Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2020, 13:56   #186
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Morgan, zgodnie z ustaleniami, zaparkował w oddaleniu od wejścia klubu. Oboje zostali otaksowani przez ochroniarza stojącego przy wejściu, ale widocznie spełniali ustalone standardy gdyż mężczyzna nawet wysilił się aby uchylić im ciężkiej kotary przy wejściu.

Bez trudu wmieszali się w rozbawione towarzystwo. Półmrok oświetlony migającymi światłami w połączeniu ze stylizacją Corday praktycznie uniemożliwiał jej rozpoznanie na pierwszy rzut oka. Morgan natomiast był bardzo spięty. Robił dobrą minę do złej gry, ale towarzystwo mu nie odpowiadało. Zbyt dużo jego uwagi przykuwało otoczenie i nie potrafił się rozluźnić. Inspektor natomiast natychmiast podchwyciła atmosferę, a jej ciało zareagowało na rytm muzyki.


Loża jaką znaleźli nie umożliwiała obserwacji zatłoczonej sali, a jedynie odpoczynek między tańcami i wypicie drinka bez ryzyka, że jego zawartość wyląduje na ich ubraniu.
Siedząc na wygodnej skórzanej kanapie Irya rozkoszowała się tym jak basy melodii przenikały ciało. Lekko bujała się w rytm muzyki i widać było, że czuje się tu bardzo swobodnie. Ale nie naciskała na Charlesa, dając mu czas na wypicie drinka i oswojenie się z tym miejscem. Dopiero gdy zauważyła po nim zmianę w nastawieniu, zaprosiła go na parkiet. A tam jego sceptyczne podejście łatwo rozproszyła, skupiając jego uwagę na swojej osobie. Może i prawnik nie zmienił swojego zdania co do tej formy rozrywki, ale Irya zadbała, żeby nie żałował zgodzenia się na towarzyszenie jej.
W przerwach w tańcu, w trakcie których odpoczywali i zamawiali kolejne drinki Corday intensyfikowała swoje starania w namierzeniu zaginionej.
Barman z dzisiejszej zmiany nie był skory do udzielenia pomocy ze względu na zwykły brak czasu między obsługą klientów baru. Inaczej sprawa wyglądała z kelnerką jaka obsługiwała ich lożę. Sprawiałą wrażenie jakby dla dodatkowej gotówki była w stanie zrobić o wiele więcej niż było w jej zakresie obowiązków. Jednak mimo szczerej chęci nie była w stanie sobie przypomnieć dziewczyny, którą Corday jej pobieżnie opisała.

Jedyne co im pozostało to jak najczęstsze przebywanie na parkiecie i liczenie, że wyłapią coś interesującego. Czas mijał, ale bliskość Charlesa i drinki sprawiały, że na pewno nie był on stracony.

8 dzień piątego miesiąca roku

W pewnym momencie opłacona kelnerka, jakby mimochodem, otarła się o nich.
- Tylne wejście dla VIPów - powiedziała zamiast przeprosin i umknęła w kierunku baru.
Na salę, od zaplecza, wszedł Yamada. Obok niego, z narzuconą na ramiona męską marynarką, szła ledwo przytomna dziewczyna, która z wyglądu bardzo przypominała poszukiwaną.

Dobrze, że się udało ją znaleźć, ale już bardzo niedobrze, że była w takim towarzystwie. Irya wiedziała, że jak teraz nie zadziała to dziewczyna najpewniej przepadnie na zawsze.
- Kurwa, ma ją Yamada... - powiedziała do ucha Charlesowi, by usłyszał jej słowa w tym hałasie i wskazała parkę przedzierającą się przez tłum. Szybko przeanalizowała możliwości przejęcia dziewczyny i odrzucając ten z udziałem pistoletu, wybrała najprostszy. - Charles, ja na niego wpadnę, a ty odciągniesz wtedy Molly z dala od niego. Chodź - pociągnęła swojego partnera w tańcu za sobą i wyciągnęła z torebki niewielki paralizator. W tym półmroku, przerywanym przez kolorowe światła stroboskopu i przy tak licznych gościach, jeśli niby przypadkiem staranuje Heretyka to prawnik będzie miał okazję zniknąć z dziewczyną w tłumie.

Ruszyli zgodnie z ustalonym planem. Corday pierwsza, a Morgan zaraz za nią. Mocne, celowe, uderzenie ramieniem, w które inspektor włożyła całą swoją niechęć do mężczyzny było skuteczne na tyle, żeby wypuścił on swoją ofiarę, ale nie na tyle żeby go przewrócić.
Morgan doskoczył do dziewczyny i pociągnął ją w kierunku wejścia. Na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie, ponieważ blondynka wcale nie była skora do opuszczenia swojego towarzysza. Ledwo trzymała się na nogach, ale mimo to prawnik musiał użyć całej swojej siły, aby ich rozdzielić.
Yamada zaskoczony popatrzył za oddalającą się wolno parą, a zaraz potem skierował spojrzenie prosto na twarz Iryi. Była w nim złość. Corday poczuła zaciskającą się dłoń na swoim ramieniu.
- Dokąd to? - zapytał azjata. - Wyjście jest tam. - Pociągnął ją w tamtym kierunku.
W tej chwili najbardziej żałowała, że nie wzięła gazu pieprzowego, bo z paralizatorem to musiała czekać aż nie będzie jej dotykał.
- Ale ja nigdzie nie idę - powiedziała piskliwym głosem Corday udając, że jest mocno wstawioną rozwydrzoną siksą. - Kim ty jesteś? Chcesz zatańczyć? - rzuciła do niego, zapierając się przed tym by ją gdziekolwiek prowadził. Każda sekunda kiedy Yamada stał w miejscu, dawała Morganowi większą przewagę, żeby zmyć się z dziewczyną.
Niestety przewaga mężczyzny wynikająca z siły i masy powodowała, że opierająca się Corday i równie niewspółpracująca druga blondynka poruszały się w kierunku drzwi w podobnym tempie. Reakcja tłumu również nie była na korzyść inspektor. Z zewnątrz zapewne wyglądało to jakby dwóch mężczyzn wyprowadzało swoje kobiety, które przesadziły z zabawą.
Irya odpuściła tylko na tyle, by znaleźć się naprzeciw Yamady, a wtedy nadepnęła mu na stopę obcasem swoich szpilek. Po czymś takim trzeba było się spodziewać, że mężczyzna będzie chciał się jej odwinąć za to, dlatego wolną rękę miała w gotowości do odparcia ciosu.
- Zostaw mnie zboczeńcu! - krzyknęła.
Irya miała ochotę przebić mu stopę na wylot tak, żeby obcas był cały ubroczony jego krwią. Widziała to oczami wyobraźni. Niestety realizacja pomysłu zakończyła się tym, że trafiła w stopę, ale nie wiedziała nawet w którą jej część i ledwo przy tym zachowując równowagę.
- Grymas bólu na twarzy Yamady w co najmniej równym stopniu mieszał się ze złością. Dziewczyna spodziewała się uderzenia z liścia w twarz, typowego dla damskiego boksera. Jego cios był szybki. Jego prawa pięść trafiła prosto w przeponę powodując, że z Iryi uszło prawie całe powietrze. Ból był przeszywający. Szarpnięcie lewej dłoni ponownie pociągnęło ją za azjatą, który lekko utykał. Jednak po chwili przestał kuleć, co mogło sugerować, że nie uległ trwałej kontuzji.
Odruchowo Corday objęła się ręką za bolące miejsce. Wściekła nie zamierzała mu tego odpuścić i oparła się na nim jakby chciała go objąć albo złapać równowagę i wtedy z całych sił kopnęła go kolanem w krocze.
Wytrzymałość na ból jaka miała Corday ponownie zaskoczyła azjatę, który najwidoczniej spodziewał się, że dziewczyna spotulnieje po otrzymanym ciosie. Jednak znowu nie trafiła idealnie tam gdzie chciała. Jej kolano otarło się o jego udo i zamiast od dołu, trafiło czułe miejsce bardziej od przodu. Ból nie sparaliżował i nie powalił go na kolana, ale atak spowodował, że mężczyzna puścił jej ramię i odepchnął od siebie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 03-02-2020 o 19:23.
Mag jest offline