W pierwszej chwili ucieszyło to Corday, że dziewczyna miała więcej szczęścia niż rozumu, ale zaraz jej przeszło. Z opisu zachowania zarówno zgłaszającej zaginięcie, jak i Wolfa, zaginiona miała taką chcicę, że niemożliwym wydawało się, że nie uprawiała seksu. Jednak Heretyk bez problemu mógłby wyleczyć ją z każdych obrażeń ciała nawet śmiertelnych, czego nie tak dawno sama była świadkiem. Niestety na teraz nie mogła nic z tym zrobić. Zrobiła sobie kopie wyniku oględzin i zabrała ze sobą. Nie zamierzała tu czekać na wyniki badań krwi. Zabrała ubranie dziewczyny, zapakowane w worek foliowy, by technicy mogli sprawdzić czy nie ma na nim śladów, które będzie można użyć przy oskarżeniu.
Przekazała Ramseyowi nie szczególnie radosną wieść, że będzie siedział pod drzwiami i pilnował nieprzytomnej narkomanki. ale sierżant, ku jej zaskoczeniu, niewiele się tym przejął, po czym wezwała taksówkę i zabrała się z kliniki. W taksówce zastanawiała się czy dzwonić do Jacksona, ale nie był on ani krewnym, ani opiekunem prawnym zaginionej więc mogła poczekać z tym. Teraz najważniejsze było załatwienie papierów by wszystko było cacy i przejęcie panny Fox od Coopera. Teraz to już tylko domniemanej panny Fox, bo Charles słusznie wątpił w to która dziewczyna jest którą i teraz to już nawet Irya otwarcie tak o tym myślała.
***
Droga minęła Iryi szybko, bo zwyczajnie zdrzemnęła się w jej trakcie. Po wyjściu z taksówki, aż do wnętrza hotelu nie wyczuła niczego co wzbudziłoby jej podejrzliwość.
Cooper stał na środku korytarza gdy drzwi windy się otworzyły. Najwidoczniej przechadzał się w tą i z powrotem, bo żadnych atrakcji nie było w zasięgu wzroku.
- Działo się coś ciekawego? - zapytała Inspektor, gdy zbliżyła się do podwładnego. Wyciągnęła klucz do pokoju i zatrzymała się przed drzwiami, czekając na odpowiedź.
- Nie. Nic się nie działo i nikogo nie widziałem - zaprzeczył.
- Ok, to możesz się zbierać - odparła. - Masz wolne do końca doby - dodała.
Dennis popatrzył na zegarek i zmarszczył brwi.
- Dziękuję, może skorzystam - odpowiedział z uśmiechem.
- To do jutra - powiedziała Irya i weszła do pokoju.
Catherine siedziała przed włączonym telewizorem. Leciał właśnie jakiś sitcom. Dziewczyna sprawiała wrażenie bardziej zaabsorbowanej tym co się dzieje na ekranie niż było to warte.
- Znalazła ją pani? - zapytała z nadzieją w głosie.
Inspektor pokiwała głową i zamknęła za sobą drzwi.
- Na razie jest w klinice, pod opieką lekarzy - powiedziała, wchodząc w głąb apartamentu.
Przez twarz dziewczyny przeszedł cień jakby obawy.
- Jest bezpieczna? Coś jej się stało? - dopytywała.
Corday usiadła na fotelu. Widać było po niej wyraźnie, że jest zmęczona.
- Tak, policja zapewniła jej bezpieczeństwo - odparła. - Jest nieprzytomna, podejrzenie przedawkowała. Lekarze robią jej wszystkie możliwe badania, żeby ustalić czy zagraża to jej życiu - zrelacjonowała.
- Wiedziałam, że kiedyś przesadzi - skomentowała. - Kiedy będzie można ją zobaczyć? Wiadomo kiedy się wybudzi?
- Jak tylko ogarnę papierologię - wzruszyła ramionami Irya. - Jak coś zmieni się z jej stanem to będą do mnie dzwonić.
Dziewczyna pokiwała głową.
- To co ze mną? Muszę tu dalej siedzieć? - zapytała.
- A co sugerujesz? - zapytała Corday, wykazując się otwartością na propozycje.
- Mogłabym wrócić do mojego hotelu. Tutaj jest… dziwnie - Popatrzyła po ścianach. - Nie czuję się swobodnie. No chyba, że stąd jest bliżej do tej kliniki - dodała po chwili.
- Fakt, przytulnie to tu nie jest - stwierdziła sarkastycznie Inspektor, podążając wzrokiem za jej spojrzeniem. - Muszę skontaktować się z rodziną Molly Jones. Powiadomić ich o stanie dziewczyny - popatrzyła wyczekująco na pannę Fox.
- Raczej nie utrzymywała z nimi kontaktu. - Zrobiła krótka pauzę. - Przynajmniej nic o tym nie wiem. Jest ku temu jakiś powód? - Wyglądała na lekko zaniepokojoną.
- Opowiedz mi jak to się stało, że dostała robotę twojego sobowtóra? - zainteresowała się Irya. - Jakson się do ciebie odzywał? - przypomniało jej się, że jeszcze oto miała zapytać.
- To był pomysł rodziny, która uznała, że konieczne są pewne środki bezpieczeństwa. Według mnie były one zbędne, ale to nie moja decyzja ani pieniądze - wzruszyła ramionami. - Jacksonowi powiedziałam, że jestem na zakupach. Był trochę zły, ale w końcu się odczepił.
W sumie to Inspektor nie miała powodów do informowania wojskowego, bo nie był on nikim z rodziny, a i też umywał od sprawy ręce jeśli chodziło o oficjalne stanowisko.
- Pogadam z nim jak ogarnę papiery w biurze - stwierdziła Irya. - Proponuję, że pojedziesz tam ze mną, a jak się uporam z tym co mnie tam czeka to razem pojedziemy do Molly. Co ty na to? - zaproponowała.
- OK - ucieszyła się i poderwała do zbierania swoich rzeczy.
***
Taksówką dotarły na posterunek. W pierwszej kolejności zeszły do piwnicy do techników, żeby Inspektor przekazała materiał dowodowy w ich ręce. Poinstruowała ich by zabezpieczyli materiał, który będzie mógł później być wykorzystywany do porównania z DNA potencjalnych podejrzanych. Poinformowała ich też, że wkrótce dostaną z kliniki materiał z który ma być traktowany standardową procedurą jak u ofiary gwałtu. Następnie, z towarzyszącą jej panną Fox, przeszły do biura śledczego. Sinclaira nie było u siebie. Zapytany jeden z funkcjonariuszy nocnej zmiany odpowiedział, że jeszcze prowadzi przesłuchanie.
Irya posadziła Catherine przy swoim zawalonym teczkami biurku, na którym nadal stał piękny bukiet kwiatów, a sama zajęła miejsce przy pustym biurku i zabrała się za tworzenie "zaległego" raportu.
Dziewczyna przejawiała znudzenie i zmęczenie, ale dzielnie to znosiła. Gdy Corday już kończyła, w drzwiach pojawił się Sinclair. Komendant zatrzymał się przy biurku i wbił w nią wzrok.
- Do mnie - powiedział w typowy dla siebie sposób i ruszył do swojego gabinetu.
Irya dokończyła swój raport i wsadziła go do teczki, którą wzięła pod pachę i nieśpiesznie poszła do Sinclaira.