Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2021, 16:14   #222
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Zaskoczyła ją informacja, że zakończył służbę przed czasem
- Jest dobry, ale gdyby był taki za jakiego go bierzesz to nie dałby się wrobić w ten syf w jakim teraz siedzi. Serio, nie masz się czym przejmować, że szukasz sobie problemów? - zapytała z ironią. - Wyluzuj, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś, ze służb dobierał się do prawnika niezależnie od tego jak szemrany był jego klient, bo wtedy nikt by nie chciał zostać prawnikiem. Jak już to biorą się za księgowego.
- A jak myślisz. Ile zajmie mi tłumaczenie laikom, że doradztwo finansowe nie miało nic wspólnego z prowadzeniem ich księgowości i rozliczeniami podatkowymi?
- To wtedy mówisz tylko, że zajmowałeś się sprawami prawnymi, a o resztę nie będą pytać. Doradztwo finansowe można bez problemu podciągnąć pod sprawy prawne, musi przecież ktoś sprawdzić na ile finanse idą zgodnie z przepisami. Wiem z doświadczenia, bo jeszcze za czasów bycia sierżantem przerabiałam ten temat.
- Nie martwi mnie merytoryka przesłuchania tylko sam fakt wizyt w Pinnacle - uściślił.
- To odczynisz te czary mary co przed spotkaniem ze mną w restauracji z widokiem na Katedrę - popatrzyła na niego podejrzliwe. - Czy ty nie próbujesz przypadkiem mnie napuścić na Andersona? - zapytała z rozbawieniem w głosie.
- Sprawdzam czy podprogowo sama z siebie nie masz takiej chęci. Jak bardzo ci na nim zależy.
Roześmiała się.
- Tak troszkę - odparła.
- Czyli nie płakałabyś jakby zdarzyło mu się jakieś nieszczęście? - rzucił jakby mimochodem.
- Nie kombinuj - pogroziła mu palcem.
Morgan nie odezwał się już tylko uśmiechnął tajemniczo.
- Ej! Znajdź sobie kogoś innego do dręczenia - szturchnęła go łokciem w bok. - Collinsa na przykład. To nawet bym pochwalała.
- A Collins czym ci zalazł za skórę? - Charles zaakceptował zmianę tematu.
- Tego typa po prostu nie da się lubić - powiedziała to takim tonem jakby był winien najgorzej zbrodni.
- Czyli to, czy chciałabyś aby ktoś trafił na czyjś celownik. zależy tylko od tego czy darzysz go sympatią? - zrobił kapiącą minę.

- Powinnam zaprzeczyć, ale popatrz na siebie - rozłożyła bezradnie ręce.
Charles zaśmiał się głośno.
- To za co najbardziej Andersona lubisz, a Collinsa nienawidzisz?
- Anderson jest prosty w obyciu, kieruje się jasnymi zasadami i nie kombinuje. Jest szczery. Collins to jego zupełne przeciwieństwo. To cwaniaczek, który uważa się za sprytniejszego niż jest naprawdę i liczę, że będę mogła być świadkiem gdy prędzej czy później jego pomysły wybuchną mu w twarz. Strasznie tego typu nie lubię.
- To jak ja się mam w porównaniu do nich? - zagaił z tajemniczym uśmiechem.
Corday zrobiła zamyśloną minę.
- Ambitny, inteligentny, cholernie skomplikowany i niesamowicie dobry w łóżku - wyliczyła z rozbawieniem.
- Czyli lecisz na swój męski odpowiednik? - zredukował bieg i dodał gazu wyprzedzając wlokący się przed nimi samochód.
- Chyba coś jest na rzeczy... - Irya przechyliła głowę rozważając to co powiedział. - Czyli do listy jeszcze dodamy sobie narcyzm - roześmiała się.
- Zostałem przedstawiony twoim rodzicom. Jakie kolejne atrakcje planujesz dla mnie w niedalekiej przyszłości? - Morgan zmienił temat.
- Skuję cię kajdankami do łóżka i będziemy się seksić do rana - odparła rzeczowym tonem.
- Miałem na myśli dalszą przyszłość, ale jestem wdzięczny i za to. Jesteś pewna, że teraz ci nie ucieknę? Czy liczy pani na moją współpracę, pani władzo? - uniósł lekko brew.
- Może być pan pewien, że współpraca zostanie adekwatnie wynagrodzona - pochyliła się ku niemu i położyła dłoń na jego kolanie, powoli kierując ją wyżej. - Ale odpowiadając na pana pytanie - cofnęła rękę, gdy już miała sięgnąć jego krocza. - Nie robię planów. Reaguje na bieżąco, bo na przykład nie zakładałam, że znajdzie się taki typ co urozmaici mi życie na tyle, że z własnej woli przedstawię go rodzicom - mrugnęła do niego. - A pan ma już jakieś plany? - zapytała oficjalnym tonem.
- Wobec pani? - udał, że się upewnia. - Żadnych ograniczających swobody. Przynajmniej te nie związane z seksem.
- Chyba powinno mi to odpowiadać, ale z tobą zawsze jest jakiś haczyk. Jednakże nie zamierzam na nic narzekać - zaśmiała się.
- A póki co dałem ci powody do narzekania?
- Nie przypominam sobie, więc te twoje zapewnienia, że nie opuścisz mnie do śmierci nie zapowiadają się najgorzej - powiedziała żartobliwie.
- Nie sądziłem, że będziesz aż tak współpracować. Bardziej domagasz się aby mieć na ciebie oko niż planowałem - sięgnął głębiej między jej uda, ale jeśli planował coś więcej to krój sukienki umożliwił tylko na przejechanie opuszkami palców po materiale bielizny na jej kroczu.
Mruknęła z zadowoleniem i przymknęła oczy.
- Chyba powinieneś skupić się na prowadzeniu... - powiedziała i nieco bardziej rozchyliła uda.
- Mam podzielną uwagę - odparł i przesuwając materiał na bok wsunął dwa palce do środka. Po chwili wyciągnął je i kładąc opuszki palców na łechtaczce zaczął kreślić nimi malutkie kółeczka.
Irya zsunęła się odrobinę w dół na swoim fotelu.
- A może chciałabym teraz czegoś więcej? - założyła nogę, na nogę, więżąc jego dłoń pomiędzy swoimi udami.
- W tym momencie to raczej nie masz na co liczyć - odparł z szelmowskim uśmiechem.
- Nie masz aż tak podzielnej uwagi? - zaśmiała się. Poczuł jak pod jego palcami zrobiła się bardzo wilgotna. Objęła jego ramię by pod żadnym pozorem nie przestawał i zamknęła całkiem oczy by w pełni skupić się na jego przyjemnym masażu. - Jest jeszcze opcja, że zaraz zaparkujesz - szepnęła swoje rozwiązanie problemu.
- Musisz wytrzymać - rzucił w formie rozkazu i z jakby sadystyczną satysfakcją kontynuował sprawienie jej przyjemności. - Teraz zredukuj bieg - wcisnął sprzęgło i nie miał zamiaru uwalniać ręki.
- Jesteś okrutny... - mruknęła rozchylając powieki i sięgnęła ręką do drążka zmiany biegów. Pociągnęła go do siebie. Chciała udać, że jest zła na niego, ale zupełnie jej to nie wyszło, gdy cichy jęk podniecenia opuścił jej usta. Rozsunęła przy tym uda by dać mu większe pole do działania.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline