Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-11-2021, 17:33   #131
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Powrót do czynnej służby nie był wyzwaniem. Pytanie tylko do czego wrócił? Zawieszenie broni było dość niespodziewane, a brak zadań bojowych dał czas na naprawy mechów, przysposobienie do nowej maszyny jakim był Hunchback 4P jak i na prywatne śledztwo. Tkwiło ono po części w martwym punkcie. Julius to znaczy Książe Julius był poza zasięgiem. Po części załatwił rodzince nobilitacje, ale patrząc jak to się stało. To specjalnie nie było się z czego cieszyć. Dziadek wypadł z grona podejrzanych jak i oby tymczasowo ze stanowiska. Wieść o śmierci syna i tego jak do tego doszło dobiła go i upadł na zdrowiu zarówno fizycznie jak i psychicznie. W celach leczniczych opuścił skład bazy pod Wielką Zieloną Górą i udał się na tymczasowo na rekonwalescencję do rodzinnego majątku pod Burlington gdzie miała zająć się nim Matka, a raczej mieli jakoś razem sobie poradzić ze stratą. Funkcję reprezentanta rodzinnej firmy przejęła Theo, który pomimo straty radziła sobie z nowymi obowiązkami całkiem nieźle.
Powód oczyszczenia z zarzutów. Tak genialnych aktorów zwyczajnie nie ma.
Z nowych tropów pojawiło się podejrzenie gołębiarzy, albo raczej części tego towarzystwa. Niektórzy z nich byli politycznymi rywalami Ojca i jak widać ugrali całkiem sporo ugrali na jego śmierci. Had niestety był ze względów bezpieczeństwa odcięty od świata zewnętrznego. Nie przeszkadzało mu to jednak przejrzeć informacji dostępnych powszechnie w mediach na temat tych jakże wielkich wyznawców pokoju.

Czas leciał, a audyt był coraz bliżej. Na szczęście wywiad czasami bywał kompetentny i wpadł na trop tajemniczego Kontrahenta z zewnątrz. Naradę jaką odbył z pozostałymi Minutemen nakreśliła jakiś plan działania.
Na Columbus weźmie Chargera. Maszyna nie ma problemu z ciepłem, a bitwa na Magalanie pokazała jak ważny jest to aspekt w czasie walki w kosmicznej próżni. Potem przesiada się na nową maszynkę. Najbliższy czas może przynieść braki zaopatrzenia jeszcze większe niż wcześniej, a historia pokazała, że blachy na pancerz mają tendencje szybko się kończyć. Mech nastawiony na walkę w zwarciu trochę nie adaptował się do nowej sytuacji dlatego liczył, że nowy walką na dystans zaoszczędzi trochę blachy, a słaby cel poprawią ćwiczenia na symulatorze. HB 4P jako maszyna mniej gabarytowa i nie powiązania jeszcze aż tak z Hadrianem dobrze nadawała się do skrytki. Na pewno bardziej niż Charger. Tak myśląc o tych zapasach postawił trochę pożyczyć od rodzinki. Wszyscy mają tyle na głowie, że nawet nie zauważą. Oby.
W końcu służba w Minutmen to prawdopodobnie najszybsza jak nie jedyna droga, by odkryć prawdę na temat konwoju.
 

Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 07-11-2021 o 16:22.
Lynx Lynx jest offline  
Stary 07-11-2021, 07:37   #132
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Przegrali. Może nie jako siły zbrojne, przegrali ogólnie jako New Vermont. Politycy zdecydowali, że zamiast dokonać ostatecznego rozbicia wrogich sił, należy pertraktować. I mimo że pertraktowali z pozycji siły, zaczęło się rozdawnictwo terenów i ludzi. Niektórzy poszli pod władanie zaćpanego samozwańczego króla Czerwonej wstęgi, inni trafiali pod skrzydła Spencera. Iroshizuku współczuła jednym i drugim. Ale to nie współczucie było obecnie dominującym uczuciem, tylko mieszanina złości i rozgoryczenia. Draconisjanka spędzała przynajmniej dwanaście (a czasem i piętnaście) godzin dziennie za sterami Lightninga, żeby nie musieć słuchać tego co się dzieje w telewizji. Żeby być z dala od plotek na korytarzach. Aby nie uczestniczyć w rozmowach prowadzonych w kantynie. Nieważne kto z kim rozmawiał, z gorzkich słów można było utkać jedno - porażka.

***

Itan-sha wytraciła wysokość podchodząc do lądowania, zrobiła zwrot aby znaleźć się na wprost pasa, wysunęła hamulce aerodynamiczne, wypuściła podwozie i kontrolując prędkość zeszła do asfaltowej nawierzchni, która prowadziła w głąb czeluści przepastnego tunelu we wnętrzu góry.

Kołując do miejsca rozbrajania myślała o kolejnych zadaniach, jakie czekały Minutemen. Musieli wyprawić się na księżyc Columbus, aby sprawdzić źródło przekazu radiowego. Tam mogła być jakaś mniejsza lub większa placówka wroga. Albo potężny przekaźnik, którego zniszczenie zakłóci przepływ informacji.

-Cześć mała! Co tak wcześnie? Byłaś na patrolu tylko czternaście godzin, nie za krótko? - Henderson jak zwykle był w dobrym humorze. Iroshizuku nie pamiętała, żeby kiedykolwiek widziała go bez szczerego, zaraźliwego uśmiechu na twarzy.
-Hej! - przywitała się - Widzę, że znowu masz towarzystwo kiwnęła głową w stronę rudowłosej dziewczynki, która ostatnimi czasy kręciła się po całej bazie zadając mnóstwo pytań. Henderson często pokazywał jej amunicję do działa gaussa, lasery, bomby o korygowanej trajektorii oraz wielkokalibrowe pociski do autocannonów. Mała chłonęła całą tą wiedzę z szeroko otwartymi oczami.
-Tak, dobrze widzieć, że młodzież chce się uczyć. Fajnie że jesteś, bo właśnie miałem opowiedzieć o rakietach dalekiego zasięgu z aktywnym namierzaniem celu.
-Jesteś najlepszym nauczycielem w tej bazie. Do dzieła!


Po zaparkowaniu Lightninga Iroshizuku chciała udać się do swojej kwatery, jednak postanowiła odwiedzić jeszcze inspektorat WSI i osobiście porozmawiać z Annabelle Bright . Tam, dowiedziała się od koleżanki, że wszyscy politycy będący zwolennikami zawarcia pokoju są obserwowani, bo agenci za wszelką cenę chcieli uniknąć powtórki z rozrywki - infiltracji głównych grup trzymających władzę przez rewolucjonistów lub ludzi opłaconych przez tajemniczego benefaktora spoza Amerigo.
Pilot potrzebowała od analityczki trochę sprzętu szpiegowskiego - mikrokamery i urządzenia do rejestrowania dźwięku. Powinny się przydać podczas zapowiedzianego audytu, aby nagrać wszelkie przejawy niekompetencji kontrolerów i wykorzystać to przeciw nim. Poza tym, Annabelle miała ich wszystkich prześwietlić i znaleźć jakieś brudy. Takie informacje powinny się przydać.

Iroshizuku chciała też dowiedzieć się paru nowych rzeczy o tym, co Minutemen odkryli na Barierze. Wybrali się tam ostatnio całą lancą aby sprawdzić doniesienia o walkach. Nieznani sprawcy dobrali się do bandytów i spuścili im solidny łomot. Na pierwszy rzut oka, atak był szybki, użyto transportowca dla mechów - ślady jego silników pozycyjnych nadal były widoczne na jałowej ziemi. Zastosowano też gazy bojowe, prawdopodobnie iperyt, ale na pełną analizę chemiczną mieli jeszcze poczekać. Po stronie atakujących brak strat, ale można było coś wywnioskować o ich sile na podstawie śladów stóp mechów, łusek z autocannonów i dziurach wypalonych laserami. Minutemen zrobili wiele zdjęć i przekazali do Wojskowych Służb Informacyjnych. Może analitycy mieli już coś nowego.

Draconisjankę niepokoił nadchodzący audyt, który zwiastował koniec działalności lancy jako armoured spec ops pod wodzą Ishidy. W najlepszym razie dostaną się pod “opiekę” generała Jacksona. W najgorszym… lepiej nie myśleć co będzie w najgorszym razie, jednak perspektywa rozwiązania oddziału i zrobienia z mechów jakiejś politycznej gwardii majaczyła gdzieś na horyzoncie. Opcją było zostanie najemnikiem, ale wtedy już by stracili całe zaufanie ludności cywilnej. Jeszcze innym rozwiązaniem - stworzenie nowej bazy i operowanie jako jednostka renegatów, przynajmniej dopóki nie skończą się zasoby. Mając to wszystko na uwadze, Iroshizuku przebrała się z kombinezonu w mundur i poszła na umówione spotkanie z generałem Jacksonem, na którym Minutemen mieli porozmawiać o przyszłych losach swojej jednostki. Trzeba było się z tym uwinąć jak najszybciej, bo następnego dnia lecieli na Columbusa, szukać przekaźnika, bazy czy czegoś jeszcze innego. Henderson z chłopakami uwijali się przy Lightningu, zespoły naprawcze mechów też były w pełnej gotowości.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 07-11-2021, 15:48   #133
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
" Obywatele Nowego Vermontu.

Trwa wojna.

Przed 80 laty nasi Przodkowie wypędzili na pogranicze krwiożerczych grabieżców - ludzi żerujących na ciężkiej pracy uczciwych ludzi.
Potomkowie tamtych Bandytów powrócili w Dniu Fundacji, mordując w Newport naszych obywateli.
Byłem tam. Ja i tysiące innych Vertmontczyków.
Widzieliśmy rzeczy w które nie jesteście w stanie uwierzyć… że człowiek wobec człowieka może dokonać takiego okrucieństwa.
Na naszych oczach ginęli od kul nasi bliscy. Rodzice, dzieci, przyjaciele. Bandyci nie mieli dla nikogo litości. Ci którzy nie zdołali uciec byli torturowani na ulicach na oczach swoich bliskich. Widziałem moich sąsiadów posiekanych na ochłap karabinową salwą. Dzieci których głowy roztrzaskiwano o mury. Starszych którym przestrzeliwano kończyny by konali w męczarniach wykrwawiając się.
Dla mieszkańców Newport Bandyci nie mieli litości.
Dla was też nie będą mieć.
Nie miejcie złudzeń. Cisza na froncie czy rozejm nie będzie wynikać z tego że Czerwona Wstęga ma dość. Oni tylko będą w danej chwili za słabi by nas zaatakować.
Każdy dzień ciszy to dzień w którym Czerwona Wstęga zbiera siły by znów się nam rzucić do gardeł.
Nie mają oporów przed oszczerstwami i kłamstwem. Swoje sromotne porażki oszukańczą propagandą przedstawiają jako zwycięstwa. Oskarżają Nowy Vermont o nieudolność, a sami nic by nie zdziałali bez wsparcia piratów. Oskarżają nas o wykorzystywanie słabszych, a sami zagnali wszystkich jeńców do łagrów każąc im pracować do śmierci z głodu lub zmęczenia.
Oskarżają nas o okrucieństwo, a sami posyłają swoich żołnierzy do walki szprycując ich psychotropami by zabić w nich ostatnie ludzkie odruchy.
Gwałcą i mordują, a gdy przybywamy by wymierzyć im sprawiedliwość za ich zbrodnie - ujadają jakbyśmy to my byli agresorami.
Pamiętajcie. Cokolwiek usłyszycie, cokolwiek zobaczycie… to ich samozwańczy król Ernest Kwame Mwabutsa i jego Armia Czerwonej Wstęgi rozpętali wojnę. To oni wymordowali tysiące naszych współobywateli w Newport. To oni splądrowali nasze porty. To Czerwona Wstęga spaliła nasze pola.
To Mwabutsa i Czerwona Wstęga budują swoje nowe królestwo na naszej ziemi którą skąpali w naszej krwi, krwi Vertmontczyków.

Wiem że wielu z was czuje strach. Boi się nuklearnej zagłady którą może przynieść dalsza wojna. Mwabutsa zajął nasze ziemie i teraz grozi że jeżeli nie pozwolimy mu na nich zostać to zmiecie nas z powierzchni ziemi. Jest jak zbir który zajął część naszego domu i grozi że jak się zbliżymy to nas zabije.
Naprawdę myślicie że jak ugniemy się przed jego żądaniami to zostawi nas w spokoju?

Jesteśmy takimi samymi ludźmi jak wszyscy. Mamy rodziny i przyjaciół. Kochamy swoich bliskich i opłakujemy ich stratę. Czujemy gniew i strach.
Ale Minutemanów nie czyni ani broń, ani mechy, a patriotyzm.
Minutemanów czyni gotowość do walki i poświęceń za swoich bliskich i za swój kraj bez względu na strach i przeciwności losu.

Każdy może być Minutemanem.
Jest nim człowiek który na ochotnika chce dołączyć do armii by bronić swój kraj. Jest nim człowiek który racjonuje żywność i jej nie marnuje. Jest nim każdy kto nie wierzy w kłamstwa Czerwonej Wstęgi. Jest nim każdy kto szkoli się by w razie ataku ochronić siebie i bliskich. Jest nim każdy kto pomaga ludziom w potrzebie. Jest nim każdy kto swoją pracą przyczynia się do wzmocnienia naszego społeczeństwa i naszej ojczyzny.
Minutemanem jest każdy kto w moment jest gotów ruszyć z pomocą drugiemu człowiekowi i stanąć w jego obronie.

I to wam obiecuję jako Minuteman.

Cokolwiek by się nie działo czy przeciw jakim trudom byśmy stanęli, będziemy walczyć za wolność waszą i naszą, za Nowy Vermont.


Julian ćwiczył to przemówienie w kokpicie Warhammera i przed resztą pilotów przez okrągły tydzień zanim w ogóle zajął się jego nagraniem by można było wyemitować je w radiu. Był zdenerwowany, choć wiedział że w razie konieczności będzie mógł nagrać się ile razy tylko chciał aż będzie dobrze.
Ostatecznie wystarczyły trzy razy. Za trzecim dał się ponieść roli Zbawcy Narodu i włożył w słowa tyle emocji że wyszło nie do poznania.
Zgrało się to z akcją przecięcia komunikacji z okupowanymi Ziarnami, więc mógł spokojnie patrzeć na to jak sytuacja się rozwinie.
A rozwinęła się nie po jego myśli. Zamieszał w kotle, wszczął dyskusję, ale już “chwilę” potem przekonał się że najpłomienniejsza mowa nie była w stanie nic zdziałać wobec kogoś kto miał teraz realną władzą nad Nowym Vermontem.
Zawarto rozejm.
Oddano Middlebury.
Essex zostało oddane w lenno starszemu bratu Highborna.

Kurwa.

Dla Jacksona była to ciężka piguła do przełknięcia. W Nowym Vermoncie non stop trwała polityczna walka którą całkowicie podczas wojny zignorowali. Duże odległości pomagały sterować obywateli czujących się względnie bezpiecznie, bo to oni ostatecznie byli bardziej wartościowi niż niedobitki z przejętych Ziaren.
Tak czy tak - Julian czuł się zdradzony przez naród dla którego walczył. Szybko jednak to błocko wykrystalizowało się w nienawiść do polityków. Nie znosił tej swołoczy przed wojną, w trakcie jego niechęć przeniosła się na Spencera, jednak teraz ta uraza znów zapłonęła żywo jak nigdy dotąd.
Na początku poparł pomysł Rooikat by podczepić się pod dowódcę Border Patrol - dla ochrony przed politycznymi zakusami “pacyfistów”, jednak rozejm znacząco zmieniał kontekst i tło sytuacji. Ba. Pomimo zerwania standardowej łączności między Ziarnami Bandytów a Ziarnami Vermontu ktoś z polityków dowiedział się o akcji Asagao i zdołał to nagłośnić.

- Nie wiem jak wy… - powiedział pewnego razu w sali odpraw w towarzystwie samych pilotów - Ale sądzę że to nie rządzący dobili targu z Bandytami albo z Benefaktorem… a Gołębnik. Sypnięto im po cichu kasą, dano wsparcie… teraz rozbroją Vermont by można tu było wjechać z zewnątrz i robić swoje interesy. A ci pożyteczni idioci w zamian za szmal zrobią wszystko by udupić każdego kto mógłby ten “rozejm” lub “interesy” zachwiać. Wytrą sobie ryje dbaniem o pokój. Kto wie czy by zrobić lachę swoim przyjaciołom nie poślą nas jeszcze przed sąd polowy.

Zamilkł na chwilę. Dwójka z nich już się odłączyła woląc walczyć na własną rękę. Oni woleli pozostać w Green Mountain do końca, trzymając się Nowego Vermontu. Jackson czuł jednak że prędzej czy później podążą za Doe i o ile praktycznie wynik tego będzie ten sam to fakt że długo się opierali i starali się negocjować z rządem będzie bardzo znaczący dla całej “Sprawy”.

- Mam pewien plan…

***
Plan był zgoła prosty. Przeciągać negocjacje i szarpaninę z rządem jak długo się dało, a tymczasem przygotować skrytkę i zalążek bazy operacyjnej “na wszelki wypadek”. Dzięki przeciekom z WSI wiedzieli że ten pieprzony audyt odbędzie się tak czy tak - opozycja naciskała na niego tak usilnie jakby od tego zależało ich życie.
Dla Juliana było oczywiste że “ktoś coś komuś obiecał”. Rooikat zadeklarowała się że przygotuje bazę na przyjęcie audytu, więc Julian skupił się na zajęciu się skrytką od czasu do czasu robiąc za advocatus diaboli odnośnie przygotowań biolożki. Ursula okazała się zadziwiająco dobra w te klocki, lecz Juls miał wrażenie (może błędne, może nie) że nie miała dotąd styczności ze zdeterminowanymi urzędasami przychodzącymi z konkretnym zadaniem uziemienia projektu. Z ludźmi którym “zapłacono” za to by najmniejszą nieścisłość wyolbrzymić do rozmiarów katastrofalnych. Nie żeby Julian miał z takimi do czynienia, był jednak dobry we wczuwanie się w coś takiego. A że znał bazę i jej funkcjonowanie całkiem nieźle to był w stanie “wtykać nosa” we wszystko co mu tylko przyszło do głowy - od pierdół w stylu kwestii sanitarnych i gospodarowania zasobami, po łańcuch dowodzenia i decyzyjności, kończąc na ochronie danych personalnych. Durne kwestie pokroju tego czym czyszczono kible można było na papierze wyolbrzymiać do rozmiarów niegospodarności, a od tego już mały krok do defraudacji środków publicznych. Jak jeszcze ktoś się dobierze do tego z czego finansowano projekt Minuteman to było olbrzymie pole do “interpretacji”. Szczególnie że organizatorzy w większości nie żyli, kryli się, albo miał z nimi kontakt tylko Pan Ishida.
Mając na uwadze te wszystkie rzeczy Jackson naciskał na to by wyposażyć zaufane osoby w sprzęt do nagrywania i mieć non stop czuwanie na audytorów. Powód był prosty - jakikolwiek by nie był wynik politycznej operacji przeciw Minutemanom mogli wypuścić nagrania do Ziaren. Stanowiłoby to świetną podkładkę do podważenia jakichkolwiek opinii o ich operacyjności i do stwierdzenia że siły polityczne próbują rozgrywać obrońców Vermontu do swoich własnych interesów.
Drugą rzeczą było zapytanie do ComStaru czy są w posiadaniu technologii która pomogłaby wybudzić Pana Ishidę ze śpiączki. Ich mentor cieszył się potężnym autorytetem i dotąd skutecznie izolował ich od tego typu rzeczy. Nawet nie w pełni sił mógłby im znacząco pomóc, bo póki co mógł co najwyżej stanowić wygodne wytłumaczenie pewnych decyzji które zachodziły w bazie. Wszak jak przesłuchać kogoś kto nie jest w stanie nic odpowiedzieć?

Wracając do kwestii skrytki. Dzięki wielkiej ładowności Leoparda i zasilaniu fuzyjnemu istniała możliwość wykonywania długich lotów ze sporym ładunkiem. Było trochę “spraw do załatwiania”: reperacja Confederate’a, misji na Columbusa, zwiadach, gnojeniu Bandziorów nad Lake Vermint czy “ściganie Renegatów”, więc transportowiec miał zapisane kilka solidnych kursów podczas których można było się gdzieś zatrzymać “do chłodzenia napędu”, “odpoczynku” lub dokonania zwiadu. Postoje te mogły służyć do przykrycia zrzutu zabezpieczonych zapasów i umieszczenia ich w skrytce. Trzeba było jednak najpierw namierzyć odpowiednie miejsce.

W ramach jednego ze zwiadów Jackson udał się pod wskazane przez Rooikat koordynaty. Warhammer miał problemy z przedzieraniem się przez gęstą dżunglę, jednak zamontowane przed bitwą o Middlebury dłonie okazały się niezwykle pomocne przedzieraniu się przez tropikalny las.

To co znalazł na miejscu… było tym czego potrzebowali.
Przed stuleciami Amerigo nie nadawało się do życia. W dobie wielkiej ekspansji Ludzkość wystrzeliła w kosmos setki okrętów, które miały przygotować takie bogate planety do życia. Te kosmiczne kolosy wykorzystując szczytowe zdobycze techniki zaczynały procesy chemiczne i fizyczne w atmosferze i glebie. Przetwarzały dostępne pierwiastki i związki w takie które sprzyjały rozwojowi odpowiednio zmodyfikowanych roślin, które mając już minimalne potrzebne do życia warunki mogły przejąć postępującą terraformację.
Właśnie jeden z takich okrętów znajdował się w sercu dżungli.
A przynajmniej jego wrak.
Przez stulecia metalowy kolos zapadł się w ziemię i został przykryty zielonym gąszczem. Idąc wzdłuż kadłuba Jackson mógł podziwiać zarówno kunszt Dawnych Ludzi jak i niszczycielską siłę Natury. Powłoka statku pokryta była próchnem, zielenią, mchem i porostami czyniąc z niego coś na kształt starożytnego kurhanu. Dopiero po dłuższych oględzinach zdołał odnaleźć włazy do jego wnętrza. O ile zautomatyzowane maszyny nie potrzebowały w swoim środku miejsca którego potrzebowali ludzie, to konieczne były przynajmniej hangary dla ciągników, dronów i akceleratorów atmosferycznych, które okręt musiał rozmieścić w pewnej odległości od miejsca swego lądowania. Potężny szperacz Warhammera przeciął wieczny mrok panujący w przepastnym wnętrzu. Przez moment Julian myślał że oto wkroczył do jakiejś jaskini. O ile poszycie okrętu było iście pancerne - wykonane z takich materiałów by ochronić wnętrze podczas wejścia w atmosferę to już same wnętrzności były wykonane z mniej odpornych materiałów. Fauna i flora zrobiły swoje przez stulecia zarastając pusty brzuch kolosa, pokrywając powierzchnie rudo-burą warstwą osadu. Podstawowe skany dały Julianowi jako taki obraz tego co kryje się pod pół-biologiczną masą. Najwyraźniej szkielet pozostawał nietknięty i tylko on uchronił całość przed zapaścią. Dało się też odnaleźć włazy i niewielkie tunele, które zapewne służyły budowniczym do ostatnich prac wykończeniowych i diagnostycznych we wnętrzu kolosa. Wątpliwe było, by elektroniczne wnętrzności machiny przetrwały próbę czasu, jednak w dłuższej perspektywie gdyby je zeksplorować to można z pomocą mechów dodałoby się co nieco odzyskać, albo nawet przywrócić do funkcjonowania?
Póki co najważniejsze było że odnalazł sekretne, ciężkie do wypatrzenia z nieba miejsce, w którym mogliby zorganizować swoje obozowisko na podobieństwo tego które mieli w Hartford podczas oblężenia. Julian jeszcze raz omiótł światłem całe wnętrze.
Przez moment życzył sobie by to wszystko z Vermontem szlag trafił i by mogli przenieść się do tego miejsca.

***

Dżungla nie była przyjaznym środowiskiem. Jeżeli cokolwiek mieli tam pozostawić trzeba to było zabezpieczyć w odpowiednich zasobnikach. No i rozplanować trasy tak by móc to wszystko zrzucić w okolicy.
Była to poważna operacja logistyczna jeżeli miała być zachowana w tajemnicy - obejmowała nie tylko zorganizowanie transportu, ale także konserwantów, zabezpieczenia, maszyn i odpowiedniej dokumentacji. Julian większość swojego czasu zaangażował właśnie w to przedsięwzięcie, planując, płacąc i zlecając odpowiednie protokołowanie wszystkiego, by dało się to wszystko podpiąc pod “straty w walce”, np podczas potyczek z tymi którzy nie złożyli broni. Za namową Hadriana zorganizował zakup jednego SalvageMecha. Tego typu maszyna była w stanie nie tylko wykonywać sporo prac przeznaczonych dla IndustrialMechów, ale gdyby coś się zadziało - znacząco podniosłaby możliwości logistyczne ich zespołu.
Oprócz zapasów trzeba było także zdecydować które maszyny zostaną w kryjówce zawczasu zmagazynowane. Wychodziło na to że miały tam trafić Charger, Kintaro (zdobyty na Panzerowcach i odrestaurowywany pod Green Mountain), SalvageMech a także Marauder. MAD miał zostać odstawiony do hangaru ponieważ Heisenberg postanowił przesiąść się do zdobycznego Challengera. Po dłuższym zastanowieniu postanowił nie włączać póki co Maraudera do tej akcji. Jego zniknięcie mogło spowodować zadanie zbyt wielu pytań, kiedy “nowsze” maszyny nie zwracały takiej uwagi Vermontczyków co te znane z czasów Pierwszych Minutemanów.

Pozostawało też ubrać zgrabnie w słowa wszystkie zasługi za które powinni być im Vermontczycy wdzięczni, a którym można by było okładać po głowach tych którzy chcieli ich spacyfikować. Trochę tego było, a siedząc czasem podczas przelotów w kokpicie i nie mogąc się zająć czym innym układał kolejne akapity “odezw do ludu” w których wyrzekał się sprzedajnych pacyfistów, którzy w ramach pokoju są gotowi sprzedać własny kraj, odebrać wolność własnym obywatelom, nie mówiąc już o pozbawieniu ich broni przed którą drżą Bandyci.
Przez takich ludzi Bandyci zdołali zinfiltrować Newport i doprowadzić do Masakry.
Minutemani nie mieli zamiaru pozwolić by to się powtórzyło.
 
Stalowy jest offline  
Stary 07-11-2021, 16:20   #134
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

- Więc co zrobisz?
Wiktor znów pił z Johnnym. Ostatnio dużo to robił. Pomagało mu w końcu otworzyć do kogoś gębę, a gdy ten ktoś również opowiadał o własnym syfie… to robiła się transakcja wiązana. Znacznie mniej niezręczna sytuacja.
- O co dokładnie pytasz?
- Odwalisz Beton, dasz się zakoszarować?
- Chrzanię to wszystko.
Uniesiona brew wyczekiwała rozwinięcia.
- Nie złożę żadnej przysięgi. Nie zrobią ze mnie wojskowego. W minutemenach byłem bo chciałem. Jeśli złożę przysięgę wojskową będą mogli mnie wezwać w dowolnej chwili pod groźbą oskarżenia o dezercję. Oczywiście… i tak będą zadowoleni, że dostaną “moje” mechy. Ale mam to gdzieś. Ja wreszcie do rodziny wrócę. Może jakąś odprawę mi minutemeni wtedy dadzą to zabiorę nas z tej śmierdzącej planety.
- Ufff… dużo gniewu wyczuwam,
Viktor przeszył Johnnego spojrzeniem na tę wyraźną drwinę z Davida. Psychologa do którego obaj chodzili.
- No a ile razy narzekałeś, że tobie każą brać udział w decyzjach? Że sytuacja w której lekarz decyduje gdzie uderzy lanca mechów jest patologiczna i nieadekwatna i, że powinien być ktoś taktyczny nad wami kto się na tym zna? Zwierzchnictwo wojska byłoby właśnie czymś takim.
Viktor szukał dłuższy czas odpowiedzi.
- Nie w takim stylu. Niewdzięcznicy narzekają, że nie jesteśmy nieomylnymi bogami. Że nie potrafimy wywróżyć z kart, że w tym transporterze jedzie amunicja i broń, a w tym wiozą cywili czy rannych. Jakby wcielenie do wojska miało to zmienić i friendly fire wcale nie był już zaakceptowanym już elementem krajobrazu wojennego. Oni przychodzą i mówią “wiemy, że uratowaliście sytuację i bez was nie byłoby tu już żadnego z nas… nie jesteście dość dobrzy, ale my wam pokażemy”. Więc pieprzyć ich. Mogą dostać mojego mecha… może. Ale mnie mogą w dupę pocałować.
- Czyli co? Do Beton byś dołączył?
- Może. Z czystej zawiści i by nie dać skurwysynom satysfakcji.
- Normalnie nie poznaję cię doktorku.
Viktor jakby się obudził z mrocznego zamyślenia.
- Ale chuj tam. To teoretyczne gadanie, a tak gadać łatwo. Beton nie zostawiła na siebie namiarów.
 
Arvelus jest offline  
Stary 07-11-2021, 20:10   #135
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Ursula wychowała się otoczona polityką. Sama jej nie cierpiała, wiedziała z pierwszej ręki jak przeciwnicy polityczni potrafili podkopywać wiarygodność swoich oponentów, korzystając z każdych dostępnych środków - czy to finansowych czy medialnych. Jedynie wytrwałe dążenie do celu miało znaczenie, reszta to były tylko niedogodności, na które trzeba było wymyślić rozwiązanie. Więc owszem postanowienia zawieszenia broni były cholernie niesprawiedliwe, ale nic nie trwało wiecznie.

Na teraz jednak trzeba było skupić się na rzeczach pomniejszych, a nie globalnych.

Ursula bez wahania podjęła się prowadzeniem przygotowań do audytu, bo zdawała sobie sprawę, że z tej całej zbieraniny, na którą składali się Minutemeni, ona miała w tej materii największe kompetencje. I liczyła się z tym, odkąd pierwszy raz ten temat został podjęty. Tyle lat przewodziła swojej katedrze na Uniwersytecie, wielokrotnie otrzymywała rządowe dotacje na badania, a za tym szła kontrola z urzędu. One sprawiły, że Trevor teraz miała przerobione różne scenariusze - od tych gdzie urzędnik przychodził tylko wypić kawę i opchnąć się pączkami, jak również miała do czynienia z karierowiczami, którzy chcieli uwalić jej badania, choćby na złość jej czy ojcu ministrowi.

Tajność lokalizacji bazy Minutemenów sprawiała, że mieli wygodę samodzielnego ustalenia kiedy dojdzie do audytu. Dlatego mogli porządnie przygotować się na kontrolę.

Zaczęli z Julianem Jacksonem od omówienia tematów do zrobienia i rozdzieleniem między siebie tego kto ma czego dopilnować. Trevor miała nadzorować przygotowanie dokumentów do stanu zdatności do pokazania ich audytorom oraz wyszkolić personel z tego co wolno, a czego nie mówić podczas kontroli, co w głównej mierze, w większości przypadków, sprowadzało się do unikania audytorów, milczenia w ich otoczeniu i zakaz podejmowania między sobą rozmów na drażliwe tematy przez cały okres pobytu audytorów w bazie. Lista drażliwych tematów rosła w tempie geometrycznym. Top jeden w tej liście to było zniszczenie bazy Workmenów na Barierze jakie miało miejsce w drugiej połowie marca - tu należało jako powód czystki podać bezpośrednie zagrożenie życia pilotów przez bojowników-samobójców, co nabierało sensu po tym co wydarzyło się ostatnio, jak samobójcy pomagali w namierzaniu zrzutu atomówek.

Julianowi przypadło przypilnowanie by rozdać sprzęt nagrywający, przygotować oświadczenie by bylo gotowe na wypadek zaliczenia audytu ale mimo to bycia dalej podkopywanym przez prowadzących go. On również miał zająć się nadzorem pakowania wszystkiego tego co miało nie być w bazie na czas całego cyrku audytowego. Ursula przygotowała dla niego mapę z miejscami, które wytypowała na najlepsze kryjówki dla ich sprzętu. Podkreśliła, że są to miejscówki lepiej żeby jak najmniej osób wiedziało - z pewnością wiedza o nich miała być niedostępna dla ich wojskowych kolegów z drużyny i wyraźnie zostało im to wyjaśnione, że trzeba tak zrobić nie dlatego, że im nie ufano, tylko przez wzgląd na to by nie musieli kłamać, że nie wiedzą gdzie to jest.
Julian na koniec w żartach wspomniał o przygotowaniu pokoju z drzwiami z napisem "ściśle tajne" w którym niczego nie będzie. Tak dla jaj. Ursula już miał to uciąć, ale uznała, że przecież Nayman może to zorganizować i przynajmniej będzie miał zajęcie.

Ursula z pomocą każdego kto mógł, rozpoczęła przygotowania od sprawdzenia stanu faktycznego, żeby wiedzieć jak duże tworzenie rzeczywistości przyjdzie im wykonywać. Spędziła nad tym trochę czasu, ale przynajmniej miała więcej sił na zarywanie nocy odkąd jej zdrowie w końcu zaczęło wychodzić na prostą.
Rozmawiając z Pandurem i Mandarynem ucieszyła się na wieść, że odkąd dołączyli do Minutemen, nie zdali ani jednego raportu wojskowym. Zupełnie nic. Było to zaskakujące ale przede wszystkim wyjątkowo wygodne, bo w razie konieczności kombinowania w dokumentacji, nie mieli obaw, że ktoś nakryje ich na braku zgodności.

A o to przecież chodziło w audytach, o zgodność z jakimiś wytycznymi.

Zagwozdką, więc dla nich było na jakiej podstawie miałaby się odbywać kontrola, bo takie podstawy zwyczajnie nie istniały. Ani wojskowe ani cywilne ich tak po prawdzie nie dotyczyły. Byli zlepkiem wszystkiego. Mogli jedynie zakładać, że sprawdzana będzie przede wszystkim ich ogólnie pojęta etyka postępowania. Ironia, bo na wojnie etyka stała na szarym końcu.

Ważne było, żeby "kłopotliwe" raporty albo wyjechały razem z pakowanym sprzętem do kryjówek albo zostały odpowiednio "zaktualizowane".

Równolegle do przygotowań do audytu, prowadzili negocjacje z Generałem Jacksonem. Tutaj musieli zgrabnie pójść na ustępstwa, tak żeby wojsko nie myślało, że są w desperacji, a jedynie szukają wygodnej alternatywy. Dlatego podstawą było utrzymanie cały czas ich lokalizacji w tajemnicy - zarówno w trakcie audyty, jak i negocjacji z wojskowymi.

***

- A pieprzyć to, najwyżej pójdziemy w renegację - skomentowała z irytacją jednego wieczoru, zmęczona ślęczeniem nad papierami, gdy była tylko z mężem w ich kwaterze. Ich córka spała w pokoju obok, więc mogli swobodnie rozmawiać.
- To by było kłopotliwe - skrzywił się Kentin i objął ją dla pocieszenia.
- W cholerę kłopotliwe... - westchnęła Ursula już sobie w głowie układając plan jak mieliby to przetrwać. - Tak wiem, logistycznie to byłby koszmar, ale do zrobienia. Obawiam się jednak, że opcja "renegat" sprawiłaby kolejny podział. Mamy już odłączonych Kane i McKinleya oraz Doe, która biegała bez smyczy i zahamowań. Nie żeby to było źle, bo ci pierwsi to zawsze są kontakty, a Jane robi dobrą robotę - ich oddzielenie się nie było przyjemne, ale Beton dostała od Ursuli zapewnienie, że jeśli uda się dogadać z wojskiem, to znajdzie sposób, na nieoficjalne wspieranie jej.
- Renegatów łatwo uznać za bandytów, później terrorystów.
- Dokładnie, dlatego wolę już wojsko. Mogą nas nawet rozwiązać, ale jak znów się zacznie... - wzdrygnęła się na myśl, że zdejmą zawieszenie broni i walka zostanie wznowiona.
- To nieuniknione - pragmatycznie podszedł do tego Kentin.
- Tak...
- Robimy to co do tej pory. Szykujemy się na najgorsze, licząc że ostatecznie wyjdzie dobrze dla nas.
- Zwariowałabym tu bez ciebie.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej i ją pocałował.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 07-11-2021, 21:49   #136
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

W przeciągu ostatnich tygodni i dni praca wrzała w szeregach Minutemen i ich personelu wspierającego, stając się paradoksalnie wręcz intensywniejsza niż w trakcie działań wojennych. Odbudowa, wykończenie i wyposażenie salvage-wraków mechów; zakup, sprowadzenie i wdrożenie nowego workmecha do zbieractwa i roboty z cargo; wyremontowanie i uzbrojenie Confederate'a (we współpracy z wojskiem i cywilnymi technikami na lotnisku we Forcie Ticonderoga - ta robota była zbyt duża dla zwyczajowej ekipy, a i sam sferoidalny desantowiec miałby olbrzymie trudności z operowaniem z bazy pod Wielką Górą Zieloną... a poza tym, tyle nowych par oczu miałoby oglądać tajną bazę?); przygotowanie skrytek w dżunglowym rejonie Lake Blackmore wraz ze znalezieniem i wstępnym ogarnięciem wraku terraformera nieopodal dawnego "nieoficjalnego" akademickiego obozowiska Rooikat; naprawy pozostałych maszyn; szkolenia i przygotowania bazy pod audyt; negocjacje z generałem Jacksonem; zwiad; zbadanie śladów po atakach niezidentyfikowanych napastników na sadyby Bandytów na Barierze; przygotowanie planów na wypadek wznowienia działań wojennych; przygotowanie planów awaryjnych - przejścia do renegacji lub najemnictwa; śledztwa w sprawach 'Benefaktora' i tragicznego ataku na konwój więźniów; wreszcie zwyczajowe treningi w VR i sprawy życiowe.

Stopniowo jednak sprawy te były załatwiane. Skrytki i 'podkład' pod tajny Camp Blackmore gotowe, Confederate stał wychuchany na lądowisku Ticonderoga Airport (choć kadry dopiero się szkoliły i póki co 'drops' robił w zasadzie tylko za dużą wieżyczkę obronną), SalvageMech był skitrany razem z luźnymi nowymi mechami w Camp Blackmore z paroma ludźmi aby ich pilnowali i czyścili z dżunglowego syfu, odratowana policjantka SHWAT Linda Howl kurowała się i powoli wdrażała do VR jako przyszła MechWarrior (już w zasadzie wzięta jako nowa Minutewoman), inne bieżące sprawy pozałatwiane. Negocjacje i termin audytu póki co się przeciągały, dając ekipie czas.

Czas, tak bardzo potrzebny do zbadania miejsca odbioru przekazu radiowego z Ambassadora, z Magellana na Columbusa. Wstępny zwiad poczyniony przez maszyny aerospace Minutemen wykazały, że rzeczywiście była tam całkiem nieźle ukryta, podziemna baza księżycowa, połączona torowiskiem elektrycznym z jakiegoś rodzaju kopalnią. Całość musiała być pilnowana, ale rezydenci byli bardzo ostrożni i działali według protokołu ścisłej tajności. Mieli także łączność z satelitą typu Starcomm umieszczoną między orbitami, a służącą do komunikacji - i obserwacji Ziaren oraz Magellana. Niestety, satelita ta musiała także wykryć wścibskich i podnieść alarm. Nie było natenczas innych konsekwencji, ale rezydenci na pewno przygotują komitet powitalny.

Kilkanaście godzin później, w południe 23 grudnia 2999 A.D., jakieś półtora tygodnia po ogłoszeniu zawieszenia broni, Leopard w obstawie Lightninga wchodził właśnie w skąpą - ale jednak obecną i przepełnioną dwutlenkiem węgla, a'la marsjańską - atmosferę Columbusa i kierował się do dogodnego miejsca aby zrzucić wybrane mechy lanc Alpha i Bravo.

Zrzut przebiegł pomyślnie. Mechy tąpnęły o zapyloną, martwą księżycową glebę, wzniecając uporczywe tumany w rzadkim powietrzu.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=DmiDftrm-4Q[/MEDIA]

Coś wisiało w powietrzu. Było spokojnie, zdecydowanie inaczej, niż przy podobnych rajdach wcześniej. Ktokolwiek siedział w tej bazie, siedział bardzo cicho - ich egzystencja została ujawniona jedynie przypadkiem, a i tak było to raptem uchylenie rąbka tajemnicy. I wiedzieli, że będą mieli nieproszonych gości. Uciekli? Przygotowali się? Czas miał wkrótce - i dobitnie - pokazać.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 15-11-2021 o 12:22. Powód: muzak
Micas jest offline  
Stary 09-11-2021, 13:44   #137
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
W Chargerze świat był prostszy. Jak łatwo się w nim schronić przed wszystkim, a jedyne czym trzeba się martwić to kolejny wróg do zezłomowania. Jedyne o czym pomyślał to przed odlotem do wyrzutni zamiast dymnych wpakował jakieś ładunki z gazem obezwładniającym. Podebrane z jakiś zapasów sił policyjnych. Ostatnie fale przemocy i walk ulicznych skłoniły kogoś tam na górze to przygotowania się na różne ewentualności i raczej nie obrazi się za wykorzystanie odrobiny tych zapasów wobec wrogów republiki. W próżni raczej to bezużyteczne, ale może uda się coś wstrzelić w bazę i liczyć, że jest tam jeszcze jakaś sztucznie atmosfera, albo rozpylić w tamtejszym systemie wentylacyjnym dostarczającym powietrze ludziom w bazie. Trzeba jakoś w miarę szybko i sprawnie obezwładnić personel patrząc, że w przeszłości pionku tego tajemniczego Kontrahenta mieli tendencje do autodestrukcji i zacierania śladów. Śmiertelne chyba nie jest, ale w sumie cholera wie jak to w kosmosie działa.
Jak wylądowali ruszył czym prędzej naprzód ku odpowiedzi. Wiedzieli o nich tak czy siak, a mech Spencera miał mocny pancerz, a sam pilot chciał się trochę wyżyć po ostatnich wydarzeniach.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 10-11-2021, 18:16   #138
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Nareszcie.

Nareszcie znów mieli zadziałać bezpośrednio przeciw Benefactorowi.

W tej całej polityczno-biurokratycznej zawierusze zastanawiało go ile osób w Vermoncie oprócz nich wie o tajemniczej szarej eminencji, ilu podejrzewa że taka osoba istnieje, a ilu naprawdę się nim przejmuje.

Gdy planowali tą akcję Julian kategorycznie sprzeciwił się brania na nią kogokolwiek poza Minutemanami, nawet jeżeli mieliby przy tym zrezygnować z części dostępnej siły ognia. Lightning, Leopard oraz połączone Lance były dostatecznie potężną siłą według niego by poradzić sobie praktycznie ze wszystkim co mógł rzucić im na przeciw nieprzyjaciel.

A co właściwie nieprzyjaciel robił na Columbusie? Co robił na Amerigo?

Tajemnica ta miała się rozwiać. Ba. Może w końcu dowiedzą się kim on jest.
 
Stalowy jest offline  
Stary 12-11-2021, 21:29   #139
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Ciągłe uganianie się za rozwiązaniami dla problemów i teraz jeszcze ślęczenie nad przygotowaniami do audytu, sprawiało, że czas mijał jej bardzo szybko. Pewnego dnia Ursula zauważyła, że w sumie ma bardzo dobre samopoczucie. To było dziwne zważywszy, że okoliczności wojenne mocno temu nie sprzyjały. Dopiero po czasie zorientowała się, że ma to związek z jej stanem zdrowia, który uległ znacznej poprawie. Skończyły się nudności związane z leczeniem napromieniowania i nim samym. Do tego wreszcie pozbyła się gipsu z nogi i w jego miejsce dostała ortezę, która pozwalała jej już na chodzenie, a zarazem chroniła przed urazem osłabioną kończynę. Lada dzień, dzięki rehabilitacji, będzie mogła odstawić do magazynu wózek.

Ustalenia co do składu ekipy lecącej na zwiad były często modyfikowane ale w końcu stanęło na tym, że Minutemeni biorą się za to w trybie tajnym, więc odsunięto Rolanda, bądź co bądź cały czas będącego rycerzem. Leciały obie lance, również ich wojskowi, którzy na nalot na wrogą bazę przewyższali pozostałych pilotów kompetencjami. Żeby wyrównać tonaż w locie Leopardem padło na Naymana by przesiadł się na coś lżejszego, bo żeby rozdzielać Clarka od jego ukochanego Zeusa to trzeba byłoby być bez serca.
Padła też propozycja która nie spodobała się Rooikat. Miał lecieć z nimi specjalista komputerowy, na wypadek gdyby potrzebny był ktoś kto potrafi odczyniać komputerową magię. Kentin był oczywistym wyborem, bo miał doświadczenie w projektach dla wojska i pomagał przy deszyfrowaniu sygnału, który zdradził obecność tajnej bazy na księżycu. Ursula wiedziała, że nie może się sprzeciwić temu, bo zdawała sobie sprawę, że potrzebowali każdej sposobności by wyciągnąć coś swoją korzyść Minutemen.

Pozostawało już tylko znaleźć opiekunkę dla Elise.

***

22 grudnia, 2999 A.D.
Baza Minutemen


Na wieczór przed wylotem na zwiad odpuściła sobie i odłożyła papiery, pozwalając sobie na odrobinę relaksu. Jak dawno nie mieli na to okazję, wraz z rodziną usiedli przed telewizorem, na jednym z łóżek, przytuleni do siebie i oglądali wspólnie film akcji. Było to coś co przed wojną robili każdego weekendu. Był to rytuał, który Ursula zaadaptowała z czasów dzieciństwa, gdy z bratem tak spędzali popołudnie po niedzielnym obiedzie.

- Mamo, mogę z wami lecieć? - odezwała się nagle Elise. Ursula już od dwóch dni widziała po swojej latorośli, że coś chodzi jej po głowie, ale dopiero teraz się uzewnętrzniła.
- Wykluczone - ucięła Ursula stanowczo, spoglądając z zaskoczeniem na córkę.
Dziewczynka zrobiła naburmuszoną minę i zamilkła. Ale tylko tymczasowo.
- Ale ja mogłabym pomóc - przekonywała.
- Nie, Elise - pokręciła głową kobieta. - Skąd ci to do głowy przyszło?
- No bo ja sobie na symulatorze...
- Kto cię wpuścił na symulator?! - wzburzona od razu skierowała spojrzenie na Kentina, który trochę zbladł i niby z dużym zainteresowaniem oglądał to co leciało w telewizji. Niestety wiedział, że to nic nie da, więc ten czas zwlekania przeznaczył na dobranie słów.
- Tylko na chwilę i w okrojonym programie - zaczął się przed nią tłumaczyć.
- Tata przestroił ustawienia i potrzebował pilota na chwilę - pełnym samozadowolenia głosem córka pogrążyła swojego ojca. - Umiem pilotować mecha!
- To była tylko zabawa - próbował się bronić Kentin.
- Kotku to nie to samo - jęknęła Ursula. Jeszcze tego jej brakowało, żeby jej dziesięcioletnia córka pchała się na pole walki.
- Ale ja wiem więcej o mechach niż ty! - mała nie zgadzała się z opinią matki.
- Nie wątpię, ale jest różnica między wiedzą o nich, a umiejętnością ich pilotowania - Ursula starała się jak mogła zapanować nad złością, bo wiedziała, że jest to irracjonalne.
- Ale ja chce tylko pomóc... - Elise zasmuciła się i łzy podeszły jej do oczu.
- Skarbie, mama ma racje.
- Ale...
- Kochanie... - Ursula objęła ją i mocno przytuliła. Mężowi za to posłała gniewne spojrzenie.
Karakal widząc, że dziewczynka jest nieszczęśliwa, wskoczył na łóżko i się do niej przytulił, mrucząc donośnie.

***

23 grudnia, 2999 A.D.

W dniu wylotu Ursula miała irracjonalne wrażenie, że jej córka będzie chciała za wszelką cenę przemycić się na Leoparda. Kentin nic nie mówił, ale po tym jak dwa razy obszedł w Leopardzie dostępną strefę, można było założyć, że myśleli podobnie. Tym bardziej, że przy śniadaniu Elise podjęła kolejną próbę przekonania rodziców, że byłaby przydatnym członkiem zespołu. Ursula zdała sobie sprawę, żę sama by w jej wieku i w tej sytuacji zachowała się podobnie. W swoich dzieciach, jak w odtwarzanym nagraniu, człowiek mógł dostrzec odbicie swoich cech, zarówno tych dobrych jak i tych mniej pożądanych.
Na razie - chyba - do jej córki przemówił tylko fakt, że gdyby wyleciała z nimi, to Misty by tęskniła i była nieszczęśliwa. Bo oczywiście w wersję, że ma brak doświadczenia, nawet Ursula nie wierzyła, bo sama musiała przecież walczyć mając mocno znikome umiejętności. Pozostawało im mieć nadzieję, że Sarah, pielęgniarka i obecnie dziewczyna Leona, da sobie radę w upilnowaniu małej. Nawet Roland zaoferował się jako opiekun dla Elise i choć Rooikat nie wierzyła, że niemłody już rycerz podoła by nadążyć za ruchliwym dzieckiem, to była mu wdzięczna, bo co dwie pary oczu to większa pewność, że mała nie zrobi nic głupiego.

Czas lotu na księżyc Ursula spędziła na próbie odegnania myśli o tym jak się czuła, że bliska jej osoba podejmowała takie samo ryzyko co ona od wielu starć.I chyba dopiero teraz w pełni do niej dotarło jak czuje się Kentin za każdym razem, gdy ona wsiada do mecha. Szczególnie, że on później ma pełen wgląd do logów z misji, które wprowadzał do symulatora. A co dopiero gdyby jej dziecko miało walczyć...

Po tym jak wkroczyli w przestrzeń kosmiczną, Trevor starała się skupić na zadaniu.
- Miejmy nadzieję, że odkryjemy tam coś co da nam przewagę - rzuciła na ogólnym kanale dla obu lanc.
- Coś na pewno znajdziemy, musimy - odparł z zapałem Pandur.
- Ty się młody tak nie podpalaj - zaśmiał się Mandaryn.

Przynajmniej nadal mieli zapał - przeszło przez myśl Ursuli. To mogła być ich ostatnia misja w takim składzie. Później może się wszystko wysypać, część przejdzie do "partyzantki" inni porzucą to albo wcielą się w inne struktury. Tak mogło to wyglądać w najgorszym wypadku. Oby jednak poszło to po ich myśli…

Spojrzała za siebie, by upewnić się co do tego gdzie ma sprzęt. Ostatnio broń chemiczna była w modzie u ich przeciwnika, więc każdy musiał mieć środki ochrony przed tym, na wypadek gdyby korytarze wnętrza bazy wroga były za ciasne dla mechów i trzeba było się udać na spacer pieszo. Z tego samego powodu cała lanca bravo czyli Pandur, Mandaryn i Rooikat zaopatrzyli się w karabiny maszynowe. Nawet Kentin miał taki w przydziale, choć za czasów pokoju był zdeklarowanym pacyfistą i przeciwnikiem broni, lecz małżeństwo z Ursulą i wejście w rodzinę farmerską miało swoje uroki, więc chcąc nie chcąc nauczył się posługiwać bronią, żeby umieć strzelać do puszek, żeby nie odstawać w towarzystwie jej kuzynostwa.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 13-11-2021, 19:25   #140
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Baza Minutemen. Hangar

Matt Henderson załadował na boczne pylony Lightninga dwie rakiety powietrze-powietrze Thunderstrike. Na Columbusa nie było co brać bomb, bo grawitacja wynosiła około ¼ ziemskiej, więc nawet gdyby spadły, to mogłyby nie eksplodować.
- Matt, pamiętasz co masz zrobić, żeby nie mieć kłopotów? Co powiedzieć w razie kontroli? – Iroshizuku kolejny raz upewniała się, że zbrojmistrz będzie miał skuteczny dupochron, gdy ktoś wścibski będzie chciał drążyć sprawę.
-Jasne, Mała – olbrzym się uśmiechnął – Daliście mi zezwolenie UnODir – Unless Otherwise Directed – zastępujące rozkaz ataku. W którym stoi, że oddział wykonuje działania tak, jak sam uważa za słuszne, chyba że dostanie wyraźny rozkaz od przełożonego, że ma robić coś innego – wyrecytował i pokazał na czytniku stosowny dokument.
-Zgadza się. Nie mamy rozkazu, żeby tam lecieć, ale nie mamy rozkazu, żeby nie lecieć. Proste. I zgodne z prawem i regulaminem wojskowym – Iroshizuku pierwszy raz ucieszyła się, że regulamin wojsk New Vermont był pełen dziur i ktoś wprawny w białej taktyce, czyli biurokracji, mógł skorzystać z odpowiednich kruczków na swoją korzyść.
Draconisjanka weszła po drabince do kokpitu, zasiadła w fotelu i zamknęła owiewkę. Włączyła systemy i rozpoczęła procedurę startową.

***

Columbus

-Tu Itan-sha. Podlecę na powierzchnię i zrobię zwiad. Uważnie obserwujcie skąd zaczną do mnie strzelać, to będziecie mieli ładnie namierzone i oznaczone cele. Będę przekazywać obraz z kamery. Pozostańmy też w ciągłym kontakcie radiowym – Iroshizuku powiadomiła załogę Leoparda i lancę o swoich zamiarach.
 
Azrael1022 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172