Śmierć podczas służby na Victorii była stałym elementem. Dla Eyre objawiało się to jako wyzerowanie tablicy "dni bez wypadków" oraz stypą. A stypy były całkiem spoko, bo nawet ją zapraszano na zakrapiane wspominanie zmarłego. A darowanego alkoholu się nie odmawiało i każda okazja do picia była dobra.
Inna sprawa, że do Fierce dopiero teraz dotarło, że kutry nie mają kapsuł ratunkowych. Nie fajnie dla załogi ustrzelonej sowy. - Oj to musiała być nieprzyjemna śmierć - skomentowała widząc rozbłysk wybuchu, który pochłonął kuter. Odruchowo spojrzała za siebie, jakby chciała w tylnym iluminatorze zobaczyć to co za nią. Wyłączyła nadawanie. - Dobrze, że w ogóle przypomnieli sobie, że mają czym strzelać - prychnęła już sama do siebie.
Włączyła na powrót nadawanie do swojej eskadry. - A to kretyn - skomentowała widząc komunikat, że jeden z myśliwców skrzydła A samotnie leci w kierunku wroga. Ona sama natomiast grzecznie tkwiła w swoim miejscu w szyku. Paradoksalnie była najgrzeczniejszym spośród pilotów, który sumiennie wykonywał rozkazy. Lecąc z przyzwyczajenia analizowała sytuację na całym polu bitwy. Intuicja próbowała jej coś podpowiedzieć, ale Eyre jeszcze nie mogła tego rozgryźć. - Są w dziwnej formacji. Trochę to wszystko wygląda tak jakby prowokowali nas do ataku, chcieli żebyśmy ich pogonili - rzuciła swoje spostrzeżenie w eter, myśląc na głos. Chyba jako jedyna pośród pilotów potrafiła teraz trzeźwo myśleć o sytuacji, zamiast tracić czas na złorzeczenie napastnikom. - Ciekawe czy liczą, że zniszczenie sowy nas oślepi - sprawdziła czy są jakieś nowe komunikaty z Puszczyka, ale oni niczego nowego nie mieli. - Lepiej, żeby kapitanostwo nie wpadło na pomysł, żebyśmy się rozdzielali z Victorią. Ta cała sytuacja śmierdzi jak zdechły szczur w wentylacji. Ale kurde, przejąć tą dziwną nową jednostkę to byłoby coś - rozmarzyła się.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |