Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2019, 11:59   #174
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Okazało się, że sierżant Cooper jest już na parkingu hotelu. Stał oparty o bok samochodu i rozglądał się wyraźnie znudzony. Na widok samochodu inspektor wyprężył się wykazując gotowość do działania. Irya zaparkowała tam gdzie wcześniej, przy samym wejściu. Wysiadła i rozejrzała się po parkingu, na wszelki wypadek wypatrując auta gościa z Mishimy.
Nie zauważyła jednak niczego co potwierdzałoby jej podejrzenia. Cooper za to dziwnie się jej przyglądał.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską w głosie.
Corday zmrużyła oczy.
- Liczę, że to tylko moja paranoja - powiedziała i westchnęła. - Idę po Cate. Później się będę zastanawiać co z nią zrobić - mruknęła i ruszyła do wejścia. - A ty czekaj tu na nas - rzuciła przez ramię.

Sierżant z niepewną miną odprowadził wzrokiem swoją przełożoną do wejścia do hotelu i pozostał przy samochodzie. Irya przeszła przez lobby jakby była gościem hotelu, skinęła recepcjoniście głową na przywitanie i poszła do windy. W niej wybrała właściwe piętro i czekała aż dojedzie na miejsce. Bez przeszkód dojechała na odpowiednie piętro i drzwi otworzyły się przed nią ukazując korytarz.
Wyszła z windy i ruszyła prosto do pokoju panny Fox. Oczami wyobraźni widziała już szparę uchylonych drzwi i wyrwany zamek z framugi, ale na szczęście zastała je nieuszkodzone i zamknięte.
Zapukała w nie.
- Cate, to ja Corday - powiedziała.

Po chwili w drzwiach pojawiła się szpara, która powoli rozszerzyła się ukazując znajomą twarz.
- Coś się stało? - zapytała dziewczyna.
- Mamy do pogadania - odpowiedziała Inspektor czekając, aż dziewczyna wpuści ją do środka.
Catherine otworzyła drzwi na pełną szerokość i stanęła bokiem robiąc miejsce dla inspektor. Zamknęła je zaraz po tym jak Corday ją minęła i oparła się o nie plecami. Po chwili odepchnęła się i ruszył w głąb pomieszczenia. Cały czas miała niepewną minę.
- Zabieram cię stąd. Ale nie weźmiesz wszystkiego ze sobą, tylko tyle, żeby wyglądało jakbyś wkrótce miała wrócić - wyjaśniła Irya. - Po co? - uprzedziła pytanie. - Bo porozmawiałam sobie z kierownikiem klubu oraz tym twoim znajomym wojskowym. Bardzo nieciekawie to wszystko wygląda. Kojarzysz nazwisko Patrick Wolf? Bo tak się składa, że zdzieliłaś kierownika Velvet Room - na koniec Irya uśmiechnęła się.
Dziewczyna słuchała wszystkiego z uwagą.
- Nazwiska nie kojarzę, bo się przedstawił tylko jako Rick, ale on nie był szefem klubu. Może ten drugi, bo się trochę rządził - dodała po chwili zastanowienia. - Jackson mówił, żebym się stąd nie ruszała - Zmarszczyła brwi jakby to nie było dla niej do końca jasne. - A co jak Molly tutaj wróci, a mnie nie będzie?

- Jackson to wojskowy, widzi zagrożenie tylko jeśli dostanie od niego po mordzie - Corday machnęła ręką w geście uznania go za mało wiarygodną osobę w tym przypadku. - Zostawisz tu kartkę, że wyszłaś jej szukać i żeby dzwoniła do ciebie jak tylko tu wróci. Oczywiście zostawisz jej telefon w pokoju. Na recepcji powiemy, że gdy przyjdzie osoba przedstawiająca się danymi pod jakimi tu była zameldowana Molly, to ma ją wpuścić do waszego pokoju i niezwłocznie poinformować nas o tym fakcie - wyjaśniła inspektor.
- Idziemy jej szukać?! - zapytała Catherine robiąc oczy jak spodki. - Ale jak miałabym pomóc? - dodała z lekkim przestrachem.
Irya pokręciła głową.
- Ty tylko tak napiszesz - sprostowała. - Szukać będę dalej sama, a tobie znajdę bezpieczne miejsce na przezimowanie przez te dni - spojrzała na zegarek i się skrzywiła. Miała szanse pół na pół, że wyrobi się na obiad. Ale jeszcze musiała kupić żarcie dla kota.
- Czyli gdzie? - zapytała, a w jej postawie można było obserwować budzącą się ostrożność. - Miałam ostatnio dosyć atrakcji, żeby pakować się w ciemno w coś nowego.
- Rozumiem - skinęła głową Corday. - Załatwię ci pokój w hotelu, który jest blisko posterunku i mojego drugiego mieszkania. Mają tam lepszą ochronę niż tu i wyższy standard niż to - wymownie rozejrzała się po pomieszczeniu. - Dzięki temu będzie mi łatwiej zapewnić ci bezpieczeństwo niż tutaj, w miejscu oddalonym o półtorej godziny drogi od mojego biura - wyjaśniła.
- Na jak długo mam się spakować? - zapytała bez przekonania. - Jackson o tym wie? - zapytała idąc w kierunku jednej z sypialni.
- Niewiele ponad dwa dni - odparła Inspektor, co oznaczało czas jaki pozostał do oficjalnego przybycia panny Fox na Lunę. - Jacksona poinformuję osobiście, że zmieniłaś miejsce pobytu.
Catherine wyglądała na zbitą z tropu, ale dosyć szybko się ogarnęła. Wyciągnęła skądś niewielki plecak i wbrew obawom Corday, zaczęła wrzucać do niego dosyć praktyczne ubrania. Trwało to dłużej niż Irya chciałaby, ale gdy dziewczyna w końcu wyłoniła się z łazienki, nie przypominała już rozpuszczonej córeczki dzianego tatusia.

- Świetnie - skomentowała Irya z aprobatą i wyciągnęła z szuflady sekretarzyka notes z logiem hotelu. Podała jeszcze pannie Fox swoje wieczne pióro by ta mogła napisać notatkę dla Molly.

Catherine wzięła pióro i po krótkim zastanowieniu zostawiła wiadomość na pierwszej stronie notesu, który położyła na blacie stolika na środku pomieszczenia.

Cytat:
Poszłam Cię szukać.

Jeśli wrócisz z międzyczasie to dzwoń.
Dziewczyna zamknęła pióro i wyciągnęła dłoń chcąc je oddać. Miała pytający wyraz twarzy.
- No to chodźmy - powiedziała Corday i odwróciła się na pięcie, kierując do drzwi.
Catherine zarzuciła plecak na ramię i posłusznie podążyła za nią. Wpatrywała się jeszcze we wnętrze pokoju jakby zastanawiała się czy niczego nie zapomniała, po czym zatrzasnęła za sobą drzwi.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline