| - Tak tak, to bardzo smutne - zaśmiała się Irya. - Ale nadal mnie zbywasz. Powinieneś zgłosić napaść, nie mówię że już teraz, natychmiast, ale jutro chyba już ci przejdzie ta... wzmożona aura chłodu - nie potrafiła inaczej tego ubrać w słowa.
- Ty mi to powiedz. Ja zawsze uznawałem, że jeden dzień wystarczy. Teraz możesz to sprawdzić.
- Jesteś dla mnie jak króliczek doświadczalny - powiedziała do niego tonem jakby był uroczym stworzonkiem i pogłaskała go delikatnie po nieobitym policzku, drocząc się z nim.
- A powiesz mi w końcu na czym polega twój eksperyment? - udał, że chce ugryźć ją w dłoń.
Popatrzyła na niego z powagą.
- Na sprawdzeniu jak długo przeżyję będąc w związku z Heretykiem - roześmiała się. - A teraz w końcu opowiedz mi jak to się stało - palcem pokazała na jego buźkę i ranny bok.
- Zaczynam się zastanawiać czy to tylko troska czy twój fetysz seksualny - parsknął. - W drodze do samochodu zaczepiło mnie trzech obdartusów. Wydaje mi się, że po prostu szukali pretekstu.
- Najpewniej jedno i drugie - odparła po chwili namysłu. - Gdzie to się stało i czy cię okradli? - dodała już z powagą w głosie.
- No wiesz co? Nie dałem się okraść - powiedział urażonym głosem. - A co do miejsca to nie mogę ci powiedzieć. Znając ciebie na pewno nie oprzesz się pokusie, żeby tam węszyć.
- Staram się ustalić czy to przypadkowa napaść na tle rabunkowym czy może zaplanowana próba zabójstwa - zgromiła go spojrzeniem.
- Jaka by nie była, to nie powinnaś się się w to mieszać. Bo albo nie najdziesz śladów, albo wdepniesz w coś spoza swojej ligi. Zostaw to mnie - powiedział z powagą.
- Wiesz, że nie zostawię. Na co dzień zajmuję się takimi rzeczami - nie ustępowała. - I wiesz, że z moją pomocą ogarniesz to szybciej niż zdążą zaplanować kolejny atak - blondynka zdawała się mieć swoją teorię. - Tak czy inaczej jestem zamieszana, bo jeśli ciebie nie będą mogli dopaść to przyjdą po mnie - wyliczyła powody, dla których nie powinien sam się tym zajmować.
- Przecież ich nie znajdziesz. Gdybyś pokazała mi ich twarze to bym ich nie był w stanie rozpoznać. Nawet gdybyś miała nagranie z całego zdarzenia, w co szczerze wątpię, to jak chciałabyś znaleźć ich w ośmiuset milionowym mieście? Nie sądzę, żeby mieli przyjść po ciebie, bo po co? Jeśli to nie była zwykła napaść, to jedyne co mogę zrobić, to uważać na przyszłość.
- Na tym polega moja praca. Mam ci przytoczyć moje rozwiązane sprawy, które były skazane na niepowodzenie? - Odparła na to z rozbawieniem. - Ale dobrze, jutro wrócimy do tematu - tymczasowo mu odpuściła.
- Dobrze - Charles zgodził z wyraźną ulgą. - Ale nie sądzę, żeby jutrzejsza rozmowa wniosła coś nowego.
- Musisz przede wszystkim wypocząć - stwierdziła z troską. Sięgnęła po szklankę z wodą i tabletki, które podała mu. - Weź, nie ma sensu zgrywać twardziela.
- Jak zgrywać? Przecież nim jestem! - powiedział urażonym tonem próbując zachować poważny wyraz twarzy.
Uśmiechnęła się szeroko.
- Uwielbiam cię - pocałowała go lekko w skroń. - Trzeba się tobą teraz dobrze zaopiekować, więc zostanę póki nie wydobrzejesz.
- Naprawdę nie ma takiej potrzeby. Dwa, trzy dni oszczędzania się i będę jak nowonarodzony. Nie będziesz przecież siedzieć tu ze mną przez cały czas - popatrzył na nią jakby chciał wyczytać jakiegoś rodzaju obsesję z jej twarzy.
Roześmiała się.
- Spokojnie, nie mam zamiaru zagłaskać na śmierć - stwierdziła rozbawiona, gdy udało jej się opanować śmiech. - Nie wezmę wolnego w pracy, tylko będę wpadać po robocie na noc.
- Już się bałem, że chcesz być szaloną sanitariuszką. W tym stanie nie byłbym w stanie się w to bawić - humor go nie opuszczał.
- Zanotuję sobie tą twoją fantazję i wykorzystam później. Masz to jak w banku - śmiała się dalej. - A teraz bądź grzecznym pacjentem - podsunęła mu pod usta dłoń w której trzymała tabletki.
- Przeciwbólowe? Nie chcę - pokręcił głową. - Tak będę bardziej uważał na szwy.
- Spokojnie mieszankę gwałtu Yamady zostawiłam w laboratorium, a to aż tak mocne nie jest, nadal będziesz czuł, że cię ciągną, ale przynajmniej przepisz noc bez jęczenia - wyjaśniła mu. - A teraz otwórz buzię.
- Nie - zaprzeczył stanowczo, ale po chwili zreflektował się i westchnął. - Nie stosuję takich rzeczy jeśli nie ma takiej konieczności. Nic co przytępia umysł, a w obecnej sytuacji wpływa na sen.
Zabrała rękę.
- Ok... - nie nalegała dalej, rozumiejąc teraz, dlaczego tak bardzo się wzbrania. - To może szklaneczka whisky i spać?
- Kusisz, ale też nie. Zupa, woda i koc. Mam wszystko czego mi trzeba.
- To ja lepiej też nie będę pić. Na wypadek, gdyby jednak trzeba było cię wieźć do kliniki - westchnęła decydując się na to poświęcenie. - To chociaż daj się namówić, żeby pójść spać do łóżka.
- Raczej jakby ktoś chciał dokończyć to co się nie powiodło - stwierdził przyznając, że jednak gdzieś w tyle głowy kołatała mu myśl, że napaść mogła nie być przypadkowa.
- Możemy pojechać do mnie - zaproponowała. Kamienica Cybertroniku była świetnie chroniona i ktokolwiek by chciał zabić Charlesa, pewnie omijał by to miejsce z daleka.
- Pomysł sam w sobie nie jest zły, ale nie chciałbym żeby ktoś mi tutaj myszkował pod moją nieobecność. No i weźmy też pod uwagę ryzyko tego jak prowadzisz - strzelił złośliwy uśmiech.
- A masz siłę zająć się tym kto przyjdzie tu myszkować? - uniosła brew, puszczając w niepamięć jego komentarz co do jej umiejętności prowadzenia auta.
- Mam, ale skończę w stanie gorszym niż teraz. Ale i tak będzie to miało mniejsze konsekwencje niż pozwolenie komuś na swobodny dostęp tutaj.
- Uuuu przyznajesz mi się do tego, że masz trupy pochowane po szafach - uśmiechnęła się szeroko.
- To jeszcze ich nie znalazłaś? - udał zaskoczenie.
- Niewiarygodne, ale prawdziwe - mrugnęła do niego. - Ani ci nie przeczesałam domu, ani nie dorobiłam kluczy, więc jakbyś tu stracił przytomność i się wykrwawiał to musiałabym przez okno wchodzić.
- Ah. Czyli radzisz sobie i w tym temacie nie musimy nic robić - zerknął na Iryę ciekaw jej reakcji.
- Na pewno nie ja będę płacić za wstawianie nowej szyby - odparła z rozbawieniem.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |