaż za mocno będzie zwinięty i ręka zacznie drętwieć albo nalewka na wrzody żołądka może mieć skutki uboczne w postaci swędzącej wysypki

g. Ile ma lat?
Jakieś 34 lata. Pomimo niemłodego już wieku nadal jej lico jest przyjemne dla oka.

h. Czy przebyła jakieś ciężkie choroby? Ma jakieś kalectwa?
Nie, zawsze miała końskie zdrowie. Choć rodząc pierwsze dziecko o mało się nie wykrwawiła, a później gadano po wsi, że już więcej nie będzie mogła rodzić. Okazało się to nie być prawdą.

i. Kwestie wiary
Ciężko stwierdzić. Posyła najstarszą córkę Rutę do pomocy przy sprzątaniu świątyni i sama czasem, gdy ma wolne, tam się z rodziną pojawia (a tego wolnego ma jak na lekarstwo...), ale jest też blisko związana z mocno niekontaktową szeptunką jak i swoim bratem, którego zapewne dawno strawiły by płomienie na stosie, gdyby nie to, że się przydaje, gdy trzoda choruje.
Ciekawski, który zada jej pytanie o wiarę, otrzyma najczęściej odpowiedź zbywającą, choć czasem wypowie taką by był akurat usatysfakcjonowany.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline