.. :: :Tuż przed walką: :: ..
Fierce roześmiała się na komentarz Warringtona. To wymagało komentarza pilniej niż opowiedzenie dowódcy na jego pytanie.
- Bo, dla ciebie w grę wchodzą tylko szybkie numerki, co Duke? - sarknęła Eyre.
- Haintz, przyjmij moje szczere wyrazy współczucia dla ciebie - dodała z rozbawieniem, nawiązując do plotek o ich romansie.
- W każdym razie my z Jokinenem sobie ciastka zgarnęliśmy z Nightsky'a - pochwaliła się.
- Ej... - burknął na to Simon.
- No dobra... Ja wzięłam - przewróciła oczami Eyre.
- Widzę, że nadal masz policyjne nawyki. Nie będzie więcej ciastek dla ciebie - westchnęła urażona.
- A ty dalej kradniesz... - odgryzł się były stróż prawa.
- Nie kradnę! - zaprzeczyła z wielkim przekonaniem w głosie.
- Ciastka wzięte z MOJEGO Nightsky'a. Choć tyle mi się należy, za to jak podźgaliśmy tamten statek i wróciliśmy bez jednego zadrapania - w tonie w jakim to powiedziała wyglądało to jak dziecięca zabawa.
Simon może zgodził się z jej tokiem myślenia, a może miał to już zwyczajnie gdzieś. Jedynie westchnął pozostawiając bez dalszego komentarza.
- No. A wracając do twojego pytania, Dowódco - ciągnęła dalej Eyre.
- W jedno skrzydło zajęliśmy sobą statek dowodzący, więc możecie podziękować, że wróg miał mocno rozproszoną uwagę - jej wypowiedź brzmiała jakby był to czyn wymagający teraz składania hołdów i danin w złocie skrzydłu F. Tak, wyraźnie chodziło jej o ogół tamtej formacji, a nie tylko jej jednej.
- Ale dziwolągi na pewno musiały mieć szok na gębach, gdy na nich wpadliśmy. Gdybyśmy mieli jeszcze jedno skrzydło Nightsky'ów to by nawet nie zauważyli kiedy zginęli. A teraz, to kto wie, może to mój ostatni lot przed przeniesieniem tam na stałe - dodała w zamyśleniu.
- To wciąż tylko prototypy - ostudził jej zapał Jokinen, choć coś w jego głosie wskazywało, że nie jest już tak wrogo nastawiony do walki ramię w ramię z Plastikami. Pewnie przekonywało go choćby to, że sam nie musiał tykać się sterów i mógł skupić się na tym w czym był zdecydowanie lepszy.
- Wiem, Hunter, wiem, będziesz tęsknić - Eyre zbyła Simona i zagaiła do dowódcy. Czy była w tym drwina? Ciężko stwierdzić.
- Ale popatrz na to z drugiej strony, bez podległości między nami, nie będziemy musieli dłużej ukrywać z tym co jest między nami - o co chodziło i czy o cokolwiek jej chodziło, wiedział tylko Ian.
.. :: :Teraz: :: ..
- Kurwa! gdzie ty masz oczy!? - zaklęła widząc co stało się z jej skrzydłowym. Po locie Nightsky'em zmanierowała się tak bardzo w samotnym lataniu, że zapomniała o tym jak wybrakowany w stosunku do niej był Simon w talentach do pilotażu. Odrobinę ochłonęła widząc, że szeryf nie zamienił się w kulę ognia. Potyrało go konkretnie, ale żył. W myślach zarzekała się, że jak da się zestrzelić to ona osobiście zatłucze tego debila, który zatwierdził Simonowi licencję.
A teraz musiała tego durnia wspomóc.
- Jokinen wytrzymaj! Lecę ! - rzuciła i popędziła by sprzątnąć wroga, który ostrzył ząbki na jej ułomnego skrzydłowego.