Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2021, 10:09   #37
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Post Opis przebiegu walki mechanicznej

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=qKzyHPo0o[/MEDIA]
Rozkaz komisarz Léandre bez przeszkód rozszedł się echem po obozie, pomimo całej rozwałki, którą przytargały za sobą orki do pary z ich smrodem. Ryk potężnych bestie jakie robiły "wierzchowce" zielonych potrafiły wzbudzić strach w niejednym sercu wojaków Imperium. Wtedy jedynie wyszkolenie, czy też strach przed śmiercią z ręki komisarza, trzymały ludzi na pozycjach.

Niespodziewany, zduszony okrzyk paniki rozległ się po stronie bohaterskich obrońców obozu, lecz prędko zakończył go ogłuszający strzał. To Schwarzido, ratling nie wytrzymał napięcia i opanowany paniką rzucił się do ucieczki. Komisarz Léandre nawet powieka nie drgnęła gdy ukróciła jego żywot, a zaraz po tym posłała za nim w zaświaty jego psa, który mimo większej odwagi niż jego pan, błędnie obrał sobie kobietę za cel.
To było konieczne, każdy to doskonale wiedział. Od razu morale wezbrały wśród wszystkich sojuszników będących tego świadkami.

Napastnicy nie czekali, aż ktoś zapłacze nad ciałem ratlinga i zaczęli panoszyć się po obozie. Gretchin w przygarbionej postawie, lawirując pomiędzy pomniejszymi osłonami pobiegł łukiem.

Grupa zmechanizowana w postaci Chesterfielda i jego ekipy w chimerze bez zwłoki obrali za cel wielkiego Meganoba. Ciężkie bolty i lasery serią posypały się od przedpiersia bestii po jej łeb. O ile na klacie opancerzenie zwierzęcia było mocne i nie wydawało się, by jakoś je uszkodzili to już w pysk wszystko pięknie się przyjęło. Meganob ryknął wściekle z bólu i natarł na maszynę. Jednak jego odpowiedź była zupełnie przypadkowa, uderzając serią z podwójnego ciężkiego karabinu w pancerz Chimery. Maszyną zatrzęsło, ale na szczęście dla tych co byli wewnątrz, nic więcej się nie wydarzyło.
Będący na pokładzie Tech-kapłan przełączył burtowy laser by zwiększyć moc rażenia i wystrzelił w Gretchina, który padł trupem.

Nieopodal Loota wyrwał na przód i rozpoczął ostrzał zaporowy, wręcz zasypując Imperialnych ciężkimi kulami. Nieszczęście bycia na linii strzału padło na Capahalla, komisarz i Graugra. Jedynie Johnny padł przyszpilony ostrzałem, ale po chwili wahania udało mu się sprintem dotrzeć do barykady.

Tymczasem kwartet Wrekkaz nie próżnował. Jedyny z bronią dystansową wziął przykład z Loota i na pełnym automacie posłał ogień zaporowy na Kapelana, psykera i sanitariuszkę. Zrobiło się gorąco, ale cele tego ataku uniknęły obrażeń dzięki osłonie jaką dawały platformy Sabre. Pozostałe orki rzuciły się biegiem, z nadzieją, że kogoś konkretnie nadzieją na swój oręż.

Wielki Squiggoth biegiem drastycznie zmniejszył dystans od obrońców obozu. Psyker Smith próbował użyć swoich mocy by przypiec orkoida na chrupko, jednak skóra bestii okazała się za gruba na jego zdolności.

Wielki drużynowy ogryn Graugr nawet nie zauważył kiedy jego kompanka Dasza zniknęła, kryjąc się w okopie. Osamotniony wpadł w bitewny szał i obrał za cel przeciwnika, który aktualnie najbardziej obrażał go swoją egzystencją. Padło na Squiggotha, ku któremu popędził.

Sanitariuszka przekrzykując się z bitewnych chaosem, wydała swemu kompanowi rozkaz do strzału. Ona za to chwytając za spusty broni Sabre zamierzała nie pozostawać dłużna zielonym, szyjąc z kaemów we Wrekkaza z karabinem, który napatoczył się jej jako pierwszy. Precyzyjna niczym ruch skalpelem seria przeszyła przeciwnika, rzucając nim w tył, by zaraz padł martwy od przedawkowania ołowiu.

Dbający o duchowe sprawy Erazerius, spokojny że biegnący ku ich pozycjom orkowie zostali zajęci przez ledwie widoczną Min-Ji, skierował swoje działka laserowe tam gdzie były najbardziej przydatne, w olbrzymiego Squiggotha. Laserowe bolty sięgnęły lewej łapy bestii unieruchamiając ją, przynajmniej na chwilę.

Komisarz podżegała do walki swych żołnierzy, bacznie lustrując by żaden nie złamał szyku.

Chimera oddała kolejny strzał w Meganoba, zabijając bestię i dając tym samym Chesterfieldowi satysfakcję równie wielką co rozmiar stworzenia. Epsilon-Theta zmienił pozycję, żeby móc zaatakować drugiego potwora.

Loota nie poprzestawał na nasycaniu powietrza ołowiem ze swojej broni, Trzej pozostali Wrekkaz biegli dalej ku stanowiskom platform Sabre.
Kapelan nie zwracając na nich uwagę, kontynuował ostrzał na Sqiggotha. Salwa przeleciała po ciele wypalając w nim dziury. Bestia zawyła i padła martwa.

Vorgen nie zamierzał rezygnować z fajerwerków i zapoczątkował spontaniczny samozapłon w celu osmalenia Loota, ale ten wykazał się refleksem i uskoczył unikając płomieni.
Komisarz dobiegła do chimery i chwyciła heavy stubbera, celnie strzelając z niego w Loota.

Graugr wykonał okrzyk radości gdy padł przed nim Squiggoth, zapewne przekonany, że położył go samą grozą swego jestestwa. Czując dobrą pasję pędem ruszył ku Wrekkazom.

Sanitariuszka dbała by orkowie nie dali jej dodatkowej pracy przy łataniu swoich. Ostrzał z kaemów spadł na kolejnego Wrekkaza, posyłając go na ziemię w konwulsjach

Chesterfield z Gunnym Chimerą ostrzelali Lootasa, który o ile uniknął wiązek lasera to strzały z boltera posłały go do piachu.

ET zajął dogodną pozycję i złożył się do strzału z pozyskanym uprzednio meltagunem, czekając, aż orkowie będą w zasięgu. Jego serwitor popędził za osłonę, gnany rozkazem swego pana.

Johnny i Brad posłali granat w przeciwników, robiąc im nieco krzywdy.

Pozostałe dwa orki na placu boju nie poprzestawały na ataku i pędziły dalej na Imperialnych. Graugr dopadł do jednego z nich, uznając dzierżącego miotacz ognia za najbardziej godnego uwagi.

Komisarz wystrzeliła w orka z piłą tarczową, niestety chybiła. Ella z platformy Sabre przejęła inicjatywę i zakończyła żywot kolejnego Wrekkaza. Vorgen próbował ponownego samozapłonu, żeby wyeliminować ostatniego, ale coś musiało pójść źle z jego czary-mary i wkroczyła do akcji Iris, posyłając lewy sierpowy w szczękę psykera. Przerwanie zadziałało i cokolwiek miało się wydarzyć, nie stało się i jedynie zabolało to Smitha, choć dziwnym trafem wszyscy w okolicy poczuli nagłe wybicie tchu z piersi i musieli wziąć kilka głębszych oddechów by wrócić do normy. Psykerskie sztuczki.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline