***
Okazało się, że sierżant Cooper jest już na parkingu hotelu. Stał oparty o bok samochodu i rozglądał się wyraźnie znudzony. Na widok samochodu inspektor wyprężył się wykazując gotowość do działania. Irya zaparkowała tam gdzie wcześniej, przy samym wejściu. Wysiadła i rozejrzała się po parkingu, na wszelki wypadek wypatrując auta gościa z Mishimy.
Nie zauważyła jednak niczego co potwierdzałoby jej podejrzenia. Cooper za to dziwnie się jej przyglądał.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską w głosie.
Corday zmrużyła oczy.
- Liczę, że to tylko moja paranoja - powiedziała i westchnęła. - Idę po Cate. Później się będę zastanawiać co z nią zrobić - mruknęła i ruszyła do wejścia. - A ty czekaj tu na nas - rzuciła przez ramię.
Sierżant z niepewną miną odprowadził wzrokiem swoją przełożoną do wejścia do hotelu i pozostał przy samochodzie. Irya przeszła przez lobby jakby była gościem hotelu, skinęła recepcjoniście głową na przywitanie i poszła do windy. W niej wybrała właściwe piętro i czekała aż dojedzie na miejsce. Bez przeszkód dojechała na odpowiednie piętro i drzwi otworzyły się przed nią ukazując korytarz.
Wyszła z windy i ruszyła prosto do pokoju panny Fox. Oczami wyobraźni widziała już szparę uchylonych drzwi i wyrwany zamek z framugi, ale na szczęście zastała je nieuszkodzone i zamknięte.
Zapukała w nie.
- Cate, to ja Corday - powiedziała.
Po chwili w drzwiach pojawiła się szpara, która powoli rozszerzyła się ukazując znajomą twarz.
- Coś się stało? - zapytała dziewczyna.
- Mamy do pogadania - odpowiedziała Inspektor czekając, aż dziewczyna wpuści ją do środka.
Catherine otworzyła drzwi na pełną szerokość i stanęła bokiem robiąc miejsce dla inspektor. Zamknęła je zaraz po tym jak Corday ją minęła i oparła się o nie plecami. Po chwili odepchnęła się i ruszył w głąb pomieszczenia. Cały czas miała niepewną minę.
- Zabieram cię stąd. Ale nie weźmiesz wszystkiego ze sobą, tylko tyle, żeby wyglądało jakbyś wkrótce miała wrócić - wyjaśniła Irya. - Po co? - uprzedziła pytanie. - Bo porozmawiałam sobie z kierownikiem klubu oraz tym twoim znajomym wojskowym. Bardzo nieciekawie to wszystko wygląda. Kojarzysz nazwisko Patrick Wolf? Bo tak się składa, że zdzieliłaś kierownika Velvet Room - na koniec Irya uśmiechnęła się.
Dziewczyna słuchała wszystkiego z uwagą.
- Nazwiska nie kojarzę, bo się przedstawił tylko jako Rick, ale on nie był szefem klubu. Może ten drugi, bo się trochę rządził - dodała po chwili zastanowienia. - Jackson mówił, żebym się stąd nie ruszała - Zmarszczyła brwi jakby to nie było dla niej do końca jasne. - A co jak Molly tutaj wróci, a mnie nie będzie?
- Jackson to wojskowy, widzi zagrożenie tylko jeśli dostanie od niego po mordzie - Corday machnęła ręką w geście uznania go za mało wiarygodną osobę w tym przypadku. - Zostawisz tu kartkę, że wyszłaś jej szukać i żeby dzwoniła do ciebie jak tylko tu wróci. Oczywiście zostawisz jej telefon w pokoju. Na recepcji powiemy, że gdy przyjdzie osoba przedstawiająca się danymi pod jakimi tu była zameldowana Molly, to ma ją wpuścić do waszego pokoju i niezwłocznie poinformować nas o tym fakcie - wyjaśniła inspektor.
- Idziemy jej szukać?! - zapytała Catherine robiąc oczy jak spodki. - Ale jak miałabym pomóc? - dodała z lekkim przestrachem.
Irya pokręciła głową.
- Ty tylko tak napiszesz - sprostowała. - Szukać będę dalej sama, a tobie znajdę bezpieczne miejsce na przezimowanie przez te dni - spojrzała na zegarek i się skrzywiła. Miała szanse pół na pół, że wyrobi się na obiad. Ale jeszcze musiała kupić żarcie dla kota.
- Czyli gdzie? - zapytała, a w jej postawie można było obserwować budzącą się ostrożność. - Miałam ostatnio dosyć atrakcji, żeby pakować się w ciemno w coś nowego.
- Rozumiem - skinęła głową Corday. - Załatwię ci pokój w hotelu, który jest blisko posterunku i mojego drugiego mieszkania. Mają tam lepszą ochronę niż tu i wyższy standard niż to - wymownie rozejrzała się po pomieszczeniu. - Dzięki temu będzie mi łatwiej zapewnić ci bezpieczeństwo niż tutaj, w miejscu oddalonym o półtorej godziny drogi od mojego biura - wyjaśniła.
- Na jak długo mam się spakować? - zapytała bez przekonania. - Jackson o tym wie? - zapytała idąc w kierunku jednej z sypialni.
- Niewiele ponad dwa dni - odparła Inspektor, co oznaczało czas jaki pozostał do oficjalnego przybycia panny Fox na Lunę. - Jacksona poinformuję osobiście, że zmieniłaś miejsce pobytu.
Catherine wyglądała na zbitą z tropu, ale dosyć szybko się ogarnęła. Wyciągnęła skądś niewielki plecak i wbrew obawom Corday, zaczęła wrzucać do niego dosyć praktyczne ubrania. Trwało to dłużej niż Irya chciałaby, ale gdy dziewczyna w końcu wyłoniła się z łazienki, nie przypominała już rozpuszczonej córeczki dzianego tatusia.
- Świetnie - skomentowała Irya z aprobatą i wyciągnęła z szuflady sekretarzyka notes z logiem hotelu. Podała jeszcze pannie Fox swoje wieczne pióro by ta mogła napisać notatkę dla Molly.
Catherine wzięła pióro i po krótkim zastanowieniu zostawiła wiadomość na pierwszej stronie notesu, który położyła na blacie stolika na środku pomieszczenia.
Cytat:
Poszłam Cię szukać.
Jeśli wrócisz z międzyczasie to dzwoń.
|
Dziewczyna zamknęła pióro i wyciągnęła dłoń chcąc je oddać. Miała pytający wyraz twarzy.
- No to chodźmy - powiedziała Corday i odwróciła się na pięcie, kierując do drzwi.
Catherine zarzuciła plecak na ramię i posłusznie podążyła za nią. Wpatrywała się jeszcze we wnętrze pokoju jakby zastanawiała się czy niczego nie zapomniała, po czym zatrzasnęła za sobą drzwi.