Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2021, 19:56   #226
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
***

Corday po dojechaniu pod Velvet Room, szybko zlokalizowała samochód Sinclaira. Komendant siedział w środku i opuścił samochód gdy inspektor zaparkowała nieopodal. Ruszył w kierunku budynku gdy podeszli do niego z Cooperem na kilka kroków. Nie szedł jednak szybko i łatwo można było się z nim zrównać.

Do środka dostali się bez większego problemu. Nie była to jeszcze pora gdzie konieczna byłaby selekcja bywalców.

Sinclair podszedł do baru i położył odznakę na blacie.
- My do Bertranda.
Barman zmierzył całą trójkę, po czym podszedł do aparatu i podniósł słuchawkę. Po wypowiedzeniu kilku zdań odwrócił się i przyglądając się gościom potwierdził coś do aparatu i chwilę potem się rozłączył.
- Proszę się udać do sekcji dla VIPów - poinstruował wyciągając dłoń w kierunku przejścia.

Bertrand wyszedł przez drzwi prowadzące na zaplecze sali i stanął przy jednej z loży.
- O co chodzi? - zapytał nie siląc się na kurtuazję.
Inspektor wystąpiła przed swoich towarzyszy.
- Patrik Wolf nie żyje - oznajmiła wprost, bez żadny wstępów, bacznie przyglądając się reakcji Theo.
- Że co?! - zaskoczenie na jego twarzy wyglądało na prawdziwe.
- Czy miał on rodzinę albo osoby, które należy powiadomić o jego śmierci? - zapytała grobowym tonem.
- Ale jak do tego doszło? - Bertrand zignorował pytanie.
- A jak pan myśli? - odbiła pytanie I zmarszczyła brwi, pozwalając by zadziałały jego własne procesy przyczynowo-skutkowe.
- Że Capitol pozbywa się ludzi, którzy przestają mu być potrzebni - wypalił.
- Gdyby tak było, to praca policji byłaby dziecinnie prosta - sarknęła. - Wasz wspólny znajomy dziś w nocy przyczynił się do tego. Ciekawe, że pomógł mu pożegnać się z życiem, choć Wolf dzielnie trzymał język za zębami - mówiąc to przeszyła Bertranda gniewnym wzrokiem.
Bertrand zmarszczył brwi jakby coś mu nie pasowało.
- Więc puściliście go do domu i przyszliście do mnie licząc, że ode mnie się czegoś dowiecie? Przesłuchajcie Yamadę skoro on go zabił.
- Rzecz w tym, że on nie opuścił naszej celi - poprawiła go Inspektor i bez skrępowania usiadła w loży. Skinieniem głowy wskazała Theo by usiadł naprzeciw.
- No pięknie! - zaskoczenie Bertranda zamieniło się w oburzenie. - Pozwoliliście na to aby wasz zatrzymany został zabity zanim wyciągnęliście z niego informacje i teraz bezczelnie przychodzicie do mnie licząc, że będę bardziej przydatny?

Corday nie wyglądała na przejętą jego reakcją, ale pięść Sinclaira była szybsza niż jej odpowiedź. Właściciel klubu złapał się za nos, w którego czubek właśnie oberwał. Jego oczy zaszkliły się łzami wywołanymi bólem. Komendant złapał go za zapięcie koszuli i przyciągnął do siebie.
- Wolf w zasadzie popełnił samobójstwo. Wyciągnął broń z kabury odwiedzającego go Yamady i zaczął strzelać w kierunku strażnika, który kazał mu rzucić broń. Wszystko mamy na nagraniu z nocnej zmiany - wycedził z odległości kilkunastu centymetrów i pchnął mężczyznę na siedzisko loży. Odwrócił się w kierunku pomieszczenia sprawdzając czy ktoś ma zamiar na to zareagować po czym usadowił się obok inspektor. Cooper zajął miejsce w loży obok i bacznie ich obserwował. Zachowanie komendanta nie wywarło na nim żadnego wrażenia.
Irya natomiast była lekko zmieszana reakcją przełożonego, choć pretensji do niego nie miała i kiedy ten manualnie tłumaczył Bertrandowi czego od niego oczekuje, ona zastanawiała się czy przypadkiem takie podejście jednak nie było lepsze do osiągnięcia zamierzonego wcześniej efektu.

- A teraz powiedz nam dlaczego twój przyjaciel zrobił coś tak głupiego. - Prośba w wykonaniu Sinclaira nie różniła się zbytnio od żądania.
- Obaj wypieraliście się, że macie coś wspólnego z Yamadą - podkreśliła Corday, utrzymując wspólny front z Komendantem. - Więc nie było podstaw do umieszczenia go na czarnej liście odwiedzających. A teraz Wolf jest martwy.
- Wolf jest martwy, bo z jakiegoś powodu aresztowaliście jego, a nie Yamadę. Skoro to on był wszystkiemu winien to gratuluję rozwiązanej sprawy.
- Nie - pokręciła głową Irya. - Został zakuty, bo osobiście, tu w tej sali, wszystko na niego rzuciłeś. Umywają ręce. Z takim kumplem jak tu to wrogów nie potrzeba - podsumowała go tonem pełnym ironii.
- Teraz to i tak już nie ma znaczenia - skwitował i zerknął na zegarek próbując to zrobić niepostrzeżenie.
- Dokądś się panu śpieszy? - zapytała Inspektor i zmrużyła oczy, dając do zrozumienia, że starania mężczyzny poszły na marne.
- Nie. - odparł krótko, ale Irya miała przeczucie, że może być inaczej.
- Ok - Corday uznała, że skoro Bertrandowi, pomimo jego zaprzeczenia, wyraźnie się gdzieś spieszy to nie pozostaje jej nic innego jak maksymalnie przeciągać tą rozmowę. Oparła się wygodnie. - Proszę rozwinąć swoją myśl, że teraz pan uważa Yamadę za winnego. Czemu Wolf mu przeszkadzał?
Theo zmrużył oczy.
- Winnego czego? To wy powiedzieliście, że przyczynił się do śmierci Wolfa. Może weszli w jakieś relacje za moimi plecami.
- Wolf też nic nie mówił, a Yamada i tak pomógł mu popełnić samobójstwo. Myśli pan, że drugi raz tego nie zrobi? - Irya pokręciła głową z jego naiwności.

Bertrand wyglądał na rozdartego. Sprawiał wrażenia jakby chciał coś powiedzieć, ale nie umiał znaleźć na to sposobu.
- Zaryzykuję - w jego głosie było więcej nadziei niż stanowczości.
Corday nie wyglądała na zawiedzioną jego decyzją.
- Czy ma pan myśli samobójcze? Wie pan, takie pytanie na zaś - Irya spojrzała na Sinclaira. - Chyba powinniśmy to pytanie wpisać do standardowej procedury, dla wszystkich zatrzymanych - zasugerowała szefowi.
- Nie, nie mam - zaprzeczył. - A co do waszej wizyty, to w czym jeszcze mogę wam pomóc?
- Proszę poinstruować pracowników, żeby przekazali nam nagrania, jeśli skończy pan jak Wolf - Inspektor uśmiechnęła się.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline