Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2021, 06:10   #22
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Cytat:
Mój kuzyn właśnie wrócił z Altdorfu i mówi, że Imperator zachorzał. Ponoć nigdy nie doszedł do siebie po awanturze w zamku Drachenfels. Opowiadają, że tam niczego innego się nie jada, tylko węgorze. To się pewnie Jego Wysokości trefna sztuka trafiła...
Mistrzyni szklarstwa podziękowała szczerze za komplement z ust krasnoludzkiego rzemieślnika.

- Doborowej ekipy powiadasz? - Słowa Zabójcy zaciekawiły Heske Glazer. - A ilu was jest? Wszyscy twojego... ludu?

Zapytała tak, że przez chwilę Gunnar zastanawiał się, ile kobieta dosyć często obcująca z khazadami wiedziała o Khazalgirt. Pod ulicami Dawihafen, krasnoludzkiej dzielnicy Ubersreik, ciągnęły się porządnie zbudowane kanały khazadzkiej roboty, tworzące podziemną sieć ulic. Tunelami można było dotrzeć do większości krasnoludzkich nieruchomości w Ubersreiku, w tym do gospody „Topór i Młot”, władztwa klanu Haratakenów i domów najznamienitszych przedstawicieli mniejszości. Te krasnoludzkie przejścia były oddzielone od ludzkich kanałów, a także od krasnoludzkiego systemu ściekowego, który znajdował się jeszcze głębiej. Korytarze zostały wykute równo, były dobrze oświetlone oraz, o czym chyba nie trzeba mówić, regularnie patrolowane. Jeśli komuś zdarzyło się zabłakać do krasnoludzkich tuneli, zostawał z nich wypraszany uprzejmie, acz stanowczo. Za pierwszym razem - recydywiści nie mogli liczyć na łagodne traktowanie. Centrum tej plątaniny korytarzy stanowi świątynia Grimnira, teren neutralny i służący spotkaniom Zabójców.

Tam Gunnar złożył Przysięgę.

Istnienie tej świątyni sprawiało, że widok Zabójcy w Ubersreik, a nawet kilku Zabójców, nie był czymś zupełnie rzadkim. Być może Heske zastanawiała się, czy nie rozmawiała czasem z jednym z całej bandy Zabójców rozglądających się w mieście za robotą.

- Kto wie, może czarodziejom z taką pomocą udałoby się odzyskać poprzednią dostawę? Gdyby się odnalazła, zaoszczędziłoby to wiele roboty mnie i moim rzemieślnikom… Jednak na Przełęczy Frugelhorn, gdzie znajduje się wieżyca, to jak poszukiwanie igły w stogu siana. Wyjątkowo niebezpieczne takie poszukiwania…

Cytat:
Nie ma lepszej prawniczki w Ubersreiku niż Osanna, mówię ci. Nawet koronowane głowy płaciły za jej usługi. Gdyby mnie było stać, to bym najął ją do tej sprawy ze świniami mojego sąsiada. Od razu byłby porządek!
Theatre Variete… Ponoć Benedykt Gurkenfeld, kierownik teatru, a i aktor oraz dramaturg, w pewnym momencie zażarcie rywalizował ze sławnym Detlefem Sierckiem, ale po tym krótkim, dającym nadzieję na więcej epizodzie jego kariera wciąż trwała tu, gdzie się zaczęła - w Ubersreiku - zamiast rozkwitać w całym imperium.

Faktycznie budynek ten wzniesiono jako magazyn i sklep, ale z tego, co opowiadał Jakob, dziesięć lat temu przebudowano go tak, by pomieścił półkoliste przedscenie, na którym występowali aktorzy, muzycy i kuglarze. Spora budowla wzniesiona była z kamienia i szczyciła się wysokim, kopulastym drewnianym dachem. Pod malowanym szyldem wisiała czarna tablica, na której wypisywano kredą tytuły kolejnych przedstawień. Niepiśmiennym informacja ta była przekazywana prostym rysunkiem. Tym razem był to rysunek patrzącego na swoje ręce mężczyzny w powłóczystej szacie i spiczastym kapeluszu charakterystycznym dla czarodziejów, a raczej dla ich powszechnego wyobrażenia.

“Tragedia Oswalda” pióra nie kogo innego jak Detlefa Siercka.

Idącego Amrisa potrącił barczysty, brodaty mężczyzna o martwym oku pod czarnym kapeluszem, który jeszcze chwilę temu rozmawiał z kimś z teatru w bocznej alejce, przy tylnich drzwiach. Teraz kierował się w stronę rynku. Z pistoletem u pasa i wymyślną kuszą z podwójną cięciwą.

[media][/media]

- Musicie uważać, bo tłoczno dzisiaj, a nie wszyscy tacy uprzejmi... - Jakob złapał Amrisa, gdy zaczęło mu się wydawać, że elf straci równowagę. - Oto Theatre Variete! Wiecie, że jak każdy porządny teatr, tak i ten jest... nawiedzony? A przynajmniej był! Duch nękał aktorów na gościnnych występach i Gurkenfeld był naprawdę zrozpaczony, ale przeprowadzono dochodzenie. Za mniemanymi nawiedzeniami stał krasnoludzki inspicjent, niejaki Torsson, który w ten sposób chciał zwiększyć sprzedaż biletów, by nie stracić pracy. Skutek odwrotny do zamierzonego...!

- Gdybyście panie chcieli, znam jeszcze w mieście niejedno miejsce oferujące rozmaite rozrywki dla ducha i ciała. Karczmy, łaźnie, teatry improwizacji, prywatne przedstawienia i występy... Chętnie porozmawiam i oprowadzę, by znaleźć doświadczenie naprawdę szyte na pańską miarę. - Zapewniał Jakob.

Cytat:
Wyobraź sobie, wpadłem na samego Wilhelma Weya w gospodzie "Pod Czerwonym Księżycem". Będzie ze trzy tygodnie temu. Opowiadał, że pisze jakieś itinerarium czy coś. Dobry z niego kompan do picia, ale wypisuje jakieś dyrdymały o Klasztorze Czerwonego Pazura. Zupełnie jakby nigdy w nim nie był. A ja byłem. Nigdy tam nie wracam!
Serce biło w miniaturowej piersi Molrelli jak szalone, kiedy zacisnęła w drobnej garści skradzioną błyskotkę, której nawet nie zdążyła się dobrze przyjrzeć. Nie musiała. Już sam fakt, że biżuteria należała do prawdopodobnie najbogatszej damy w Ubersreik, gwarantował, iż był to dobry, wręcz wymarzony łup dla rynkowej doliniarki.

Nie minęło bicie serca, a kopniak posłał niziołczycę w kałużę rozlanego piwa, jaka zebrała się w śladach zostawionych przez jadłofurmankę poruszającą się tempem ślimaka przez Marktplatz. Sługa nie odstępujący Hellin na krok wiedział, gdzie dokładnie kopnąć, żeby bolało jak najbardziej. A zrobił to jakby kopał worek. Bez jakichkolwiek emocji. Nie oglądając się za siebie ruszył przez rozstępujący się tłum ze swoją panią. - Alfred, do mnie! - Donośny głos poirytowanej matki jeszcze trochę rozbrzmiewał.

Nie wiedział jednak o zdobyczy Molrelli.

Niziołczyca uniosła głowę z błota tylko po to, żeby zobaczyć wysokie buciory strażnika miejskiego. Następnie wyciągniętą dłoń. Może w pomocnym geście, a może po błyskotkę? Dłoń dobiegającego sześćdziesiątki szpakowatego starego piernika z niechlujną, szarą brodą, która rozdzielał szeroki uśmiech odsłaniający żółte zęby.

- Nowa w mieście, co? Wstawaj młoda...

[media][/media]

Cytat:
W Stimmigen podobno spalili czarownika na stosie. Czytywał jakieś zakazane i spaczone księgi czy coś. Mój golarz zarzekał się, że heretyk się nie spalił. Ponoć tatuaż w kształcie fioletowej dłoni, który miał na piersiach, rozżarzył się jak świeca i tyle go widzieli. Dziwowisko, co nie? Pewnie jakieś bajania. Jeżeli nagle ogień przestanie się imać czarownic, wszyscy będziemy w tarapatach!
Na umownej granicy między Marktplatzem a dzielnicą kupiecką Ubersreiku, znajdowała się spora karczma, którą pytani miejscowi polecali Salundrze i Ferdynandowi. “Pod Wybuchającą Świnią”. Gościli tam kupcy, handlarze, a w Marktag również przyjezdni chłopi. Dwupiętrowy budynek był ponoć gniazdem plotek rozpowszechnianych zwłaszcza przez mieszczan zainteresowanych handlem i miejscową polityką. Od wkroczenia wojsk z Altdorfu „Pod Wybuchającą Świnią” przeżywała okres rozkwitu. Rozgadana klasa średnia Ubersreiku gromadziła się tu, by dyskutować na temat zaleceń rady miejskiej i zabiegać później o wpływy. Nazwana była na pamiątkę pewnego wypadku w krasnoludzkiej dzielnicy Dawihafen, do jakiego doszło w tamtejszej ubojni i zbrojowni. Całe miasto pachniało później bekonem, co dla niektórych było jak błogosławieństwo ze strony bogów. Poszukiwaczy przygód ostrzeżono przed karczmarzem - rzadko pozwalającym innym dojść do głosu i gadatliwym jak żona nordlandzkiego rybaka. Salundra i Ferdynand mieli już się kierować w tamtą stronę, kiedy jeden powstrzymał gestem drugiego i wskazał na pewien widok.

Widok mrożący krew w żyłach.

Niedaleko zaułka odchodzącego od głównego placu ku maleńkiej głowie niczego nieświadomego dziecka, siedzącego na krawężniku i wzrokiem rozglądającego się za rodzicem czy opiekunem, wędrowała jakby należąca do jakiejś przerośniętej ośmiornicy wędrowała oślizgła macka, której nikt z bawiących się na rynku zdawał się nie dostrzegać...

Cytat:
No i znowu na Teufelu był atak mutantów. Tydzień jeszcze nie minął. Tym razem słyszałem, że to byli ptakoludzie. Zlecieli z nadrzecznych drzew i porwali ludzi z pokładu na gałęzie. Ja się z Ubersreiku nie ruszam i tobie też to radzę!
Ostra uwaga łowczyni czarownic sprawiła, że do końca porannego nabożeństwa zaczerwieniona Irma Brantl już nic nie powiedziała. To znaczy wciąż mówiła, ale wyłącznie do siebie, pod nosem. Zastanawiałaś się, czy kiedykolwiek przestawała. Kiedy ojciec Gunther w końcu pobłogosławił, niejednolity tłum zaczął wylewać się w stronę rynku. Przeszłyście "pod prąd" boczną nawą do zakrystii - komnaty surowszej, ale wciąż zadziwiającej kunsztem budowniczych. Tam poczekałaś, aż podstarzały, ogolony na łyso kapłan zdjął z pomocą Irmy liturgiczną szatę. Chyba miał podobny stosunek do młodej zakonnicy co Elsbeth, ponieważ nie uświadczyłaś żadnej wylewnej rozmowy. Jedynie niezbędną, powtarzalną komunikację. Irma po schowaniu szat wyszła zająć się naczyniami używanymi podczas ceremonii.

- Salve Sigmarus. - Ojciec pozdrowił Elsbeth barytonem. Już tylko w habicie, złożył pomarszczone dłonie na podołku, wzrokiem pytając, czemu zawdzięcza wizytę łowczyni czarownic.

Cytat:
Ludzie mówią, żeby uważać na Hannę Baumann. To zabójczyni czarownic. Zabija każdego, kto może zrobić coś magicznego. W poważaniu ma licencje z Kolegiów Magii. No i bardzo dobrze. Jakby co, jest nagroda stu szylingów za jej schwytanie.
 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor, Pliman

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 15-06-2021 o 15:55.
Lord Cluttermonkey jest offline