Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2022, 00:33   #199
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Zdecydowany sposób dała do zrozumienia, że nie zamierza być wciągana w wojskowe trybiki. Jedyna forma współpracy na jaką się zgadzała to cywilny konsultant. Teraz jak nigdy cieszyła się z tego w jakim otoczeniu się wychowała. Rooikat była tym upierdliwym cywilem, który doskonale wie jak działa biurokracja i jak załatwia się tematy. Dobrze wiedziała na co mogła sobie pozwolić i jak mocno nacisnąć, a co najgorsze miała nieposzlakowaną opinię.
Trevor nie wtrącała się w cokolwiek formowało się tworząc oddział mechów NVDF. Ale zaoferowała siebie jako szkoleniowca dla nowych pilotów Mech Warriors. Stanowczo jednak odmawiała udziału w działaniach bojowych. Dlatego też jej Highlander stał.

Miała swoje priorytety. Z rozmów jakie miała już okazję prowadzić z generałem dowiedziała się wystarczająco, by chcieć trzymać go na oku. Jej wyprawa do Nowego Zairu dała jej wyobrażenie, że wojskowi mogliby chcieć przejąć władzę, a to byłoby nie wiele lepsze niż ten chaos, którzy już ich otaczał. Dla niej było jasne co kryło się pod określeniem, że NZ nie chce się mieszać bo ma własne problemy. Z pewnością ludność cywilna zaczynała mieć dość. W tej sprawie pomogła bratu na ile mogła. Wraz z paczką ubrań wysłanych z domu, dostała informację, że pan John Kepler został dobrze zaopiekowany. Było to fałszywe nazwisko pod którym przyjęty do szpitala został Leon.

W każdym razie chętnie zapoznała się z osobami wyznaczonymi do szkolenia na pilotów mechów. Rooikat miała świetne zadatki na instruktora, bo nie dość że miała doświadczenie bojowe, w tym dowodzenie lancą, ale przede wszystkim w nauczaniu. Wykładowcą w końcu była od wielu, wielu lat.

Nocami, gdy cisza w obozowisku pozwalała dosłyszeć kojący odgłos deszczu stukającego o brezentowy namiot, myślała o swoich bliskich, ich bezpieczeństwie. W Blackmore wierzyła, że wszystko jest dobrze, a jej mąż i córka są bezpieczni. Było tam już kilku łowczych, których zwerbowała ze swojej zgranej społeczności farmerskiej, ufała im i wiedziała, że tak jak radzili sobie z nierzadkimi atakami ze strony Bandytów, to ze zdrajcami też sobie poradzą.
Jeszcze zanim to wszystko się popieprzyło, rozmawiała z Kentinem, wtedy czysto hipotetycznie, co też mogłoby znajdować się na dyskach maszyny terraformującej. Już gdy lata temu napotkała to miejsce, teoretyzowała o tym, ale zawsze były kolejne projekty badawcze. Jednak teraz mogli mieć świetną okazję. Ursula znała swojego męża na tyle, żeby wiedzieć, że zajmie się tym tematem, bo też i co innego mógłby robić programista w środku dżungli. Ile by dała by móc się z nimi spotkać, ale nie mogła liczyć na to że jakkolwiek załatwi sobie krótki wypad do Blackmore. To miejsce musiało pozostać asem w rękawie.

- Może Asagao da się namówić na kurs - mruknęła sama do siebie, gdy po raz kolejny zasiadła w kokpicie Highlandera, by przeglądać bazę danych. Bo trzeba było wymyślić sposób jak mieli walczyć z przeciwnikiem, dla którego życia ludzkie nic nie znaczy.
Przynajmniej dobrze wiedzieli czego szukały tu Benefaktorskie ścierwa.
- A gdyby tak znaleźć ich skarb przed nimi - na tą myśl, aż zaczęły ją świerzbić ręce. W końcu mogłaby robić to czemu poświęciła życie. Zakładając, że zachowaliby jej metodologię plus dostałaby wsparcie choćby dodatkowych dwóch lekkich mechów to zdecydowanie sprawniej poszłyby im poszukiwania niż jakiekolwiek jej dotychczasowe badania w terenie.

Bez zwłoki udała się bezpośrednio do generała Jacksona, by przedstawić mu swój pogląd na sytuację i jej rozwiązanie. Musiał się zgodzić na jej projekt, taki właśnie miał charakter. Wizja odnalezienia świętego Grala tej planety na pewno była kusząca, szczególnie gdy człowiek rozhuśta fantazje o to co mógłby osiągnąć z całym tym zaginionym sprzętem.
A czemu jej miałoby się udać znaleźć coś co pozostawało w ukryciu przed łapskami benefaktorskimi? Bo w przeciwieństwie do najeźdźców ona znała tą planetę i jej ekosystem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline