Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2021, 23:01   #6
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Miała talent do dwóch rzeczy i podążyła za tym, który dawał jej najmniejsze szanse na śmierć w walce. Bo już wymigać się od wojska nie miała jak. Po cichu sobie marzyła, że to kiedyś pomoże jej wkręcić się w jakąś wygodniejszą posadę niż przydziały do oddziałów na zapomnianych planetach, gdzie piło się wodę z kałuży i miało zatrucie pokarmowa albo pasożyty.

Za to zupełnie jawnie i chętnie opowiadała o tym jak dobra jest w tym co robi. Od lądowania na planecie jej oddział nie poniósł strat i sobie przypisywała duży udział w tym dokonaniu. W końcu całymi dniami przesiadywała w sporym namiocie szumnie nazywanym lazaretem i zajmowała się "pacjentami". Złamania, stłuczenia, zatrucia pokarmowe, wysypki, oparzenia, zadrapania, ukąszenia, użądlenia... Dżungla zapewniała pełne spektrum rozrywki dla kogoś kto się musiał tym zająć.
Sanitariuszka w głowie prowadziła ranking najgłupszych - jej zdaniem - sposobów w jaki członkowie oddziału robili sobie krzywdę. Niektórym można było tłumaczyć milion razy, że nie żre się jagód znalezionych w lesie, bo później rzyga się przez nie krwią, ale później znów przychodzili z tym samym.

Wszechobecna duchota przestała Elli przeszkadzać jakiś tydzień temu. Pogodziła się wtedy, że człowiek poci się tu od samego oddychania i należy do mniejszości, która dbała jeszcze o własną higienę.

- I wiesz, on się zaczął dławić, zrobił cały siny - była w połowie opowiadania historii jak uratowała życie dowódcy, pod którym wcześniej służyła. Razem ze swoim pomocnikiem byli już pod koniec wachty w lazarecie i zupełnie po kryjomu, na zapleczu, popijali z kubków rozcieńczony spirytus używany do dezynfekcji.
- Co zrobiłaś? Zdusiłaś go? - szeregowy Dorian Janeway, młodszy od niej chłopak, który chyba chciał zejść z pierwszej linii walki, dlatego starał się jak mógł, być przydatnym sanitariuszce słuchał jej z nieudawanym przejęciem. Albo był tak dobrym kłamcą.
- Nie! - żywo gestykulowała mówiąc o tym. - Wzięłam nóż, który miał przy pasie i jednym sprawnym wbiłam mu go w szyję! Zrobiłam nacięcie do tchawicy i znów mógł oddychać!
- Nie bałaś się, że się na ciebie rzucą? Uznają za zamachowca? -
cicho zapytał chłopak.
- Ratując życie nie myśli się o takich pierdołach! - stwierdziła dumnie. - Później sama go szyłam, jak mu wyciągnęliśmy chrząstkę z gardła.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Micas : 30-07-2021 o 19:57. Powód: formatowanie
Mag jest offline