Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2021, 22:14   #14
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Choć miała już na karku skończone dwie dychy to niestety jej postura sprawiała, że wyglądała na młodszą. Niska, bo maksymalnie miała 155 wzrostu, i szczupła, same mięśnie i skóra, bez tłuszczyku, więc marna z niej była pożywka dla zielonych, z sięgającymi do ramion czarnymi gęstymi włosami, połyskującymi w słońcu w odcieniu brązu. A z karabinem w ręku to już całkiem wyglądała komicznie. Nawet najmniejsze mundury wisiały na niej jak worki, a też nie chciało jej się każdego przeszywać, bo to za duży zachód był, żeby znaleźć kogoś kto się zna na krawiectwie. A choć sama szwy robiła bardzo ładne, to nie chciało jej się tracić czasu na takie pierdoły.

Siedziała przed lazaretem na taborecie, pijąc z kubka napar ziołowy. Nie było sposobu zabronić ludziom żarcia zieleniny jaką dawała tutejsza flora, a i faktem było, że nie każdy kwiatek był trujący. Dlatego Ella wykorzystywała błędy swoich "podopiecznych" i notowała po czym mają sraczkę, duszności czy wysypkę, a co tylko dobrze smakowało. Stąd też wiedziała, że śmierdzący jak stare skarpety chwast rosnący na obrzeżach obozu, po zagotowaniu, przeistaczał się w słodki napój o przyjemnym aromacie. Medyczka nie wnikała kto i dlaczego wpadł na pomysł, żeby w ogóle dotykać się tej rośliny, ale to już nie miało znaczenia, ważne że odkrycie zostało przez nią odnotowane.

- Minzy! - krzyknął jej podkomendny z wnętrza namiotu. Sama kazała się tak naz, więc lepsze było to niż słuchać jak ktoś sobie łamie język, albo nazywa ją Mindżi, czy inną Min Yi.
Przewróciła oczami, bo zostawiła go z robotą sprawdzenia jak niekompletna jest dostawa zamówionych przez nich medykamentów. Jak kocha imperatora, zrobi temu chłopakowi krzywdę jeśli woła ją o pierdołę, w czasie kiedy ma nieliczną okazję do pobycia samej ze sobą.

- Czego?! - odkrzyknęła, wykazując, że małe ciało potrafiło wydać z siebie niespodziewanie głośne słowa.
- Nie uwierzysz! Nie dość, że jest wszystko o co prosiliśmy to dorzucili od siebie coś ekstra!
- Nie żartuj sobie nawet! -
zezłościła się. Poczuła nieprzyjemne ukłucie w piersi. Wstała i szybko zniknęła w namiocie.
Dorian stał przy skrzyniach z otwartymi wiekami. W ręku miał manifest przewozowy i podał go jak tylko Ella podeszła.
Kobieta przejrzała wszystko wnikliwie i... Chłopak miał rację.
- Ja pierdolÄ™...
- Nie cieszysz siÄ™?
- zupełnie nie rozumiał zachowania przełożonej.
- A z czego niby się cieszyć? - rozłożyła ręce bezradnie. - Ty wiesz w ogóle co to znaczy?
- No, że nam wynagradzają ostatnie braki... ?
- niepewnie zaczął zgadywać.

Ella złapała się za głowę, pełna dezaprobaty dla jego naiwności.
- Nie ma czegoś takiego - westchnęła i potarła skroń, głowa ją rozbolała. - Jeśli góra wysyła ci więcej niż potrzeba to znaczy, że będzie się działo - wytłumaczyła w końcu, żywo przy tym gestykulując. - A jak będzie się działo, to i to nie wystarczy.
Chłopak zrobił zmartwioną minę i zamyślił się.
- To ma sens... - pokiwał głową ze zrozumieniem.
Chwilę postali tak w zadumaniu, jak żałobnicy nad nagrobkiem zmarłego.

- Dobra weź to ogarnij do końca - przerwała ciszę, rzucając manifest na skrzynię. - Idę skorzystać z może mojej ostatniej wolnej chwili tego życia - dodała wyolbrzymiając możliwy rozwój sytuacji i ruszyła na zewnątrz. Po drodze zatrzymała się na krótko przy stoliku ze spirytusem do dezynfekcji i nalała sobie trochę do kubka.
Wróciła na taboret, ale już nie była w stanie myśleć o niczym innym jak o nadchodzących problemach.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline