Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2019, 21:21   #97
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

GATE 3 - John

Kot przyglądał się Johnowi z bardzo mądrym wyrazem pyszczka. Chyba był nie do końca przekonany co do pomysłu człowieka.
~ Dobrze ~ usłyszał w swojej głowie mężczyzna. ~ Procyon pójdzie z wami ~

Jaskinia nie miała nic więcej do zaoferowania i stojący na czele badaczy Wilczewski uznał, że dobrze będzie wrócić się do Bazy, żeby przyjść tu na drugi dzień z odpowiednim sprzętem do zbadania reszty jaskini. Oczywiście jeśli szefostwo misji uzna to za ciekawe znalezisko. Pozostali nie wnosili sprzeciwu.


GATE 1 - Arthur, Erick, Leokadia i Claude-Henri

Kanadyjczyk znał się na rzeczy i stworzenie z tego co miał uprzęży dla rannych poszło mu bardzo sprawnie. Pierwszą osobą do transportu został przez Ericka wytypowany Dada. Może to przez wzgląd na sympatię tak się stało, ale na pewno jego obrażenia wyglądały poważnie nawet dla laika. Razem z nim, na grzbiecie Alexis lecieć miał Higginson tak by jego autorytet sprawił, żeby smoka nie rozstrzelały straże na fortyfikacjach Bazy. Pozostali musieli mieć nadzieję, że Obca znaleziona przez chorążego nie wybudzi się w tym czasie i nie zacznie panikować. Bo jak mogłaby wyglądać panika w wykonaniu kobiety zdolnej do przemiany w smoka?


GATE 3 - John

Powrót był monotonny. Ta sama ścieżka tylko w drugą stronę. Na pewno jednak Wilczewski wyglądał na zajętego, kiedy korzystał w tym czasie z możliwości naniesienia poprawek na rysowaną przez siebie mapę. Procyon przez cały ten czas spał na rękach u Saville’a. Najwyraźniej magiczne zwierzątko było wykończone bólem i telepatyczną rozmową.

Przed bramę Bazy-1 dotarli szybciej niż wyszła im droga za pierwszym razem. Przekroczyli bramę przywitani przez Legionistów i Wilczewski od razu poprowadził Johna ze skrzydlatym kotem do budynku dowodzenia. O dziwo kot wciąż spał mocnym snem.


GATE 1 - Arthur

Lot nie należał do najprzyjemniejszych. Było trochę jak jazda na oklep na koniu, z tym że w tym wypadku gdyby zleciał to musiał liczyć się z upadkiem z około 50 metrów. Ale przynajmniej widoki były wspaniałe.
Nie minęło wiele jak w oddali dostrzegł obóz. Wyróżniał się wyraźnie bo był to jedyny tak duży plac wykarczowany z drzew. Przed lotem Legionista ustalił z Alexis-smokiem, że wylądują kawałek przed bazą, żeby nie zostać ostrzelanym przez swoich.

Po przyziemieniu Arthur biegiem popędził do bramy i od samego wejścia postawił na nogi wszystkich na warcie. A zaraz po tym również resztę towarzystwa. Alexis w tym czasie miała czekać zanim przyjdzie kolej na nią i rannego pasażera.

Maelstrom potrzebował chwili na przetrawienie informacji od przełożonego, że do bazy zaraz wejdzie złoty smok niosący rannego Legionistę, a zaraz później ten sam gad odleci i wróci z drugim rannym, pierwszym tubylcem z tego świata. Jak tylko się otrząsną to bez zbędnych pytań posłał podwaładnego by ostrzegł lekarzy co się dla nich szykuje.


GATE 1 - Erick, Leokadia i Claude-Henri

Czekanie zawsze było najgorsze. Flanigan siedział przy rannej, Henrietta ciągle wpatrywała się w niebo, Regnaud kończył drugą uprząż, Leokadia chwilowo nie miała co ze sobą zrobić, a Legioniści bacznie obserwowali zarośla, celując w nie z karabinów. Obca majaczyła coś przez sen i tylko Leokadia rozumiała te pojedyncze słowa.

- Leci! Sama - krzyknęła podekscytowana reporterka wskazując niebo.

Alexis wylądowała gładko na ziemi, a blondynka zaraz do niej podbiegła. Po złotołuskiej widać było zmęczenie. Po szybkiej wymianie zdań - i machnięć głową ze strony Sorel - ustalono, że smoczyca podejmie się jeszcze jednego lotu. Oznaczało to, że reszta będzie musiała na pieszo dotrzeć do bazy.
Szybkie przygotowania i tym razem na grzbiecie smoczycy zasiadła Henrietta, gdyż ważyła mało, a w przeciwieństwie do Leokadii już pierwsze loty miała za sobą.

Wzbiły się w powietrze.



GATE 2 - Mikail

Niestety dla legionistów to ostateczna decyzja w tej misji należała do cywili, a w tym konkretnym wypadku od tego czy leśny człowiek za nimi pójdzie czy wybierze w sobie tylko znany kierunek. Küchler i Wolff ostrożnie oddalili się od niego i podążyli za grupą, zerkając za swoim rozmówcą. Z początku istota stała w miejscu i po chwili badacze odeszli na tyle daleko, że nie było go widać.
- Chyba się znudził i wrócił do swoich spraw - skomentował Young z nadzieją w głosie.

Legionista rozczarował się po godzinie, kiedy podczas krótkiego postoju na tyle pochodu znów zobaczyli znajomą sylwetkę tubylca. Najwidoczniej postanowił on odwiedzić siedlisko napotkanych obcych.

Dotarli do Bazy, a tam od samej bramy psycholog zauważył dziwne poruszenie i nerwowość w zachowaniu legionistów. Young też to zauważył i spojrzał na niego.
- Oby to nie było nic pokroju naszego dziadka lasu - skomentował i wyszedł na przód by powitać się ze strażą na bramie.

Leśny człowiek resztę drogi już nie krył się z tym, że śledzi badaczy. Nawet próbował na swój sposób zagadywać ich. Niestety na tym etapie niewiele można było wywnioskować z bełkotu jaki wychodził z ust dziwnej istoty. Warte wspomnienia jednak było to jak ze zdumieniem i chyba nawet niepocieszeniem, przyglądał się on drewnianym fortyfikacjom bramy Bazy - 1.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline