Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2021, 21:29   #139
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Ciągłe uganianie się za rozwiązaniami dla problemów i teraz jeszcze ślęczenie nad przygotowaniami do audytu, sprawiało, że czas mijał jej bardzo szybko. Pewnego dnia Ursula zauważyła, że w sumie ma bardzo dobre samopoczucie. To było dziwne zważywszy, że okoliczności wojenne mocno temu nie sprzyjały. Dopiero po czasie zorientowała się, że ma to związek z jej stanem zdrowia, który uległ znacznej poprawie. Skończyły się nudności związane z leczeniem napromieniowania i nim samym. Do tego wreszcie pozbyła się gipsu z nogi i w jego miejsce dostała ortezę, która pozwalała jej już na chodzenie, a zarazem chroniła przed urazem osłabioną kończynę. Lada dzień, dzięki rehabilitacji, będzie mogła odstawić do magazynu wózek.

Ustalenia co do składu ekipy lecącej na zwiad były często modyfikowane ale w końcu stanęło na tym, że Minutemeni biorą się za to w trybie tajnym, więc odsunięto Rolanda, bądź co bądź cały czas będącego rycerzem. Leciały obie lance, również ich wojskowi, którzy na nalot na wrogą bazę przewyższali pozostałych pilotów kompetencjami. Żeby wyrównać tonaż w locie Leopardem padło na Naymana by przesiadł się na coś lżejszego, bo żeby rozdzielać Clarka od jego ukochanego Zeusa to trzeba byłoby być bez serca.
Padła też propozycja która nie spodobała się Rooikat. Miał lecieć z nimi specjalista komputerowy, na wypadek gdyby potrzebny był ktoś kto potrafi odczyniać komputerową magię. Kentin był oczywistym wyborem, bo miał doświadczenie w projektach dla wojska i pomagał przy deszyfrowaniu sygnału, który zdradził obecność tajnej bazy na księżycu. Ursula wiedziała, że nie może się sprzeciwić temu, bo zdawała sobie sprawę, że potrzebowali każdej sposobności by wyciągnąć coś swoją korzyść Minutemen.

Pozostawało już tylko znaleźć opiekunkę dla Elise.

***

22 grudnia, 2999 A.D.
Baza Minutemen


Na wieczór przed wylotem na zwiad odpuściła sobie i odłożyła papiery, pozwalając sobie na odrobinę relaksu. Jak dawno nie mieli na to okazję, wraz z rodziną usiedli przed telewizorem, na jednym z łóżek, przytuleni do siebie i oglądali wspólnie film akcji. Było to coś co przed wojną robili każdego weekendu. Był to rytuał, który Ursula zaadaptowała z czasów dzieciństwa, gdy z bratem tak spędzali popołudnie po niedzielnym obiedzie.

- Mamo, mogę z wami lecieć? - odezwała się nagle Elise. Ursula już od dwóch dni widziała po swojej latorośli, że coś chodzi jej po głowie, ale dopiero teraz się uzewnętrzniła.
- Wykluczone - ucięła Ursula stanowczo, spoglądając z zaskoczeniem na córkę.
Dziewczynka zrobiła naburmuszoną minę i zamilkła. Ale tylko tymczasowo.
- Ale ja mogłabym pomóc - przekonywała.
- Nie, Elise - pokręciła głową kobieta. - Skąd ci to do głowy przyszło?
- No bo ja sobie na symulatorze...
- Kto cię wpuścił na symulator?! - wzburzona od razu skierowała spojrzenie na Kentina, który trochę zbladł i niby z dużym zainteresowaniem oglądał to co leciało w telewizji. Niestety wiedział, że to nic nie da, więc ten czas zwlekania przeznaczył na dobranie słów.
- Tylko na chwilę i w okrojonym programie - zaczął się przed nią tłumaczyć.
- Tata przestroił ustawienia i potrzebował pilota na chwilę - pełnym samozadowolenia głosem córka pogrążyła swojego ojca. - Umiem pilotować mecha!
- To była tylko zabawa - próbował się bronić Kentin.
- Kotku to nie to samo - jęknęła Ursula. Jeszcze tego jej brakowało, żeby jej dziesięcioletnia córka pchała się na pole walki.
- Ale ja wiem więcej o mechach niż ty! - mała nie zgadzała się z opinią matki.
- Nie wątpię, ale jest różnica między wiedzą o nich, a umiejętnością ich pilotowania - Ursula starała się jak mogła zapanować nad złością, bo wiedziała, że jest to irracjonalne.
- Ale ja chce tylko pomóc... - Elise zasmuciła się i łzy podeszły jej do oczu.
- Skarbie, mama ma racje.
- Ale...
- Kochanie... - Ursula objęła ją i mocno przytuliła. Mężowi za to posłała gniewne spojrzenie.
Karakal widząc, że dziewczynka jest nieszczęśliwa, wskoczył na łóżko i się do niej przytulił, mrucząc donośnie.

***

23 grudnia, 2999 A.D.

W dniu wylotu Ursula miała irracjonalne wrażenie, że jej córka będzie chciała za wszelką cenę przemycić się na Leoparda. Kentin nic nie mówił, ale po tym jak dwa razy obszedł w Leopardzie dostępną strefę, można było założyć, że myśleli podobnie. Tym bardziej, że przy śniadaniu Elise podjęła kolejną próbę przekonania rodziców, że byłaby przydatnym członkiem zespołu. Ursula zdała sobie sprawę, żę sama by w jej wieku i w tej sytuacji zachowała się podobnie. W swoich dzieciach, jak w odtwarzanym nagraniu, człowiek mógł dostrzec odbicie swoich cech, zarówno tych dobrych jak i tych mniej pożądanych.
Na razie - chyba - do jej córki przemówił tylko fakt, że gdyby wyleciała z nimi, to Misty by tęskniła i była nieszczęśliwa. Bo oczywiście w wersję, że ma brak doświadczenia, nawet Ursula nie wierzyła, bo sama musiała przecież walczyć mając mocno znikome umiejętności. Pozostawało im mieć nadzieję, że Sarah, pielęgniarka i obecnie dziewczyna Leona, da sobie radę w upilnowaniu małej. Nawet Roland zaoferował się jako opiekun dla Elise i choć Rooikat nie wierzyła, że niemłody już rycerz podoła by nadążyć za ruchliwym dzieckiem, to była mu wdzięczna, bo co dwie pary oczu to większa pewność, że mała nie zrobi nic głupiego.

Czas lotu na księżyc Ursula spędziła na próbie odegnania myśli o tym jak się czuła, że bliska jej osoba podejmowała takie samo ryzyko co ona od wielu starć.I chyba dopiero teraz w pełni do niej dotarło jak czuje się Kentin za każdym razem, gdy ona wsiada do mecha. Szczególnie, że on później ma pełen wgląd do logów z misji, które wprowadzał do symulatora. A co dopiero gdyby jej dziecko miało walczyć...

Po tym jak wkroczyli w przestrzeń kosmiczną, Trevor starała się skupić na zadaniu.
- Miejmy nadzieję, że odkryjemy tam coś co da nam przewagę - rzuciła na ogólnym kanale dla obu lanc.
- Coś na pewno znajdziemy, musimy - odparł z zapałem Pandur.
- Ty się młody tak nie podpalaj - zaśmiał się Mandaryn.

Przynajmniej nadal mieli zapał - przeszło przez myśl Ursuli. To mogła być ich ostatnia misja w takim składzie. Później może się wszystko wysypać, część przejdzie do "partyzantki" inni porzucą to albo wcielą się w inne struktury. Tak mogło to wyglądać w najgorszym wypadku. Oby jednak poszło to po ich myśli…

Spojrzała za siebie, by upewnić się co do tego gdzie ma sprzęt. Ostatnio broń chemiczna była w modzie u ich przeciwnika, więc każdy musiał mieć środki ochrony przed tym, na wypadek gdyby korytarze wnętrza bazy wroga były za ciasne dla mechów i trzeba było się udać na spacer pieszo. Z tego samego powodu cała lanca bravo czyli Pandur, Mandaryn i Rooikat zaopatrzyli się w karabiny maszynowe. Nawet Kentin miał taki w przydziale, choć za czasów pokoju był zdeklarowanym pacyfistą i przeciwnikiem broni, lecz małżeństwo z Ursulą i wejście w rodzinę farmerską miało swoje uroki, więc chcąc nie chcąc nauczył się posługiwać bronią, żeby umieć strzelać do puszek, żeby nie odstawać w towarzystwie jej kuzynostwa.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline