Nigdy, przenigdy Alice nie ukrywała faktu, że prowadzić nie potrafiła. Zawsze miała od tego ludzi, którzy natomiast mieli ją by robiła użytek z karabinu. Zdziwiła się, że Morrison zasiadł za kierownicą. Najwidoczniej on to z tych co ręce świerzbią żeby się pobawić nowymi zabawkami. Jej bagaż nie był duży i zmieścił się pod siedzeniem.
Zajęła miejsce obok kierowcy i wzięła od Andrew jego broń na przechowanie. - Rozumiem, że chcesz się przejechać tym dziwolągiem, ale na pierwszym postoju zamień się z technikiem - powiedziała do Andrew, gdy ten poprosił o przechowanie broni. - Jeśli ktoś nas zaatakuje to lepiej żebyś był użyteczny w tym w czym mechanik jest gorszy - dodała poklepując się po kaburze z pistoletem. Oczywiście wzięła jego karabin. Położyła go w noga, bo na kolanach było miejsce tylko na jej narzędzie pracy.
- Ja się nawet nie nastawiam, że wrócimy dziś - wyraziła swoją opinię, gdy już wszyscy siedzieli w Saharze. - Cal chce nawiązać kontakt z następnym miastem i to mam za priorytet. Oczywiście tory też są jakoś tam ważne, dlatego przy nich będziemy jechać, ale nie wracamy bez wizyty w mieście i rozejrzeniu się w nim. Mamy radio to na bieżąco nasz drugi rząd będzie raportował - spojrzała do tyłu na Dava i Cosmo, puszczając do nich oczko. - Wojna domowa? Ja tam bym nie miała nic za odrobinę rozrywki... - mruknęła wiercąc się na siedzeniu by znaleźć w miarę wygodną pozycję.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |